wtorek, 11 października 2016

J.B. Poznanski – „Magda. Pożegnanie z pokoleniem














Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Poznań 2014





Na przestrzeni lat na temat Powstania Warszawskiego powiedziano i napisano już bardzo wiele. Opublikowano mnóstwo wspomnień osób biorących czynny udział w powstańczych walkach, wyprodukowano także niemało filmów opowiadających o tamtym dramatycznym zrywie militarnym mającym miejsce na ulicach okupowanej Warszawy. Z całą pewnością Powstanie Warszawskie było największym militarnym zrywem w zajętej przez Niemców Europie. Trzeba jednak pamiętać, że walka była nierówna, ponieważ strona polska była tak naprawdę nieprzygotowana do pokonania Niemców. Liczono na pomoc sojuszników, którzy zawiedli i pozwolili, aby ci – w przeważającej części – bardzo młodzi ludzie wykrwawili się do ostatniej kropli krwi. Fakt, że Powstańcy zdołali walczyć sześćdziesiąt trzy dni – według niektórych osób – zakrawa na cud. Nie można jednak odmówić Powstańcom odwagi, choć ktoś mógłby powiedzieć, że to wcale nie była odwaga, lecz zwykłe szaleństwo romantyków zapatrzonych w działania swoich poprzedników, którzy sprzeciwiali się zaborcom. Z drugiej strony jednak nieludzkie i zbrodnicze lata okupacji hitlerowskiej w pełni tłumaczą decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego.

Pierwsze dni walk wywołały ogólny entuzjazm u warszawiaków, gdyż wydawało się, że zwycięstwo nad znienawidzonym okupantem jest w zasięgu ręki. Przecież jeszcze przed wybuchem Powstania tysiące warszawiaków z ogromną radością w sercach obserwowało Niemców wycofujących się na zachód przez most Poniatowskiego i w Alejach Jerozolimskich. W tym pochodzie widać było również kolaborantów ubranych w niemieckie mundury, a wśród nich często szli żołnierze Armii Czerwonej. Ten widok był niesamowity, a sami wycofujący się sprawiali wrażenie armii, która poniosła sromotną klęskę. Szli zatem, ciągnąc za sobą łupy zdobyte w mijanych wsiach. Wśród tych łupów były krowy czy furmanki zaprzężone w chude i słabowite szkapy. Pochodowi temu towarzyszył dobiegający z dala przytępiony huk bitwy pancernej, która toczyła się pomiędzy Niemcami a Sowietami w rejonie Wołomina.


Resztki niemieckich oddziałów wycofujących się na zachód Alejami Jerozolimskimi
(lipiec 1944)


Możliwe, że Powstanie Warszawskie upadło dlatego, iż Niemcy okazali się silniejsi nie tylko militarnie, ale przede wszystkim psychicznie. Zdołali bowiem powstrzymać panikę w swoich szeregach i tym samym zapobiec bezwładnemu odwrotowi swych żołnierzy. Do Warszawy, która leżała teraz na zapleczu frontu, w miejsce rozbitych jednostek zostało skierowane wojsko karne. W tej sytuacji zarówno polski rząd na uchodźstwie w Londynie, jak również dowódca Armii Krajowej byli zmuszeni podjąć decyzję dotyczącą wybuchu Powstania. Tę dramatyczną decyzję, która do dzisiaj stanowi przedmiot sporu, podjęto w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Kierowano się bowiem obrazem sytuacji na froncie, która stwarzała szansę na to, aby wyprzeć Niemców, zająć Warszawę i w ten sposób uprzedzić zbliżającą się Armię Czerwoną. Wszystko jednak potoczyło się zupełnie inaczej, czego konsekwencją była klęska Powstania i niewyobrażalne straty w ludziach. Zginęli nie tylko Powstańcy, ale także ludność cywilna, która po euforii wywołanej wybuchem Powstania, w końcu zaczęła złorzeczyć i przeklinać Powstańców z powodu ich nieodpowiedzialnych działań. To właśnie ludność cywilna w pewnym momencie stała się dla Niemców zakładnikiem. To ludność cywilną bestialsko mordowano na oczach walczących Powstańców.

Skoro zatem na temat Powstania Warszawskiego napisano i powiedziano już tak wiele, to czy jest sens, aby wciąż na nowo wracać do tamtych tragicznych wydarzeń? Uważam, że tak. Trzeba bowiem pamiętać, że z każdą nową książką czy filmem współczesnemu czytelnikowi/widzowi dostarczane jest inne spojrzenie na ten sam problem. Pewne jest jednak to, że żaden z Powstańców nie żałuje swojej decyzji, i gdyby cofnąć czas, raz jeszcze wyszedłby na ulicę i walczył do upadłego o wolną Polskę. I to jest piękne, choć niestety niektórzy pochodzący z pokolenia urodzonego po wojnie nie potrafią tego dostrzec i docenić, czego wyraz stanowią ich wypowiedzi i zachowania wobec osób, którym zawdzięczamy to, że żyjemy obecnie w wolnym kraju. Nie bez powodu o ludziach urodzonych przed drugą wojną światową mówi się, że jest to najlepsze pokolenie Polaków.


Powstaniec wyciągany z kanału przez niemieckich żołnierzy
w okolicach ulicy Dworkowej na Mokotowie

źródło: Niemieckie Archiwum Federalne


Magda K. to młoda kobieta mieszkająca na stałe we wschodniej części Londynu. Będąc dzieckiem straciła obojga rodziców. Od tego czasu wychowywała ją babcia Helena, która w Powstaniu Warszawskim była sanitariuszką. Magda jest malarką. Żyje również w związku z pewnym prawnikiem polskiego pochodzenia. Ponieważ Helena do dnia swojej śmierci miała w pamięci dramatyczne sceny z Powstania Warszawskiego, nie dziwi fakt, że jej wnuczka również nie potrafi się od nich uwolnić, pomimo że Powstanie zna jedynie z opowiadań i literatury. Malarka pracuje nawet nad obrazem przedstawiającym powstańczą scenę. Zbliża się 60. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Zbieg okoliczności sprawia, że Magda musi polecieć do Warszawy, gdzie udają się także osoby związane z Powstaniem, a które teraz rozsiane są po świecie. W Polsce żyją jeszcze ci, którzy pamiętają babcię Magdy. To osoby, które wraz z Heleną walczyły o wolność i obronę Starego Miasta, przedzierając się kanałami na tę rzekomo bezpieczniejszą część miasta. Kobieta ma zatem nadzieję, że będzie mogła spotkać się z tymi ludźmi i porozmawiać. Chodzi przede wszystkim o Stefana Wolskiego, który był dowódcą oddziału, w którym służyła Helena. Oprócz Stefana Wolskiego, w Warszawie przebywają także jego towarzysze broni, czyli schorowany Karol Modelski, duchowny Jeremi Lange i Michał Praga – wykładowca Uniwersytetu Duke’a, mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych.

Bardzo szybko okazuje się, iż przyjazd Magdy K. do Warszawy sprawia, że byli Powstańcy muszą na nowo zmierzyć się ze swoimi wspomnieniami i demonami. Dochodzą do wniosku, że nie wszystko w ich postępowaniu było tak szlachetne i godne pochwały, jak można się spodziewać. Przychodzą im bowiem na myśl sytuacje, kiedy bardziej skupieni byli na własnych emocjach, aniżeli na współtowarzyszach broni. Wyrzuty sumienia dają o sobie znać. Bohaterowie znów wracają na ulice walczącej stolicy, oczami wyobraźni widzą rannych i konających kolegów, którym nie można już pomóc albo zwyczajnie nie chce się pomóc, licząc na to, że los sam sprawę załatwi. Wspominając, doskonale wiedzą, że posunęli się wtedy wręcz do kłamstwa, aby tylko zaspokoić własne potrzeby emocjonalne. Powrót do tamtych dramatycznych chwil kosztuje ich bardzo wiele, a przecież nie są już młodzi i każde silniejsze wzruszenie może doprowadzić do poważnej choroby. Niektórzy nie są w stanie poradzić sobie ze wspomnieniami. Choć z jednej strony walczyli w słusznej sprawie, to jednak z drugiej skrzywdzili tych, którzy byli im bliscy z uwagi na zaistniałą rzeczywistość. Pojawia się też pytanie: czy warto było przelewać krew i oddawać życie?


Żołnierze zgrupowania 'Radosław' po ewakuacji kanałami do Śródmieścia


W swoim życiu przeczytałam już mnóstwo książek dotyczących drugiej wojny światowej. Przyznam jednak, że Magda. Pożegnanie z pokoleniem jest pierwszą, w której Autor podchodzi do tematu w sposób niesamowicie oryginalny. Pokazuje bowiem ludzi, którzy nie chcą być bohaterami, lecz są świadomi własnych wad i słabości. Wiedzą, że zawiedli i nie potrafią się z tym pogodzić. Z kolei ci, którzy na własnej skórze odczuli skutki postępowania kolegów, na nowo przeżywają swój dramat i to, że praktycznie tylko cudem ocaleli. Wydaje się, że jedynie Helena do końca zachowała się szlachetnie i nie dbając o siebie, niosła pomoc kolegom. Choć doskonale zdawała sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, to jednak nie potrafiła odwrócić się na pięcie i odejść. Tak więc postacie nakreślone przez J.B. Poznanskiego to ludzie niezwykle autentyczni, którzy są świadomi swoich niedoskonałości. Od nikogo nie oczekują peanów na swoją cześć, lecz pragną w sumieniach rozliczyć się wreszcie z własną przeszłością.

W centrum tego wszystkiego jest oczywiście Magda, która również nie potrafi poradzić sobie z informacjami, jakie do niej dotarły. W dodatku zmuszona jest jeszcze zmagać się z osobistymi problemami. Jest zagubiona i wie, że już niedługo będzie trzeba podjąć decyzję, która będzie rzutować na całe jej przyszłe życie. Jak gdyby tego wszystkiego było mało, Michał Praga uświadamia ją jeszcze na innym polu. Czy zatem kraj, w którym się wychowała i w którym mieszka jest godny miana „sojusznika”? Czy przypadkiem podczas tej straszliwej wojny Wielka Brytania nie dbała jedynie o własne interesy, wykorzystując do tego państwa stojące nad przepaścią? Dlaczego Anglicy zawiedli? Dlaczego nie przyszli z pomocą? Dlaczego nie ujawnili prawdy, kiedy zmagaliśmy się z komunizmem? Czy patrząc przez pryzmat historii, Polska powinna im nadal ufać?

W moim odczuciu Magda. Pożegnanie z pokoleniem to nie tylko hołd złożony Powstańcom, ale przede wszystkim swego rodzaju rozliczenie się z historią. Książka sprawia, że czytelnik zaczyna zastanawiać się czy to, w co do tej pory wierzył i czego bronił, faktycznie miało sens? Czy przypadkiem zarówno ci, którzy walczyli w Powstaniu, jak i my współcześnie żyjący, nie zostaliśmy zmanipulowani przez jakąś niezrozumiałą politykę, w której człowiek jako jednostka liczy się najmniej?







1 komentarz: