czwartek, 17 marca 2016

Kamil Janicki – „Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”
















Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT
Kraków 2015



Panowanie pierwszych książąt i królów polskich historycy określają mianem wczesnopiastowskiej Polski. Jest to okres od czasów Mieszka I (ur. pomiędzy 922-945, zm. 992) do rządów Bolesława III Krzywoustego (1086-1138). W tych latach nasz kraj musiał stawić czoło wielu trudnościom oraz był narażony na najazdy ze strony zewnętrznych wrogów. Wtedy też doszło do upadku władzy monarszej, jak również wewnętrznych konfliktów. Niemniej pomimo problemów systematycznie rosła potęga i chwała polskiego państwa, chociażby za panowania Bolesława I Chrobrego (967-1025). Podczas tych dwóch stuleci swego istnienia Polska funkcjonowała poniekąd pomiędzy jednością a podziałem. Dlatego też był to czas, kiedy do głosu dochodziły zarówno tendencje centralistyczne, jak i decentralistyczne.

Źródła historyczne wskazują, że pierwszym pełnoprawnym władcą Polski był książę Mieszko I, który na tronie zasiadł około 960 roku. Zgodnie z przekazami, legendarnymi przodkami księcia mieli być Piast (?) oraz jego trzej synowie, czyli Siemowit (?), Lestek (?) i Siemomysł (?). Niemniej informacje na ten temat są niezwykle skąpe, a te, które się pojawiają nie należy uznawać za wiarygodne. Książę Mieszko swoją władzę zwierzchnią sprawował nad takimi plemionami, jak: Polanie, Goplanie, Mazowszanie i Lędzianie. Młode państwo polskie nie było jednak jednolite, natomiast książęta plemienni posiadali pełną swobodę działania. Tak więc aby umocnić swój autorytet Mieszko zmierzał do tego, żeby objąć wpływami również teren Pomorza. W tym miejscu natrafił jednak na opór ze strony niemieckiego władcy. W związku z tym w 964 roku został zmuszony do zawarcia układu pokojowego z Ottonem I Wielkim (912-973). Okoliczności te sprawiły, że polski książę musiał rozpocząć poszukiwania innego sprzymierzeńca.

Piast
Rycina pochodzi z lat 80. XIX wieku.
autor: Walery Eljasz-Radzikowski
(1840-1905)
Trzeba pamiętać, że ówczesna Polska była państwem pogańskim, więc groziło jej ryzyko przeprowadzenia chrystianizacji przy użyciu miecza na drodze podboju ze strony niemieckich książąt. Celem uchronienia tak młodego państwa przed ewentualnym przymusowym przyjęciem chrześcijaństwa, Mieszko I postanowił przyjąć chrzest i w ten sposób wprowadzić nową wiarę do swojego kraju. Jego wybór padł na południowych sąsiadów, czyli Czechów. W 965 roku polski książę pojął zatem za żonę czeską księżniczkę Dobrawę (ok. 930-977), natomiast rok później przyjął chrzest wraz ze swoim dworem i poddanymi. Ale czy tak było naprawdę? Oczywiście podręczniki do historii od lat wmawiają uczniom, że w taki właśnie sposób odbywał się chrzest Polski. Osobiście trudno jest mi sobie wyobrazić, aby ludzie, którzy od setek lat wierzyli w pogańskie bóstwa, nagle zapałali wielką miłością do Boga, którego de facto w ogóle nie znali. Może zatem Mieszko zmusił swoich poddanych pod karą śmierci do przyjęcia chrztu i tym samym opowiedzenia się po stronie jedynej i niepodważalnej wiary? A może poddani księcia wyszli z założenia, że będą działać na dwa fronty? Z jednej strony dla świętego spokoju przyjmą chrzest, a z drugiej nadal będą uprawiać swoje pogańskie gusła, lecz tym razem w ukryciu? Ta druga wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna, ponieważ jeszcze wiele lat po wprowadzeniu do Polski chrześcijaństwa, ludzie oddawali część pogańskim bóstwom. Ta tendencja znacznie nasilała się szczególnie w okresach bezkrólewia. 

Przypuszczam jednak, że nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. Z kolei jeśli chodzi o Polskę, to od tego momentu stała się ona jednym z państw chrześcijańskiej Europy i tym samym wzmocniła swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Podobnie rzecz miała się w przypadku Mieszka I jako władcy. Jego panowanie zostało bowiem usankcjonowane religią oraz poparciem i zgodą Stolicy Apostolskiej. Polski książę wydał zatem dokument Dagome iudex, w którym potwierdzał oddanie swojego kraju pod opiekę papieża. Natomiast w 972 roku Mieszko pokonał niemieckiego margrabię Hodona (ok. 965-993), a było to w bitwie pod Cedynią, zaś kilkanaście lat później doszło do wybuchu wojny z Czechami, której przedmiotem był Śląsk (990 rok). Wojna zakończyła się zwycięstwem polskiego państwa.

Mieszko I
Grafika powstała w XIX wieku.
autor: Aleksander Lesser (1814-1884)
Panowanie Mieszka I to czas jednoczenia i budowania Polski. Powstawały wtedy pierwsze grody i kościoły, zaś państwo stało się jednym z najbardziej liczących się na arenie międzynarodowej. Generalnie ten rodzaj polityki miał kontynuować syn Mieszka – Bolesław zwany Chrobrym, który tron po ojcu objął w 992 roku. Ku rozpaczy swojej matki Dobrawy mały Bolko przebywał na dworze cesarskim, gdzie uczył się języka niemieckiego, poznawał dworskie obyczaje, a także zawiązywał istotne w późniejszym okresie kontakty. 

Zasiadając na książęcym tronie Bolesław w pierwszej kolejności rozprawił się ze swoimi przyrodnimi braćmi oraz ich matką. Trzeba bowiem wiedzieć, że po śmierci Przemyślidki, Mieszko I pojął za żonę Odę Dytrykównę (ok. 955-1023), która była córką margrabiego Marchii Północnej – Dytryka zwanego Teodorykiem (?-985). Tak więc po śmierci ojca Bolesław wypędził z kraju Mieszka Mieszkowica (ok. 984-po roku 992), Świętopełka Mieszkowica (pomiędzy 979-985 -?), Lamberta Mieszkowica (pomiędzy 980-986-ok. 1030), i oczywiście Odę. Chciał w ten sposób nie tylko ochronić kraj przed rozbiciem, ale przede wszystkim zapewnić sobie niepodzielną władzę. 

To za panowania Bolesława I Chrobrego święty Wojciech (ok. 956-997) odbył swoją misyjną wyprawę do Prus, gdzie został zamordowany. Legenda głosi, że Bolesław zapłacił za jego ciało tyle złota, a może srebra (?), ile ono ważyło. Bardzo dobre relacje łączyły Bolesława z cesarzem Ottonem III (980-1002). Swoje plany uniwersalistycznej Europy cesarz wiązał właśnie z polskim księciem. Dlatego też przybył do Gniezna w 1000 roku, gdzie odwiedził grób świętego Wojciecha i oczywiście spotkał się z Bolesławem Chrobrym. Podczas tej wizyty ofiarował polskiemu władcy królewski diadem, tym samym dając do zrozumienia, że Bolesław powinien zostać królem. Na pamiętnym zjeździe gnieźnieńskim zapadły także decyzje odnoszące się do utworzenia arcybiskupstwa w Gnieźnie, jak również biskupstw w Krakowie, Kołobrzegu i Wrocławiu.

Poprawne relacje polsko-niemieckie uległy pogorszeniu na początku XI wieku, gdy na tronie cesarskim zasiadł Henryk II Święty (ok. 978-1024), który nie był zbyt przychylnie nastawiony do Polaków. W 1002 roku rozpoczął się więc konflikt pomiędzy tymi dwoma państwami. Bolesław I Chrobry zdołał zająć Milsko, Miśnię oraz Łużyce. Spór trwał przez szesnaście lat aż do 1018 roku, kiedy to podpisany został pokój w Budziszynie. Kolejna wyprawa – tym razem na Kijów – również zakończyła się sukcesem. Do państwa Bolesława Chrobrego przyłączone zostały Grody Czerwieńskie. W 1025 roku polski książę wreszcie koronował się na króla i od tej chwili na kartach historii zapisał się jako pierwszy król Polski. Niestety, tytułem tym nie cieszył się zbyt długo, ponieważ wkrótce po koronacji oddał ducha Bogu. Jak podają historycy, jego rządy stanowiły kontynuację polityki Mieszka I, na skutek czego na arenie międzynarodowej wzrosła pozycja Polski, a samo państwo zostało powiększone terytorialnie oraz wzmocnione dzięki wprowadzeniu wewnętrznych reform.

Dobrawa (1886)
autor: Jan Matejko (1838-1893)
Gdyby tak historii uczyć się z książki Kamila Janickiego, to większość z tego, o czym mówią nam podręczniki opracowane przez historyków można byłoby włożyć między bajki. Na ich kartach bowiem poznajemy postacie historyczne jako dostojników państwowych, którzy nie robili nic więcej, a tylko zawierali korzystne małżeństwa, płodzili potomków i niemalże bezustannie toczyli krwawe wojny z wrogami. Nie twierdzę oczywiście, że to, czego nauczono nas w szkole jest kłamstwem, a publikacja Kamila Janickiego stanowi wiarygodne źródło informacji. Chodzi natomiast o to, że podręczniki szkolne pokazują nam naszych władców i osoby im towarzyszące jako ludzi, których nie interesowało nic innego, jak tylko polityka. A przecież ci ludzie też mieli swoje słabości, kochali, nienawidzili, popełniali błędy i dawali sobą manipulować. Nierzadko można odnieść wrażenie, że postacie, o których uczymy się bądź uczyliśmy się na lekcjach historii, to sztywne manekiny bez duszy. Kamil Janicki udowadnia natomiast, że tak nie jest.

Jednakże Żelazne damy – jak sam tytuł wskazuje – to książka o kobietach, które szły przez życie u boku Mieszka I i jego syna Bolesława. Dlatego też na samym początku w skrócie nakreśliłam sylwetki dwóch władców, którzy tworzyli państwo polskie we wczesnym średniowieczu. Kamil Janicki swą opowieść o kobietach Piastów rozpoczyna od czeskiej księżniczki Dobrawy pochodzącej z dynastii Przemyślidów. Oczami wyobraźni widzimy jak niemłoda już – jak na tamte czasy – księżniczka przybywa do kraju Polan i jakoś nie potrafi pojąć, co tak naprawdę się tutaj dzieje. Dotychczas przyzwyczajona była do zupełnie innego życia, a tu nagle jej oczom ukazuje się takie barbarzyństwo, że aż strach na to patrzeć! Czy będzie umiała sobie z tym poradzić? Czy jej przyszły małżonek będzie jej posłuszny? A jeśli nie posłuszny, to czy będzie ją chociażby odrobinę szanował? Czy ją zaakceptuje? Po pewnym czasie wygląda jednak na to, że Przemyślidka nie jest wcale w ciemię bita i doskonale wie, jak poradzić sobie z mężem, aby ten był łagodny niczym baranek. Wystarczy odmówić mu dzielenia z nim małżeńskiego łoża, a będzie jadł jej z ręki i zrobi wszystko, o co ta go poprosi. Okazuje się bowiem, że Dobrawa wcale nie była bierną postacią w historii Polski.

Kolejną kobietą, którą spotykamy na kartach książki jest Oda Dytrykówna. Jak wiadomo, Piastowie nie byli pokorną dynastią i zazwyczaj nie przebierali w środkach, jeśli chcieli osiągnąć swój cel. Władcy często posuwali się nawet do tego, że porywali z klasztorów upatrzone sobie kobiety i nie przejmowali się ewentualną karą od Boga. Tak też było w przypadku Ody, która przybyła do Mieszkowego zamku wprost z klasztoru, gdzie wiodła żywot zakonnicy. Małżeństwo spotkało się jednak z potępieniem ze strony biskupa Hildiwarda, jak również innych dostojników kościelnych. Z drugiej strony jednak małżeństwo to przyniosło szereg korzyści. Zwiększyła się bowiem liczba wyznawców nowej religii, czyli chrześcijaństwa, oraz uwolniono jeńców wojennych. Kronikarz Thietmar z Merseburga (975-1018) tak oto pisał o tym wydarzeniu:  

Kiedy matka Bolesława umarła jego ojciec poślubił bez zezwolenia Kościoła mniszkę z klasztoru w Kalbe, która była córką margrabiego Dytryka. Oda – było jej imię i wielką była jej przewina. Albowiem wzgardziła Boskim oblubieńcem, dając pierwszeństwo przed nim człowiekowi wojny (...). Z uwagi jednak na dobro ojczyzny i konieczność zapewnienia jej pokoju, nie przyszło z tego powodu do zerwania stosunków, lecz znaleziono właściwy sposób przywrócenia zgody. Albowiem dzięki Odzie powiększył się zastęp wyznawców Chrystusa, powróciło do ojczyzny wielu jeńców, zdjęto skutym okowy, otwarto wrota więzień przestępcom.

Kolejną kobietą Piastów jest Emnilda (ok. 975-1017), która miała ogromny wpływ zarówno na prywatne życie Bolesława I Chrobrego, jak i na politykę kraju. Była ona trzecią z kolei żoną przyszłego pierwszego króla Polski. O dwóch pierwszych nie ma zbyt wiele informacji, więc tak naprawdę trudno jest cokolwiek o nich powiedzieć. Para przeżyła ze sobą trzydzieści lat, a Emnilda obdarzyła Bolesława dwoma synami i trzema córkami, lecz historycy do dziś głowią się nad jej pochodzeniem. Nie wiadomo też kim tak naprawdę był jej ojciec – Dobromir – którego kronikarze nazywają „czcigodnym seniorem”. Niemniej najbardziej przekonywującą tezą jest fakt, że Emnilda była córką i spadkobierczynią ostatniego księcia Krakowa. Czy zatem dopiero małżeństwo Bolesława umożliwiło Piastom zagarnięcie Krakowa, który obok Gniezna był ważnym ośrodkiem politycznym? Jak wiemy, w kolejnych wiekach Kraków urósł do rangi stolicy monarchii. Ten sam kronikarz Thietmar z Merseburga o trzecim małżeństwie Bolesława I Chrobrego pisze tak:

Bolesław poślubił córkę margrabiego Rygdaga, którą następnie odprawił. Z kolei pojął za żonę Węgierkę, z którą miał syna Bezpryma. Trzecią żoną była Emnilda, córka czcigodnego seniora (księcia) Dobromira, która Chrystusowi wierna niestateczny umysł swego męża ku dobremu zawsze kierowała i nie ustawała w zabiegach, by przez wielką szczodrobliwość w jałmużnach i umartwianiu, odpokutować za grzechy ich obojga.

Bolesław I Chrobry wjeżdża 
do Kijowa 
Obraz powstał w 1883 roku.
autor: Jan Matejko
źródło
Emnilda z całą pewnością była kobietą inteligentną i obdarzoną sporym czarem osobistym. Potrafiła przywiązać do siebie despotycznego Bolesława, o czym mogą świadczyć długie lata ich małżeństwa. Miała więc niemały wpływ na swojego męża, co sprytnie wykorzystywała w stosownym czasie, choć zapewne nie było to łatwe. Była też w stanie osłabiać skutki wybuchowego charakteru Bolesława. Dowodem wpływu Emnildy na polityczne decyzje męża oraz pozyskania poparcia ze strony możnowładców był fakt wyjednania przez nią następstwa tronu dla pierwszego syna Emnildy – Mieszka II Lamberta (990-1034) z pominięciem – jak i wyraźną krzywdą – starszego syna Bolesława – Bezpryma (ok. 987-1032).

W swojej książce Kamil Janicki opowiada też o dwóch innych kobietach, którymi są Oda Miśnieńska (pomiędzy 996-1002-po 1018) oraz Przedsława Włodzimierzówna (?-po 1018). Ta pierwsza była córką margrabiego miśnieńskiego Ekkeharda I (ok. 960-1002) i czwartą z kolei żoną Bolesława I Chrobrego, zaś druga z nich to księżniczka ruska, córka Wielkiego Księcia Kijowskiego Włodzimierza I Wielkiego pochodzącego z dynastii Rurykowiczów (?-1015). Bolesław Chrobry miał rzekomo dopuścić się gwałtu na kobiecie podczas zajęcia Kijowa, a potem uprowadzić ją do Polski jako swoją nałożnicę, o czym również pisze Thietmar z Merseburga:

Tamże [w Kijowie] znajdowała się macocha mianowanego króla [Świętopełka], jego żona i dziewięć sióstr, wśród których jedną, dawno przezeń pożądaną, stary lubieżnik Bolesław, zapomniawszy o swojej małżonce, bezprawnie uprowadził ze sobą.

Książka Kamila Janickiego to nie tyle zbiór rzetelnej wiedzy historycznej, ile różnego rodzaju ciekawostek dotyczących dwóch pierwszych władców polski i ich życiowych partnerek. Ponieważ na temat kobiet wczesnego średniowiecza nie ma zbyt wiele informacji, dlatego też Autor sporo kwestii oparł na przypuszczeniach i hipotezach, które wysnuł – jak mi się wydaje – na podstawie zapisów poszczególnych dziejopisarzy, a także w oparciu o teksty źródłowe dotyczące zarówno Mieszka I, jak i jego syna. Trzeba bowiem pamiętać, że w X czy XI wieku nie przywiązywano zbyt wielkiej wagi do życia kobiet, choćby nawet zasiadały na tronach obok swoich książęcych czy królewskich małżonków. Były one, jak gdyby dodatkiem, a ich rola skupiała się przede wszystkim na rodzeniu dzieci – z naciskiem na męskich potomków – dbaniu o ognisko domowe i wpajaniu swoim latoroślom nauk Kościoła Katolickiego. W związku z tym kronikarze raczej nie zadawali sobie trudu, aby wspominać o roli kobiet w ówczesnym życiu politycznym czy społecznym. To mężczyźni, choćby najbardziej nieudolni w działaniu, zawsze byli tymi, o których należało pisać i mówić.

Żelazne damy to bez wątpienia jedna z tych książek, które czyta się bardzo przyjemnie. Jak wiadomo, Kamil Janicki ma dość lekkie pióro, dzięki czemu jego książki nie są nudne. Niekiedy można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią historyczną, a nie publikacją poniekąd naukową. Choć książka naprawdę mi się podobała, a wszelkie ewentualne nieścisłości zrzucam na karb niedostatecznej ilości dostępnych informacji dotyczących tamtego okresu w dziejach Polski, to jednak na jedną rzecz muszę zwrócić uwagę. Otóż, Autor wkładając łacińskie słowa Modlitwy Pańskiej, czyli Ojcze nasz (z łac. ORATIO DOMINICA) w usta jednego z mnichów towarzyszących Dobrawie w podróży do Polski, w przypisie stwierdził, że jest to popularna „zdrowaśka”, której mnich nie mógł znać, gdyż jej tekst pojawił się o wiele później, aniżeli opisywane w książce wydarzenia. I tutaj się zgodzę, ale pod warunkiem, że mnich odmawiałby Pozdrowienie Anielskie (z łac. SALUTATIO ANGELICA), zaczynające się od słów: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna…” (z łac. Ave, Maria, gratia plena…). Zamiast tego w tekście mamy Pater noster, qui es in caelis…, a zgodnie z Biblią jest to najstarsza modlitwa chrześcijańska, którą Chrystus przekazał swoim uczniom. Tak więc mnich jadący do państwa Polan w orszaku Dobrawy, jak najbardziej mógł ją znać. 










1 komentarz:

  1. Skończyłam historię i najbardziej interesuje mnie właśnie średniowiecze. Już kilka razy przymierzałam się do tej książki. Teraz sięgnę jeszcze chętniej;]

    OdpowiedzUsuń