niedziela, 16 marca 2025

Męczennica z Yorku

 


Życie i męczeńska śmierć Małgorzaty Clitherow, która w elżbietańskiej Anglii żyła na pograniczu wiary, władzy i religijnych prześladowań, stanowią ciekawy temat do analiz. Urodzona około 1553 roku, Małgorzata Middleton pochodziła z szanowanej protestanckiej rodziny mieszkającej w Yorku, a jej droga od tradycyjnego wychowania do stania się jedną z najbardziej znanych katolickich męczennic tego okresu jest niezwykle skomplikowana i dlatego konieczne jest dokładne przeanalizowanie okoliczności, które ukształtowały jej wybory oraz ich konsekwencje. Historia jej życia jest nie tylko biograficznym opisem jej cierpienia, ale także próbą zrozumienia przekonań religijnych, obywatelskiego nieposłuszeństwa wynikającego z głosu sumienia oraz brutalnych realiów związanych ze wspieraną przez państwo jednolitością religijną.


Święta Małgorzata Clitherow
Grafika pochodzi z 1750 roku.


Kluczem do zrozumienia losów Małgorzaty Clitherow jest jej konwersja na katolicyzm dokonana około 1574 roku, czyli jakieś trzy lata po ślubie z Janem Clitherowem, dobrze prosperującym rzeźnikiem i szambelanem Yorku, który pozostał protestantem, choć często określanym jako tolerancyjny wobec wiary swojej żony. W Anglii pod rządami królowej Elżbiety I Tudor zmiana wyznania nie była jedynie prywatną duchową przemianą, ale aktem obarczonym znacznym ryzykiem politycznym i prawnym. Po elżbietańskiej ugodzie religijnej z 1559 roku, która przywróciła do łask Kościół Anglii z monarchą jako jego najwyższym zwierzchnikiem, trwanie przy katolicyzmie stawało się coraz bardziej penalizowane. Odstępstwo - odmowa uczestnictwa w nabożeństwach Kościoła anglikańskiego ¾ wiązało się najpierw z nałożeniem grzywny, a z czasem wprowadzono bardziej rygorystyczne przepisy, wymierzone w tych, którzy udzielali kapłanom schronienia, a także w osoby uczestniczące w nabożeństwach lub je odprawiające.

Nawrócenie Clitherow natychmiast sprawiło, że znalazła się ona w opozycji do ustalonego porządku i zaczęła funkcjonować na niebezpiecznym gruncie prawnym. Jej wiara, w przeciwieństwie do wielu osób urodzonych w rodzinach katolickich, które mogły praktykować bardziej dyskretną formę wyznania, wydaje się charakteryzować żarliwym oddaniem i pryncypialną odmową pójścia na kompromis, dzięki czemu aktywnie angażowała się w praktyki, które były wyraźnie zakazane. To głębokie przekonanie, szczególnie godne uwagi u konwertyty, który wybrał właśnie taką drogę wbrew dominującej tendencji i potencjalnie wbrew oczekiwaniom rodziny, uczyniło z niej wybitną postać sprzeciwu w katolickiej społeczności Yorku.

Dom stał się dla Małgorzaty Clitherow miejscem o kluczowym znaczeniu dla jej religijnego zaangażowania i oporu. Jej dom w Shambles, znajdujący się przy gwarnej ulicy w sercu Yorku, ze zwykłego mieszkania zmienił się w tajny ośrodek życia katolickiego. Regularnie udzielała schronienia księżom, dostarczała im szaty liturgiczne i kamienie ołtarzowe (specjalne kamienie umieszczane w mensie ołtarza w kościołach katolickich; mają one głębokie znaczenie liturgiczne i symboliczne), a także ułatwiała odprawianie mszy świętych. Stworzyła też ukryty pokój, prawdopodobnie górne pomieszczenie, aby móc w nim ukrywać duchownych podczas przeszukiwań. To celowe podkopywanie państwowej kontroli w pozornie prywatnej części domu wskazuje na istotny element oporu rekuzantów. Tak więc jej dom, tradycyjnie miejsce życia rodzinnego i intymności, stał się wysoce upolitycznionym i niebezpiecznym miejscem, wymagającym zachowania nieustannej ostrożności i sprytu. Dla Clitherow prowadzenie ukrytego życia religijnego nie polegało jedynie na osobistym kulcie, ale na aktywnym wspieraniu podziemnej organizacji mającej zasadnicze znaczenie dla przetrwania katolicyzmu w Anglii. Jej zaangażowanie rozciągnęło się na edukację dzieci zgodnie z zasadami wiary katolickiej, co pozwoliło jej wysłać co najmniej dwóch synów za granicę w celu odbycia przez nich stażu seminaryjnego, co jeszcze bardziej pokazało jej zaangażowanie w zachowanie i przekazywanie swoich przekonań z pokolenia na pokolenie pomimo prawnego zakazu.

Konfrontacja Clitherow z władzami nasiliła się, gdy wyszło na jaw to, czym się zajmuje. Była często więziona za działalność religijną i związane z nią przewinienia. Jednak ostatecznym zarzutem, który doprowadził do jej śmierci, okazało się ukrywanie księży. Po aresztowaniu w marcu 1586 roku i po przeszukaniu jej domu, w którym odkryto dowody kultu katolickiego (choć nie znaleziono żadnego księdza), została postawiona przed sądem. To właśnie jej reakcja podczas postępowania sądowego przypieczętowała jej los i podniosła status ze zdeklarowanej innowierczyni do męczennicy. Odmawiając przyznania się do „winy” lub uznania się za „niewinną”, skutecznie uniemożliwiła sądowi prowadzenie procesu. Jej motywacja była jasna i wynikała z poczucia własnego poświęcenia: odmawiając przyznania się do winy, uniemożliwiła tym samym wszczęcie procesu przed ławą przysięgłych. Ewentualna rozprawa wymagałaby od członków jej rodziny i służby, którzy byli świadomi jej działalności, zeznawania pod przysięgą. Ich zeznania mogłyby wplątać te osoby w jej „zbrodnie”, co doprowadziłoby do tego, że sami byliby prześladowani i potencjalnie zmuszeni do dokonania trudnego wyboru ¾ albo krzywoprzysięstwa, albo potępienia swojej pani i członkini rodziny. Odmawiając przyznania się do winy, sprawiła, że nie wezwano żadnych świadków, co uchroniło jej bliskich i współpracowników przed surowymi konsekwencjami prawnymi jej działań.

Chociaż jej odmowa przyznania się do winy chroniła innych, to jednak spowodowała wszczęcie archaicznej i brutalnej procedury prawnej znanej jako peine forte et dure (silny i twardy ból). Proces ten, mający na celu wymuszenie przyznania się do winy poprzez zadawanie tortur, polegał na rozebraniu do naga i uciskaniu ciała ciężkimi przedmiotami - kamieniami lub ciężarkami umieszczonymi na desce ¾ aż do momentu przyznania się do winy lub śmierci. Clitherow przetrzymała tę straszliwą torturę, zamiast porzucić swoje zasady lub narazić innych na niebezpieczeństwo. Jej śmierć 25 marca 1586 roku nie była szybką egzekucją przez powieszenie, typową za zdradę (za którą często uznawano ukrywanie księży), ale powolnym, bolesnym konaniem. Ta specyficzna forma egzekucji, wykonana za odmowę poddania się procesowi sądowemu, a nie za samo „przestępstwo”, świadczyła raczej o tym, że państwo było zdeterminowane, by złamać wolę i posłuszeństwo swoich poddanych, ale także o tym, że Clitherow była równie zdeterminowana, by się nie poddać. Metoda, która miała być odstraszająca ze względu na swoje barbarzyństwo, zamiast tego utrwaliła jej wizerunek wśród katolików jako niezwykle silnego świadka wiary i odwagi w obliczu tyranii.

Wybrana przez nią śmierć peine forte et dure zamiast tradycyjnego procesu i egzekucji za zdradę lub przestępstwo niesie ze sobą głębsze znaczenie. Dzięki temu jej śmierć zmieniła się ze zwykłej kary za złamanie prawa w ofiarę podjętą w celu ochrony społeczności, która wspierała jej wiarę. Proces sądowy, mający na celu uzyskanie przyznania się do winy lub skazania za pomocą tradycyjnych praktyk, został udaremniony przez jej bierny, ale bezwzględny opór. Ten akt nieprzestrzegania obowiązującego prawa uwypuklił poczucie niesprawiedliwości wynikające z przepisów penalizujących głęboko zakorzenione przekonania i praktyki religijne. Co więcej, brutalność jej egzekucji zszokowała nawet niektórych jej współczesnych i przyczyniła się do narracji o cierpieniu katolików pod rządami elżbietańskiego reżimu. Po śmierci ciało Małgorzaty zostało potraktowane z jeszcze większym okrucieństwem, zanim je pochowano, natomiast ci, którzy ją czcili, podobno zachowali relikwie. Śmierć Małgorzaty natychmiast stała się głównym symbolem niezłomności katolików, stanowiąc silną kontrnarrację dla państwowego przedstawiania innowierców jako zdrajców.

Małgorzata Clitherow została beatyfikowana w 1929 roku przez papieża Piusa XI, a kanonizowana 25 października 1970 roku przez papieża Pawła VI wśród Czterdziestu Męczenników Anglii i Walii. Ich święto w obecnym kalendarzu rzymskokatolickim przypada 4 maja w Anglii i 25 października w Walii. W Anglii jest również upamiętniana 30 sierpnia, wraz z męczennicami Anną Line i Małgorzatą Ward. Te trzy kobiety zostały oficjalnie dodane również do kalendarza liturgicznego Kościoła Episkopalnego i obchodzą swoje wspomnienie 30 sierpnia.


prawa autorskie Ⓒ Agnieszka Różycka

 


środa, 12 marca 2025

Wiara w czary Jakuba I Stuarta

 


Król Jakub I Stuart, monarcha, którego panowanie obejmowało koniec XVI i początek XVII wieku, jest często kojarzony ze swoją żarliwą wiarą w to, że magia i czary istnieją naprawdę i mają zły wpływ na ludzkość. Przekonanie to nie wynikało jedynie z osobistej ekscentryczności króla, lecz było głęboko zakorzenioną teorią, która znalazła wyraz w jego popularnym traktacie „Demonologie”, opublikowanym w 1597 roku. Dzieło to, napisane w czasach, gdy był jeszcze królem Szkocji Jakubem VI, wyrażało jego pogląd na temat paktów z demonami, charakteru czarownic oraz metod ich wykrywania i zwalczania. Intelektualne zaangażowanie króla w ten temat, w połączeniu z jego pozycją najwyższego autorytetu, w oczywisty sposób przyczyniło się do znacznej eskalacji procesów czarownic w Anglii podczas jego rządów, przekształcając to, co mogło wydawać się jedynie lokalnym lękiem, w sankcjonowaną przez państwo działalność.


Jakub VI(I) Stuart 
Portret powstał około 1620 roku, a jego autorem
jest Paul van Somer.
W tle widać Banqueting House w Whitehall,
który został zaprojektowany
przez architekta, Inigo Jonesa, na zlecenia króla. 


W celu zrozumienia głębokiego wpływu wierzeń Jakuba I, kluczowe jest osadzenie ich w intelektualnym i duchowym klimacie wczesnonowożytnej Europy. Okres ten charakteryzował się głębokimi wstrząsami religijnymi, badaniami naukowymi i wszechobecnymi przesądami. Reformacja protestancka i katolicka kontrreformacja zintensyfikowały dyskusje teologiczne, często przedstawiając świat jako pole bitwy między Bogiem a diabłem. Ta żarliwa atmosfera religijna sprzyjała zwiększonej świadomości i strachowi przed siłami demonicznymi, czyniąc koncepcję diabelskiego paktu, w którym jednostki wymieniały swoje dusze na nadprzyrodzoną moc, przerażająco wiarygodną rzeczywistością. W całej Europie pojęcie czarów przekształciło się ze zwykłej maleficia (szkodliwej magii) w ohydną zbrodnię przeciwko Bogu, państwu i ludzkości, karaną śmiercią. Jakub, jako monarcha głęboko zaangażowany w dyskurs teologiczny i boskie prawo królów, naturalnie wchłonął i wzmocnił te dominujące obawy.

Osobiste doświadczenia i intelektualna ciekawość Jakuba I jeszcze bardziej utwierdziły go w tym przekonaniu. Jakub I wstąpił na angielski tron w 1603 roku, ale jego lata formacyjne jako Jakuba VI Szkockiego sprawiły, że był bezpośrednim świadkiem intensywnych polowań na czarownice. Najbardziej spektakularnym procesem był ten w North Berwick (1590-1593), który miał miejsce bezpośrednio po jego burzliwej podróży do Danii w celu sprowadzenia do kraju swojej narzeczonej, Anny. Silny sztorm prawie wywrócił jego statek, a Jakub, wraz z wieloma innymi osobami, przypisał tę sytuację czarom. Zeznania wydobyte podczas tortur sugerowały, że wielu ludzi jest zamieszanych w wielki szatański spisek przeciwko królowi. To wydarzenie głęboko zraniło Jakuba, utwierdzając go w przekonaniu, że czarownice stanowią realne zagrożenie nie tylko dla jednostek, ale także dla namaszczonego monarchy, a tym samym dla samego boskiego porządku. Naukowe zamiłowanie do nauki skłoniło go do zbadania istniejących tekstów demonologicznych, natomiast osobiste niebezpieczeństwo umocniło jego determinację do walki z tym, co postrzegał jako namacalne zło.



To właśnie to silne połączenie intelektualnego podejścia i życiowego doświadczenia znalazło swój finał w traktacie „Demonologie”. Traktat, opublikowany jako dialog między „Philomathes” (poszukiwaczem wiedzy) a „Epistemon” (tym, który posiada wiedzę), w usystematyzowany sposób przedstawiał naturę magii, różne formy demonicznej aktywności i cechy charakteryzujące czarownice. Jakub szczegółowo dowodził prawdziwości czarów, twierdząc, że czarownice zawarły jawne pakty z diabłem, wyrzekając się Boga i dokonując złych czynów. Opisał metody identyfikacji czarownic, w tym „diabelski znak” oraz „próbę wody”, i stanowczo odrzucił wszelkie przejawy sceptycyzmu, zwłaszcza ze strony tych, którzy przypisywali takie zjawiska urojeniom lub przyczynom naturalnym. Co istotne, „Demonologie” nie były jedynie akademickim opracowaniem; był to podręcznik służący zrozumieniu i ściganiu tego, co Jakub uważał za najcięższe z przestępstw. Twierdząc, że czary były aktem zdrady przeciwko Bogu, traktat nadawał ściganiu czarownic ogromne uzasadnienie teologiczne i polityczne, tym samym legitymizując i zachęcając do ich prześladowania.

Publikacja „Demonologii” i niezachwiana wiara Jakuba miały głęboki wpływ na procesy czarownic w Anglii. Po wstąpieniu na angielski tron, Jakub wprowadził swoją głęboko zakorzenioną szkocką wrażliwość dotyczącą czarów do bardziej niejednoznacznego pod względem prawnym kraju. Podczas gdy Anglia posiadała już swoją historię oskarżeń o czary, to teraz w dużej mierze skupiały się one na maleficia („wyrządzaniu szkód za pomocą magii”), a nie na powszechnych na kontynencie i w Szkocji teoriach diabelskich paktów. Jednak wpływ Jakuba szybko zmienił ramy prawne. W 1604 roku angielski parlament uchwalił nową ustawę o czarach, znacznie surowszą niż jej elżbietańska poprzedniczka. Ustawa ta, niezaprzeczalnie ukształtowana przez przekonania Jakuba i argumenty „Demonologii”, sprawiła, że samo zaklinanie duchów lub zawieranie paktu z diabłem stało się ciężkim przestępstwem, nawet bez dowodu maleficia. Ta zmiana legislacyjna obniżyła poprzeczkę dowodową wymaganą do skazania i dostosowała angielskie prawo do kontynentalnego rozumienia czarów jako satanistycznego spisku.


Strona tytułowa Demonologii (przedruk z 1603 roku)


Osobiste poparcie króla dla polowań na czarownice nadało tej praktyce bezprecedensowy autorytet. Jego przekonanie przeniknęło do sądownictwa i lokalnych sędziów, którzy chcieli teraz zademonstrować swoją lojalność i wspólne przekonania z monarchą. Chociaż dokładna liczba egzekucji w Anglii różni się w zależności od szacunków, panowanie Jakuba przyniosło znaczny wzrost intensywności i liczby procesów w porównaniu z poprzednimi okresami. Niesławne przypadki, takie jak czarownice z Lancashire z 1612 roku, stanowią przykład wzmożonej paranoi i machiny sądowniczej wzmocnionej przez królewską aprobatę. Choć nie była bezpośrednio przywoływana w każdym procesie, to jednak „Demonologia” służyła jako fundamentalny tekst i niemy przewodnik dla procedur prawnych, oferując podstawy umożliwiające zrozumienie i ściganie osób oskarżonych o diaboliczne zbrodnie. Samo istnienie takiego traktatu, napisanego przez panującego monarchę, stanowiło jasny przekaz: czary były prawdziwe, niebezpieczne i wymagały agresywnej eliminacji.

Poza sferą prawną i sądowniczą, obsesja Jakuba I przyczyniła się do wszechobecnej atmosfery strachu i podejrzliwości w społeczeństwie. Kiedy sam król wyraził poważne obawy dotyczące demonicznych sił przenikających do jego królestwa, a nawet atakujących jego osobę, nieuchronnie zwiększyło to niepokój opinii publicznej. Królewska akceptacja stworzyła podatny grunt dla działań profesjonalnych „poszukiwaczy czarownic”, którzy wykorzystywali atmosferę strachu dla własnych korzyści, zachęcając do rzucania oskarżeń i oferując swoją „ekspertyzę” w identyfikowaniu czarownic w oparciu o kryteria często odzwierciedlające „Demonologię”. Wrażliwość marginalizowanych osób ¾ starszych, biednych, z nietypowymi nawykami lub deformacjami fizycznymi ¾ uległa zaostrzeniu, ponieważ stały się one łatwym celem oskarżeń zakorzenionych w napięciach społecznych, a teraz, jak się wydaje, potwierdzonych przez najwyższy autorytet w kraju. Wiara króla przekształciła kulturowy strach w politykę państwa, pozwalając lokalnym uprzedzeniom połączyć się w śmiercionośne procesy sądowe.




Krótko mówiąc, głęboka wiara króla Jakuba I w czarownice, wyartykułowana i zawarta w jego przełomowym dziele zatytułowanym „Demonologie”, była czymś więcej niż tylko intelektualną ciekawostką; była ona siłą napędową stojącą za znaczną eskalacją ścigania czarownic w Anglii. Dzięki osobistym doświadczeniom, w szczególności procesom w North Berwick, Jakub rozwinął głęboko zakorzenione przekonanie o realności diabolicznego paktu. Demonologie służyły wówczas jako potężna intelektualna i praktyczna broń, legitymizująca ściganie czarownic poprzez ugruntowanie jej w teologicznej potrzebie i królewskim autorytecie. Królewskie poparcie zasadniczo zmieniło angielskie prawo, w szczególności poprzez ustawę o czarach z 1604 roku, i sprzyjało atmosferze wzmożonego strachu i podejrzliwości, która przeniknęła do procesów sądowych i lokalnych społeczności. Niezachwiane przekonanie króla, rozpowszechniane za pośrednictwem jego pism i ucieleśnione w jego polityce, odegrało zatem kluczową rolę w przekształceniu społecznego strachu przed czarami w brutalną kampanię sankcjonowanych przez państwo prześladowań, pozostawiając niezatarty ślad w historii wczesnonowożytnej Anglii.


prawa autorskie Ⓒ Agnieszka Różycka

 


piątek, 7 marca 2025

Legalne piractwo w czasach Elżbiety I Tudor

 

Popularny wizerunek piratów często przywodzi na myśl wizje bezprawnych banitów, działających poza wszelkimi uznanymi strukturami władzy, kierujących się wyłącznie chciwością i pogardą dla norm społecznych. Tymczasem historia ujawnia obraz znacznie bardziej zniuansowany, a nawet często sprzeczny — szczególnie w annałach elżbietańskiej Anglii. Dalecy od bycia zwykłymi przestępcami, wielu z najbardziej skutecznych morskich najeźdźców działało z jawnym błogosławieństwem, a nawet finansowym wsparciem Korony. Tak zwani „korsarze” byli w rzeczywistości piratami, których działalność została zalegalizowana przez Koronę — grabieże dokonywane przez nich na morzu uchodziły za uzasadnione akty odwetu lub działania wojenne, o ile miały aprobatę monarchy. Dla angielskiego dworu byli bohaterami, dla ich ofiar — zwłaszcza Hiszpanów — bezwzględnymi rabusiami. Sir Francis Drake był doskonałym symbolem tej dwuznaczności — w Anglii traktowany jako bohater narodowy, zaś w Hiszpanii demonizowany pod przydomkiem „El Draque” (Smok). Jego biografia ujawnia, jak płynna może być granica między patriotyzmem a piractwem, i jak elastyczne były wówczas pojęcia prawa, wojny oraz interesów państwowych.


Sir Francis Drake 
Portret pochodzi z 1591 roku
autor: Marcus Gheeraerts Młodszy


Różnica między korsarzem a piratem wynikała przede wszystkim z posiadania tzw. „Listu kaperskiego i odwetowego” (ang. Letter of Marque and Reprisal). Ten oficjalny dokument, wydawany przez suwerenne państwo, upoważniał daną osobę lub właściciela statku do atakowania i przejmowania okrętów oraz dóbr należących do wrogiego państwa lub jego obywateli. Pozornie listy te wydawano jako formę rekompensaty za szkody poniesione przez ich właściciela z rąk nieprzyjaciela, co czyniło korsarstwo rodzajem państwowo sankcjonowanej zemsty lub działania odwetowego. W geopolitycznym krajobrazie, pozbawionym jednolitych międzynarodowych przepisów prawa morskiego, legalność takich działań była całkowicie subiektywna: to, co dla jednego kraju było uzasadnionym aktem wojennym, dla innego stawało się oczywistym piractwem. Dzięki tym listom angielska Korona mogła nadać działaniom o charakterze rabunkowym rangę oficjalnej polityki państwowej, wykorzystując je jako instrumenty realizacji celów strategicznych — nawet jeśli oznaczało to rozmycie obowiązujących zasad moralnych i prawnych.

Zaangażowanie Anglii w korsarstwo nie było jedynie kwestią wygodnego zabiegu prawnego; stanowiło pragmatyczną i wieloaspektową odpowiedź na realia geopolityczne XVI wieku. Głównym motywem była korzyść ekonomiczna. Hiszpania, ze swoim ogromnym imperium kolonialnym i flotami skarbów, była niezwykle kuszącym celem. Korsarze mogli przechwytywać te transporty, sprowadzając ogromne bogactwo bezpośrednio do Anglii — często z istotnym procentem przeznaczonym dla Korony. Stanowiło to dochodową alternatywę dla bezpośredniego opodatkowania oraz silny bodziec dla przedsiębiorców prywatnych, by przyczyniali się do zasilania skarbu państwa. Poza aspektami finansowymi, korsarstwo stanowiło również sprytny sposób na zwiększenie morskiej obecności Anglii. W czasach, gdy państwo nie dysponowało stałą flotą wojenną dorównującą potędze hiszpańskiej Armady, pozwolenie prywatnym obywatelom na zbrojenie własnych jednostek i atakowanie wrogich statków było efektywnym sposobem na poszerzenie wpływów. Te uzbrojone statki handlowe, załogowane przez wytrawnych marynarzy, nie tylko dezorganizowały wrogie szlaki handlowe, ale także potrafiły podejmować otwarte walki — wszystko to bez konieczności bezpośredniego finansowania wielkiej floty przez Koronę.


Mapa Wielkiej Wyprawy Drake'a z 1585 roku autorstwa Giovanniego Battisty Boazio

Korsarstwo zapewniało także istotny element wiarygodnego wyparcia się odpowiedzialności. W epoce niewypowiedzianych wojen i narastających napięć, uzbrojenie korsarzy pozwalało angielskiej Koronie zadawać poważne straty swoim rywalom — zwłaszcza Hiszpanii — bez oficjalnego wypowiadania wojny. Ataki na hiszpańskie statki można było przypisać niezależnym awanturnikom lub przedstawić jako uzasadnione działania odwetowe, co pozwalało odwlekać otwarty konflikt, jednocześnie osłabiając przeciwnika. Ten rodzaj pośredniego prowadzenia wojny sprzyjał również rozwojowi kultury morskiej agresji i profesjonalizmu wśród angielskich marynarzy — zasobu niezwykle cennego w miarę nasilania się rywalizacji angielsko-hiszpańskiej. Dzięki korsarstwu ambicje morskie Anglii mogły się rozwijać, napędzane podwójną obietnicą patriotycznej służby i osobistego wzbogacenia. W efekcie wykształciło się pokolenie doświadczonych nawigatorów i wojowników, którzy odegrali kluczową rolę w późniejszych konfliktach.

Sir Francis Drake reprezentował najwyższy poziom piractwa zalegalizowanego przez państwo — jego działania dowodzą, jak blisko splatały się interesy prywatne i polityczne. Jego pierwsze podróże do Indii Zachodnich, początkowo skupione na handlu niewolnikami, szybko przerodziły się w bezpośrednie napaści na hiszpańskie zasoby kolonialne. Wyprawa na Nombre de Dios w 1572 roku, mimo że nie przyniosła upragnionego skarbu, ujawniła jego niezwykłą odwagę i przyciągnęła uwagę królowej Elżbiety I. Władczyni, dostrzegając w Drake’u zarówno potencjalnego dostawcę majątku, jak i użyteczne narzędzie w walce z katolicką Hiszpanią, zdecydowała się osobiście wesprzeć finansowo jego kolejne przedsięwzięcia. Najbardziej znana wyprawa Drake’a — jego rejs dookoła świata w latach 1577–1580 — oficjalnie uchodziła za przedsięwzięcie odkrywcze, choć w rzeczywistości była długotrwałą operacją łupieżczą prowadzoną z błogosławieństwem Korony. Podczas tej misji Drake atakował hiszpańskie osady leżące wzdłuż południowoamerykańskiego wybrzeża Pacyfiku, zdobywając ogromne ilości kosztowności: złoto, srebro i klejnoty. Najsłynniejszym jego łupem był okręt skarbów Nuestra Señora de la Concepción, znany pod wiele mówiącym przezwiskiem Cacafuego, czyli po polsku dosłownie – za przeproszeniem – „srający ogniem”. Było to przezwisko nadane przez hiszpańskich marynarzy. Nazwa miała oddawać potęgę uzbrojenia statku — jego działa „wypluwały ogień”, co w żargonie marynarskim przełożyło się na ten dosadny przydomek.



Po powrocie, obładowany łupami, Drake nie został potępiony jako pirat, lecz uhonorowany przez samą królową Elżbietę, która nadała mu tytuł szlachecki na pokładzie jego statku, Golden Hind. Ten publiczny gest był potężnym symbolem królewskiego poparcia, który ugruntował jego status bohatera narodowego i nadał jego działaniom legitymację w oczach Anglii oraz jej protestanckich sojuszników. Dla Hiszpanów jednak Drake był jednoznacznie „El Draque” — demoniczną postacią, symbolem angielskiej zdrady i niepohamowanej chciwości. Bogactwo, które przywiózł — szacowane na około 1,5 miliona funtów w przeliczeniu na współczesne pieniądze, czyli więcej niż całoroczne dochody Korony w tamtym czasie — odegrało kluczową rolę w finansowaniu angielskich ambicji, w tym wzmocnienia floty, która miała później stawić czoła hiszpańskiej Armadzie. Późniejszy udział Drake’a w rajdzie na Kadyks w 1587 roku oraz jego decydująca rola w pokonaniu Armady w 1588 roku jeszcze bardziej ugruntowały jego legendarny status w Anglii, pokazując, jak płynne stały się granice między korsarstwem, eksploracją a bezpośrednimi działaniami wojennymi na morzu.

Analiza tego zjawiska historycznego z perspektywy współczesnej ujawnia złożony dylemat etyczny. Współczesne prawo międzynarodowe, ukształtowane przez wieki konfliktów i ewoluujących norm, wyraźnie rozróżnia działania militarne od przestępczości. Jednak stosowanie tych standardów w sposób anachroniczny grozi błędną interpretacją motywacji i ograniczeń świata wczesnonowożytnego. W epoce rodzących się struktur państwowych, intensywnych rywalizacji religijnych i geopolitycznych oraz w dużej mierze nieuregulowanej przestrzeni globalnej, korsarstwo było logicznym, niemal nieuniknionym rozszerzeniem narzędzi polityki zagranicznej państw. Anglia, dysponując skromnymi zasobami, stosowała sprytną taktykę — korzystając z ryzykownych, ale dochodowych posunięć, mogła skutecznie rzucać wyzwanie ówczesnym potęgom światowym. Moralna dwuznaczność postaci takich jak Drake nie wynika z ich osobistej deprawacji, lecz z samej natury przemocy sankcjonowanej przez państwo w epoce, w której interes narodowy często przeważał nad jakimkolwiek uniwersalnym kodeksem postępowania.

A zatem podsumowując, koncepcja „piratów wspieranych przez państwo” nie jest jedynie prowokacyjną ciekawostką historyczną, lecz stanowi fundamentalny element wczesnonowożytnej angielskiej sztuki rządzenia. Korsarze, działający na podstawie listów kaperskich, byli wyrafinowanym narzędziem polityki państwowej — ich zadaniem było wzbogacenie Korony, nękanie rywali oraz projekcja siły bez konieczności utrzymywania kosztownej floty wojennej. Sir Francis Drake to kwintesencja tej strategii: śmiały żeglarz, którego zuchwałe grabieże wymierzone w interesy Hiszpanii nie tylko były tolerowane, ale wręcz aktywnie wspierane i hojnie nagradzane przez królową Elżbietę I. Jego przemiana ze skutecznego morskiego najeźdźcy w uwielbianego bohatera narodowego — mimo że dla swoich ofiar pozostał znienawidzonym piratem — doskonale ukazuje względność pojęć legalności i moralności w epoce zdominowanej przez imperialne ambicje i zażartą rywalizację międzynarodową. Dziedzictwo angielskiego korsarstwa to zatem nie tylko opowieść o morskiej przygodzie, lecz głęboki wgląd w złożone i często bezwzględne mechanizmy, za pomocą których państwa kształtowały swoją tożsamość i umacniały władzę na arenie globalnej.


prawa autorskie Ⓒ Agnieszka Różycka