wtorek, 5 kwietnia 2016

Santa Montefiore – „Jaskółka i koliber”














Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa 2005
Tytuł oryginału: The Swallow and the Hummingbird
Przekład: Anna Dobrzańska-Gadowska





W historii świata XX wiek zapisał się przede wszystkim dwiema straszliwymi wojnami. Tak naprawdę nie wiadomo która z nich była tragiczniejsza. Nie wiem jednak czy jest sens je porównywać, ponieważ jeśli bez powodu giną niewinni ludzie albo spotyka ich śmierć w imię bezsensownej polityki, trudno opowiedzieć się po którejkolwiek stronie konfliktu. Przynajmniej ja tego nie potrafię. Dla mnie wojna jest czymś zgoła złym i nie można jej niczym usprawiedliwiać. Dla nas-Polaków na pewno tragiczniejsza w skutkach okazała się druga wojna światowa, kiedy to Adolf Hitler (1889-1945) założył sobie, że na terenie naszego kraju nie pozostawi kamienia na kamieniu. Dramatyczne konsekwencje drugiej wojny światowej przypadły w udziale również Anglii, choć po latach może wydawać się, że Anglicy nie mieli tak naprawdę pojęcia czym jest terror hitlerowskiego okupanta, ponieważ nie doświadczyli ulicznych egzekucji, tragizmu obozów koncentracyjnych czy brutalnych wtargnięć gestapo do domów niewinnych ludzi. Tam wojna wyglądała nieco inaczej. Ludzie zazwyczaj ginęli pod gruzami zawalonych budynków, na które co pewien czas spadały nazistowskie bomby, albo tracili życie, broniąc swojej ojczyzny z powietrza. Piloci RAF-u (z ang. Royal Air Force) każdego dnia wzbijali się w powietrze, aby móc udaremnić niemieckie naloty. Nie zawsze im się to udawało, a często sami ginęli, tym samym pozostawiając w żałobie swoich bliskich.

Jednym z takich właśnie odważnych pilotów RAF-u był George Bolton. Kiedy wyruszył na wojnę miał niespełna dwadzieścia lat. Niemniej od dzieciństwa marzył o tym, aby któregoś dnia móc siąść za sterami samolotu. Nie sądził jednak, że będą to stery samolotów bojowych, a on będzie musiał zabijać w powietrzu takich samych, jak on, młodych mężczyzn, którzy będą różnić się od niego jedynie narodowością i mundurem. Służba w RAF-ie odcisnęła na życiu George’a naprawdę ogromne piętno. Przez te kilka lat stracił paru kumpli, z którymi łączyły go zażyłe relacje. Po tym, jak na jego oczach zostali zestrzeleni przez wroga, George stale widział ich twarze. Koszmar wojny towarzyszył mu zarówno na jawie, jak i we śnie. Starał się jak tylko mógł, aby normalnie żyć, ale nie było to wcale takie proste. Wspomnienia były dość świeże, a traumatyczne doświadczenia nie pozwalały optymistycznie patrzeć w przyszłość. Na nic też zdały się chwile spędzone w ramionach przypadkowych kochanek.

Kiedy skończyła się wojna i George Bolton mógł wrócić do domu, gdzie czekała na niego rodzina, nie był już tym samym beztroskim chłopakiem, którego najbliżsi żegnali kilka lat wcześniej. Dramatyczne przeżycia sprawiły, że z jednej strony dojrzał i na wiele spraw patrzył zupełnie inaczej niż przedtem, natomiast z drugiej bardzo pragnął o tym wszystkim zapomnieć i spróbować na nowo ułożyć sobie życie i zacząć pisać kolejny jego rozdział. Niemniej wszyscy wokół wiedzieli, że dla George’a nie będzie to takie proste. Pomimo że rodzina i przyjaciele wspierali go jak tylko mogli, George szereg trudnych spraw musiał załatwić sam i stawić im czoło bez niczyjej pomocy. Czy zatem możliwe jest, aby po tak wstrząsających przeżyciach móc stanąć na nogi? Czy George ma jeszcze jakąkolwiek szansę na normalne i szczęśliwe życie?

Polskie wydanie z 2015 roku
Rita Fairweather to dwudziestoletnia dziewczyna, która optymistycznie patrzy w przyszłość. Nie może się już doczekać, kiedy znów ujrzy swojego ukochanego, który właśnie ma wrócić do domu po wojnie wygranej przez aliantów. Rita jest pewna, że teraz może być już tylko lepiej. Koniec z niewyobrażalną tęsknotą za ukochanym, z którym przez te kilka ostatnich lat wymieniała listy, a jeśli miała trochę więcej szczęścia, wówczas dane jej było spotkać się z nim na bardzo krótko podczas jego pobytu w domu na przepustce. Rita i wybranek jej serca znają się od wczesnego dzieciństwa, czyli praktycznie całe życie. Wychowywali się bowiem w tej samej wiosce o nazwie Frognal Point w angielskim hrabstwie Devon. Wzajemna przyjaźń ich rodzin trwa od lat, więc nikogo nie dziwi fakt, że oczekuje się od młodych, iż już wkrótce staną na ślubnym kobiercu. Wszyscy są tego absolutnie pewni i nie dopuszczają do siebie myśli, że coś mogłoby się w tej kwestii zmienić.  

Wreszcie nadchodzi dzień, na który Rita Fairweather czeka od bardzo dawna. Jej ukochany wraca z wojny i wydaje się, że jest niesamowicie szczęśliwy, a jedyne, czego pragnie, to poślubić Ritę i założyć z nią rodzinę. Tak naprawdę chyba tylko matka mężczyzny w pewnym momencie uświadamia sobie, że jej syn nie jest już tym samym chłopakiem, który zaciągnął się kiedyś do wojska. Faye Bolton widzi w oczach swojego dziecka cienie, których ten nie potrafi ukryć, choć bardzo się stara. Z kolei Rita zaślepiona własnym szczęściem i pragnieniem poślubienia George’a nie zwraca uwagi na dziwne zachowanie swojego ukochanego. Niby chce mu pomóc zapomnieć o przykrych doświadczeniach, ale jakoś słabo jej to wychodzi. Niemniej jest jeszcze ktoś, kto widzi więcej, niż przeciętny człowiek. To Primrose Megalith – babka Rity. Ta starsza pani posiada zdolności paranormalne i potrafi nawiązać kontakt ze zmarłymi. W dodatku została też wyposażona przez Stwórcę jakimś szóstym zmysłem, który pozwala jej widzieć przyszłość i dotknąć duszy człowieka. Otoczona przyrodą i zwierzętami czuje się szczęśliwa w swojej posiadłości. Niestety, ludzie nie potrafią zrozumieć niecodziennych zdolności pani Megalith, dlatego też często nazywają ją „czarownicą” albo „wiedźmą”. Tak samo myśli o niej George Bolton. Na szczęście Primrose nie zwraca uwagi na złośliwe docinki i żyje sobie według własnego uznania.

W tym miejscu trzeba też wspomnieć o jeszcze jednej znaczącej postaci. To Max de Guinzberg. Kiedy go poznajemy chłopak ma dopiero siedemnaście lat. Wraz z siostrą opuścił swój rodzinny Wiedeń na początku wojny i przybył do Anglii, aby pod bezpiecznym dachem pani Megalith znaleźć schronienie przed masową eksterminacją Żydów. Zarówno on, jak i jego siostra Ruth są przekonani, że ich rodzice i kilkumiesięczna siostrzyczka zginęli w obozie koncentracyjnym. Max w skrytości podkochuje się w Ricie, ale ona zupełnie go nie zauważa, bo przecież bez pamięci zakochana jest w George’u Boltonie. Czy zatem ta miłość ma szansę na spełnienie? Czy los może się kiedyś odwrócić i połączyć Maksa i Ritę? Czy chłopak będzie w stanie czekać i łudzić się nadzieją, że panna Fairweather zwróci w końcu na niego uwagę?

Oczywiście obok wyżej wymienionych bohaterów, na kartach książki czytelnik spotyka jeszcze kilka innych postaci, które są mniej lub bardziej istotne dla fabuły. Santa Montefiore wprowadziła do powieści także akcent polski, co jest miłą niespodzianką dla polskich czytelników. Osoba Tadeusza Waliszewskiego może budzić sprzeczne emocje, ale w gruncie rzeczy jest on bardzo przyjemnym bohaterem, którego moralność niekoniecznie może przypaść do gustu czytelnikom wyznającym konserwatywne wartości.

Jedno z wydań brytyjskich
Wydawnictwo: SIMON & SCHUSTER
Wielka Brytania 2014
Akcja Jaskółki i kolibra rozpoczyna się w 1945 roku, natomiast cała książka podzielona jest na dwie części. Z jednej strony spotykamy młodych bohaterów, którzy po zakończeniu wojny pragną na nowo ułożyć sobie życie, zaś z drugiej obserwujemy ich już jako w pełni dorosłych ludzi żyjących w 1963 roku. Santa Montefiore zaprasza czytelnika również do malowniczej Argentyny, gdzie możemy doświadczyć zupełnie innego życia, aniżeli w Anglii. Widzimy zatem, w jaki sposób egzystują mieszkańcy argentyńskiego rancza i co tak naprawdę jest dla nich istotne. Oczywiście wszyscy bohaterowie stale muszą zmagać się z różnymi problemami. Jedni radzą sobie z nimi lepiej, a inni gorzej. W tej powieści jest tak naprawdę wszystko, czego można wymagać od dobrze skonstruowanej historii obyczajowej. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że Autorka w głównej mierze skupiła się na wątku miłosnym, to jednak nie jest to do końca prawdą. Moim zdaniem znacznie większe znaczenie ma w tym przypadku motyw rodziny i relacji międzyludzkich, które nie należą do najłatwiejszych. Z kolei społeczność Frognal Point jest typowym przykładem małomiasteczkowości, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie wzajemnie najwięcej, jak tylko się da, a potem o tym plotkują.

Tak sobie myślę, że Jaskółka i koliber to przede wszystkim powieść o poszukiwaniu szczęścia, pomimo że los w żaden sposób temu nie sprzyja. W dodatku trzeba też odpowiedzieć sobie na pytania: Jak długo można czekać na osobę, która zdążyła już ułożyć sobie życie? Czy w ogóle jest sens to robić? Czy prawdziwa miłość faktycznie polega na tym, aby przez lata katować się czymś, co już minęło i nie ma szans na to, że kiedyś wróci? W tym miejscu można byłoby poddać ocenie głównych bohaterów. Jak ich rozumieć? Rita Fairweather to kobieta, która stanowi całkowite przeciwieństwo swoich dwóch młodszych sióstr. Zarówno Maddie, jak i Eddie to dziewczyny, które nie czekają aż szczęście spadnie im z nieba. One biorą los we własne ręce i z całych sił próbują nim kierować. Natomiast Rita może denerwować swoim postępowaniem, szczególnie ślamazarnością, niezdecydowaniem i ciągłym życiem przeszłością, przez co marnuje każdy kolejny dzień. Można odnieść wrażenie, że kobieta wiele kwestii po prostu sobie wmawia i próbuje zaklinać rzeczywistość, pomimo że wszyscy wokół widzą, jaka jest prawda i usiłują jej to uświadomić. Co takiego musi się stać, aby Rita Fairweather zrozumiała wreszcie, że to, co było już nigdy nie wróci?

A jaka w tym wszystkim jest rola George’a Boltona? Otóż zasadnicza. Jego postępowanie z jednej strony może się nie podobać i w związku z tym należałoby go piętnować za to, co zrobił i z jaką łatwością mu to przyszło. Z drugiej strony jednak trzeba George’a zrozumieć, ponieważ przeżył koszmar i jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zmiana jeszcze do niedawna istniejącej rzeczywistości. Nie można mu się dziwić, że pragnie doświadczyć czegoś nowego; czegoś, co nie będzie mu wciąż przypominać o dramacie wojny. Przyznam, że trudno jest oceniać bohaterów pod względem moralnym, ponieważ ich postępowanie – bez względu na to, jakie jest – można usprawiedliwić wieloma czynnikami.

Fanów twórczości Santy Montefiore nie muszę namawiać do sięgnięcia po tę powieść. Natomiast tych, którzy lubią historie obyczajowe z nieznaczną domieszką psychologii może ta książka zainteresować. Dla mnie Santa Montefiore jest autorką, która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Jej powieści posiadają w sobie coś wyjątkowego, czego nie można wyrazić słowami. Trzeba to poczuć podczas lektury. Z całą pewnością Autorka nigdy nie idzie na łatwiznę i zawsze tworzy takie historie i takich bohaterów, względem których bardzo trudno jest o jednoznaczną ocenę.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz