wtorek, 15 lipca 2014

Karol Bunsch – „Przekleństwo” #8















Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE
Kraków 1980
Seria: Powieści Piastowskie





Po śmierci Bolesława II Śmiałego, który w 1081 lub 1082 roku został najprawdopodobniej zgładzony na wygnaniu przez swoich przeciwników, rządy w Polsce objął jego młodszy brat – Władysław I Herman. Tylko czy można mówić o władaniu krajem przez Władysława Hermana w kontekście samodzielnych rządów, skoro książę wciąż czuł na karku oddech palatyna Sieciecha? Lud polski nadal opłakiwał Bolesława Szczodrego, a jego konflikt z biskupem Stanisławem ze Szczepanowa nie przez wszystkich traktowany był jak coś karygodnego. Byli tacy, którzy twardo stali po stronie króla, zaś biskup stał się dla nich stroną winną wszelkich nieszczęść, bo to przecież on złamał formułę ślubowania, która wyraźnie stwierdzała, że biskup krakowski powinien w każdej kwestii być posłuszny królowi, a przede wszystkim nie powinien mieszać się w sprawy polityczne. Owszem, historia podaje, iż Stanisław ze Szczepanowa piętnował rozpustne życie Bolesława Śmiałego, który żył z kochanką, zaś prawowitą żonę miał za nic. Ale czy było w tym coś osobliwego? Przecież królowie znani byli z tego, iż utrzymywali nałożnice i nikt z tego powodu nie nakładał na nich ekskomuniki. Musiało zatem chodzić o coś znacznie poważniejszego, skoro na Bolesława została rzucona klątwa z ust duchownego. Można zatem przypuszczać, że w grę wchodziły sprawy polityczne i brak pokory u biskupa Stanisława. A ponieważ król Bolesław II Szczodry znany był ze swojej porywczości i gwałtownego charakteru, nie dziwi fakt, iż w pewnym momencie zwyczajnie nie wytrzymał i skazał biskupa na obcięcie członków.

Jak już wspomniałam, król Bolesław II Śmiały zmarł tragicznie na wygnaniu, choć są i tacy, którzy twierdzą, iż został otruty lub zmarł jako milczący mnich w miejscowości Ossiach w Karyntii. Wiadomo natomiast jest, iż król wraz ze swoimi przybocznymi uszedł na Węgry, gdzie znalazł schronienie po buncie, jaki wybuchł w kraju na skutek tragicznej śmierci Stanisława ze Szczepanowa. Oczywiście za owym buntem skierowanym przeciwko Bolesławowi stali zwolennicy biskupa. Kronikarz Gall Anonim o ucieczce króla pisał tak:

Jak zaś doszło do wypędzenia króla Bolesława, długo byłoby o tym mówić, tyle wszakże można powiedzieć, że sam będąc pomazańcem Bożym, nie powinien był pomazańca za żaden grzech karać cieleśnie. Wiele mu to bowiem zaszkodziło, gdy przeciw grzechowi grzech zastosował i za zdradę wydał biskupa na obcięcie członków. My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swoich praw, lecz pozostawmy te sprawy, a opowiedzmy, jak przyjęto go na Węgrzech […]

Władysław I Herman (1043-1102)
Wróćmy jednak do sytuacji, jaka panowała w kraju po śmierci króla Bolesława II Śmiałego. Otóż wpływ, jaki palatyn Sieciech wywierał na Władysława I Hermana budził niemalże powszechne niezadowolenie. Sieciech skazywał na wygnanie bądź „zaprzedawał w niewolę” przedstawicieli starej arystokracji, natomiast otaczał się głównie ludźmi, którzy byli mu posłuszni pod każdym względem. Często byli to reprezentanci niższych warstw społecznych, których Sieciech wynosił na wysokie urzędy. Tak więc rosnące niezadowolenie zwracało się już nie tylko przeciw samemu Sieciechowi, ale także przeciw Władysławowi I Hermanowi. Nie dziwi więc fakt, iż dość liczna emigracja polityczna z ówczesnej Polski – zebrana w Czechach – postanowiła wprowadzić w granice polskiego państwa Hermanowego syna z nieprawego łoża – Zbigniewa. Działanie to wymierzone było albo przeciwko panującemu księciu, albo przeciw Sieciechowi. Na niekorzyść Zbigniewa przemawiało to, iż był on nieślubnym dzieckiem księcia, zaś ojciec oddał go „na naukę” stosunkowo późno, bo stało się to dopiero po zawarciu małżeństwa z Judytą, córką władcy Czech, oraz po przyjściu na świat przyszłego Bolesława III Krzywoustego. Wyglądało na to, że Władysław I Herman mógł właśnie w Zbigniewie upatrywać swojego następcę. Jednakże Judyta zmarła tuż po urodzeniu Bolesława, natomiast książę po jej śmierci pojął za żonę córkę cesarza Henryka III – Judytę Marię – która była wdową po Salomonie Węgierskim. W ten sposób Herman zacieśnił sojusz z cesarstwem. Wówczas Zbigniew został przeznaczony do życia zakonnego w klasztorze w Kwedlinburgu.

Przekleństwo Karola Bunscha nie jest jednak opowieścią o Zbigniewie, lecz o jedynym prawowitym synu Bolesława II Śmiałego – Mieszku. Mieszko Bolesławowic w 1079 roku wraz z matką i ojcem znalazł się na przymusowej emigracji na Węgrzech. W roku 1086 Mieszko przybył do Polski i zamieszkał w Krakowie. Nie wiadomo do końca, w jaki sposób syn Bolesława II Śmiałego znalazł się w kraju. Gall Anonim w swoich zapiskach kronikarskich twierdził, iż Mieszko skorzystał z zaproszenia Władysława I Hermana. Niemniej jednak, ta wersja bardzo często odrzucana jest przez historyków i wydaje się być mało prawdopodobna. Niektórzy sądzą, że Mieszko otrzymał władzę w Krakowie po trzytygodniowym oblężeniu zorganizowanym przez węgierskiego króla – Władysława I. Od tego momentu sprawował rządy w dzielnicy krakowskiej wchodzącej w skład Polski, i najprawdopodobniej został kandydatem do sukcesji po Władysławie I Hermanie. 

Mieszko Bolesławowic (1069-1089)
Autor: Stanisław Wyspiański (1869-1907)
Karol Bunsch dla potrzeb powieści nieco zmienił tę – wydawałoby się – historyczną prawdę, bo de facto nigdy nie mamy pewności co do autentyczności wydarzeń mających miejsce wiele wieków temu. Wprowadził swoją własną interpretację faktów, dzięki czemu powieść jest bardziej emocjonująca. Na kartach książki już od samego początku czytelnik dostrzega konflikt pomiędzy młodym Mieszkiem a jego stryjem. W centrum tego konfliktu znajduje się żona Kazimierza I Odnowiciela, czyli babka Mieszka. Praktycznie do samej śmierci trzyma w szachu swojego młodszego syna i nie pozwala mu na żaden gwałtowny ruch, który mógłby godzić w jej ukochanego wnuka. Grozi mu nawet przekleństwem zza grobu, jeśli poważy się podnieść rękę na Mieszka. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się również postać Sieciecha, a także druga żona Władysława I Hermana.

Każdy, kto czytał poprzednią część cyklu pod tytułem Imiennik wie, że w chwili śmierci, biskup Stanisław ze Szczepanowa przeklął Bolesława II Śmiałego, a tym samym rzucił też klątwę na kolejne pokolenie, które wyjdzie z lędźwi króla. To właśnie to przekleństwo stanowi centrum uwagi Autora. To wokół tejże klątwy kręci się akcja ósmej części Powieści Piastowskich. Owo przekleństwo nie daje spać po nocach wszystkim, którzy w jakiś sposób byli wmieszani w konflikt pomiędzy królem Bolesławem a biskupem krakowskim. Mieszko wychowywany jest, jak gdyby pod kloszem, i z ogromną troską oraz strachem śledzony jest każdy jego krok.

Aby nie psuć nikomu przyjemności czytania, nie zdradzę jak toczą się losy Bolesławowego syna. Osoby interesujące się historią na pewno wiedzą, co takiego stało się z Mieszkiem. Czy objął tron po ojcu? Czy pomścił jego wygnanie i śmierć? Czy wystąpił zbrojnie przeciwko stryjowi? A może zawarł układ ze swoimi przeciwnikami? Natomiast jedno jest pewne. Karol Bunsch po raz kolejny mnie zachwycił. Nie wyobrażam sobie w tym momencie sytuacji, iż nie miałabym przeczytać wszystkich książek, które wyszły spod pióra tegoż Autora. Przyznaję, że jest to literatura trudna, szczególnie pod względem językowym, o czym wspominam praktycznie przy omawianiu każdego kolejnego tomu tego cyklu. Lecz mnie to wcale nie zraża. Lubię literaturę ambitną, a powieści historyczne właśnie do tego gatunku należy zaliczyć. Z kolei postać Mieszka Bolesławowica budzi w czytelniku ogromną sympatię. Autor stworzył bohatera, który zwyczajnie daje się lubić.








10 komentarzy:

  1. Kolejna świetna recenzja. Sama postać bohatera jest dla mnie na razie dosyć mglista, ale z pewnością zapoznam się z nią bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten cykl najlepiej czytać od początku, żeby nie pogubić się w faktach. Jeśli ktoś zna historię dość dobrze, to wtedy może sobie pzowolić na czytanie na wyrywki, ale jak się nie wie o co chodzi w tych Piastach, to najlepiej zacząć od Mieszka I, czyli od "Dzikowego skarbu". :-)

      Usuń
    2. Dziękuję za radę ja i tak pewnie nie zaczęłabym tej serii od środka.

      Usuń
    3. Ja zaczynałam od piątego tomu. Mówią, że to najsłabsza część, a mnie tak bardzo się spodobała, że zaczęłam czytać wszystko. Już trochę o Piastach wiedziałam, bo interesuję się nimi jeszcze od czasów szkolnych, więc było mi łatwiej połapać się w wątkach. Mam nadzieję, że zdobędziesz ten cykl i zachwycisz się Bunschem podobnie jak ja. :-)

      Usuń
  2. Książka czeka na półce, może przyjdzie na nią kolej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam książki Bunscha! "Dzikowy skarb" przeczytałam zapartym tchem, wg mnie to najlepsza książka historyczna jaką przeczytałam. Obecnie czytam "Imiennika". Szkoda, że Bunsch jest przez większości zapomniany. Cieszę się, że przypominasz o tym wspaniałym pisarzu w swoim blogu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takich zapomnianych pisarzy przypominam często. Jak już skończę czytać cykl Piastowski, to wezmę się za pozostałe książki Bunscha, bo już jestem w ich posiadaniu. Stare książki mają "duszę" i trzeba o nich pisać. Nowości dość często nie spełniają moich oczekiwań, więc piszę o starociach. Cieszę się, że Ci się to podoba. Również pozdrawiam! :-)

      Usuń
  4. Jak zwykle ciekawie :) Nie znam tego cyklu, muszę się rozejrzeć :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że Ci się podobało. :-) A cykl Piastowski jest naprawdę godny uwagi, szczególnie dla tych, którzy lubią historię. Jak widać swoje lata te powieści już mają, natomiast sam Autor już dawno nie żyje.

      Usuń