sobota, 19 lipca 2014

Krystyna Kieferling – „Jarosław w czasach Anny Ostrogskiej. Szkice do portretu miasta i jego właścicielki (1594-1635)”









na okładce książki portret
księżnej i wojewodziny 
wołyńskiej Anny Ostrogskiej 
(1575-1635)



Wydawnictwo: ARCHIWUM PAŃSTWOWE 
W PRZEMYŚLU. PTH/ODDZIAŁ PRZEMYŚL
Przemyśl 2008




[…] Jarosław posiada powietrze zdrowe, rzekę San, po której płyną statki do Gdańska i Prus, wielu tu bawi zawsze kupców; od Przemyśla jest to miasto spokojniejsze i łatwiej stąd komunikować się z Zachodem. Sławne jest z jarmarków tak, że nie ma podobnego doń miejsca pod tym względem w całym Królestwie […] – Tak Piotr Skarga pisał o Jarosławiu w latach 70. XVI wieku, kiedy wybierał miasto na siedzibę kolegium. Około sto lat później, po niezwykle szczęśliwych dla Jarosławia rządach księżnej i wojewodziny wołyńskiej – Anny Ostrogskiej z Kostków – podróżujący po Polsce - Ulryk Werdum – opisał miasto jako […] dość wielkie miasto […] ufortyfikowane kamiennymi basztami, […] z kamiennym kościołem parafialnym, z bardzo wielkim i pięknym klasztorem zakonnic, […] z kolegium jezuickim i stojącym przy nim bardzo dużym i pięknym kościołem […] z zamkiem nad Sanem włoskim sposobem zbudowanym z fosami w czworobok z zewnątrz i wewnątrz, […] jest to okolica jedna z najprzyjemniejszych, najurodzajniejszych i najpiękniejszych, jakie w życiu widziałem […].

A teraz może słów kilka o dziedziczce Jarosławia, którą na przełomie XVI i XVII wieku była księżna Anna Ostrogska z Kostków herbu Dąbrowa. Anna urodziła się 26 maja 1575 roku jako córka Jana ze Stembergu, wojewody sandomierskiego (1529-1581), oraz Zofii ze Sprowy Odrowążowej (1540-1580). Na świat przyszła w Jarosławiu i tutaj spędziła pierwsze lata swojego życia. Imię otrzymała po swojej babce – Annie księżnej mazowieckiej (1498-1557). A zatem można rzec, iż wojewodzina wołyńska wywodziła się z dynastii Piastów. Zarówno Anna, jak i jej młodsza siostra – Katarzyna (1576-1647) – zostały bardzo szybko osierocone przez rodziców, i wówczas przeszły pod opiekę przyrodniego brata – syna ich ojca z pierwszego małżeństwa, również Jana (1556-1592), który był starostą sieradzkim i lipińskim. Obydwie przyszłe dziedziczki Jarosławia wyjechały na Pomorze do dworu stryja – Krzysztofa Kostki (1530-1594), wojewody pomorskiego. Z kolei w klasztorze w Chełmnie pobierały naukę u sióstr benedyktynek, gdzie ksienią była spokrewniona z rodem Kostków – Magdalena Mortęska (1554-1631).

Aleksander Konstantynowicz Ostrogski
książę i wojewoda wołyński (1570-1603)
Wojewodzianki odziedziczyły olbrzymią fortunę, a to sprawiło, że o ich rękę starali się znakomici polscy szlachcice tamtego okresu. O rękę Anny zabiegał Jan Tęczyński, wojewoda wojnicki (1540-1593), lecz do ślubu nie doszło, pomimo że przez opiekunów księżnej zawsze był dobrze przyjmowany. Widocznie pojawił się jakiś konflikt, który zniweczył matrymonialne plany wojewody. A może Jan Tęczyński zwyczajnie nie dożył dnia swojego ślubu? Ostatecznie zgodnie z wolą swoich opiekunów Anna poślubiła wojewodę wołyńskiego – Aleksandra Ostrogskiego. Ślub był niezwykle wystawny. Jedni historycy twierdzą, że zarówno wesele Anny, jak i potem jej młodszej siostry, odbyło się na zamku stryja w Golubiu, zaś są i tacy, którzy uważają, iż dziedziczki zostały wydane za mąż w Jarosławiu. Kwestię sporną stanowi również data zawarcia małżeństwa. Tak więc ilu historyków, tyle opinii. Można natomiast przyjąć, iż Anna została żoną Aleksandra Ostrogskiego, mając około osiemnastu lat. Z kolei Katarzyna wyszła za mąż za Adama Hieronima Sieniawskiego (1576-1619), podczaszego koronnego herbu Leliwa.

Księżna Anna Ostrogska nie cieszyła się długo swoim stanem małżeńskim, ponieważ po około dziesięciu latach Aleksander Ostrogski zmarł. Najprawdopodobniej został otruty. U progu śmierci tak pisała w swoim testamencie: „Za wolą Boską i stryja mego szłam za mąż. […] a ja sobie takiego stanu życzyła, jaki mnie chciała mieć rodzicielka moja, ale wypchano mnie na świat. Chodziło tutaj zapewne o to, iż Anna od najmłodszych lat pragnęła poświęcić życie Bogu i spędzić je w klasztorze, podobnie jak wcześniej pragnęła tego dla siebie również jej matka. Jednak wola opiekunów była inna i Anna była zmuszona się z nią pogodzić. Po śmierci Aleksandra, Anna nie zawarła już kolejnego małżeństwa, choć kandydatów do jej ręki nie brakowało. Twierdziła, że skoro Pan Bóg zabrał jej tak szybko męża, to widocznie chciał, aby resztę swego życia poświęciła właśnie Jemu.

Niemniej jednak, w tym krótkim stażu małżeńskim wojewodzina doczekała się siedmiorga dzieci, czyli przyszłej Zofii Lubomirskiej (1595-1622), Adama Konstantego (1596-1618), Krzysztofa, Janusza Pawła (1598-1619), Aleksandra, przyszłej żony podstarzałego hetmana Jana Karola Chodkiewicza (1560-1621) – Anny Alojzy (1600-1654), oraz Katarzyny (1602-1642), którą wojewodzina wydała za Tomasza Zamoyskiego (1594-1638). Synowie Krzysztof i Aleksander zmarli we wczesnym dzieciństwie, zaś Adam Konstanty i Janusz Paweł pożegnali się z ziemskim życiem dość nagle, nie doczekawszy się potomstwa, ani nawet ożenku. Co dziwne, młodzieńcy zmarli na dworze wdowy po Stanisławie Stadnickim, z którym Anna Ostrogska miała poważne zatargi, zaś brat „diabła łańcuckiego” jawnie obwiniał ją za śmierć Stanisława. Czyżby zatem nagły zgon synów nie był przypadkiem? Może Stadniccy w ten sposób dokonali zemsty na Annie?

Stanisław Stadnicki (ok. 1551-1610)
W roku 1592 zamek w Łańcucie był własnością rodziny Stadnickich. W tym samym roku na zamku zamieszkał Stanisław Stadnicki, który był niezwykle zasłużonym żołnierzem, lecz jednocześnie znany był powszechnie ze swojej niepohamowanej porywczości i wręcz szaleńczej odwagi. Niektórzy przypięli mu nawet etykietkę warchoła i rozbójnika. Dzięki swoim wyczynom Stadnicki zyskał także przydomek „diabła łańcuckiego”. Swoich poddanych łupił niemiłosiernie, a łańcuckich mieszczan doprowadził niemalże do ruiny. Miał zatargi z każdym ze swoich sąsiadów. Napadał i grabił ich dwory. Chodziły również słuchy, że w podziemiach łańcuckiego zamku bije fałszywą monetę, natomiast zdobyte łupy ukrywał na dnie stawu. W roku 1606 Stanisław Stadnicki przyłączył się do rokoszu sandomierskiego, który został zawiązany przez część szlachty, a był wymierzony w osobę króla Zygmunta III Wazy (1566-1632). Mając już powyżej uszu wybryków Stanisława Stadnickiego, a także występując z ramienia króla przeciw rokoszaninowi, sąsiedzi w osobach Łukasza Opalińskiego starszego, kasztelana leżajskiego (1581-1654), oraz księżnej Anny Ostrogskiej z Jarosławia, wysłali przeciw „diabłu łańcuckiemu” swoje wojska. Żołnierze zdobyli, ograbili i zniszczyli zamek w Łańcucie, lecz jego właściciel zdołał uciec i jeszcze przez dwa lata kręcił się po okolicy, stojąc na czele kilkutysięcznego oddziału i nękając okolicznych mieszkańców. Dopiero 20 sierpnia 1610 roku doszło do ostatecznej bitwy, w której „diabeł łańcucki” stracił życie. Został ścięty przez Tatara, który pozostawał na służbie Łukasza Opalińskiego. Nie dziwi więc fakt, iż księżna Anna była obwiniana za tę śmierć, i być może zapłaciła za nią najwyższą cenę, tracąc swoich dwóch synów. Niektórzy historycy twierdzą jednak, że młodych Ostrogskich wykończyło hulaszcze życie. Jaka była prawda? Nie wiadomo.

Po śmierci Aleksandra Ostrogskiego, Anna rozpoczęła samodzielne panowanie w Jarosławiu. Spłaciła część należącą do Katarzyny Sieniawskiej i od tego momentu stała się jedyną dziedziczką miasta. Czasy jej urzędowania to nie tylko splendor i dobrobyt, ale też wielkie tragedie. Pomijając „morowe powietrze”, czyli choroby o nieznanym pochodzeniu, jakie nawiedziły Jarosław, doprowadzając do śmierci setki ludzi, księżna Anna musiała też radzić sobie z konsekwencjami dwóch poważnych pożarów miasta. Ogień strawił praktycznie wszystko, więc trzeba było odbudować miasto od podstaw. Jeden z pożarów miał miejsce w 1600 roku, zaś drugi – ten poważniejszy – wybuchł w noc świętego Bartłomieja 1625 roku. Ucierpieli nie tylko sami mieszkańcy Jarosławia, ale także kupcy, którzy tłumnie zjechali wtedy na jarmark sierpniowy. Kupcy potracili całe swoje mienie, pozaciągali długi, które potem trudno było spłacić, wiele osób straciło życie w płomieniach, natomiast niektórych nawet mordowano w tym wielkim zamieszaniu. Nie wiadomo do końca co było przyczyną tak ogromnej tragedii. Do pożaru doprowadziła najprawdopodobniej nierozwaga jakiegoś mieszkańca miasta, który nieopatrznie zaprószył ogień. A może było to celowe podpalenie? Wiadomo natomiast, że aresztowano kilka osób, które zostały potem uwięzione w jarosławskich lochach znajdujących się w podziemiach ratusza. Niemniej jednak, z powodu braku dowodów, osoby te zostały wypuszczone na wolność.

Księżna Anna musiała zatem podejmować szereg decyzji, które miały na celu doprowadzić do odbudowy miasta. Oczywiście miała swoich doradców, ale ostateczne słowo należało do niej. Po pożarze z roku 1625 zmieniła się znacząco architektura miasta. Kamienice i domy nie były już tak ciasno budowane, jak poprzednio. Anna chciała, aby zachować jak najwięcej przestrzeni. Widocznie miała na uwadze kolejne potencjalne zagrożenie ogniem w przyszłości.


Szkic panoramy Jarosławia za czasów księżnej Anny Ostrogskiej


Jarosław za czasów księżnej Anny Ostrogskiej był miastem znanym w całej Europie. Popularność zdobył szczególnie poprzez coroczne jarmarki. Handel i kupiectwo naprawdę kwitło. W mieście dominowało również rzemiosło. Były też apteki. Dwór księżnej stał na naprawdę wysokim poziomie. Zamek otoczony był rozległymi i pięknymi ogrodami, gdzie znajdowały się posągi i wodotryski. Był tam też zwierzyniec. Działalność księżnej bynajmniej nie skupiała się jedynie na kwestii ekonomicznej miasta. Anna Ostrogska była założycielką i fundatorką kilku obiektów religijnego kultu. W jednym z nich zostało pochowane jej ciało, zaś w innym znajduje się serce wojewodziny. W Jarosławiu pochowani są również jej synowie. Pomimo że jej mąż był wyznania prawosławnego, to jednak małżonkowie potrafili porozumieć się ze sobą na tym polu. Zgodnie z umową córki miały być wychowywane w wierze katolickiej, zaś synowie w prawosławnej. Po śmierci Aleksandra księżna usilnie dążyła do tego, aby synowie przeszli na katolicyzm i udało jej się tego dokonać. Podobno sam Aleksander Ostrogski tuż przed śmiercią również miał nawrócić się na wiarę katolicką.

Herb Dąbrowa 
W książce Krystyny Kieferling można przeczytać nie tylko o samej Annie Ostrogskiej, ale także o mieście. Autorka używając lekkiego pióra opisuje zwyczaje ówczesnych mieszczan; podaje jak wyglądało wyposażenie domów mieszkalnych; jakie imiona nadawano wówczas dzieciom; w jaki sposób jarosławianie ubierali się i jak podróżowali; jakie były ceny poszczególnych towarów; jak brzmiały nazwy ówczesnych ulic miasta. Krystyna Kieferling nie szczędzi także na informacji o przestępcach, którzy trafiali do lochów za swoje zbrodnie. To wszystko uzupełniają autentyczne dokumenty podpisane ręką samej księżnej Anny Ostrogskiej. Czytelnik, który obecnie zna Jarosław, może śmiało poruszać się również ówczesnymi ulicami i porównywać je ze współczesnymi. Jak wiele zmieniło się od tamtego okresu? Na pewno sporo. Przez wieki powstało szereg nowych budynków. Niektóre ze starych zabudowań zburzono. Nie można też zapominać o zniszczeniach, jakich dokonała wojna. Co najważniejsze, Jarosław od tamtej pory znacznie powiekszył swoje terytorium. 

Za czasów Anny Ostrogskiej do Jarosławia przybyli dwaj bardzo znani kupcy, którzy nabyli na własność kamienice. Byli to Włosi – Wilhelm Orsettich oraz Juliusz Attavanti. Obydwie kamienice do tej pory noszą imiona swoich właścicieli. Jako ciekawostkę można też podać, iż Anna Ostrogska zwykła podróżować podziemnymi korytarzami, które prowadziły z jej zamku do kościoła dominikanów. To tam często udawała się na modlitwy.

Tę książkę należy zaliczyć do literatury naukowej, na podstawie której można napisać rozprawę. Nie znajdziecie tutaj ożywionych bohaterów, lecz suche fakty z okresu panowania w Jarosławiu księżnej Anny Ostrogskiej. Jak już wspomniałam wyżej, czytelnik odnajdzie w tej publikacji szereg bardzo cennych informacji. Myślę, że po książkę chętnie sięgną mieszkańcy Podkarpacia z uwagi na fakt, że dotyczy ona jednego z bardziej znanych podkarpackich miast. Dla mnie ta pozycja ma szczególny wymiar, ponieważ stanowi cenny materiał źródłowy w mojej obecnej pracy. 




Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na temat Jarosławia i jego historii, kliknij tutaj





 erdziła, że skoro Pan Bóg zabrał jej tak szybko męża, to widocznie chciał, aby resztę swego życia poświęciła włąśnie Jemuh loc



2 komentarze:

  1. Chociaż, jak piszesz, książka to zbiór suchych faktów, to jednak czytając Twój tekst, miałam wrażenie naprawdę porywającej historii. Dziękuję, że dzięki Tobie mogłam poznać trochę informacji z dziejów Jarosławie. Myślę, że zebranie danych zajęło ci sporo czasu, stąd tym większe gratulacje za tak obrazowe przedstawienie miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze nie są wszystkie fakty z życia miasta i Anny Ostrogskiej. Napisałam w wielkim skrócie o jej poczynaniach. Podobnie jak nie są to też wszystkie materiały, bo ja ich mam naprawdę dużo więcej i wciąż do mnie napływają nowe. Tutaj napisałam tylko o tej jednej konkretnej książce. A materiałów wcale nie musiałam długo zbierać. One są po prostu na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko poprosić o nie odpowiednie osoby. :-)

      Usuń