Wydawnictwo: ALBATROS
Warszawa 2004
Tytuł oryginału: The Da Vinci Code
Przekład: Krzysztof Mazurek
Myślę, że nikomu z wytrawnych czytelników nie muszę specjalnie przybliżać
powieści Dana Browna pod tytułem Kod
Leonarda Da Vinci. Swego czasu książka ta wzbudzała tak wiele
kontrowersji, że na pewno każdy zetknął się z nią w jakiś sposób. Nawet jeśli
są tacy, którzy jej nie czytali, to z całą pewnością o niej słyszeli albo
oglądali jej ekranizację.
W moim przypadku kontakt z powieścią miał miejsce praktycznie pod presją
otoczenia. Tak głośno mówiono o niej, zarówno w mediach, jak i w kręgach
katolickich, że w końcu postanowiłam ją przeczytać i przekonać się, czy tak
naprawdę jest o co robić tyle hałasu. Książkę dostałam od koleżanki, której
brat jest księdzem. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ na pewno pamiętacie
reakcję Kościoła Katolickiego w tej sprawie. Duchowni tak bardzo obawiali się
odwrócenia się ludzi od Kościoła, że wręcz straszyli piekłem i popełnieniem
grzechu ciężkiego przez osobę, która będzie miała odwagę sięgnąć po tę pozycję.
Mój kolega ksiądz okazał się na tyle tolerancyjny, że nie straszył piekłem, ani
też grzechem śmiertelnym i nie zabraniał nikomu czytać tej powieści. Ale nie to
przesądziło o tym, że w końcu sięgnęłam po dzieło Browna. Po prostu chciałam
wreszcie przeczytać książkę, która potrzyma mnie w napięciu i będzie mnie coraz
bardziej wciągać. Poza tym, jak napisałam wyżej, chciałam przekonać się, czy
jest sens wszczynać aż taki alarm.
Mona Lisa
Obraz został namalowany
w latach 1503–1507
|
Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że nie było najmniejszego powodu do obaw.
Po pierwsze, książka nie jest dokumentem, czyli fakty w niej opisane
niekoniecznie muszą odpowiadać prawdzie. Po drugie, o ile mi wiadomo, nikt z
wiernych nie odwrócił się od Kościoła pod wpływem tego tekstu. Wniosek? Zamieszanie wywołane niepotrzebnie. Osobiście potraktowałam powieść Dana
Browna jako czystą literacką fikcję, która opisana została naprawdę po mistrzowsku. To, o czym w niej przeczytałam jakoś nie wpłynęło na mój dotychczasowy
światopogląd. Uważam, że na świecie są inne, znacznie poważniejsze rzeczy, które w sposób
istotny mogą zachwiać dotychczasowymi przekonaniami większości społeczeństwa.
Tym, którzy nie pamiętają fabuły powieści przypominam, że dotyczy ona
tajemnicy, która kryje się w dwóch najsłynniejszych obrazach mistrza epoki
renesansu Leonarda Da Vinci (1452-1519). Obrazami tymi są Mona Lisa oraz Ostatnia
Wieczerza. Na terenie Luwru zostaje popełnione morderstwo, którego ofiarą
pada kustosz muzeum Jacques Sauniere. Robert Langdon, wezwany przez policję, na
miejscu zbrodni odkrywa wiele zakonspirowanych śladów, mogących ułatwić mu
odnalezienie mordercy. Ślady te są również kluczem do innej zagadki o znacznie
szerszym wymiarze. Chodzi tutaj o niezwykłą tajemnicę, która swoje źródło ma
jeszcze w początkach chrześcijaństwa. Langdon podejrzewa także, że zamordowany
kustosz jednocześnie należał do Zakonu Syjonu. Zakon ten powstał w 1099 roku i
stanowi tajne stowarzyszenie, którego zadanie polega na strzeżeniu miejsca,
gdzie ukryta jest bezcenna relikwia Kościoła, a która zaginęła przed wiekami.
Relikwią tą jest Święty Graal. Członkami stowarzyszenia byli między innymi Isaac
Newton (1643-1727) oraz Leonardo Da Vinci. Wszystko wskazuje na to, że kustosz
poświęcił życie, aby strzeżona przez Zakon tajemnica nigdy nie przeszła w
niepowołane ręce. Robert Langdon ma dwadzieścia cztery godziny, aby rozwiązać
niezwykle precyzyjnie skonstruowaną zagadkę, którą pozostawił Jacques Sauniere.
Natomiast jeżeli tego nie zrobi, wówczas tajemnicę na zawsze skryją mroki
historii. Langdonowi pomaga Sophie Neveu, która jest nie tylko agentką policji
oraz specjalistką od tajnych kodów i szyfrów. Jest ona przede wszystkim wnuczką
zamordowanego kustosza.
Ostatnia Wieczerza
Obraz został namalowany w latach 1495–1498.
|
Książka z powodzeniem może być czytana przez tych, którzy uwielbiają
ogromne dawki emocji, a także szybką akcję i dosyć mocno zagmatwane wątki.
Niemniej nie można jej traktować jako jakiegoś wybitnego dzieła
literackiego, ani też dokumentu, a co najważniejsze nie należy się jej bać. Jak do tej pory jest to jedyna powieść Dana Browna, jaką udało mi się
przeczytać. Myślę, że któregoś dnia sięgnę też po inne, pomimo że budzą tak
wiele kontrowersji. Chciałabym też dowiedzieć się, jakiego rodzaju uczucia
powieść ta wzbudziła u Was. Dlatego też za wszelkie komentarze z góry serdecznie
dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz