Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT
Kraków 2015
Panowanie
pierwszych książąt i królów polskich historycy określają mianem wczesnopiastowskiej
Polski. Jest to okres od czasów Mieszka I (ur. pomiędzy 922-945, zm. 992)
do rządów Bolesława III Krzywoustego (1086-1138). W tych latach nasz kraj
musiał stawić czoło wielu trudnościom oraz był narażony na najazdy ze strony
zewnętrznych wrogów. Wtedy też doszło do upadku władzy monarszej, jak również
wewnętrznych konfliktów. Niemniej pomimo problemów systematycznie rosła potęga
i chwała polskiego państwa, chociażby za panowania Bolesława I Chrobrego
(967-1025). Podczas tych dwóch stuleci swego istnienia Polska funkcjonowała
poniekąd pomiędzy jednością a podziałem. Dlatego też był to czas, kiedy do
głosu dochodziły zarówno tendencje centralistyczne, jak i decentralistyczne.
Źródła
historyczne wskazują, że pierwszym pełnoprawnym władcą Polski był książę
Mieszko I, który na tronie zasiadł około 960 roku. Zgodnie z przekazami, legendarnymi przodkami księcia mieli być Piast (?) oraz jego trzej synowie,
czyli Siemowit (?), Lestek (?) i Siemomysł (?). Niemniej informacje na ten
temat są niezwykle skąpe, a te, które się pojawiają nie należy uznawać za
wiarygodne. Książę Mieszko swoją władzę zwierzchnią sprawował nad takimi
plemionami, jak: Polanie, Goplanie, Mazowszanie i Lędzianie. Młode państwo
polskie nie było jednak jednolite, natomiast książęta plemienni posiadali pełną
swobodę działania. Tak więc aby umocnić swój autorytet Mieszko zmierzał do
tego, żeby objąć wpływami również teren Pomorza. W tym miejscu natrafił jednak
na opór ze strony niemieckiego władcy. W związku z tym w 964 roku został
zmuszony do zawarcia układu pokojowego z Ottonem I Wielkim (912-973).
Okoliczności te sprawiły, że polski książę musiał rozpocząć poszukiwania innego
sprzymierzeńca.
Piast Rycina pochodzi z lat 80. XIX wieku. autor: Walery Eljasz-Radzikowski (1840-1905) |
Trzeba
pamiętać, że ówczesna Polska była państwem pogańskim, więc groziło jej ryzyko
przeprowadzenia chrystianizacji przy użyciu miecza na drodze podboju ze strony
niemieckich książąt. Celem uchronienia tak młodego państwa przed ewentualnym
przymusowym przyjęciem chrześcijaństwa, Mieszko I postanowił przyjąć chrzest i
w ten sposób wprowadzić nową wiarę do swojego kraju. Jego wybór padł na
południowych sąsiadów, czyli Czechów. W 965 roku polski książę pojął zatem za
żonę czeską księżniczkę Dobrawę (ok. 930-977), natomiast rok później przyjął
chrzest wraz ze swoim dworem i poddanymi. Ale czy tak było naprawdę? Oczywiście
podręczniki do historii od lat wmawiają uczniom, że w taki właśnie sposób odbywał
się chrzest Polski. Osobiście trudno jest mi sobie wyobrazić, aby ludzie,
którzy od setek lat wierzyli w pogańskie bóstwa, nagle zapałali wielką miłością
do Boga, którego de facto w ogóle nie znali. Może zatem Mieszko zmusił
swoich poddanych pod karą śmierci do przyjęcia chrztu i tym samym opowiedzenia
się po stronie jedynej i niepodważalnej wiary? A może poddani księcia wyszli z
założenia, że będą działać na dwa fronty? Z jednej strony dla świętego spokoju
przyjmą chrzest, a z drugiej nadal będą uprawiać swoje pogańskie gusła, lecz tym
razem w ukryciu? Ta druga wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna, ponieważ
jeszcze wiele lat po wprowadzeniu do Polski chrześcijaństwa, ludzie oddawali
część pogańskim bóstwom. Ta tendencja znacznie nasilała się szczególnie w
okresach bezkrólewia.
Przypuszczam
jednak, że nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. Z kolei jeśli chodzi o
Polskę, to od tego momentu stała się ona jednym z państw chrześcijańskiej
Europy i tym samym wzmocniła swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Podobnie
rzecz miała się w przypadku Mieszka I jako władcy. Jego panowanie zostało
bowiem usankcjonowane religią oraz poparciem i zgodą Stolicy Apostolskiej.
Polski książę wydał zatem dokument Dagome iudex, w którym potwierdzał
oddanie swojego kraju pod opiekę papieża. Natomiast w 972 roku Mieszko pokonał
niemieckiego margrabię Hodona (ok. 965-993), a było to w bitwie pod Cedynią, zaś
kilkanaście lat później doszło do wybuchu wojny z Czechami, której przedmiotem
był Śląsk (990 rok). Wojna zakończyła się zwycięstwem polskiego państwa.
Mieszko I Grafika powstała w XIX wieku. autor: Aleksander Lesser (1814-1884) |
Panowanie
Mieszka I to czas jednoczenia i budowania Polski. Powstawały wtedy pierwsze
grody i kościoły, zaś państwo stało się jednym z najbardziej liczących się na
arenie międzynarodowej. Generalnie ten rodzaj polityki miał kontynuować syn
Mieszka – Bolesław zwany Chrobrym, który tron po ojcu objął w 992 roku. Ku
rozpaczy swojej matki Dobrawy mały Bolko przebywał na dworze cesarskim, gdzie
uczył się języka niemieckiego, poznawał dworskie obyczaje, a także zawiązywał
istotne w późniejszym okresie kontakty.
Zasiadając na książęcym tronie Bolesław
w pierwszej kolejności rozprawił się ze swoimi przyrodnimi braćmi oraz ich
matką. Trzeba bowiem wiedzieć, że po śmierci Przemyślidki, Mieszko I pojął za
żonę Odę Dytrykównę (ok. 955-1023), która była córką margrabiego Marchii
Północnej – Dytryka zwanego Teodorykiem (?-985). Tak więc po śmierci ojca
Bolesław wypędził z kraju Mieszka Mieszkowica (ok. 984-po roku 992),
Świętopełka Mieszkowica (pomiędzy 979-985 -?), Lamberta Mieszkowica (pomiędzy
980-986-ok. 1030), i oczywiście Odę. Chciał w ten sposób nie tylko ochronić
kraj przed rozbiciem, ale przede wszystkim zapewnić sobie niepodzielną
władzę.
To
za panowania Bolesława I Chrobrego święty Wojciech (ok. 956-997) odbył swoją
misyjną wyprawę do Prus, gdzie został zamordowany. Legenda głosi, że Bolesław
zapłacił za jego ciało tyle złota, a może srebra (?), ile ono ważyło. Bardzo
dobre relacje łączyły Bolesława z cesarzem Ottonem III (980-1002). Swoje plany
uniwersalistycznej Europy cesarz wiązał właśnie z polskim księciem. Dlatego też
przybył do Gniezna w 1000 roku, gdzie odwiedził grób świętego Wojciecha i
oczywiście spotkał się z Bolesławem Chrobrym. Podczas tej wizyty ofiarował
polskiemu władcy królewski diadem, tym samym dając do zrozumienia, że Bolesław
powinien zostać królem. Na pamiętnym zjeździe gnieźnieńskim zapadły także
decyzje odnoszące się do utworzenia arcybiskupstwa w Gnieźnie, jak również
biskupstw w Krakowie, Kołobrzegu i Wrocławiu.
Poprawne
relacje polsko-niemieckie uległy pogorszeniu na początku XI wieku, gdy na
tronie cesarskim zasiadł Henryk II Święty (ok. 978-1024), który nie był zbyt
przychylnie nastawiony do Polaków. W 1002 roku rozpoczął się więc konflikt
pomiędzy tymi dwoma państwami. Bolesław I Chrobry zdołał zająć Milsko, Miśnię
oraz Łużyce. Spór trwał przez szesnaście lat aż do 1018 roku, kiedy to
podpisany został pokój w Budziszynie. Kolejna wyprawa – tym razem na Kijów –
również zakończyła się sukcesem. Do państwa Bolesława Chrobrego przyłączone
zostały Grody Czerwieńskie. W 1025 roku polski książę wreszcie koronował się na
króla i od tej chwili na kartach historii zapisał się jako pierwszy król
Polski. Niestety, tytułem tym nie cieszył się zbyt długo, ponieważ wkrótce po
koronacji oddał ducha Bogu. Jak podają historycy, jego rządy stanowiły
kontynuację polityki Mieszka I, na skutek czego na arenie międzynarodowej
wzrosła pozycja Polski, a samo państwo zostało powiększone terytorialnie oraz
wzmocnione dzięki wprowadzeniu wewnętrznych reform.
Dobrawa (1886) autor: Jan Matejko (1838-1893) |
Gdyby
tak historii uczyć się z książki Kamila Janickiego, to większość z tego, o czym
mówią nam podręczniki opracowane przez historyków można byłoby włożyć między
bajki. Na ich kartach bowiem poznajemy postacie historyczne jako dostojników
państwowych, którzy nie robili nic więcej, a tylko zawierali korzystne
małżeństwa, płodzili potomków i niemalże bezustannie toczyli krwawe wojny z
wrogami. Nie twierdzę oczywiście, że to, czego nauczono nas w szkole jest
kłamstwem, a publikacja Kamila Janickiego stanowi wiarygodne źródło informacji.
Chodzi natomiast o to, że podręczniki szkolne pokazują nam naszych władców i
osoby im towarzyszące jako ludzi, których nie interesowało nic innego, jak
tylko polityka. A przecież ci ludzie też mieli swoje słabości, kochali,
nienawidzili, popełniali błędy i dawali sobą manipulować. Nierzadko można
odnieść wrażenie, że postacie, o których uczymy się bądź uczyliśmy się na
lekcjach historii, to sztywne manekiny bez duszy. Kamil Janicki udowadnia
natomiast, że tak nie jest.
Jednakże
Żelazne damy – jak sam tytuł wskazuje – to książka o kobietach, które szły
przez życie u boku Mieszka I i jego syna Bolesława. Dlatego też na samym
początku w skrócie nakreśliłam sylwetki dwóch władców, którzy tworzyli państwo
polskie we wczesnym średniowieczu. Kamil Janicki swą opowieść o kobietach
Piastów rozpoczyna od czeskiej księżniczki Dobrawy pochodzącej z dynastii
Przemyślidów. Oczami wyobraźni widzimy jak niemłoda już – jak na tamte czasy –
księżniczka przybywa do kraju Polan i jakoś nie potrafi pojąć, co tak naprawdę
się tutaj dzieje. Dotychczas przyzwyczajona była do zupełnie innego życia, a tu
nagle jej oczom ukazuje się takie barbarzyństwo, że aż strach na to patrzeć! Czy
będzie umiała sobie z tym poradzić? Czy jej przyszły małżonek będzie jej
posłuszny? A jeśli nie posłuszny, to czy będzie ją chociażby odrobinę szanował?
Czy ją zaakceptuje? Po pewnym czasie wygląda jednak na to, że Przemyślidka nie
jest wcale w ciemię bita i doskonale wie, jak poradzić sobie z mężem, aby ten
był łagodny niczym baranek. Wystarczy odmówić mu dzielenia z nim małżeńskiego
łoża, a będzie jadł jej z ręki i zrobi wszystko, o co ta go poprosi. Okazuje
się bowiem, że Dobrawa wcale nie była bierną postacią w historii Polski.
Kolejną
kobietą, którą spotykamy na kartach książki jest Oda Dytrykówna. Jak wiadomo,
Piastowie nie byli pokorną dynastią i zazwyczaj nie przebierali w środkach,
jeśli chcieli osiągnąć swój cel. Władcy często posuwali się nawet do tego, że porywali
z klasztorów upatrzone sobie kobiety i nie przejmowali się ewentualną karą od
Boga. Tak też było w przypadku Ody, która przybyła do Mieszkowego zamku wprost
z klasztoru, gdzie wiodła żywot zakonnicy. Małżeństwo spotkało się jednak z
potępieniem ze strony biskupa Hildiwarda, jak również innych dostojników
kościelnych. Z drugiej strony jednak małżeństwo to przyniosło szereg korzyści.
Zwiększyła się bowiem liczba wyznawców nowej religii, czyli chrześcijaństwa,
oraz uwolniono jeńców wojennych. Kronikarz Thietmar z Merseburga (975-1018) tak
oto pisał o tym wydarzeniu:
Kiedy matka Bolesława umarła jego ojciec poślubił bez zezwolenia Kościoła mniszkę z klasztoru w Kalbe, która była córką margrabiego Dytryka. Oda – było jej imię i wielką była jej przewina. Albowiem wzgardziła Boskim oblubieńcem, dając pierwszeństwo przed nim człowiekowi wojny (...). Z uwagi jednak na dobro ojczyzny i konieczność zapewnienia jej pokoju, nie przyszło z tego powodu do zerwania stosunków, lecz znaleziono właściwy sposób przywrócenia zgody. Albowiem dzięki Odzie powiększył się zastęp wyznawców Chrystusa, powróciło do ojczyzny wielu jeńców, zdjęto skutym okowy, otwarto wrota więzień przestępcom.
Kolejną
kobietą Piastów jest Emnilda (ok. 975-1017), która miała ogromny wpływ zarówno
na prywatne życie Bolesława I Chrobrego, jak i na politykę kraju. Była ona
trzecią z kolei żoną przyszłego pierwszego króla Polski. O dwóch pierwszych nie
ma zbyt wiele informacji, więc tak naprawdę trudno jest cokolwiek o nich
powiedzieć. Para przeżyła ze sobą trzydzieści lat, a Emnilda obdarzyła
Bolesława dwoma synami i trzema córkami, lecz historycy do dziś głowią się nad
jej pochodzeniem. Nie wiadomo też kim tak naprawdę był jej ojciec – Dobromir –
którego kronikarze nazywają „czcigodnym seniorem”. Niemniej najbardziej
przekonywującą tezą jest fakt, że Emnilda była córką i spadkobierczynią
ostatniego księcia Krakowa. Czy zatem dopiero małżeństwo Bolesława umożliwiło
Piastom zagarnięcie Krakowa, który obok Gniezna był ważnym ośrodkiem
politycznym? Jak wiemy, w kolejnych wiekach Kraków urósł do rangi stolicy
monarchii. Ten sam kronikarz Thietmar z Merseburga o trzecim małżeństwie
Bolesława I Chrobrego pisze tak:
Bolesław poślubił córkę margrabiego Rygdaga, którą następnie odprawił. Z kolei pojął za żonę Węgierkę, z którą miał syna Bezpryma. Trzecią żoną była Emnilda, córka czcigodnego seniora (księcia) Dobromira, która Chrystusowi wierna niestateczny umysł swego męża ku dobremu zawsze kierowała i nie ustawała w zabiegach, by przez wielką szczodrobliwość w jałmużnach i umartwianiu, odpokutować za grzechy ich obojga.
Bolesław I Chrobry wjeżdża do Kijowa Obraz powstał w 1883 roku. autor: Jan Matejko źródło |
W
swojej książce Kamil Janicki opowiada też o dwóch innych kobietach, którymi są
Oda Miśnieńska (pomiędzy 996-1002-po 1018) oraz Przedsława Włodzimierzówna
(?-po 1018). Ta pierwsza była córką margrabiego miśnieńskiego Ekkeharda I (ok.
960-1002) i czwartą z kolei żoną Bolesława I Chrobrego, zaś druga z nich to
księżniczka ruska, córka Wielkiego Księcia Kijowskiego Włodzimierza I Wielkiego
pochodzącego z dynastii Rurykowiczów (?-1015). Bolesław Chrobry miał rzekomo
dopuścić się gwałtu na kobiecie podczas zajęcia Kijowa, a potem uprowadzić ją
do Polski jako swoją nałożnicę, o czym również pisze Thietmar z Merseburga:
Tamże [w Kijowie] znajdowała się macocha mianowanego króla [Świętopełka], jego żona i dziewięć sióstr, wśród których jedną, dawno przezeń pożądaną, stary lubieżnik Bolesław, zapomniawszy o swojej małżonce, bezprawnie uprowadził ze sobą.
Książka
Kamila Janickiego to nie tyle zbiór rzetelnej wiedzy historycznej, ile różnego
rodzaju ciekawostek dotyczących dwóch pierwszych władców polski i ich życiowych
partnerek. Ponieważ na temat kobiet wczesnego średniowiecza nie ma zbyt wiele informacji, dlatego też Autor sporo kwestii oparł na przypuszczeniach i
hipotezach, które wysnuł – jak mi się wydaje – na podstawie zapisów
poszczególnych dziejopisarzy, a także w oparciu o teksty źródłowe dotyczące
zarówno Mieszka I, jak i jego syna. Trzeba bowiem pamiętać, że w X czy XI wieku
nie przywiązywano zbyt wielkiej wagi do życia kobiet, choćby nawet zasiadały na
tronach obok swoich książęcych czy królewskich małżonków. Były one, jak gdyby
dodatkiem, a ich rola skupiała się przede wszystkim na rodzeniu dzieci – z
naciskiem na męskich potomków – dbaniu o ognisko domowe i wpajaniu swoim latoroślom
nauk Kościoła Katolickiego. W związku z tym kronikarze raczej nie zadawali
sobie trudu, aby wspominać o roli kobiet w ówczesnym życiu politycznym czy
społecznym. To mężczyźni, choćby najbardziej nieudolni w działaniu, zawsze byli
tymi, o których należało pisać i mówić.
Żelazne
damy to bez wątpienia jedna z tych książek, które czyta się bardzo
przyjemnie. Jak wiadomo, Kamil Janicki ma dość lekkie pióro, dzięki czemu jego
książki nie są nudne. Niekiedy można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z
powieścią historyczną, a nie publikacją poniekąd naukową. Choć książka naprawdę
mi się podobała, a wszelkie ewentualne nieścisłości zrzucam na karb
niedostatecznej ilości dostępnych informacji dotyczących tamtego okresu w
dziejach Polski, to jednak na jedną rzecz muszę zwrócić uwagę. Otóż, Autor
wkładając łacińskie słowa Modlitwy Pańskiej, czyli Ojcze nasz (z
łac. ORATIO DOMINICA) w usta jednego z mnichów towarzyszących
Dobrawie w podróży do Polski, w przypisie stwierdził, że jest to popularna
„zdrowaśka”, której mnich nie mógł znać, gdyż jej tekst pojawił się o wiele
później, aniżeli opisywane w książce wydarzenia. I tutaj się zgodzę, ale pod
warunkiem, że mnich odmawiałby Pozdrowienie Anielskie (z łac. SALUTATIO
ANGELICA), zaczynające się od słów: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna…”
(z łac. Ave, Maria, gratia plena…). Zamiast tego w tekście mamy Pater
noster, qui es in caelis…, a zgodnie z Biblią jest to najstarsza modlitwa
chrześcijańska, którą Chrystus przekazał swoim uczniom. Tak więc mnich jadący
do państwa Polan w orszaku Dobrawy, jak najbardziej mógł ją znać.
Skończyłam historię i najbardziej interesuje mnie właśnie średniowiecze. Już kilka razy przymierzałam się do tej książki. Teraz sięgnę jeszcze chętniej;]
OdpowiedzUsuń