|
Wydawnictwo: THE HISTORY PRESS Wydawnictwo: PEGASUS BOOKS Cheltenham, Gloucestershire Nowy Jork (Zjednoczone Królestwo, Anglia) Stany Zjednoczone 17 listopada 2023 17 listopada 2023 |
Czy król Ryszard III York naprawdę uratował
starszego syna swojego brata, o którego zabicie oskarżany był przez wieki? Czy
Ryszard III zabił swoich głównych rywali do tronu, czyli wspomnianego już
Edwarda V Yorka i jego młodszego brata, Ryszarda, księcia Yorku, znanych potem
jako książęta z Tower? Dlaczego
zostali zabrani do Tower i dlaczego parlament tego nie zakwestionował? Kto ich
zabił? Czy w ogóle zostali zabici, czy też zamiast nich, życie stracili
oszuści? Co ostatecznie stało się chłopcami?
Powyższe pytania od bardzo dawna dzielą brytyjskich historyków.
Pasjonatka historii, Philippa Langley – ta sama, która w 2012 roku prowadziła
poszukiwania szkieletu Ryszarda III na parkingu miejskim w Leicester w ramach
swojego autorskiego projektu „Szukając Ryszarda” (ang. Looking for Richard) – rozpoczęła latem 2015 roku kolejne badania,
które tym razem skupione były na synach Edwarda IV i Elżbiety Woodville.
Projekt ten zatytułowała „Zaginieni książęta” (ang. The Missing Princes Project). Już w latach 90. XX wieku Philippa
Langley zaczęła na poważnie interesować się Ryszardem III i tym, co wiązało się
z jego niechlubnym portretem historycznym. W miarę upływu czasu swego rodzaju
obsesją stało się dla niej wyjaśnienie tajemnicy książąt z Tower. Już podczas
prowadzenia badań nad odnalezieniem grobu Ryszarda, zaczęła intensywnie
zastanawiać się nad tym, co takiego przydarzyło się królewskim synom i czy
naprawdę stał za tym ich stryj. Nie wierzyła bowiem, że Ryszard III mógłby z
zimną krwią zamordować swoich bratanków lub zlecić komuś ich zabójstwo. Jeszcze
przed oficjalnym zakończeniem projektu opublikowała nową teorię, która
przemawia za niewinnością Ryszarda i dotyczy mężczyzny, który żył w zapomnieniu
w małej wiosce Devon ponad pięćset lat temu.
Co wiedzieliśmy do tej pory?
Historia dwunastoletniego Edwarda V Yorka i
dziewięcioletniego Ryszarda ze Shrewsbury jest niezwykle tragiczna i
tajemnicza. Przez wieki wierzono, że chłopcy byli ofiarami polityki sukcesji
podczas wojny Dwóch Róż. Byli bowiem synami legalnie koronowanego króla,
bratankami innego i braćmi przyszłej królowej. Nigdy jednak nie mieli okazji
zasiąść na należnym im tronie. Zostali bowiem zabrani do Tower, a w miarę
upływu czasu zaczęto ich widywać coraz rzadziej, aż ostatecznie zniknęli w
tajemniczych okolicznościach. Wydarzenia te miały miejsce w ciągu jednego lata
i od tamtej pory spędzały sen z powiek historykom żyjącym na przestrzeni
wieków. Ponieważ to ich stryj zasiadł w końcu na tronie Anglii, najłatwiej było
oskarżyć go o zamordowanie książąt, aby w ten sposób wytłumaczyć pozbycie się
pretendentów do tronu, w których żyłach płynęła królewska krew. Potem gdy
Ryszard został pokonany w bitwie pod Bosworth, oliwy do ognia z powodzeniem
dolali Tudorowie i ich poplecznicy, nie wyłączając Tomasza More’a i Williama
Szekspira. Ten drugi zrobił Ryszardowi chyba najbardziej czarny pi-ar, jaki
można sobie wyobrazić.
Zacznijmy jednak od początku. Edward IV York miał w
zamierzeniu poślubić francuską księżniczkę o imieniu Bona. Jednakże serce nie
sługa. Młody król nieprzytomnie zakochał się w owdowiałej Elżbiecie Woodville,
za którą ciągnęły się problemy. W 1464 roku poślubił ją w wielkiej tajemnicy.
Elżbieta pochodziła z rodziny wspierającej Lancasterów, a do tego była córką
zwykłego rycerza. Ktoś powie, że przecież jej matka, Jakobina Luksemburska, wywodziła
się z królewskiej dynastii, a zatem nie można mówić, że jej córka wypadła sroce
spod ogona. Owszem, tylko pamiętajmy, że Anglia była wówczas pogrążona w
chaosie. Król potrzebował więc żony, która byłaby w stanie zapewnić korzystny
sojusz, a jej rodzina mogłaby wspomóc go w walce z wrogimi Lancasterami. Poza
tym, w głowach Anglików wciąż żywa była wojna stuletnia z Francją. Wprawdzie
małżeństwo Małgorzaty Andegaweńskiej i Henryka VI teoretycznie zakończyło ten
konflikt, ale po odebraniu im tronu przez Yorków wszystko mogło się zdarzyć.
Dlatego Anglii tak bardzo potrzebna była królowa, której rodzina zapewniłaby
wsparcie na wypadek ataku ze strony Francji. Była jeszcze Szkocja, z którą
Anglia raczej nie żyła w przyjaznych relacjach. To wszystko sprawiło, że
Elżbieta Woodville nie była w żadnym razie pożądaną królową.
Łatwo sobie więc wyobrazić, że wybór Edwarda nie spotkał
się z akceptacją wpływowych szlachciców, szczególnie Ryszarda Neville’a,
hrabiego Warwick, mającego wobec młodego króla zupełnie inne plany. Matka
Edwarda, Cecylia Neville, również nie była zadowolona z synowej, czemu często
dawała wyraz. Mimo to panowanie Edwarda IV od roku 1471 aż do jego śmierci
można uznać za stosunkowo spokojne. Jednakże król bardzo faworyzował rodzinę
swej małżonki, w tym jej dwóch synów z poprzedniego małżeństwa. Z drugiej
strony, lojalni krewni Elżbiety przebywający na dworze znacznie wzmocnili
pozycję Edwarda. Para królewska doczekała się dziesięciorga dzieci: siedmiu
córek i trzech synów. Spośród nich siedmioro przeżyło okres niemowlęcy, a
cztery z pięciu córek wyszło później dobrze za mąż, pomimo wyzwań, przed
którymi stanęły po śmierci ojca.
|
Edward IV i Elżbieta Woodville w Opactwie Reading w 1464 roku autor: Ernest Board (1877-1934) Obecnie obraz znajduje się w muzeum w Reading. |
Kiedy Edward IV zmarł 9 kwietnia 1483 roku, wówczas młody
książę Walii przebywał w Ludlow. Z kolei jego młodszy brat, Ryszard, książę
Yorku, pozostał z matką i siostrami. Na łożu śmierci król przekazał swojemu
jedynemu żyjącemu bratu, który nawet za życia Jerzego Plantageneta, księcia
Clarence, był mu najbliższy, czyli Ryszardowi, księciu Gloucester, obowiązki
Lorda Protektora i opiekę nad spadkobiercą tronu. Tak więc teraz dwunastoletni
Edward V York wyruszył do Londynu w towarzystwie swojego wuja, brata matki, hrabiego
Rivers. Kiedy zatem do księcia Gloucester dotarły te informacje, natychmiast
podążył na spotkanie z bratankiem. I tak oto 29 kwietnia spotkał na drodze
królewską świtę. Następnego ranka kazał aresztować i odesłać hrabiego Rivers, a
także syna Elżbiety Woodville z jej pierwszego małżeństwa, lorda Ryszarda
Greya, oraz królewskiego szambelana, sir Tomasza Vaughana. Niedługo potem
zostali oni straceni. Młody Edward zaprotestował przeciwko działaniom stryja,
ale był zbyt słaby, by móc powstrzymać Lorda Protektora. Gdy zatem świta
dotarła do Londynu, a było to 19 maja, książę Gloucester umieścił swego
bratanka w Tower. Stwierdził, że miało to na celu zapewnienie mu ochrony przed
mającą odbyć się niebawem ceremonią koronacji.
Tymczasem owdowiała królowa znajdowała się teraz w
naprawdę trudnej sytuacji. Nie miała wsparcia ze strony dworu, a jej strach dodatkowo
przybrał na sile, gdy kilku członków jej rodziny zostało aresztowanych i
straconych. W kwietniu Elżbieta zabrała swoje dzieci, służbę oraz znaczą część
królewskiego skarbca i uciekła do Opactwa Westminsterskiego w poszukiwaniu
schronienia. Mówi się, że miała tak wiele rzeczy, iż słudzy musieli zburzyć
część ścian, aby móc to wszystko przenieść. Wynika z tego, że Elżbieta
Woodville naprawdę obawiała się władzy swego szwagra. Jej starszy syn z małżeństwa z królem był
już poza jej zasięgiem i nie mogła mieć wpływu na to, czy przejmie koronę po
ojcu, czy nie. Musiała więc strzec swego młodszego syna, księcia Ryszarda,
który był domniemanym następcą tronu w razie, gdyby Edwardowi przydarzyło się coś złego. Dopóki ona i jej dzieci pozostawali w sanktuarium Opactwa
Westminsterskiego, byli bezpieczni. Królowa już raz przecież schroniła się w
opactwie przed siłami Lancasterów. To tam urodził się Edward. Być może sądziła,
że i tym razem znajdzie wsparcie i ochronę u opatów i duchownych. Niestety, już
wkrótce książę Gloucester nakazał dołączyć dziewięcioletniemu Ryszardowi do
brata przebywającego w Tower, tłumacząc, że będzie to wyłącznie dla jego
bezpieczeństwa. Królowa przez jakiś czas próbowała oprzeć się temu rozkazowi. W
końcu jednak musiała się poddać i oddać szwagrowi swego młodszego syna. Nigdy
więcej nie zobaczyła ani Edwarda, ani Ryszarda. A przynajmniej tak wierzono. Ważne
jest bowiem to, co działo się lub mogło się dziać za kulisami tego
przedstawienia.
W dniu 16 czerwca Ryszard ze Shrewsbury dołączył do swego
starszego brata w Tower. Początkowo umieszczenie tam książąt nie wzbudziło
żadnych podejrzeń, wszak chłopcy byli jeszcze dziećmi, więc ich ochrona stała
się sprawą najwyższej wagi państwowej. Poza tym procesja koronacyjna zwykle
miała swój początek w Tower, a każdy nowy monarcha tradycyjnie zatrzymywał się
tam przed ceremonią. Rada Królewska natychmiast rozpoczęła przygotowania do
koronacji. Wybijano już nawet na tę
okazję specjalne monety. Nie chciano bowiem ustanawiać protektoratu. Jednakże
Ryszard wciąż z jakiegoś powodu przesuwał datę koronacji bratanka, a 22 czerwca
teolog, Ralph Shaa, wygłosił płomienne kazanie, w którym oświadczył publicznie,
że małżeństwo Edwarda IV z Elżbietą Woodville było nieważne, ponieważ już
wcześniej król ożenił się z lady Eleonorą Butler. Fakt ten świadczył o tym, że
wszystkie dzieci Edwarda i Elżbiety automatycznie stały się bękartami. Z kolei syn średniego Yorka, czyli nieżyjącego już Jerzego Plantageneta, księcia
Clarence, nie kwalifikował się do objęcia tronu, gdyż jego ojciec został uznany
zdrajcą i z tego też powodu stracony. Członkowie parlamentu dali wiarę tym
rewelacjom i 25 czerwca ogłosili Ryszarda prawowitym królem Anglii. Po jakimś
czasie fakt ten potwierdzono specjalną ustawą.
|
Edward V York i Ryszard ze Shrewsbury jako figury woskowe w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud w Londynie |
I tak oto 6 lipca 1483 roku Ryszard, książę Gloucester,
został koronowany na króla Anglii, a jego małżonka, Anna Neville, na królową. Już
niebawem Ryszard stał się bardzo niepopularny na dworze i zaczął obawiać się,
że zostanie uznany za uzurpatora. Obawy te nie były bezpodstawne. Zakłada się
bowiem, że istniało kilka spisków mających na celu uwolnienie książąt z Tower i
koronowanie Edwarda na króla. Kiedy jednak ustalono, że chłopcy nie żyją,
wówczas dysydenci zaczęli spiskować i przygotowywać powrót Henryka Tudora,
hrabiego Richmond, z wygnania. W grę wchodziło również małżeństwo z najstarszą
córką Edwarda IV i Elżbiety Woodville, Elżbietą York. Ostatecznie Henryk Tudor
pokonał Ryszarda III w bitwie pod Bosworth w sierpniu 1485 roku, tym samym
zostając nowym królem Anglii. Historycy przyjęli, że zarówno wyeliminowanie
Ryszarda III z gry, jak i ślub Tudora z jego bratanicą zakończyły trwające
trzydzieści lat konflikty pomiędzy Yorkami i Lancasterami. Ale czy naprawdę tak
było? Patrząc na to, co działo się potem, można odnieść zupełnie inne wrażenie.
Niektórzy historycy idą o krok dalej i jako datę zakończenia angielskiej wojny
Dwóch Róż podają moment, kiedy Henryk VIII Tudor pozbył się ostatniego
przedstawiciela rodu Yorków.
Czego dowiedzieliśmy się, zanim poznaliśmy ostateczne
wyniki badań Philippy Langley i jej międzynarodowego
zespołu?
Większość historyków zgodziła się z tym, że przyczyną
zniknięcia Edwarda i Ryszarda była ich śmierć. Włoski kronikarz, Dominic
Mancini, który w tamtym czasie przebywał na angielskim dworze, donosił, że
Edward V i książę Ryszard zostali zabrani do wewnętrznych komnat Tower. W miarę
upływu czasu chłopców widywano tam coraz rzadziej, jakby ktoś celowo
przygotowywał opinię publiczną na ich zniknięcie. Ostatnia wzmianka o tym, że
ktoś widział książęta pochodzi z 16 czerwca 1483 roku i znajduje się ona w
Wielkiej Kronice. Zapisano tam, że dzieci były kilkukrotnie widziane, jak
strzelały z łuku i bawiły się w ogrodzie Tower. Historycy, którzy wierzą w
śmierć chłopców, podejrzewali więc – i nadal podejrzewają – że mali książęta zostali
zabici późnym latem lub jesienią 1483 roku. Dominic Mancini stwierdził także,
że kilka razy do Edwarda wzywano medyka. Poza tym, Edward miał podobno
praktykować codzienną spowiedź i odprawiać pokutę za popełnione grzechy,
ponieważ wierzył, że wkrótce umrze. Czyżby to była jedynie mistyfikacja, mająca
na celu uśpienie czujności wroga? O śmierć chłopców obwiniano nie tylko króla
Ryszarda III Yorka. Morderstwo przypisywano także innym zainteresowanym
zniknięciem książąt i tym samym pozbyciem się ewentualnych rywali do tronu.
Wśród podejrzanych znajdowali się przede wszystkim wrogowie samego Ryszarda,
czyli Tudorowie i ich zwolennicy, w tym również sam Henryk Tudor, hrabia
Richmond, oraz jego matka, Małgorzata Beaufort.
Po latach wiele złego w powyższej kwestii uczyniło nie
tylko dzieło Williama Szekspira, ale także biografia Ryszarda III napisana
przez sir Tomasza More’a czterdzieści lat po rzekomej śmierci książąt. Na
kartach tejże biografii Ryszard jawi się jako garbaty, nikczemny potwór. Wielu
odrzuciło taki portret króla, twierdząc, że jest on niczym więcej, jak tylko
zwykłą propagandą Tudorów i ich zwolenników. I tak mijały wieki, aż w końcu
zaczęto bliżej przyglądać się temu, co napisał More. Pomimo że nie prowadzono w
tej sprawie żadnych badań, to jednak na podstawie wspomnianej biografii
niektórzy uznali, że Tomasz More mógł mieć rację, a swoją wiedzę oparł na
zeznaniach synów mężczyzn, którzy mieli na rozkaz Ryszarda zamordować jego
bratanków. I tak oto, kierując się jedynie przypuszczeniami i przeczuciami,
powtarzano brednie, zamiast przystąpić do badań, które ukazałyby konkretny
obraz tego, co stało się latem 1483 roku.
Sprawy książąt z Tower nigdy jednak ostatecznie nie
zamknięto. Spierano się o nią, podawano do wiadomości różne teorie, ale nigdy
tak naprawdę nie stwierdzono niczego jednoznacznie. Jeśli ktoś upierał się przy
jakiejś konkretnej teorii, to była to wyłącznie jego osobista opinia oparta na
przeczuciach. Nawet ci, którzy wydawać by się mogło byli przekonani o śmierci
chłopców, a winą za nią obarczali Ryszarda III, nie byli do końca pewni swoich
teorii, choć publicznie trudno było im się przyznać do swoich wątpliwości, aby
nie nadszarpnąć naukowego wizerunku. Niektórzy spekulowali też, że jeden lub
obaj chłopcy mogli jednak przeżyć. Przecież książęta mieli swoich zwolenników
na dworze, a ci próbowali ratować ich z niewoli. Tak więc przypuszczano, że
dzieci mogły zostać przemycone pod fałszywą tożsamością. Nie zapominajmy też o
tym, że pojawiła się pogłoska, jakoby sama Elżbieta Woodville uratowała
młodszego z synów i gdzieś go ukryła, a w jego miejsce oddała swemu szwagrowi
jakiegoś wiejskiego chłopca przypominającego wyglądem Ryszarda ze Shrewsbury.
Niektórzy mówili też, że Edward V zmarł z powodu złego stanu zdrowia, będąc w
niewoli, ale młodszy Ryszard został uratowany. Ci, którzy tak uważali, oparli
swoje teorie na tym, iż za panowania Henryka VII Tudora pojawiło się więcej niż
tylko jeden pretendent do tronu podający się za Ryszarda ze Shrewsbury. Gdyby
więc owi pretendenci byli oszustami, to z pewnością bardziej wiarygodne byłoby
podawanie się za Edwarda V Yorka. Dlaczego zatem aż dwóch różnych pretendentów
do tronu próbowało dokonać zamachu stanu, podając się za młodszego z książąt?
Fakt ten może sugerować, że Ryszard faktycznie mógł przeżyć.
|
Krypta w Opactwie Westminsterskim, w której rzekomo mają znajdować się kości Edwarda V i jego brata Ryszarda, księcia Yorku. Na krypcie widnieje tekst upamiętniający książęta. Tekst napisany jest po łacinie. |
Szkielety odnalezione w Tower przez robotników w 1674
roku też niczego nie udowodniły, pomimo że znaleziono przy nich kawałki tkanin,
z których szyto ubrania tylko wysoko postawionym obywatelom Anglii, na przykład
szlachcie czy członkom rodziny królewskiej. Nie dokonano natomiast żadnych
badań w kierunku potwierdzenia do kogo należały. Wtedy nie było bowiem takiej
możliwości. Automatycznie uznano, że są to szkielety synów Edwarda IV Yorka.
Ówczesny król Karol II Stuart kazał je przenieść do Opactwa Westminsterskiego i
tam pochować. Ekshumowano je w 1933 roku i poddano badaniom zgodnie z
wykorzystywanymi w tamtym czasie metodami. Niczego jednak nie stwierdzono na
pewno, oprócz tego, że zarówno kości, jak i uzębienie należą do dzieci. Znów oparto
się tylko na przypuszczeniach. Zwolennicy teorii spiskowych mogą z łatwością
twierdzić, że odnalezione w Tower kości mogą należeć do przypadkowych dzieci, a
w ramach zatarcia śladów ktoś mógł owe tkaniny tam podrzucić, aby stworzyć
pozory, iż szkielety faktycznie należą do królewskich synów. W 2016 roku nieżyjący już dziś doktor John
Ashdown-Hill, który był wiodącym ekspertem w dziedzinie wojny Dwóch Róż i który
brał czynny udział w poprzednim projekcie Philippy Langley, stwierdził, że
kości znajdujące się w Opactwie Westminsterskim nie mają nic wspólnego z
Ryszardem III Yorkiem. Jak dotąd nikt nie przeprowadził badań DNA, dlatego
wciąż nie można jednoznacznie stwierdzić, czyje szkielety znajdują się w
opactwie.
Z kolei w 1789 roku robotnicy odnaleźli małą kryptę
przylegającą do krypty Edwarda IV i Elżbiety Woodville w kaplicy świętego
Jerzego w zamku Windsor. Znajdowały się tam trumny dwojga niezidentyfikowanych
dzieci, a na grobowcu wyryte były tylko ich imiona: Jerzy i Maria. Dzieci miały
podobno umrzeć w niemowlęctwie. Prawdą jest, że Edward i Elżbieta faktycznie
doczekali się córki o imieniu Maria i syna o imieniu Jerzy. Maria zmarła jednak
w wieku piętnastu lat, zaś Jerzy, mając dwa latka. Przyjmując zatem, że wiek
niemowlęcy kończy się w dwunastym miesiącu życia, można stwierdzić, że ani
Jerzy, ani tym bardziej Maria nie zmarli jako niemowlęta. Co ciekawe, po jakimś
czasie dwie ołowiane trumny wyraźnie oznaczone jako Jerzy Plantagenet i Maria
Plantagenet zostały znalezione w zupełnie innym miejscu w skarbcu. W ten oto
sposób zrodziło się pytanie, kto dokładnie został pochowany w tych nienazwanych
trumnach. Przez lata królowa Elżbieta II kategorycznie odmawiała wykonania badań
wspomnianych trumien i tego, co się w nich znajduje. Teraz brytyjskie media donoszą,
że możliwe jest, iż Karol III taką zgodę wyda. Obecny król od początku nie zgadzał się z matką w tej kwestii. Miejmy
zatem nadzieję, że tak się stanie, choć z drugiej strony kości są dość mocno
zanieczyszczone, więc nie wiadomo, czy otrzymane wyniki badań okażą się
wiarygodne, podobnie jak tych, które znajdują się w Opactwie Westminsterskim.
Już jakiś czas temu – w ramach projektu „Zaginieni
książęta” – Philippa Langley i jej zespół podali do wiadomości publicznej nową
teorię, która przemawia za niewinnością Ryszarda III i obraca się wokół
człowieka, który żył w zapomnieniu w małej wiosce w Devon ponad pięćset lat
temu. Podobno niezwykłe ryciny i symbole znajdujące się w kościele w Coldridge
mogą wskazywać na to, że Edward V wcale nie został zabity w Tower, ale zamiast
tego wysłany przez stryja, którego historia okrzyknęła potworem i mordercą, do
owej wioski, aby żyć tam w izolacji. W centrum tej nowej teorii znajduje się
mężczyzna o nazwisku Jan Evans, który nie wiadomo skąd przybył do Coldridge w
1484 roku. W marcu tego samego roku matka Edwarda V i Ryszarda ze Shrewsbury,
Elżbieta Woodville, opuściła sanktuarium w Opactwie Westminsterskim.
Natychmiast napisała do swojego syna z pierwszego małżeństwa, Tomasza Greya,
prosząc go, aby wrócił do domu z wygnania, ponieważ teraz jest już bezpieczny.
W tym samym czasie Ryszard III wysłał swojego zaufanego doradcę na ziemie
należące do Tomasza Greya w Devon. Ostatecznym celem rzeczonego doradcy było
właśnie Coldridge. Kiedy Jan Evans przybył do wioski, otrzymał tytuł Lorda
Dworu, a także nadzór nad okolicznym parkiem, w którym żyły jelenie. Zgodnie z
tą teorią te dwa ważne tytuły dla młodego mężczyzny, o którym nikt wcześniej
nie miał pojęcia, były raczej dość nietypowym posunięciem i mogły wskazywać na
to, że Evans było w rzeczywistości fałszywym nazwiskiem jakiejś ważnej osoby.
|
Kościół pod wezwaniem świętego Mateusza w Coldridge w Devon fot. Philip Halling |
Główna część tej teorii opiera się jednak na pracach,
które sam Jan Evans zlecił dla lokalnego kościoła. Kościół pod wezwaniem
świętego Mateusza wciąż zawiera jego spuściznę. Wśród dzieł sztuki, które
zaintrygowały badaczy znajduje się witraż przedstawiający Edwarda V stojącego
pod dużą koroną. Takie wizerunki Edwarda V są rzadkie i oprócz tego, o którym
mowa, istnieją jeszcze dwa, w tym jeden w królewskim oknie w katedrze w Canterbury.
Co więcej, ten portret chłopca-króla znajduje się bezpośrednio nad miejscem,
gdzie Jan Evans chciał zbudować swój grobowiec. W rezultacie tajemniczy
człowiek z Coldridge został pochowany pod szklanym spojrzeniem dawno
zaginionego monarchy. Ciekawe jest też to, że w kościele umieszczony jest także
inny – dość dziwny – szklany obraz. Jest to mężczyzna z blizną na brodzie,
trzymający koronę. Obraz ten znajduje się w innym oknie. Jego twarz jest bardzo
podobna do wizerunku Jana Evansa, który można zobaczyć w kościele.
Na grobie Jana Evansa znajduje się jednak swego rodzaju
nieścisłość, która skłoniła Philippę Langley i jej zespół do prowadzenia
dalszych badań. Nazwisko mężczyzny jest bowiem wygrawerowane jako „Evas”, a nie
„Evans”. Brakuje w nim zatem litery „n”. Zdaniem badaczy może to symbolizować
„EV”, czyli Edwarda V, natomiast „as” może oznaczać „asa”, co w języku
łacińskim znaczy „w sanktuarium”. Jednakże wszelkie nadzieje na potwierdzenie
tej teorii za pomocą testów DNA na razie legły w gruzach, ponieważ grób Jana
Evansa jest pusty. Natychmiast po dokonaniu tych odkryć, badacze zapowiedzieli,
że śledztwo w tym kierunku będzie kontynuowane. Okazuje się bowiem, że
występowanie wszystkich tych symbolicznych szczegółów w tak odległym i
niedostępnym kościele, do którego w 1500 roku można było dostać się jedynie
wozami, a który znajduje się w samym centrum wiejskiego Devonu, sugeruje
obecność ważnej osoby. Niestety, na chwilę obecną nie ma informacji o tym, czy
ta „ważna osoba” faktycznie była królem Edwardem V Yorkiem.
Co odkryła Philippa Langley i jej zespół w
ramach projektu „Zaginieni książęta”?
„Często mówi się, że historię pisze
zwycięzca. Nie może to być bardziej prawdziwe, niż w przypadku tej
wielowiekowej tajemnicy. W ciągu ostatnich siedmiu lat członkowie projektu ‘Zaginieni
książęta’ przeprowadzili pierwsze w historii dogłębne śledztwo kryminalistyczne
dotyczące tego okresu i odsunęli kurtynę historii, aby ujawnić najbardziej
niezwykłą tajemnicę. Odkryliśmy nie tylko dowody życia, ale także przytłaczające
dowody pochodzące z czasów panowania Ryszarda III i Henryka VII, które mówią o
tym, że książęta z Tower nie tylko przeżyli, lecz każdy z nich rzucił wyzwanie
pierwszemu monarsze Tudorów o tron Anglii. Całość ujawnionych dowodów jest
zdumiewająca; po odnalezieniu grobu króla Ryszarda III na parkingu w Leicester
w 2012 roku, członkowie projektu ‘Zaginieni książęta’ ponownie napiszą książki
historyczne, wzbogacając to, co wiemy o Ryszardzie III i Henryku VII i
naciskając przycisk resetowania historii.”
Tak oto Philippa Langley mówi o swoim projekcie. Z jednej
strony jej słowa brzmią tajemniczo, a z drugiej intrygująco. Co w takim razie
odkryła, podróżując wraz ze swoim zespołem, po siedmiu europejskich krajach w
poszukiwaniu prawdy? Otóż niedawno na rynku anglosaskim ukazała się książka
zatytułowana The Princes in the Tower
(z pol. Książęta z Tower). Jest to
raport z pracy śledczej w ramach projektu „Zaginieni książęta”. Zespół
międzynarodowych badaczy został powołany przez samą Philippę Langley celem
przeczesania archiwów w poszukiwaniu śladów tego, co naprawdę stało się z
synami Edwarda IV i Elżbiety Woodville. Te nowo znalezione dowody kreują
późniejsze działania badaczy, podając szczegóły, których przez te wszystkie
lata brakowało w historii Anglii. Philippa
Langley i jej zespół uważają bowiem, że dwóch kategorycznie odrzuconych przez
historię pretendentów do tronu, czyli Lambert Simnel i Perkin Warbeck, z
których każdy pod koniec XV wieku rozpoczął nieudane próby obalenia Henryka VII
Tudora, było prawdziwymi książętami z Tower! Zdaniem Philippy Langley, dokumenty
odnalezione w europejskich archiwach wskazują na ich ucieczkę i późniejsze
próby inwazji na Anglię. Tak więc są dwaj książęta i dwie historie do opowiedzenia.
|
Dziewiętnastowieczna rycina przedstawiająca Lamberta Simnela (a może Edwarda V Yorka lub Ryszarda, księcia Yorku?) jako chłopca kuchennego. |
Najpierw skupmy się na starszym z książąt, Edwardzie.
Wkrótce po objęciu tronu przez Henryka VII Tudora, we Flandrii zgromadzono
flotę w imieniu młodego pretendenta do tronu Anglii, wspieraną i finansowaną
przez siostrę Edwarda IV i Ryszarda III, czyli przez Małgorzatę York, księżną
Burgundii, oraz przez jej zięcia, króla Maksymiliana I Habsburga. Flota
popłynęła do Irlandii, gdzie pretendent, którego historycy uznali za oszusta,
został koronowany na „króla Edwarda VI”. Działo się to w Dublinie. Jego
połączona armia starła się bez powodzenia z Henrykiem VII w bitwie pod Stoke w
1487 roku. Rząd Henryka, podobnie jak potem historycy, ogłosił, że przeciwnik
króla był oszustem, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Lambert Simnel. W tym
kontekście dowody ujawnione przez badaczy zgromadzone są w niezwykle istotnej
prywatnej dokumentacji pokazującej, że „król Edward” tak naprawdę wcale nie był
oszustem cynicznie wystawionym przeciwko królowi Anglii, lecz został
zaakceptowany i celowo zatwierdzony jako syn Edwarda IV przez samego
Maksymiliana Habsburga i czołowych urzędników jego dworu. Dokumentacja ta nie
jest wyjątkowa, ponieważ współgra z zachowanymi irlandzkimi dokumentami, które
jakimś cudem uniknęły zniszczenia przez Henryka VII Tudora. Fakt ten jest poparty
wskazaniami ich autentyczności przez włoskiego kronikarza Tudorów, Polydore’a
Vergila, który nagłe pojawienie się chłopca zwanego Lambertem Simnelem określił
jako działania prowadzone „w celu
przywrócenia chłopca Edwarda do królestwa.”
Teraz przejdźmy do młodszego księcia, Ryszarda. Nieco
później pojawił się kolejny pretendent do zakwestionowania legalności korony
Henryka VII, który ponownie był wspierany przez Małgorzatę Burgundzką i
Maksymiliana Habsburga, znów mając za sobą flotę zgromadzoną we Flandrii. Ten
młody człowiek zyskał jeszcze szersze poparcie, w tym niektórych wiodących
europejskich rodzin królewskich. Niestety, jego wysiłki również zakończyły się
niepowodzeniem; można rzec, że tragedią. Ostatecznie został bowiem schwytany i
na rozkaz Henryka VII stracony. Król wymusił na nim przyznanie się do tego, że
jest nikim więcej, jak tylko Perkinem Warbeckiem, synem żeglarza z Tournai, a
nie jakimś tam Ryszardem, księciem Yorku. Jak wiadomo, historia niemalże
bezdyskusyjnie zaakceptowała te pseudonimy, przy jednoczesnym braku dowodów z
pierwszej ręki, które wyjaśniłyby, w jaki sposób książęta zniknęli i co takiego
wydarzyło się w latach poprzedzających ich ponowne pojawienie się w Anglii. Te
niezwykłe dowody odnoszące się do Ryszarda, księcia Yorku, opublikowane w
ramach projektu „Zaginieni książęta”, dają spójny i szczegółowy opis tamtych
wydarzeń. Wśród dokumentów znajduje się jeden pochodzący z XV wieku i napisany
ręcznie w pierwszej osobie. Badacze uznali, że został on sporządzony przez
samego Ryszarda, księcia Yorku, i stanowi wyjaśnienie tego, w jaki sposób i
przez kogo zostało zorganizowane wyprowadzenie chłopców z Tower. Są zapisane w
nim imiona i możliwe do zidentyfikowania wydarzenia oraz znajduje się tam także
opis wędrówki dziecka, czyli dziewięcioletniego wówczas Ryszarda, który w towarzystwie
opiekunów ostatecznie dołącza do Małgorzaty Burgundzkiej i Maksymiliana Habsburga
w Burgundii, gdzie wyraża chęć odzyskania tronu Anglii.
|
Egzekucja Perkina Warbecka (a może Ryszarda, księcia Yorku?) źródło: Getty Images |
Poniżej tłumaczenie adnotacji do poszczególnych
dokumentów. Oryginały możecie znaleźć tutaj.
Książęta
z Tower – dokumentacja dowodowa
Pokwitowanie
(przechowywane w Archives Départementales Du Nord, Lillie, Francja)
Pokwitowanie
z 1487 roku zapisane w średniowiecznym języku francuskim na 400 długich pik,
które miały zostać dostarczone armii Yorkistów złożonej z
niemiecko-szwajcarskich żołnierzy przygotowujących się do inwazji na Anglię.
Armia
jest wysyłana przez „Panią Wdowę” (Małgorzatę Burgundzką, ciotkę książąt) „aby
służyć jej bratankowi – synowi króla Edwarda, jej zmarłego brata… wypędzonego
ze swego królestwa.”
Historia
życia (przechowywana w Gelders Archief, Arnhem, Holandia)
Dokument
datowany na 1493 rok i napisany w języku staroniderlandzkim; sporządzony w
pierwszej osobie opis ostatnich 10 lat życia Ryszarda, młodszego księcia,
począwszy od jego ucieczki z Tower.
Znamiona
(przechowywane w Österreichisches Staatsarchiv, Austria)
Dokument
datowany na 1493 rok, napisany w języku francuskim przez skrybę na dworze króla
Maksymiliana, Świętego Cesarza Rzymskiego, który potwierdza identyfikację
mężczyzny jako Ryszarda, młodszego księcia, na podstawie trzech znamion na jego
ciele.
Karta
(przechowywana w Sächsisches Staatsarchiv, Drezno, Niemcy)
Karta
z 1493 roku zobowiązuje Ryszarda do zapłacenia 30 000 florenów księciu
Albertowi z Saksonii, który zajmował stanowisko króla Maksymiliana, w ciągu
trzech miesięcy od zdobycia tronu Anglii.
Jest
napisany po łacinie, podpisany „Ryszard, książę Yorku” i wydaje się zawierać
królewską pieczęć.
Philippa Langley twierdzi, że dokumenty odnalezione przez
nią i jej zespół w europejskich archiwach wskazują na ucieczkę Edwarda i
Ryszarda i ich późniejsze próby inwazji na Anglię. Co ciekawe, jeden z
dokumentów zawiera relację, która rzekomo stanowi zeznanie Ryszarda, księcia
Yorku. Relacja ta została napisana dekadę po zniknięciu książąt. Jej autor
opisuje przemycenie chłopców z Tower przez Henryka i Tomasza Percych. Według
Philippy Langley relacja ta jest niezwykle szczegółowa, co sprawia, że jest
mało prawdopodobne, aby była fałszywa. Poza tym grupa niezależnych ekspertów
potwierdziła, że został on faktycznie napisany w roku, na który jest datowany,
chociaż nie ma innych dowodów na to, że to Ryszard, książę Yorku, był jej
autorem. W dokumencie tym czytamy m.in.:
Ogolili
mi włosy i włożyli powłóczystą koszulę, po czym udaliśmy się do St Katharine’s
[…] po czym popłynęliśmy łodzią i zeszliśmy na ląd na wydmach w
Boulogne-sur-Mer, a następnie udaliśmy się do Portugali.
Philippa Langley jest świadoma tego, że znajdą się tacy historycy,
którzy nie zgodzą się z jej teoriami. Niemniej, powyższa dokumentacja nie może
być ignorowana przez naukowców. Z całą pewnością należy rzucić wyzwanie
ustalonej narracji i przestać powtarzać niczym mantrę, że Ryszard III York
zamordował swoich bratanków po tym, jak uwięził ich w Tower. Tę teorię trzeba
odesłać do lamusa, a króla Ryszarda raz na zawsze oczyścić ze stawianych mu przez wieki
zarzutów. Na tym etapie nie jest jednak jasne, w jaki sposób najnowsze teorie
pasują do poprzedniego twierdzenia, które zakładało, że starszy książę przeżył
i dożył swoich ostatnich dni we wsi w Devon pod nazwiskiem Jan Evans, a która
to wieś i otaczające ją ziemie były własnością jego przyrodniego brata, Tomasza
Greya.
Co wynika z najnowszych odkryć Philippy
Langley?
Pomimo odnalezienia dokumentów, które wydają się być
wiarygodne, istnieje potrzeba prowadzenia dalszych badań w tym kierunku. Moim
zdaniem dokumenty te zamiast dać jednoznaczną odpowiedź na pytanie o los
książąt z Tower, generują znacznie więcej pytań, niż miało to miejsce do tej
pory. Jest bowiem jeszcze wiele niewiadomych, które należałoby rozwikłać. To, że
Tudorowie byli specjalistami od propagandy i manipulacji jest faktem, więc trudno
spodziewać się, że akurat w sporządzanych przez nich dokumentach odnajdziemy
coś, co przybliży nas do poznania prawdy. Nie jest bowiem tajemnicą, że akta
zawierające niewygodne dla nich kwestie były skutecznie niszczone. Dla mnie,
jako dla osoby, która współpracuje z Towarzystwem Ryszarda III i zawsze stała
po jego stronie oraz jego niewinności, fakt, że istnieje ogromne
prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, iż to nie on zamordował Edwarda i
Ryszarda, a wręcz ich uratował, jest wielce pocieszający. Mimo to staram się za
bardzo nie ekscytować najnowszymi odkryciami Philippy Langley, bo – tak jak
napisałam wyżej – sprawa wymaga dalszych badań, dyskusji i odkryć, które
mogłyby jednoznacznie potwierdzić, że chłopcom włos z głowy nie spadł,
przynajmniej do czasu, kiedy ponownie znaleźli się w Anglii, aby upomnieć się o
spuściznę po ojcu.
Zakładając, że zarówno Lambert Simnel, jak i Perkin
Warbeck nie byli przypadkowymi pretendentami do tronu i oszustami, to jaką rolę
w tym wszystkim odegrała ich siostra, Elżbieta York. Czy nie rozpoznała swoich
braci? A może z pełną świadomością udawała, że ich nie zna i poświęciła ich
życie, chcąc zachować władzę? Generalnie Elżbieta York uważana jest za tę dobrą
królową Anglii. Niemniej, jej doskonały wizerunek może teraz lec w gruzach,
jeśli pewnego dnia ktoś odkryje, że z premedytacją skazała na śmierć Perkina
Warbecka, który w rzeczywistości był Ryszardem, księciem Yorku, zaś Edwardowi V
vel Ryszardowi, księciu Yorku (bo według kronik to za tego drugiego księcia się podawał)
pozwoliła żyć w zapomnieniu po tym, jak na rozkaz jej męża został umieszczony w
królewskich kuchniach. Powszechnie uważa się, że Henryk zlitował się nad
Lambertem Simnelem, gdyż uznał, że rzekomy pretendent jest zbyt młody i na tyle
niegroźny, aby skazywać go na śmierć. A może prawda wyglądała zupełnie inaczej?
Może stało się tak dlatego, że Tudor doskonale wiedział z kim ma do czynienia i
nie chciał podnosić ręki na królewską krew? A może to Elżbieta York wyprosiła u
męża jego ułaskawienie?
|
Elżbieta York i Henryk VII Tudor |
Powszechnie wiadomo, że po początkowej wzajemnej niechęci
Elżbiety i Henryka, ich małżeństwo w miarę upływu czasu zmieniało się, a
małżonkowie stawali się sobie coraz bliżsi. Mówi się, że po narodzinach księcia
Artura, Elżbieta i Henryk zbliżyli się do siebie wzajemnie. Moment narodzin
następcy tronu stał się swego rodzaju punktem zwrotnym w ich małżeństwie, które
de facto zawarli pod przymusem, choć
na kartach niektórych powieści historycznych możemy przeczytać, że młoda
Elżbieta tęsknie wyczekiwała Henryka, który miał ją uratować z rąk okrutnego
stryja – potwora i zdrajcy – pragnącego ożenić się z nią wbrew jej woli. Nic
takiego nie miało miejsca. Historycy nie wykluczają, że Elżbieta w jakiś sposób
mogła być zauroczona Ryszardem III, ale z jego strony nigdy nie padły
deklaracje małżeństwa. Faktem jest, że jeszcze za życia Anny Neville, Elżbieta
York była obecna na królewskim dworze, gdzie budziła podziw, dając jednocześnie
pożywkę plotkom. Ryszard pamiętał jednak o tym, dlaczego jest królem i jakie
obowiązki na nim ciążą, więc po śmierci Anny on i jego doradcy rozpoczęli
starania o nową żonę dla niego, zmuszając go jednocześnie do złożenia
przysięgi, że nigdy nie poślubi swojej bratanicy. Dla Elżbiety zaczęto
natomiast szukać odpowiedniego męża. Z drugiej strony doskonale wiedziała kim
jest i jakie obowiązki na niej spoczywają, więc zgodziła się na poślubienie
wroga po śmierci swego stryja. Było to zatem małżeństwo stricte polityczne, ktore w zamierzeniu miało doprowadzić do zakończenia wojny.
Fakt, że Elżbieta nie stanęła w obronie ani Simnela, ani
też Warbecka (a przynajmniej nie ma na ten temat żadnych informacji) mógł zatem wynikać z kilku kwestii. Po pierwsze, zbyt dużo
wiedziała o wojnie i była nią zmęczona. Wiedziała też, że Anglia nie wytrzyma
kolejnych bratobójczych walk, a ludzie mogą w końcu gremialnie zbuntować się
przeciwko własnemu królowi. Do tej pory były to tylko bunty lokalne, z którymi
Henryk doskonale sobie radził, ale które łatwo mogły przeobrazić się w coś
znacznie poważniejszego. Pragnęła spokojnego królestwa dla poddanych, dlatego
poświęciła życie swoich braci. Dziś jest to dla nas nie do pomyślenia i wydaje
się okrucieństwem z jej strony, ale należy spojrzeć na problem z jej punktu
widzenia. Po drugie, Elżbieta wywodziła się z rodu, dla którego władza była
niezwykle istotna, a zatem mogła za wszelką cenę chcieć ją zachować dla siebie
i swoich dzieci. Po trzecie, była już na tym etapie małżeństwa, kiedy Henryk
był dla niej ważny i nie chciała go stracić. Powiedzmy wprost: kochała go, jak
tylko kobieta może kochać mężczyznę, a i ona też nie była mu obojętna. Po
czwarte, mogła nie mieć charakteru swojej matki, która miała na jej ojca
niesamowicie silny wpływ i była w stanie wywalczyć u niego praktycznie
wszystko, co tylko chciała zarówno dla siebie, jak i swoich krewnych. Możliwe
zatem, że Elżbieta York tak naprawdę była zbyt słaba, aby móc walczyć o swoje i skutecznie bronić młodszych braci.
Na jej temat kronikarze niewiele zapisali, więc nie możemy być tego pewni.
Można jedynie snuć przypuszczenia.
|
Na przestrzeni wieków mordestwo książąt z Tower wyobrażano sobie na wiele sposobów. Nie tylko o nim pisano, ale też malowano. Oto jedna z takich rycin. źródło: Getty Images |
Pamiętajmy też, że w 1487 roku Henryk VII odsunął od
dworu swoją teściową, Elżbietę Woodville, skazując ją na pobyt w opactwie Bermondsey,
gdzie przebywała aż do śmierci. Mówiono wówczas, że królowa wdowa była
zamieszana w inwazję Simnela na Anglię i to w ramach kary zięć oddalił ją z
dworu, choć okazjonalnie mogła się na nim pojawiać. Historycy stwierdzili
jednak, że Elżbieta Woodville tak naprawdę już wcześniej planowała odsunąć się
w cień, ponieważ źle się czuła na dworze. W obliczu nowych informacji można tę
kwestię łatwo podać w wątpliwość. Królowa wdowa mogła bowiem faktycznie mieć
coś wspólnego z rebelią Lamberta Simnela i dlatego Henryk zdecydował o jej
usunięciu z dworu. W dodatku niezwykle skromna i dość tajemnicza, żeby nie
powiedzieć dziwna, jak na byłą królową, organizacja jej pogrzebu w 1492 roku
również może budzić szereg wątpliwości, a dotychczasowe wyjaśnienia tej kwestii
przez historyków mogą zostać podważone.
Podsumowując, najnowsze odkrycia Philippy Langley na pewno
wiele wnoszą do historii Anglii i generują nowe teorie. Ważne jest, aby
podchodzić do nich bez emocji przy zachowaniu rozsądku. Zgadzam się z tymi,
którzy twierdzą, że wyniki projektu „Zaginieni książęta” jeszcze niczego nie udowadniają. Potrzebne są
dalsze badania i kolejne analizy. Autentyczność omówionych powyżej dokumentów
na pewno zdejmuje piętno winy z Ryszarda III Yorka, co bardzo cieszy.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat projektów Philippy Langley i jej zespołu, to zrobicie to klikając tu i tu.
Bibliografia:
- Anita Singh: Historian who found Richard III under car
park claims Princes in the Tower escaped, The Telegraph, 17th November
2023.
- Materiały Towarzystwa
Ryszarda III: The Princes in the Tower.
- Philippa Langley: The Princes in the Tower. Solving History’s Greatest
Cold Case, The History Press, Cheltenham, United Kingdom 2023.
- Rittika Dhar, “The Princes in the Tower: A Centuries-Old
Mystery”, History Cooperative, July 5, 2023.
- Lydia Starbuck: Did Richard III actually save the boy king
he’s accused of killing?, Royal Central, 29th December 2021.
Prawa autorskie do tekstu i tłumaczeń © Agnieszka Różycka