piątek, 14 lipca 2023

Dama z bagien. Od życia w luksusie po wielką biedę

 

Przypadek Margaret Clement, zwanej Damą z bagien, stanowi jedną z największych i najmroczniejszych tajemnic Australii. Przez lata Margaret żyła samotnie w opuszczonej wiktoriańskiej rezydencji, aż pewnego dnia w niewytłumaczalny sposób po prostu zniknęła.


Ojciec Margaret, Peter Scott Clement, był dyrektorem i znaczącym udziałowcem w wiktoriańskiej firmie wydobywającej złoto, która odpowiedzialna była także za kopalnię Long Tunnel w Walhalli. Clement wyemigrował ze Szkocji wraz z rodzeństwem podczas gorączki złota mającej miejsce w latach 50. XIX wieku. Pracował jako poganiacz byków w Walhalli w północno-wschodnim australijskim stanie Wiktoria, i jej okolicach, kiedy to w zamian za długi przyjął udziały w kopalni złota Long Tunnel. Peter nadal kupował udziały i czerpał z nich korzyści, gdy kopalnia stała się jedną z najbogatszych w Australii. Dywidendy okazały się niezwykle lukratywne, a Peter był w stanie wysłać swoje córki do drogich prywatnych szkół w Melbourne i zapewnić im wszystko, co najlepsze w życiu. Dziewczynki były podwożone na wystawne zakupy, a potem z nich przywożone, nosiły najdroższe ubrania i jeździły na najbardziej ekstrawaganckie wycieczki.

Lecz zanim to się stało, mężczyzna musiał się ożenić. Tak więc w listopadzie 1876 roku, gdy Peter miał 43 lata, poślubił Jane, szesnastoletnią córkę Arthura Thompsona, konkurencyjnego poganiacza byków w Walhalli. Bogactwo Petera pozwalało mu na zakup coraz to większej ilości ziemi, a zatem jego młoda żona naprawdę miała co robić, zajmując się domem. W 1877 roku urodziła pierwszą córkę, Florę, a w 1879 roku kolejną. Była nią Jeannie. Margaret przyszła na świat w 1881 roku. Dwa lata później pojawił się William Scott, a w 1885 roku Peter Scott junior. Wkrótce po tym, jak w 1889 roku Jane Clement urodziła Annę, Peter zasłabł i zmarł w trakcie rozmowy ze swoim zarządcą. I tak oto w wieku trzydziestu lat Jane została wdową z sześciorgiem małych dzieci. Testament Petera Scotta Clementa był niezwykle skomplikowany, ale z całą pewnością jego zapisy nie faworyzowały żony. Zostawił jej w spadku dwieście funtów do natychmiastowego wykorzystania, podczas gdy jego siostra otrzymała aż tysiąc funtów. Swoim braciom i siostrzenicy Peter zapisał pięćset funtów; nawet dzieci kuzyna otrzymały dwieście pięćdziesiąt funtów. Jane Clement dostała natomiast rentę w wysokości kolejnych dwustu funtów na utrzymanie dzieci, lecz miała ona zostać zmniejszona do stu funtów, jeśli kobieta wyjdzie ponownie za mąż. Z kolei ziemie i majątek Clementa miały zostać sprzedane, a pieniądze zainwestowane i przekazane jego dzieciom, gdy te osiągną pełnoletność. Wykonawcy testamentu Petera postępowali zgodnie z większością jego instrukcji, lecz zachowali niektóre z należących do niego nieruchomości, dopóki najmłodsze dziecko Clementa, córka Anna, nie skończy dwudziestu jeden lat. I tak też się stało. Po dwudziestych pierwszych urodzinach Anny sprzedano wszystko, a pieniądze przekazano dzieciom Petera.


Górnicy w kopalni Long Tunnel w Walhalli (1910)


W związku z powyższym sytuacja Jane Clement była tak trudna, że kobieta nie miała innego wyboru, jak tylko przenieść się do miasteczka Sale. Kupiła dom na rogu ulic Elgin i Macalister. Zabrała ze sobą dzieci, które potem tam dorastały. Kiedy najstarsze z nich, wspomniana już córka o imieniu Flora, osiągnęło dojrzałość, matka wydała ją za mąż za syna Henry’ego Glenny’ego, słynnego fotografia, pisarza i odnoszącego sukcesy biznesmena pochodzącego z Ballarat. Z kolei gdy Jeannie i Margaret skończyły dwudziesty pierwszy rok życia, wówczas Jane zabrała je na wycieczkę po Europie. W końcu musiały jakoś wydać pieniądze, które otrzymały w spadku po ojcu. Niestety, dziewczęta nie wiedziały czym jest oszczędność i wydawały pieniądze lekką ręką. Nagle stały się częścią wiktoriańskiej klasy bogatych właścicieli ziemskich. Zabawiały wpływowe osobistości, zwiedzały Daleki Wschód i ponownie Europę. W Japonii i Chinach kupowały antyki, które potem wysyłały z powrotem do Melbourne.

W 1907 roku, z pomocą brata Petera juniora, kobiety kupiły posiadłość w pobliżu Tarwin Lower nad rzeką Tarwin. Posiadłość nosiła nazwę Tullaree i była położna w dużym rolniczym regionie Gippsland. Była to ta sama posiadłość, z którą do dziś łączy się osobę niejakiego Martina Wiberga będącego cieślą okrętowym na pokładzie parowca pocztowego SS Avoca. W 1877 roku udało mu się ukraść pięć tysięcy złotych suwerenów, które potem zakopał w Gippsland. Po jakimś czasie okazało się, że Wiberg miał w Grippsland liczne skrytki ze złotem, a część tego skarbu została odnaleziona na terenie posiadłości Tullaree. Kiedy Jeannie i Margaret kupiły posiadłość, dowiedziały się, że została ona dokładnie przeszukana przez poprzednich właścicieli, w tym przez Francisa Longmore’a, który na obszarze dwóch tysięcy akrów zbudował czternastopokojową rezydencję. Ziemie te były rekultywowanymi bagnami, bogatymi i żyznymi z dużą powierzchnią dla owiec i bydła. Peter junior został zarządcą sióstr, podczas gdy one same żyły w ogromnym przepychu. Pokoje w rezydencji umeblowały tak, aby kłuły w oczy swym bogactwem, każdego, kto je odwiedzi; kazały też zaprojektować ogrody, by móc wszem i wobec chwalić się ich pięknem. Miały jedenastu pracowników, stajnię pięknych koni i elegancki powóz, a potem także nowe samochody i osobistego szofera. W dni, gdy potrzebowały zrobić zakupy, były wożone do Sale. Nie musiały nawet wychodzić ze swoich pojazdów, aby obejrzeć potrzebne im towary, ponieważ kupcy sami przynosili je do ich powozu czy samochodu. Były traktowane niczym członkinie rodziny królewskiej i – co tu dużo mówić – uwielbiały to!


Rezydencja Clementów w posiadłości Tullaree w czasach swojej świetności


Trzeba pamiętać, że głównym celem zakupu posiadłości było zapewnienie finansowej przyszłości Margaret i Jeannie. Tullaree stało się ostatecznie czymś w rodzaju rodzinnej siedziby. Ich najmłodsza siostra Anna zamieszkała razem z nimi i dołączyła do nich podczas ich europejskich podróży. Z kolei brat pozostał ich zarządcą do 1912 roku, kiedy to ożenił się z rozwódką, Alice Maude Hoggart, i przeprowadził się do South Yarra. Po odejściu Petera juniora, Margaret i Jeannie zatrudniły nowego zarządcę farmy, ale połączenie złego zarządzania z nieuczciwymi pracownikami zaczęło niekorzystnie odbijać się na ich fortunie. Już niebawem okazało się, że nie są odpowiednio przygotowane do prowadzenia farmy. W dodatku niemalże każdy z zatrudnionych pracowników był albo niekompetentny, albo nieuczciwy, więc postanowiły wykorzystać jak najlepiej to, co akurat miały.

Anna, która jako najmłodsze dziecko w rodzinie była oczkiem w głowie wszystkich jej członków, uwielbiała życie ponad stan i nie miała najmniejszego zamiaru rezygnować z pokazywania się w wyższych sferach. Jako niezwykle zamożna młoda dziedziczka była rozpieszczana i uwielbiana. W 1910 roku udało jej się opóźnić wypłynięcie dwóch parowców, gdy odmówiła wejścia na pokład w celu przeprowadzenia kontroli. Kiedy inspektor do spraw kwarantanny powiedział jej, że opóźnia wypłynięcie zarówno statku pasażerskiego Morea, jak i niemieckiego parowca pocztowego, ona odpowiedziała: „Do diabła, przyjdę, kiedy będę już gotowa.” W konsekwencji policja z portowego miasta Fremantle nałożyła na nią karę za opóźnianie kontroli. W 1913 roku Anna poślubiła natomiast marynarza z Melbourne, Johna Edwina Carnaghana. Wkrótce po ślubie jej mąż wyjechał, aby walczyć w pierwszej wojnie światowej, a ona urodziła dziecko, syna Clementa Scotta Carnaghana. Niestety, małżeństwo nie przetrwało. Ostatecznie Carnaghan wyjechał do Ameryki, gdzie został spikerem radiowym. Po latach, gdy jej siostra Margaret zniknie, Anna będzie opisywać siebie na łamach prasy jako wdowę, chociaż jej mąż będzie nadal żył i mieszkał w Stanach Zjednoczonych.


Młode siostry Clement; od lewej: Margaret, Anna, Flora i Jeannie


Co ciekawe, w historii rodziny Clementów nie tylko bracia Margaret i Jeannie odegrają znaczącą rolę, ale zrobi to także syn Anny. Nie do końca wiadomo, czy Peter junior faktycznie walczył na frontach pierwszej wojny światowej. Nie ma bowiem na to twardych dowodów. Powszechnie uważano jednak, że doznał szoku z powodu wybuchu pocisku i wrócił do domu jako zupełnie inny człowiek. Z kolei William Scott istotnie zaciągnął się do armii i wyruszył na wojnę. Okrył się jednak złą sławą. W jego aktach znajdowała się bowiem pieczątka wybita fioletowym atramentem z napisem DEZERTER. Dziś wiadomo, że większość żołnierzy walczących w pierwszej wojnie światowej cierpiała na tak zwaną nerwicę frontową, a zatem William również mógł paść jej ofiarą.

W 1944 roku, czyli siedem lat przed tajemniczym zniknięciem Margaret, ciężko ranny Peter junior został znaleziony na swojej farmie w Wurruk, niedaleko Sale. Przewieziono go zatem do szpitala w Sale, gdzie zmarł, nie odzyskując przytomności. Jego śmierć została spowodowana raną postrzałową głowy; znaleziono go w pobliżu zagrody dla bydła. Jego brat, William Scott Clement, był jednym pierwszych, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia. Wraz z sąsiadem znalazł pistolet pod krzesłem znajdującym się w salonie, po czym wystrzelił z niego i schował go do szuflady w sypialni, nie informując o tym władz. Potem William oświadczył, że nigdy wcześniej nie widział u brata broni. Przeprowadzono więc dochodzenie, a wtedy ich siostrzeniec Clement Carnaghan został wezwany na policję, aby złożyć zeznania. W 1935 roku Carnaghan został wymieniony jako zawodnik klubu strzeleckiego Sale, więc najwyraźniej był dość dobrze zorientowany w posługiwaniu się bronią. Koroner wydał publiczne oświadczenie w tej sprawie i w związku z tym większość ludzi uznało, że Peter junior popełnił samobójstwo, chociaż nigdy nie znaleziono żadnego listu pożegnalnego. Czyżby ktoś przyczynił się do jego śmierci? Czy tym kimś mógł być jego siostrzeniec Clement Carnaghan? A może zrobił to brat w wyniku jakiejś sprzeczki? Nie wiadomo. Najłatwiej było bowiem uznać, że Peter zastrzelił się sam.


Popadająca w ruinę rezydencja sióstr Clement w posiadłości Tullaree


W latach 20. XX wieku poziom życia Jeannie i Margaret zaczął się zmieniać na ich niekorzyść. Dawniej piękna rezydencja teraz chyliła się ku upadkowi. Wokół niej zaczęły wyrastać chwasty, a kanały odwadniające zostały zablokowane przez muł i gruz, tworząc bagna zajmujące dwa tysiące akrów doskonałej ziemi uprawnej, co doprowadziło do pojawienia się wilgoci, a to z kolei sprawiło, że deski podłogowe i meble zaczęły stopniowo gnić. Większość okiennych szyb znajdujących się wewnątrz domu wybito, dlatego też w rezydencji panowało przeraźliwe zimno, które trudno było znieść. Ich luksusowe ubrania zostały teraz zastąpione podartymi starymi łachmanami. W pięknej niegdyś rezydencji wylęgało się też coraz więcej robactwa. Kobiety żyły bez bieżącej wody, elektryczności i kanalizacji. Jadały fasolę z puszki i chleb, nie mając pieniędzy na zakup drewna do rozpałki w piecu. Długi kobiet były znacznie większe niż one same były w stanie spłacić. Aby przeżyć obciążyły nieruchomość hipoteką, co spowodowało, że kwota zadłużenia pozostała mniejsza niż całkowita wartość nieruchomości, więc z czasem, gdy bank sprzedał ich dom, poszły do sądu, aby zawalczyć o wprowadzenie w umowie zastrzeżenia pozwalającego im pozostać w Tullaree do śmierci. Z kolei po sprzedaży całego żywego inwentarza, siostry straciły swoje jedyne źródło dochodu. Teraz, kiedy obydwie przekroczyły czterdziesty rok życia i nie brylowały już na salonach, jak niegdyś, były winne tysiące dolarów bankom i innym pożyczkodawcom. Wycofały się więc ze świata zewnętrznego i żyły w wielkim odosobnieniu na swoim podupadłym i opuszczonym bagnie, które wszak znały jak własną kieszeń, mając do towarzystwa błąkające się w okolicy koty.

Nie mając żadnych dochodów, siostry polegały już tylko na jałmużnie od rodziny, aby móc przeżyć. Ich matka, gdy jeszcze żyła, wysyłała każdego tygodnia paczkę żywnościową do pobliskiego miasteczka Buffalo. Wtedy kobiety podciągały spódnice i brnęły w wodzie, a następnie szły aż jedenaście kilometrów, by odebrać paczki, w których zazwyczaj znajdowały pieczoną fasolę i chleb. W miarę upływu czasu woda stawała się coraz głębsza. Nie mogły jednak dostać się do miasta inaczej, jak tylko przez wodę, która w końcu sięgała im już do wysokości klatki piersiowej. Tylko bardzo dobra znajomość terenu sprawiała, że Margaret i Jeannie mogły wyruszać w drogę. W 1937 roku zmarła ich matka, Jane Clement, i jest wielce prawdopodobne, że wtedy to ich bracia przejęli rolę dostawców żywności do domu sióstr. Niemniej zanim nastał rok 1947 obydwaj bracia już nie żyli. Od tej pory kobiety były zdane wyłącznie na siebie. 


Tak teraz wygląda Fulham Park, niegdysiejsza posiadłość
Williama Scotta Clementa i jego matki. Obecnie na jej terenie
odbywają się śluby i wystawne przyjęcia weselne. 


Reszta rodziny Clementów zarządzała swoim spadkiem znacznie lepiej niż Margaret i Jeannie, chociaż nikt nie zachował nieprzyzwoitego bogactwa pozostawionego im przez ojca. Jest również wielce prawdopodobne, że depresja ekonomiczna lat 30. XX wieku negatywnie odbiła się na ich dochodach. W 1906 roku William Scott i jego matka nabyli posiadłość o nazwie Fulham Park znajdującą się w pobliżu Sale. Posiadłość była położona na trzystu czterdziestu pięciu akrach żyznej ziemi. W jej skład wchodziła piękna zagroda w stylu kolonialno-gruzińskim z ręcznie robionej cegły. William zajmował się wypasem owiec i bydła, mając jednocześnie bardzo dobrą stajnię koni wyścigowych. Czasami Anna i jej syn Clement mieszkali tam z nimi, a Peter junior dołączył do nich tylko na pewien czas, a było to w latach 30. XX wieku.  

Do 1950 roku siostry praktycznie nie miały żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Głębokość bagien i wysiłek włożony w opuszczenie domu musiały kiedyś zebrać swoje żniwo. Kiedy stan zdrowia Jeannie pogorszył się na tyle, że stała się osobą niepełnosprawną, to Margaret musiała co tydzień przynosić do domu skromne zapasy żywności. Raz w tygodniu wędrowała zatem dwanaście kilometrów do Buffalo i w ogromnej torbie założonej na plecy, przynosiła do domu jedzenie. Czasami Margaret przedzierała się przez bagna do swojego najbliższego sąsiada, Bernarda Buckleya, i zamawiała u niego konserwy mięsne oraz zupę. Jeannie zmarła w gospodarstwie Tullaree w lipcu 1950 roku z przyczyn naturalnych. W Australii był wtedy środek zimy, a zamarzająca wokół woda oznaczała, że Margaret musiała spędzić wiele dni, próbując wydostać się z domu i poprosić kogoś o pomoc. W końcu przedarła się przez bagna do swoich najbliższych sąsiadów Buckleyów, którzy byli jej kontaktem ze światem zewnętrznym. Bernard Buckley, słysząc co się stało, natychmiast dał znać odpowiednim władzom, a wtedy dwóch policjantów, lekarz, koroner i jeden z synów Buckleya przedarli się przez kilometry bagien, aby wydobyć jakoś ciało Jeannie z posiadłości. Gdy zdołali już dotrzeć do domu Margaret, było bardzo ciemno, a Jeannie nie żyła od jakiegoś czasu. Można sobie zatem wyobrazić, jak bardzo przerażająca była podróż powrotna przez kilometry bagien w całkowitej ciemności z gnijącym ciałem kobiety. Trzeba było prosić aż ośmiu silnych mężczyzn, aby pomogli wynieść trumnę z domu. Po śmierci Jeannie miejscowy policjant próbował przekonać Margaret do wyprowadzenia się z ponurego domu, ale ona odmówiła. Tak więc teraz została zupełnie sama, nie licząc małego psa o imieniu Dingo.


Margaret Clement i jej wierny pies Dingo

Historia ubóstwa i totalnej izolacji dwóch sióstr trafiła więc na łamy gazet. Sąsiedzi i względni nowicjusze w tych okolicach, Stanley Livingstone i jego żona Esmie, zaprzyjaźnili się ze starzejącą się Margaret. Stanley Russell Livingstone znany był ze swojego porywczego charakteru. Był bowiem byłym piłkarzem Footscray i pracownikiem Centrum Rzeczoznawstwa Budowlanego, który kupił niewielką farmę w Meeniyan. Esmie była z kolei dziewczyną z Grippsland, a jej ojcem był stolarz i przedsiębiorca pogrzebowy działający w rejonie Traralgon. Livingstone’owie twierdzili, że często zabierali Margaret na zakupy i zapraszali do swego domu na obiady. Tym oto sposobem chcieli wzbudzić w niej zaufanie. Pewnego dnia Stanley zabrał nawet Margaret do domu jej siostry Anny w St. Kilda, gdzie był obecny również jej siostrzeniec Clement. Tam pomiędzy mężczyznami doszło do sprzeczki, w wyniku której Stanley uderzył Clementa w twarz. Po jakimś czasie Margaret ponownie odwiedziła Annę. Miejscowy policjant, który spotkał ją podczas jednej z podróży powrotnych, oświadczył potem, że po tej wizycie kobieta miała sine przebarwienia wokół jednego oka. Margaret twierdziła, że była bardzo nieszczęśliwa w mieście i jedyne, o czym marzyła, to wrócić do Tullaree i swojego małego psa Dingo.

O najstarszej siostrze Margaret, Florze, i jej mężu Robercie Andersonie Glennym jest bardzo mało informacji. Wiadomo, że Glenny zmarł w 1930 roku, lecz Flora wciąż żyła, kiedy zmarła Jeannie i kiedy zniknęła Margaret. Flora i jej córki mieszkały w Ballarat. Dziewczyny miały rzekomo odziedziczyć spadek po Margaret, który ta zapisała im w testamencie. A było to tak: w wyniku skomplikowanej procedury prawnej prawnik Stanleya Livingstone’a zaaranżował usunięcie zastrzeżenia dotyczącego Tullaree, według którego Margaret miała mieszkać w posiadłości do końca swoich dni. Następnie kobieta sprzedała nieruchomość Livingstone’om za sumę trzech tysięcy funtów, a w zamian za to oni spłacili jej hipotekę wynoszącą dwanaście i pół tysiąca funtów. Stanley i Esmie pragnęli bowiem odzyskać kiedyś bogate pastwiska, które teraz zalane były przez bagna, i przywrócić Tullaree do dawnej świetności. Chcieli też odrestaurowywać zrujnowaną nieruchomość. Jednakże nigdy do tego nie doszło. Przed zniknięciem Margaret, Livingstone’owie zbudowali na terenie posiadłości mały domek, a właściwie coś na kształt szałasu, gdzie kobieta miała zamieszkać, ponieważ za nic nie chciała opuścić Tullaree. Ten sam prawnik napisał zatem nowy testament dla Margaret, z którego usunął jej siostrzeńca, Clementa Carnaghana, jako beneficjenta i zamiast niego wymienił córki jej najstarszej siostry Flory. Mniej więcej w tym samym czasie w buszu wybuchł pożar. Gdy Stanley pomagał w jego ugaszeniu, Margaret i Esmie siedziały w samochodzie z dala od ognia. Wtedy podeszło do auta dwóch nieznajomych mężczyzn. Mężczyźni zmusili Margaret do tego, aby wysiadła z samochodu. Kiedy pojawił się Stanley, nieznajomi natychmiast uciekli.


Akcja poszukiwacza żywej lub martwej Margaret Clement


W marcu 1952 roku mały pies Margaret został znaleziony martwy. Jego gardło w niezwykły sposób zostało przegryzione, a wnętrzności, jak gdyby wyrwane pazurami. Zaledwie dwa miesiące później jego siedemdziesięciojednoletnia pani, za której ochronę Dingo oddałby życie, po prostu zniknęła. Margaret Clement po raz ostatni widziana była przez Stanleya Livingstone’a w czwartek 22 maja 1952 roku. W niedzielę 25 maja mężczyzna zgłosił jej zaginięcie na policję. Następnego dnia rozpoczęto jej poszukiwania, w których brało udział aż sto osób, w tym policja, sąsiedzi i detektyw. Początkowo obawiano się, że kobieta gdzieś upadła i utonęła w bagnach podczas spaceru, ale poszukiwacze nie znaleźli żadnych śladów, które miałyby o tym świadczyć. Miejscowi wyśmiewali jednak tę teorię; pomimo swego wieku, kobieta znała bagna jak własną kieszeń. Niemniej policja nie zwracała uwagi na prześmiewcze komentarze i przeszukała skrupulatnie bagna, a tam, gdzie były one zbyt głębokie, użyła specjalnych haków. Nigdzie też nie znaleziono jej ciała. Gruntownie przeszukano studnie znajdujące się na terenie posiadłości, a następnie zaczęto szukać dalej, w takich miejscach jak pobliskie pola uprawne, strumienie i rzeki. Poszukiwania Margaret trwały miesiącami i zaangażowały setki osób, ale nigdy nie znaleziono choćby najmniejszego jej śladu. Stanley Livingstone twierdził, że bardzo niepokoił się o starszą sąsiadkę, a którejś nocy słyszał nawet tak głośnie ujadanie psów, że od razu tknęło go, iż musiało wydarzyć się coś złego. Kiedy jednak wyszedł z domu zobaczyć, co się stało, niczego niepokojącego nie dostrzegł. Uznał więc, że widocznie coś musiało mu się przewidzieć. Livingstone’owie nie ukrywali, że martwią się o Margaret i dlatego mieli nadzieję, że poszukiwania przyniosą jednak pozytywne skutki. Wkrótce w mieście zaczęły krążyć plotki o tym, co tak naprawdę mogło przydarzyć się kobiecie. Tajemnica stała się jeszcze bardziej mroczna, gdy kilku mieszkańców poinformowało policję o tym, iż na krótko przed zniknięciem Margaret, kręcili się w okolicy jacyś nieznajomi mężczyźni, jeżdżący czarnym samochodem i próbujący dowiedzieć się, jak znaleźć damę z bagien.  

Inną teorią, która wydawała się bardziej prawdopodobna, było to, że Margaret Clement została zamordowana przez Stanleya Livingstone’a. Policja od dawna uważała, że zabił on swoją sąsiadkę, ale nigdy nie miała wystarczających dowodów, by postawić mu zarzuty. Gdy w 1993 roku policja przygotowywała się do wystosowania ostatecznego nakazu przesłuchania Esmie w tej sprawie, ta zmarła w domu opieki w Morwell. Detektywi powiedzieli wówczas, że byli przekonani, iż Esmie znała jednak szczegóły morderstwa. Jeśli faktycznie tak było, to niestety zabrała je ze sobą do grobu. Starszy sierżant Bill Townsend, który prowadził śledztwo w sprawie morderstwa, powiedział, że śmierć Esmie oznacza, iż sprawa najprawdopodobniej nigdy nie zostanie rozwiązana. Jeszcze w 1978 roku detektyw Townsend przesłuchiwał Esmie Livingstone i już wtedy wierzył, że to jej mąż zabił Margaret, a kobieta boi się o tym mówić. Esmie miała bowiem powiedzieć mu, że chciałaby pomóc, lecz jest zbyt przerażona. Stanley zmarł rok wcześniej na atak serca, co skłoniło śledczych do ponownego przesłuchania jego żony. Townsend powiedział, że wszystko wskazywało na to, iż to właśnie Stanley Livingstone był zabójcą. Co więcej, Esmie na przestrzeni lat miała rzekomo wyznać swoim kilkorgu znajomym, że to jej mąż był odpowiedzialny za morderstwo Margaret Clement. Jedna z jej przyjaciółek, Jean Lesley Sharp, oświadczyła policji, że Esmie wyznała jej, iż Stanley zmusił Margaret do podpisania dokumentów, przystawiając jej pistolet do głowy, zanim zaplanował jej zabójstwo. Według Jean, Stanley zapłacił potem dwóm mężczyznom z Melbourne, znanym jedynie jako Bradley i Brandshaw, aby ci zamordowali Margaret Clement.

Siostrzeniec Margaret, Clement Carnaghan, nie był świadomy, że podstępem został usunięty z testamentu ciotki. Po jej zniknięciu, kiedy okazało się, że Livingstone’owie nabyli Tullaree, rozpoczął postępowanie sądowe celem podważenia ostatniej woli Margaret i tym samym unieważnienia sprzedaży nieruchomości. Jako adwokata zatrudnił Franka Galbally’ego, znakomitego prawnika specjalizującego się w sprawach karnych w Melbourne. Clement i jego prawnik próbowali powołać się na – ich zdaniem – bezprawny wpływ Livingstone’ów na Margaret, a potem także na jej zniedołężnienie i niepoczytalność. Sprawy sądowe ciągnęły się latami, a dodatkowo utrudniał je fakt, że Margaret musiała w końcu zostać uznana za zmarłą, choć jej ciała nigdy nie odnaleziono. W kolejnym zwrocie akcji wydaje się, że Stanley Livingstone pożyczył większość z trzech tysięcy funtów, które potem zapłacił kobiecie za nieruchomość. W 1955 roku sędzia główny, sir Edmund Herring, orzekł na korzyść tego ostatniego testamentu, a Livingstone’owie zostali uznani za właścicieli posiadłości.

W tych latach Livingstone mieszkał i pracował na terenie Tullaree. W 1954 roku do Sądu Najwyższego wpłynęło natomiast kolejne pismo od Tarwin River Improvements Trust[1]. Wyglądało więc na to, że Stanley odmawiał dostępu do prac nad kanalizacją wzdłuż Fish Creek. Jest to zdumiewające, ponieważ sam Livingstone pracował nad osuszeniem posiadłości i nie mógł kontynuować prac, dopóki to osuszenie nie zostało ukończone. Dlaczego zatem teraz odmawiał dostępu do kanalizacji? W 1954 roku, zaledwie pięć lat po tym, jak Margaret Clement sprzedała Tullaree Stanleyowi i Esmie Livingstone’om za trzy tysiące funtów i niecały rok po zakończeniu sprawy sądowej, Livingstone’owie sprzedali nieruchomość za sześćdziesiąt siedem i pół tysiąca funtów. Ostatecznie kupili ziemie na wyspie Curtis w pobliżu Gladstone w Queensland. A zatem Stanley Livingstone zmarł w 1992 roku jako milioner, którego los odmieniło Tullaree. Jak już wspomniano, Esmie zmarła rok później, a po jej śmierci ujawniono, że była wręcz przerażona swoim mężem, by pomóc policji w śledztwie. Lecz najprawdopodobniej wiedziała, kto był mordercą Margaret Clement. Siostra Margaret, Anna Elizabeth Carnaghan, była ostatnią żyjącą z rodzeństwa Clementów. Zmarła w 1961 roku a jej syn w 1982 roku w Heidelbergu w stanie Wiktoria. Nigdy się nie ożenił.  

W listopadzie 1978 roku na wydmach w Venus Bay odkryto w płytkim grobie szczątki kobiety. Jednakże nigdy nie udało się dokonać ich identyfikacji i jednoznacznie stwierdzić, że to kości Margaret Clement. Plotka głosi, że ziemia, na której je znaleziono, była niegdyś dzierżawiona przez Stanleya Livingstone’a. Podobno wypasał na niej bydło. Nie ma jednak jednoznacznych dowodów potwierdzających tę tezę. Z kolei w 1979 roku w tej samej okolicy znaleziono koronkowy szal, damską torebkę i kilka monet. Wszystko to pochodziło sprzed 1952 roku, lecz mimo to nigdy nie udowodniono, że rzeczy te należały do Margaret Clement. Ostatnie badania czaszki sugerują natomiast, że zużycie zębów wskazuje, iż odnaleziony szkielet należy do Aborygenów. Czy zatem kobieta faktycznie wpadła do bagna? A może została zamordowana przez nieznajomych próbujących okraść jej posiadłość? Albo po prostu zabił ją sąsiad, który chciał – i ostatecznie to zrobił – przejąć Tullaree? Możliwe też, że do śmierci Margaret przyczynił się jej siostrzeniec, Clement Carnaghan, którego również podejrzewano. Lecz ani Livingstone’owi, ani też Carnaghanowi nigdy nie został postawiony żaden formalny zarzut o morderstwo kobiety, a na pytanie dlaczego Margaret została zamordowana nadal nie można odnaleźć odpowiedzi. Nie można jednak odrzucić teorii, że na terenie posiadłości wciąż ukryte było złoto zakopane tam przez Wiberga.

Bez wątpienia historia Margaret Clement bezustannie spędza sen z powiek zarówno ekspertów, jak i zwykłych internetowych detektywów. Prawdą jest natomiast to, że koniec opowieści o dwóch bogatych młodych kobietach był nie tylko tajemniczy, ale też niezwykle tragiczny. Obydwie pożegnały się z życiem odizolowane od świata, mieszkając w opuszczonym i zrujnowanym domu na bagnach.


______________________________

Bibliografia

  1.  Argus, 26-31 May 1952 & 2 June 1952 (Melbourne)
  2. Age, 18 February 1985 (Melbourne)
  3. Gippsland Times, 27 July 1950
  4. Herald, 9 August 1980 (Melbourne)
  5. Herald-Sun, 30 March 1997 & 6 April 1997 (Melbourne)
  6. People, 30 July 1952 (Sydney)
  7. Truth, 31 May 1952 (Melbourne)

 

Prawa autorskie do tekstu © Agnieszka Różycka 




[1] Organ ustawowy utworzony w Australii na mocy ustawy z 1940 roku (River Improvement Trust Act) celem ochrony i ulepszania rzek, naprawy i zapobiegania dewastacji rzek oraz zapobiegania lub łagodzenia skutków powodzi na terenach zalewanych przez rzeki. Każdy obszar posiada swój własny oddział.