Wydawnictwo:
ALBATROS A. KURYŁOWICZ
Warszawa
2012
Tytuł
oryginału: L’Appel de l’ange
Przekład:
Joanna Prądzyńska
Czy
naszym życiem rządzi przypadek? A może to jakaś niezidentyfikowana siła wyższa
dokładnie planuje poszczególne wydarzenia, które nas spotykają? Dyskusje na ten
temat toczą się od wielu lat nie tylko w środowisku filozofów, ale także
pomiędzy zwykłymi ludźmi. Czasami bowiem doświadczamy czegoś tak bardzo niewytłumaczalnego
z ludzkiego punktu widzenia, że trudno jest nam odnieść się do tego pod kątem
naukowym. Niekiedy spotykamy na swojej drodze ludzi, którzy wywracają nasze
poukładane życie do góry nogami i zmuszają nas do tego, aby zatrzymać się i
wrócić do zdarzeń sprzed lat, które być może nie zostały jeszcze do końca
wyjaśnione. Nierzadko zastanawiamy się, jak mogliśmy żyć wcześniej bez tychże
osób. Przecież dopiero teraz nasze życie nabiera barw i nie wyobrażamy sobie,
aby mogło być inaczej. Są też sytuacje, kiedy cofnęlibyśmy czas i podjęli
zupełnie inne decyzje, aniżeli zrobiliśmy to ileś lat temu. Przypuszczalnie
nigdy tak naprawdę nie dojdziemy do jednego wspólnego wniosku, dlatego też
trzeba przyjąć do wiadomości, że nasze życie po prostu płynie sobie według
własnego scenariusza, a my postaramy się to zaakceptować, choć na pewno nie
będzie łatwo.
Jest
rok 2011. Do Bożego Narodzenia zostało już niewiele czasu, więc wokół panuje
specyficzna świąteczna atmosfera, która udziela się praktycznie wszystkim bez
względu na poglądy czy wyznanie. Wszechobecny pośpiech towarzyszy każdemu.
Trzeba bowiem zrobić przedświąteczne zakupy, pomyśleć o prezentach dla swoich
bliskich i oczywiście dotrzeć na czas do rodzinnego domu, jeśli pracuje się z
dala od niego. Na nowojorskim lotnisku Johna F. Kennedy'ego również panuje
ogromny zgiełk. Każdy gdzieś się spieszy. Co chwilę w różne strony świata
odlatują samoloty. Na lotnisku przebywa zatem bardzo dużo ludzi, którzy pragną
dostać się w rozmaite zakątki ziemskiego globu. Wśród nich są Madeline Greene i
Jonathan Lempereur. Ona to Angielka mieszkająca obecnie w Paryżu, zaś on jest
Amerykaninem o francuskich korzeniach.
Madeline
Greene właśnie wraca do Francji ze swoim narzeczonym, który zafundował jej
podróż do Ameryki, aby tam oświadczyć się wybrance swojego serca. Jak można
sobie wyobrazić, kobieta jest bardzo szczęśliwa z tego powodu. W końcu
skończyła już trzydzieści cztery lata, więc najwyższy czas, aby pomyśleć o mężu
i rodzinie. Z kolei Jonathan Lempereur znalazł się na lotnisku, aby odebrać
swojego kilkuletniego synka z rąk byłej żony. Ponieważ kilka lat temu rozstał
się z nią definitywnie, teraz musi zadowolić się okazjonalnymi spotkaniami ze
swoim dzieckiem, jak na przykład rzeczoną wizytą chłopca podczas ferii świątecznych.
Obecnie
Madeline prowadzi w Paryżu doskonale prosperującą kwiaciarnię. W końcu udało
jej się spełnić marzenie. Od bardzo dawna chodziło jej po głowie zajmowanie się
kwiatami i wygląda na to, że świetnie sobie radzi z własnym biznesem. Z kolei Jonathan
nie może powiedzieć o sobie tego samego, gdyż jeszcze niedawno był na samym
szczycie, a teraz prowadzi mało znaczące bistro we włoskiej dzielnicy San
Francisco. Kiedyś rozpisywały się o nim gazety, nieustannie był obecny w
mediach i traktowano go niczym kulinarnego boga. Wielu ludzi naprawdę mu
zazdrościło. Miał wszystko, o czym tylko człowiek może marzyć. Przystojny,
sławny i bogaty facet z piękną żoną u boku. Czego można chcieć więcej? Niemniej
przyszedł dzień, gdy cały ten bajkowy świat rozsypał się niczym domek z kart, a
Jonathan musiał zaczynać wszystko od początku. Została mu tylko uroda i synek,
w którego życiu i tak nie może być obecny tak często, jakby sobie tego życzył. No
i oczywiście nadal posiada nieprzeciętne zdolności kulinarne, lecz niestety nie
może ich w pełni wykorzystywać. Wydaje się, że mężczyzna pogodził się z
zaistniałą rzeczywistością. Ale czy na pewno?
I
tak oto tych dwoje nieznajomych pochodzących z dwóch różnych stron świata
spotyka się zupełnie przypadkowo na nowojorskim lotnisku, biegnąc do jedynego
wolnego stolika, jaki znajduje się w kafeterii terminalu. Według zasady„kto
pierwszy, ten lepszy” dopadają stolika równocześnie i zderzają się ze sobą,
upuszczając na podłogę wszystko to, co akurat trzymają w rękach. W dodatku mały
Charly uderza w płacz, bo właśnie stracił całą zawartość tacy z jedzeniem. Można
sobie zatem wyobrazić jaka jest reakcja każdej ze stron. Wzajemnym wyrzutom nie
ma końca. Krzyki i oskarżenia wypełniają wnętrze kafeterii, czym Madeline i
Jonathan zwracają na siebie uwagę pozostałych pasażerów.
Wydanie francuskie Wydawnictwo: ÉDITIONS Paryż 2011 |
W
całym tym zamieszaniu dochodzi jeszcze do innego incydentu. Otóż okazuje się,
że obydwoje posiadają ten sam model smartfona, co sprawia, że omyłkowo
zamieniają się telefonami. Dopiero gdy każde z nich idzie w swoją stronę cała
sprawa wychodzi na jaw. Niestety, jest już zbyt późno, aby wszcząć jakiekolwiek
poszukiwania tej drugiej osoby. Madeline i jej narzeczony właśnie odlecieli do
Paryża, zaś Jonathan wraz z synem udaje się do San Francisco. Skoro tylko
uświadamiają sobie co tak naprawdę się stało obydwoje są wściekli i przerażeni.
Każde z nich wie, że posiada w pamięci telefonu informacje, które nie są
przeznaczone do wiadomości nikogo obcego. Tam jest zapisane całe ich prywatne
życie. Czy w takim razie uda im się jakoś ze sobą skontaktować i odzyskać swą
własność? Czy Jonathan i Madeline będą w stanie powstrzymać się od przejrzenia
zawartości smartfonów? A jeśli wygra zwykła ludzka ciekawość, to jak to się dla
nich skończy? Czy będą w stanie jeszcze normalnie żyć? Czego dowiedzą się o
sobie nawzajem? W jakie tarapaty popadną z tego powodu?
Nigdy
nie czytałam książek Guillaume Musso, lecz zachęcona bardzo pozytywnymi
opiniami na temat twórczości Autora postanowiłam sięgnąć na chybił-trafił po
którąś z jego powieści. I tak oto padło na Telefon od anioła. Mogłoby
wydać się, że książka jest typowym romansem, na co wskazuje zarówno okładka,
jak i sam tytuł. Moim zdaniem ani jedno, ani drugie nie jest adekwatne do
treści książki, która tak naprawdę jest thrillerem dość dobrze skonstruowanym.
Fabuła trzyma w napięciu i nie pozwala odłożyć powieści na półkę zanim nie
pozna się całej historii do końca. Okazuje się bowiem, że przypadkowa zamiana
telefonów to dopiero początek lawiny zdarzeń, które pojawiają się w życiu
bohaterów. Otóż Madeline Greene poznaje przeszłość Jonathana Lempereura, zaś
mężczyzna dowiaduje się o kobiecie równie niewiarygodnych rzeczy, które zmusiły
Madeline do wyjazdu z Anglii i rozpoczęcia nowego życia w Paryżu.
Cała
historia bardzo szybko nabiera charakteru kryminalnego, w której główną rolę
gra bezwzględna mafia zajmująca się nie tylko przemytem narkotyków, ale też
trudniąca się szeregiem innych przestępstw. W dodatku Madeline i Jonathan zdają
sobie sprawę, że pomimo iż dzieli ich tysiące kilometrów i nigdy wcześniej się
nie spotkali, to jednak coś ich łączy. A łączy ich osoba niejakiej
Alice Dixon. Kim była – a może nadal jest – ta dziewczyna? Jaki wpływ wywarła
na życiu Jonathana i Madeline? W dodatku zarówno kobieta, jak i mężczyzna celem
poznania przeszłości tej drugiej strony, podejmują kroki, jakich nie odważyliby
się przedsięwziąć, gdyby sytuacja wyglądała inaczej. Czy odkryte tajemnice
zbliżą ich do siebie, czy może oddalą jeszcze bardziej?
Przyznam,
że sięgając po Telefon od anioła nie spodziewałam się aż tak dobrej
książki, jaką w rzeczywistości okazała się ta powieść. Sądziłam, że czeka mnie
lektura w klimacie książek Nicolasa Sparksa, który choć pisze dość dobrze, to
jednak skłania się ku historiom obyczajowym z naciskiem na romans. W tym
przypadku obok romansu, który tak naprawdę wcale nie wysuwa się na pierwszy
plan, pojawia się świetnie skonstruowany wątek kryminalny. I właśnie ten
element znacząco podnosi walor Telefonu od anioła. Dodatkowo bohaterowie
wykreowani są celująco. Są wyraziści i każdy z nich jest tutaj na swoim
miejscu. Każdy ma coś ciekawego do powiedzenia i zrobienia. Nie ma postaci,
które byłyby wprowadzone na siłę, a ich nieobecność nikomu by nie
przeszkadzała. Poza tym należy też podkreślić występowanie niespodziewanych
zwrotów akcji i systematyczne odkrywanie coraz to nowych tajemnic.
Książkę
polecam nie tylko kobietom, ale także mężczyznom. Myślę, że panowie również
znajdą w niej coś dla siebie, choć uprzedzam, że nie jest to twarda literatura
kryminalna. Dodam jeszcze, że w książce występuje też akcent polski. Dziś
jestem przekonana, że już niedługo sięgnę po kolejną powieść Guillaume Musso,
ponieważ doszłam do wniosku, że właśnie tego rodzaju literatury brakowało mi ostatnio w
moim czytelniczym życiu.
Recenzja świetna, a i po książkę chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że od dawna mam chęć na powyższą lekturę, jednak jakoś jeszcze nie wypożyczyłam.
OdpowiedzUsuńWypożyczyłam ją z biblioteki co mnie ogromnie cieszy po przeczytaniu Twojej recenzji! Sięgnę po nią jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuń