Wydawnictwo: ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa 2005
Tytuł
oryginału: The Swallow and the Hummingbird
Przekład: Anna Dobrzańska-Gadowska
W
historii świata XX wiek zapisał się przede wszystkim dwiema straszliwymi
wojnami. Tak naprawdę nie wiadomo która z nich była tragiczniejsza. Nie wiem
jednak czy jest sens je porównywać, ponieważ jeśli bez powodu giną niewinni
ludzie albo spotyka ich śmierć w imię bezsensownej polityki, trudno opowiedzieć
się po którejkolwiek stronie konfliktu. Przynajmniej ja tego nie potrafię. Dla
mnie wojna jest czymś zgoła złym i nie można jej niczym usprawiedliwiać. Dla
nas-Polaków na pewno tragiczniejsza w skutkach okazała się druga wojna
światowa, kiedy to Adolf Hitler (1889-1945) założył sobie, że na terenie
naszego kraju nie pozostawi kamienia na kamieniu. Dramatyczne konsekwencje
drugiej wojny światowej przypadły w udziale również Anglii, choć po latach może
wydawać się, że Anglicy nie mieli tak naprawdę pojęcia czym jest terror
hitlerowskiego okupanta, ponieważ nie doświadczyli ulicznych egzekucji,
tragizmu obozów koncentracyjnych czy brutalnych wtargnięć gestapo do domów
niewinnych ludzi. Tam wojna wyglądała nieco inaczej. Ludzie zazwyczaj ginęli pod
gruzami zawalonych budynków, na które co pewien czas spadały nazistowskie bomby, albo tracili życie, broniąc swojej ojczyzny z powietrza. Piloci RAF-u (z ang. Royal
Air Force) każdego dnia wzbijali się w powietrze, aby móc udaremnić
niemieckie naloty. Nie zawsze im się to udawało, a często sami ginęli, tym
samym pozostawiając w żałobie swoich bliskich.
Jednym
z takich właśnie odważnych pilotów RAF-u był George Bolton. Kiedy wyruszył na
wojnę miał niespełna dwadzieścia lat. Niemniej od dzieciństwa marzył o tym, aby
któregoś dnia móc siąść za sterami samolotu. Nie sądził jednak, że będą to
stery samolotów bojowych, a on będzie musiał zabijać w powietrzu takich samych,
jak on, młodych mężczyzn, którzy będą różnić się od niego jedynie narodowością
i mundurem. Służba w RAF-ie odcisnęła na życiu George’a naprawdę ogromne
piętno. Przez te kilka lat stracił paru kumpli, z którymi łączyły go zażyłe
relacje. Po tym, jak na jego oczach zostali zestrzeleni przez wroga, George
stale widział ich twarze. Koszmar wojny towarzyszył mu zarówno na jawie, jak i
we śnie. Starał się jak tylko mógł, aby normalnie żyć, ale nie było to wcale
takie proste. Wspomnienia były dość świeże, a traumatyczne doświadczenia nie
pozwalały optymistycznie patrzeć w przyszłość. Na nic też zdały się chwile
spędzone w ramionach przypadkowych kochanek.
Kiedy
skończyła się wojna i George Bolton mógł wrócić do domu, gdzie czekała na niego
rodzina, nie był już tym samym beztroskim chłopakiem, którego najbliżsi żegnali
kilka lat wcześniej. Dramatyczne przeżycia sprawiły, że z jednej strony dojrzał
i na wiele spraw patrzył zupełnie inaczej niż przedtem, natomiast z drugiej
bardzo pragnął o tym wszystkim zapomnieć i spróbować na nowo ułożyć sobie życie
i zacząć pisać kolejny jego rozdział. Niemniej wszyscy wokół wiedzieli, że dla
George’a nie będzie to takie proste. Pomimo że rodzina i przyjaciele wspierali
go jak tylko mogli, George szereg trudnych spraw musiał załatwić sam i stawić
im czoło bez niczyjej pomocy. Czy zatem możliwe jest, aby po tak wstrząsających
przeżyciach móc stanąć na nogi? Czy George ma jeszcze jakąkolwiek szansę na
normalne i szczęśliwe życie?
Polskie wydanie z 2015 roku |
Rita
Fairweather to dwudziestoletnia dziewczyna, która optymistycznie patrzy w
przyszłość. Nie może się już doczekać, kiedy znów ujrzy swojego ukochanego,
który właśnie ma wrócić do domu po wojnie wygranej przez aliantów. Rita jest
pewna, że teraz może być już tylko lepiej. Koniec z niewyobrażalną tęsknotą za
ukochanym, z którym przez te kilka ostatnich lat wymieniała listy, a jeśli
miała trochę więcej szczęścia, wówczas dane jej było spotkać się z nim na
bardzo krótko podczas jego pobytu w domu na przepustce. Rita i wybranek jej
serca znają się od wczesnego dzieciństwa, czyli praktycznie całe życie.
Wychowywali się bowiem w tej samej wiosce o nazwie Frognal Point w angielskim hrabstwie
Devon. Wzajemna przyjaźń ich rodzin trwa od lat, więc nikogo nie dziwi fakt, że
oczekuje się od młodych, iż już wkrótce staną na ślubnym kobiercu. Wszyscy są
tego absolutnie pewni i nie dopuszczają do siebie myśli, że coś mogłoby się w
tej kwestii zmienić.
Wreszcie
nadchodzi dzień, na który Rita Fairweather czeka od bardzo dawna. Jej ukochany
wraca z wojny i wydaje się, że jest niesamowicie szczęśliwy, a jedyne, czego
pragnie, to poślubić Ritę i założyć z nią rodzinę. Tak naprawdę chyba tylko
matka mężczyzny w pewnym momencie uświadamia sobie, że jej syn nie jest już tym
samym chłopakiem, który zaciągnął się kiedyś do wojska. Faye Bolton widzi w
oczach swojego dziecka cienie, których ten nie potrafi ukryć, choć bardzo się
stara. Z kolei Rita zaślepiona własnym szczęściem i pragnieniem poślubienia
George’a nie zwraca uwagi na dziwne zachowanie swojego ukochanego. Niby chce mu
pomóc zapomnieć o przykrych doświadczeniach, ale jakoś słabo jej to wychodzi. Niemniej
jest jeszcze ktoś, kto widzi więcej, niż przeciętny człowiek. To Primrose
Megalith – babka Rity. Ta starsza pani posiada zdolności paranormalne i potrafi
nawiązać kontakt ze zmarłymi. W dodatku została też wyposażona przez Stwórcę
jakimś szóstym zmysłem, który pozwala jej widzieć przyszłość i dotknąć duszy
człowieka. Otoczona przyrodą i zwierzętami czuje się szczęśliwa w swojej
posiadłości. Niestety, ludzie nie potrafią zrozumieć niecodziennych zdolności
pani Megalith, dlatego też często nazywają ją „czarownicą” albo „wiedźmą”. Tak
samo myśli o niej George Bolton. Na szczęście Primrose nie zwraca uwagi na
złośliwe docinki i żyje sobie według własnego uznania.
W
tym miejscu trzeba też wspomnieć o jeszcze jednej znaczącej postaci. To Max de
Guinzberg. Kiedy go poznajemy chłopak ma dopiero siedemnaście lat. Wraz z
siostrą opuścił swój rodzinny Wiedeń na początku wojny i przybył do Anglii, aby
pod bezpiecznym dachem pani Megalith znaleźć schronienie przed masową
eksterminacją Żydów. Zarówno on, jak i jego siostra Ruth są przekonani, że ich
rodzice i kilkumiesięczna siostrzyczka zginęli w obozie koncentracyjnym. Max w
skrytości podkochuje się w Ricie, ale ona zupełnie go nie zauważa, bo przecież
bez pamięci zakochana jest w George’u Boltonie. Czy zatem ta miłość ma szansę
na spełnienie? Czy los może się kiedyś odwrócić i połączyć Maksa i Ritę? Czy
chłopak będzie w stanie czekać i łudzić się nadzieją, że panna Fairweather
zwróci w końcu na niego uwagę?
Oczywiście
obok wyżej wymienionych bohaterów, na kartach książki czytelnik spotyka jeszcze
kilka innych postaci, które są mniej lub bardziej istotne dla fabuły. Santa
Montefiore wprowadziła do powieści także akcent polski, co jest miłą niespodzianką
dla polskich czytelników. Osoba Tadeusza Waliszewskiego może budzić sprzeczne
emocje, ale w gruncie rzeczy jest on bardzo przyjemnym bohaterem, którego
moralność niekoniecznie może przypaść do gustu czytelnikom wyznającym
konserwatywne wartości.
Jedno z wydań brytyjskich Wydawnictwo: SIMON & SCHUSTER Wielka Brytania 2014 |
Akcja
Jaskółki i kolibra rozpoczyna się w 1945 roku, natomiast cała książka
podzielona jest na dwie części. Z jednej strony spotykamy młodych bohaterów,
którzy po zakończeniu wojny pragną na nowo ułożyć sobie życie, zaś z drugiej
obserwujemy ich już jako w pełni dorosłych ludzi żyjących w 1963 roku. Santa
Montefiore zaprasza czytelnika również do malowniczej Argentyny, gdzie możemy
doświadczyć zupełnie innego życia, aniżeli w Anglii. Widzimy zatem, w jaki
sposób egzystują mieszkańcy argentyńskiego rancza i co tak naprawdę jest dla
nich istotne. Oczywiście wszyscy bohaterowie stale muszą zmagać się z różnymi
problemami. Jedni radzą sobie z nimi lepiej, a inni gorzej. W tej powieści jest
tak naprawdę wszystko, czego można wymagać od dobrze skonstruowanej historii
obyczajowej. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że Autorka w
głównej mierze skupiła się na wątku miłosnym, to jednak nie jest to do końca
prawdą. Moim zdaniem znacznie większe znaczenie ma w tym przypadku motyw
rodziny i relacji międzyludzkich, które nie należą do najłatwiejszych. Z kolei
społeczność Frognal Point jest typowym przykładem małomiasteczkowości, gdzie
wszyscy się znają i wiedzą o sobie wzajemnie najwięcej, jak tylko się da, a potem o tym
plotkują.
Tak
sobie myślę, że Jaskółka i koliber to przede wszystkim powieść o
poszukiwaniu szczęścia, pomimo że los w żaden sposób temu nie sprzyja. W
dodatku trzeba też odpowiedzieć sobie na pytania: Jak długo można czekać na
osobę, która zdążyła już ułożyć sobie życie? Czy w ogóle jest sens to robić?
Czy prawdziwa miłość faktycznie polega na tym, aby przez lata katować się
czymś, co już minęło i nie ma szans na to, że kiedyś wróci? W tym miejscu można
byłoby poddać ocenie głównych bohaterów. Jak ich rozumieć? Rita Fairweather to
kobieta, która stanowi całkowite przeciwieństwo swoich dwóch młodszych sióstr.
Zarówno Maddie, jak i Eddie to dziewczyny, które nie czekają aż szczęście
spadnie im z nieba. One biorą los we własne ręce i z całych sił próbują nim
kierować. Natomiast Rita może denerwować swoim postępowaniem, szczególnie
ślamazarnością, niezdecydowaniem i ciągłym życiem przeszłością, przez co
marnuje każdy kolejny dzień. Można odnieść wrażenie, że kobieta wiele kwestii
po prostu sobie wmawia i próbuje zaklinać rzeczywistość, pomimo że wszyscy
wokół widzą, jaka jest prawda i usiłują jej to uświadomić. Co takiego musi się
stać, aby Rita Fairweather zrozumiała wreszcie, że to, co było już nigdy nie
wróci?
A
jaka w tym wszystkim jest rola George’a Boltona? Otóż zasadnicza. Jego
postępowanie z jednej strony może się nie podobać i w związku z tym należałoby
go piętnować za to, co zrobił i z jaką łatwością mu to przyszło. Z drugiej
strony jednak trzeba George’a zrozumieć, ponieważ przeżył koszmar i jedynym
wyjściem z tej sytuacji jest zmiana jeszcze do niedawna istniejącej
rzeczywistości. Nie można mu się dziwić, że pragnie doświadczyć czegoś nowego;
czegoś, co nie będzie mu wciąż przypominać o dramacie wojny. Przyznam, że
trudno jest oceniać bohaterów pod względem moralnym, ponieważ ich postępowanie
– bez względu na to, jakie jest – można usprawiedliwić wieloma czynnikami.
Fanów
twórczości Santy Montefiore nie muszę namawiać do sięgnięcia po tę powieść.
Natomiast tych, którzy lubią historie obyczajowe z nieznaczną domieszką
psychologii może ta książka zainteresować. Dla mnie Santa Montefiore jest
autorką, która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Jej powieści posiadają w sobie
coś wyjątkowego, czego nie można wyrazić słowami. Trzeba to poczuć podczas
lektury. Z całą pewnością Autorka nigdy nie idzie na łatwiznę i zawsze tworzy
takie historie i takich bohaterów, względem których bardzo trudno jest o
jednoznaczną ocenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz