Przeglądając blogi o tematyce
literackiej zauważyłam, że nie poleca się na nich zupełnie literatury kobiecej,
czyli typowych romansów z domieszką sensacji. W ostatnim czasie odwiedziłam
sporo tego typu blogów i ani na jednym nie dostrzegłam pozycji mojej ulubionej
Nory Roberts czy Danielle Steel albo Sandry Brown. Może źle szukałam? Może
nie trafiałam na te blogi co trzeba? Ale w tym momencie zadaję sobie pytanie,
dlaczego tak się dzieje? Czy ten rodzaj literatury naprawdę jest czymś gorszym?
Dlaczego powieści tego typu omija się szerokim łukiem?
Od pewnego czasu pracuję w bibliotece i
obserwuję ludzi, którzy tam przychodzą. Mam pewne rozeznanie na temat tego, co
zwykli czytelnicy dziś preferują, dlatego śmiało mogę się wypowiedzieć w tej
kwestii. W mojej bibliotece najbardziej schodzą właśnie romanse i kryminały,
albo powieści sensacyjne. Kobiety tomami zabierają do domów Norę Roberts,
Barbarę Delinsky, czy też Barbarę Taylor Bradford. Natomiast mężczyźni stale
pytają o Clive’a Cussle’a, albo Stephena Kinga. Ostatnio coraz częściej
obserwuję, że dużym powodzeniem wśród czytelników cieszy się Nicholas Sparks.
No właśnie, dlaczego? Już odpowiadam. Bo pięknie pisze o miłości. Jest to
temat, który zawsze będzie tematem uniwersalnym i chyba ponadczasowym, pomimo
że w życiu różnie bywa z tą miłością.
Rozmawiając z czytelnikami, dowiedziałam
się, że tego typu literatura pozwala im zapomnieć o szarej, a czasami nawet
dramatycznej, rzeczywistości. Ludzie poprzez czytanie tego rodzaju książek
odrywają się od swoich problemów, przenoszą się w inne realia, gdzie pomimo
wielu niepowodzeń, a czasami wręcz tragedii, z reguły wszystko kończy się
dobrze. Niedawno jedna kobieta powiedziała mi, że płakała przy powieści
Danielle Steel. Płakała tak mocno, że w rezultacie nie poszła na jakieś umówione
spotkanie, bo miała spuchnięte oczy. I co myśleć o takiej pani??? Czy coś z nią
nie tak? Uważam, że nie. Według mnie fakt ten jest dowodem na to, że Danielle
Steel naprawdę trafia w ludzkie serca. A przecież chyba właśnie to powinien
potrafić robić dobry pisarz. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Myślę też, że ta polecana przez wielu
blogujących, tak zwana literatura ambitna, dla większości ludzi jest po prostu
męcząca. Książkę powinno czytać się płynnie, a nie z trudem, jak dzieje się to
w przypadku niektórych książek z tej „górnej półki”. Przeciętny czytelnik
zazwyczaj nie ma pojęcia, co autor chciał przekazać, pisząc taką a nie inną
książkę. Nie będę w tym miejscu podawać adresów blogów, które skłoniły mnie do
napisania tej notki, ale myślę, że polecają one pozycje, które w głównej mierze
przeznaczone są dla pewnych kręgów, może nawet dla elit. Dlatego ja zamierzam
troszkę to zmienić. Pewnie zauważyliście, że jak dotąd polecam na nim pisarzy,
którzy w większości piszą lekko, łatwo i przyjemnie. I chcę, żeby tak zostało.
Nie będę faszerować Was jedynie książkami trudnymi, niezrozumiałymi, tylko
takimi, które szybko się czyta, a po skończeniu choć przez chwilę wierzy się,
że w życiu też może tak być. Zresztą, sama również piszę i chciałabym kiedyś, żeby
przy mojej książce też ktoś się wzruszył, bo to jest najlepsza nagroda dla
pisarza.
Jako bibliotekarka jestem niejako
zmuszona do czytania na większą skalę, ale robię to z przyjemnością. Nie mogę
też odstawać od żadnego gatunku literackiego. Czasami zdarza się tak, że
przychodzi do mnie czytelnik i prosi o plecenie mu jakieś „fajnej” książki. I
co ja wtedy mam zrobić? Dać mu pisarza z tej „górnej półki”, żeby
biedak się męczył przez kilka wieczorów, a potem był niezadowolony i oddał mi
nieprzeczytaną książkę? Otóż nie. Na początek zawsze daję mu coś „light”. Taki
sposób przyciągania czytelnika naprawdę zdaje egzamin. Po jakimś czasie osoba
ta wraca uśmiechnięta i prosi o kolejną tego typu książkę.
Na swoim blogu nie zamierzam jednak
dyskryminować żadnego gatunku literackiego. Może dla niektórych będzie to nie
do pomyślenia. Jak napisałam niedawno na „Lubimy Czytać” to, czy dana książka
jest dobra, czy też nie zależy jedynie od czytelnika i jego gustu. Każdy
preferuje coś innego. Inną literaturę wolą kobiety, a inną mężczyźni. Nie wolno
nam szufladkować żadnego gatunku literackiego, ponieważ w każdym można znaleźć
coś dla siebie, nawet jeśli jest się zagorzałym przeciwnikiem, na przykład
literatury kobiecej, bo o niej w głównej mierze tutaj mowa. Właśnie na „Lubimy
Czytać” znalazłam wypowiedź dziewczyny, która z ogromnym naciskiem odradzała
przeczytanie znanego wszystkim Dywizjonu
303, bo jej się nie podobał i bardzo ją zmęczył. A ja, z kolei znam
chłopaka, który tak bardzo zachwycił się tą lekturą, że przez długi czas marzył
o zostaniu pilotem. Wniosek? Tak robić nie wolno! Nie wolno narzucać innym
swojej woli. A tak właśnie robią niektórzy blogujący.
Zdaję sobie sprawę, że nie zainteresuję
blogiem tych wymagających czytelników, czy inne osoby blogujące, ale nie
zamierzam zmieniać zdania tylko dlatego, żeby się komuś przypodobać i wtopić
się w tłum. Uważam, że każda książka zasługuje na uwagę i jeśli ktoś jest
PRAWDZIWYM CZYTELNIKIEM, to nie straszny mu żaden tekst, nawet ten
najnudniejszy i najtrudniejszy. Jeśli natomiast zaczniemy polecać na blogach
jedynie te książki, które podobają się nam samym, to jaki to będzie miało sens?
Narzucimy innym swoją wolę, a tak robić NIE WOLNO. Nie należy skupiać się tylko
na tym, co my sami preferujemy. Ewentualnie, omawiając nasz ulubiony rodzaj
literatury możemy delikatnie zachęcić kogoś do sięgnięcia po niego. Mam
nadzieję, że tak się stanie w przypadku tego bloga. Zadowoli mnie nawet jedna
skromna osoba, która dzięki przeczytaniu mojej recenzji sięgnie po daną
książkę.
Nie chcę też skupiać się tutaj tylko na
nowościach. Ten fakt również uważam za bezsensowny. Czy wiecie ile jest
interesujących pozycji, których data wydania jest dość odległa? Otóż takich
książek jest naprawdę sporo i każda z nich zasługuje na uwagę. Na koniec nasuwa
mi się porównanie literatury kobiecej, albo może inaczej tej „prostszej” literatury,
z muzyką disco polo. Wszyscy ją znają, tylko mało kto ma odwagę przyznać się do
tego, bo przecież to wstyd i inni mogą wyśmiać. A ja nie wstydzę się przyznać,
że czasami zdarza mi się sięgnąć po typowy romans i przeczytać go z ogromnym
zainteresowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz