sobota, 9 października 2021

Dorota Ponińska – „Romantyczni. Romantyczni w Paryżu” #2

 




Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki i Wydawnictwa. Dziękuję!


Wydawnictwo: LIRA

Warszawa 2021

 

 

Pod koniec XVIII wieku Polska została rozdarta na trzy części przez trzech zaborców, tj. Rosję, Prusy i Austrię. Generalnie przyjmuje się, że okres rozbiorów trwał przez sto dwadzieścia trzy lata. Nie był to jednak jednolity czas, ponieważ sytuacja polityczna na poszczególnych obszarach zależała od tego, w jakim zaborze się znajdowały. Można przyjąć, że najmniej dotkliwe represje dotykały ludzi mieszkających w zaborze austriackim, czyli innymi słowy w Galicji. Żyjący tam Polacy mogli posługiwać się językiem polskim zarówno w urzędach administracyjnych, jak i w szkołach. W zaborze pruskim prowadzono natomiast politykę germanizacji, zaś kultywowanie polskich tradycji i języka było ostro blokowane przez władze. Na terenie zaboru rosyjskiego sytuacja była nieco złożona. W różnych okresach podejście do sprawy polskiej było inne, tj. od względnie liberalnego po skrajnie restrykcyjne, mające na celu wykorzenienie jakichkolwiek przejawów polskości.

Podczas zaborów na terenie należącym wcześniej do Polski powstawały tzw. państwa marionetkowe, czyli niesamodzielne, a w polityce i ekonomii całkowicie zależne od innego państwa, w tym przypadku od zaborców. W tego rodzaju państwach władze wyznaczane były przez państwo-hegemona. Dla niektórych Polaków państwa marionetkowe stawały się więc sceną, na której mogli prowadzić działania zmierzające do odzyskania niepodległości. W czasie kiedy Napoleon Bonaparte (1769-1821) odnosił zwycięstwa powstało Księstwo Warszawskie (1807-1815), które choć formalnie było niezależne, to jednak w rzeczywistości podporządkowane Cesarstwu Francuskiemu. Taki stan rzeczy wielu Polakom dawał nadzieję na wyzwolenie spod obcej władzy. Dlatego też u boku Napoleona walczyło wielu polskich żołnierzy, w tym słynne Legiony Polskie we Włoszech pod dowództwem generała Jana Henryka Dąbrowskiego (1755-1818).


Starcie belwederczyków z kirasjerami rosyjskimi na moście w Łazienkach 29 listopada 1830 roku
Obraz został namalowany w latach 90. XIX wieku.
autor: Wojciech Kossak (1856-1942)


Po klęsce Napoleona Kongres Wiedeński ustanowił natomiast Królestwo Polskie, zwane również Królestwem Kongresowym. W praktyce było ono zależne od Imperium Rosyjskiego, ale mimo to zagwarantowanych było tam szereg swobód, jak własna konstytucja, parlament, wojsko, waluta i szkoły. To właśnie w Królestwie Polskim powstał Uniwersytet Warszawski. Jednakże rosyjski car zawsze był królem, a Rosja kontrolowała jego politykę zagraniczną. Był to więc okres, w którym mogła rozwijać się polska kultura i nauka, lecz państwo wciąż nie mogło być niepodległe.

Żadna wolność nie mogła przesłonić faktu, że rosyjski car pozostał królem Polski. Ponadto Królestwo Polskie powstało w wyniku porozumienia między zaborcami, a nie na mocy suwerennej decyzji narodu polskiego. Jak zawsze zdania wśród Polaków były mocno podzielone. Niektórzy uważali, że powinni współpracować z Rosjanami, by wykorzystać zdobyte przez nich swobody dla Polski i poczekać na bardziej dogodny moment w historii. Jednakże wielu Polaków nie chciało dłużej czekać i uznało, że nadszedł już najwyższy czas, aby wyrwać się spod buta zaborców. Dlaczego? Otóż dlatego, że bardzo często dochodziło do łamania swobód zagwarantowanych w konstytucji z 1815 roku. Sytuację dodatkowo pogorszyło brutalne zachowanie carskiego namiestnika, a zarazem brata cara, wielkiego księcia Konstantyna Romanowa (1779-1831). Ponadto powstało wiele tajnych stowarzyszeń i organizacji patriotycznych, które były represjonowane przez administrację carską. Powstańcze duchy podsycane były informacjami o udanych powstaniach w Grecji i Belgii, a także o rewolucji lipcowej w Paryżu (27-29 lipca 1830 roku). Z tego powodu car Mikołaj I Romanow (1796-1855) planował interwencję zbrojną w Paryżu i w Belgii. Do tej militarnej operacji chciał wykorzystać polskie wojsko, ale Polacy nie chcieli brać w tym przedsięwzięciu udziału. 

I tak oto wybuchło Powstanie Listopadowe, które trwało prawie rok, tj. od 29 listopada 1830 do 21 października 1831 roku. Swym zasięgiem objęło Królestwo Polskie i Litwę oraz część Ukrainy i Białorusi. W czasie powstania doszło do kilkudziesięciu bitew. Jedną z najsłynniejszych była nierozstrzygnięta bitwa pod Olszynką Grochowską, która rozegrała się 25 lutego 1831 roku, a było to dokładnie na wschodnich przedpolach Warszawy. Samo powstanie wybuchło w Warszawie w nocy z 29 na 30 listopada. Tamta noc znana jest dziś jako Noc Listopadowa. Obecnie wielu historyków uważa, że powstanie miało jednak szansę powodzenia. Niestety, podzieliło się ono na różne frakcje. Jedni chcieli ugody z carem, natomiast drudzy opowiadali się za przyłączeniem się całego narodu do walki, włączając w to także chłopów, zaś inni stanowczo sprzeciwiali się zniesieniu pańszczyzny, co z kolei zniechęcało chłopów do popierania powstania. Pozornie doświadczeni dowódcy wojskowi okazali się nieudolni i nie wierzyli w zwycięstwo. Niestety, państwa zachodnie również miały negatywny stosunek do powstania. Trzeba też pamiętać o militarnej przewadze Rosji, która była wtedy znacząca. Wszystkie te przyczyny doprowadziły w konsekwencji do upadku powstania.


Polski Prometeusz jako alegoria upadku Powstania Listopadowego
Obraz został namalowany w 1831 roku.
autor: Horace Vernet (1789-1863)

Niestety, represje po Powstaniu Listopadowym były bardzo dotkliwe. Tych, którzy brali w nim udział skazywano na śmierć lub wysyłano na Syberię. Car zniósł też dotychczasowe wolności. Wojsko polskie zostało włączone do armii rosyjskiej, gdzie obowiązywała służba wojskowa trwająca aż dwadzieścia pięć lat. Zlikwidowano polski parlament i administrację, a później także polski system pieniężny oraz polski system wag i miar. Polska była również zobowiązana do płacenia wysokiej daniny. I wtedy rozpoczęła się Wielka Emigracja. Wielu ważnych polskich artystów i działaczy musiało opuścić kraj. To właśnie na tej emigracji po Powstaniu Listopadowym najsłynniejszy polski poeta, Adam Mickiewicz (1798-1855), napisał epopeję narodową Pan Tadeusz.

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach tutaj też zdania historyków są podzielone. Polacy ponieśli ogromne konsekwencje z powodu wybuchu powstania, które pośrednio odczuwano aż do odzyskania niepodległości. W 1863 roku doszło natomiast do kolejnego buntu. Tym razem było to Powstanie Styczniowe, które także zakończyło się klęską. Mimo to Polacy nie stracili wiary w sens walki o niepodległość. Pamięć powstań była bowiem pielęgnowana i pomagała przyszłym pokoleniom w dążeniu do odzyskania niepodległości, co ostatecznie nastąpiło w 1918 roku.

Najnowsza powieść Doroty Ponińskiej, a zarazem drugi tom trylogii Romantyczni, opowiada właśnie o tym, co działo się z Polakami po upadku Powstania Listopadowego. Autorka skupia się na Wielkiej Emigracji i postaciach z nią związanych. Większość bohaterów czytelnik spotkał już na kartach pierwszego tomu. Akcja rozpoczyna się w 1832 roku, a poszczególni bohaterowie są rozproszeni po świecie. Jedni przebywają we Francji, inni w Anglii, a jeszcze inni wciąż mieszkają w Krzemieńcu na terenie obecnej Ukrainy. Żadna z tych osób nie może pogodzić się z upadkiem Powstania Listopadowego i przegranej, która zaprzepaściła odzyskanie niepodległości i ostateczne wydostanie się spod władzy zaborców. Oni wiedzą, że na wolność trzeba będzie jeszcze poczekać, ale przecież mają siebie nawzajem i mają broń, której mogą użyć w każdej chwili, aby podnieść morale tych, którzy utracili już nadzieję i wiarę w to, że może być lepiej. Tą bronią są słowa przenoszone na papier oraz spotkania podnoszące na duchu i dodające siły do dalszej walki.


Tak obecnie wygląda Hôtel Lambert w Paryżu, który podczas Wielkiej Emigracji
był centrum spotkań przedstawicieli polskiej polityki i kultury. Fotografia pochodzi z 2010 roku.

Zacznijmy jednak od początku. Maurycy Kamienicki, którego czytelnik poznał w pierwszym tomie jako młodego chłopaka chcącego za wszelką cenę wyjechać do Wilna, aby poznać, czym jest prawdziwe życie, tym razem przebywa na wygnaniu w Awinionie. Brał udział w Powstaniu Listopadowym, więc aby uniknąć represji ze strony zaborcy, musiał uciekać z kraju, który kochał, pozostawiając w nim żonę i dzieci. Tęsknota za domem i rodziną rozdziera mu serce każdego dnia, ale nic nie może na to poradzić. Mijają dni, mijają lata, a on wciąż na wygnaniu. I tylko listy stanowią dla niego jakąkolwiek pociechę. Tymczasem w Londynie książę Adam Czartoryski (1770-1861) próbuje robić wszystko, co tylko w jego mocy, aby zdobyć sojuszników, którzy pomogliby Polsce odzyskać niepodległość. Podczas gdy jego żona Anna z Sapiehów (1799-1864) przebywa z dziećmi we Francji, on cały czas negocjuje z Anglikami. Czy uda mu się zdobyć ich przychylność? Czy Anglicy podzielą jego racje i uwierzą w sens dalszej walki o wolność Polski?

Z kolei w Paryżu polscy romantyczni poeci przelewają swoje myśli na papier, tym samym wzbudzając nadzieje na lepsze jutro. Pragną w ten sposób sprawić, aby to, co niedawno było ich udziałem albo z różnych powodów obserwowali z boku, stało się nieśmiertelne i niosło innym nadzieję. Lecz z drugiej strony sami wcale nie są tak pozytywnie nastawieni do życia. Szczególnie schorowany i słaby fizycznie Juliusz Słowacki (1809-1849) co i rusz popada w przygnębienie, które jeszcze dodatkowo wzmaga się, gdy do jego uszu dociera wieść, iż niejaki Adam Mickiewicz bryluje na salonach i budzi powszechny zachwyt. I tak oto zaczyna się rywalizacja pomiędzy dwoma najwybitniejszymi romantykami XIX wieku. W dodatku Julek rozpaczliwie tęskni za matką, od której dzielą go tysiące kilometrów. Jak gdyby tego było mało, pewnego dnia zupełnie nieoczekiwanie pojawia się ktoś z Litwy, kto przynosi ze sobą całkiem inny obraz świata. Wśród swoich zwolenników, których ma całkiem sporo, roztacza nieprawdopodobne wizje oparte bardziej na kwestiach duchowych, niż na naukowych. Kim jest ten człowiek i jaki cel mu przyświeca? Czy dla zagubionych i wciąż poszukujących sposobu na odzyskanie wolności ludzi jego przesłanie stanie się wybawieniem czy może przekleństwem?


Fryderyk Chopin (1810-1849) gra poloneza podczas jednego z balów
u księcia Adama Jerzego Czartoryskiego w Hôtelu Lambert. 
Obraz został namalowany w 1859 roku.
autor: Teofil Kwiatkowski (1809-1891)

Romantyczni w Paryżu to doskonała kontynuacja losów bohaterów, których poznaliśmy w pierwszym tomie. Dorota Ponińska przy pomocy słów maluje świat, który niby znamy z lat szkolnych, a jednak wydaje się, że tak naprawdę mamy do czynienia z czymś zupełnie innym i nowym. Zarówno na kartach pierwszego, jak i drugiego tomu tej historii żyją ludzie prawdziwi, tacy z krwi i kości, a nie jedynie nieruchome manekiny, o których mówił ten czy inny polonista, okraszając informacje konkretnymi datami. Choć poszczególni bohaterowie generalnie stoją po tej samej stronie, to jednak bywają sytuacje, kiedy dochodzi pomiędzy nimi do konfliktów. Swoje zdanie mają tutaj również kobiety. I choć ich jedyną rolą powinno być małżeństwo, rodzenie dzieci oraz dbanie o męża i dom, to jednak nie pozostają bierne i wtrącają się do spraw ważnych i mogących mieć ogromne znaczenie w przyszłości. Romantyczne kobiety pragną być samodzielne, nie chcą, aby ktoś inny sprawował nad nimi kontrolę i układał im życie, są odważne, a wszelkie decyzje mające związek z ich życiem chcą podejmować samodzielnie.

Do tego, co powyżej dochodzi jeszcze różnica pokoleń. Dzieci tych, którzy walczyli w Powstaniu Listopadowym nie do końca podzielają zdanie swych rodziców. Młode pokolenie myśli już zupełnie inaczej, wyznaje inne wartości i inne priorytety. Nie zna niewoli, gdyż wychowało się w świecie bez zaborców, bez represji i bez ograniczeń. Młodzi ludzie mogą bez przeszkód rozwijać swoje zainteresowania, spełniać marzenia, czy też rozwijać pasje. Dlatego też sposób postrzegania rzeczywistości, jaki prezentują ich rodzice, jest im obcy, a wręcz dla nich niezrozumiały. Nie chcą iść drogą starszego pokolenia. Mają własną wizję świata i własne przekonania. Czasami nawet wyśmiewają swoich starych rodziców.

Trudno jest oceniać konkretny tom historii, która jeszcze się nie zakończyła. Nie jest łatwo pisać o Romantycznych w Paryżu bez odniesienia się do Romantycznych. Podobnie jak nie można ocenić tej opowieści, nie znając jej zakończenia. Dla mnie trylogia Romantyczni jest ważna chociażby już z tego powodu, że ukazuje czas zaborów przez pryzmat żywych ludzi, a nie jedynie suchych faktów i dat. Samo podjęcie tematu przez autorkę już jest dla mnie swego rodzaju nowością. Do tej pory nie miałam bowiem okazji przeczytać powieści, która skupiałaby się na ludziach literatury z tamtego okresu. Przeważnie różni pisarze przedstawiali czas zaborów od strony politycznej i militarnej. Tutaj natomiast mamy walkę na płaszczyźnie intelektualnej, a nie zbrojnej. Dla mnie jest to swego rodzaju nowość. Myślę, że taki sposób pokazania trudnych, choć bardzo ciekawych czasów jest w stanie przyciągnąć wielu czytelników. Zachęcam zatem wszystkich do lektury Romantycznych.

 

Jeśli chcesz przeczytać esej na temat pierwszego tomu, kliknij tutaj.


Agnieszka Różycka

tłumaczka, eseistka, autorka, dziennikarka

 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz