LITERAT CZERWCA 2012
ROZMOWA Z MARIĄ IZABELĄ FUSS
Urodzona w Bystrzycy Kłodzkiej. Była
mieszkanka Lądka Zdroju, w którym rozpoczęła swoją przygodę z pisaniem.
Najpierw były to krótkie opowiadania w stylu horroru. Za swój debiut autorka
uważa opowiadanie „Czego panicznie bał się Edgar Allan Poe?”. W roku 2005
autorka wyjechała na Wyspy Brytyjskie. Tam też tworzy
książki i opowiadania dla dzieci. „Cheeky Elf i tajemnicze zniknięcie
świątecznego drzewka” powstało w grudniu 2007 roku, a ostatecznie opublikowane
zostało w lutym 2011 roku. Autorka jest fanką wielu autorów, a przede
wszystkim: Stephena Kinga, Beatrix Potter, Enid Blyton oraz Nicka Butterwortha.
Agnes Anne Rose: Witam Cię serdecznie, Marysiu, w mojej Krainie Czytania i dziękuję, że
przyjęłaś moje zaproszenie, zostając Literatem Czerwca 2012. Spotykamy się dziś
w bardzo szczególnym dniu, zwłaszcza dla Twoich Czytelników. Może przypomnę
tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że tworzysz literaturę dziecięcą. W takim razie
powiedz mi, czym dla Ciebie, jako osoby piszącej dla dzieci, jest Dzień Dziecka?
Maria Izabela Fuss: Witam serdecznie Ciebie, Agnieszko i wszystkich odwiedzających Twój
fantastyczny blog. To dla mnie prawdziwy zaszczyt usiąść na honorowym miejscu
Literata Miesiąca i móc uczestniczyć w zabawie. Dla mnie Dzień Dziecka mógłby
trwać przez calutki rok. Po pierwsze, uważam, że codziennie powinniśmy okazywać
dzieciom, że je kochamy. Po drugie, czemu nie spróbować samemu na powrót poczuć
się dzieckiem? Każdy dzień jest na to odpowiedni. Każdy dzień powinien być
wyjątkowy i szczególny. Dzień Dziecka to dzień na wspólne gry i zabawy,
układanie puzzli, czytanie książek na dobranoc i obdarowywanie się małymi
upominkami, na przykład wiankiem ze stokrotek czy lizakiem. Chciałabym
skorzystać z okazji i życzyć wszystkim dzieciom dużo radości podczas zabaw,
mnóstwo słodkości w kieszeniach i serdecznych przyjaciół, z którymi warto
spędzić każdą wolną chwilę.
AAR: Zastanawia mnie skąd w ogóle wziął się u Ciebie pomysł, aby zacząć tworzyć
literaturę dla najmłodszych. Zdradź mi oraz Czytelnikom mojego bloga, jak to
się stało, że piszesz dla dzieci? A może któregoś dnia podczas opowiadania
bajek swojemu dziecku, pomyślałaś nagle: a czemu nie zacząć spisywać tych
historyjek?
MIF: Kiedyś już ktoś zadał mi podobne pytanie. Odpowiedziałam wtedy: Ponad
dziesięć lat temu nauczycielka z liceum powierzyła mi opiekę nad dwójką swoich
dzieci. Starsze dziecko miało wtedy około siedmiu lat, młodsze kilka miesięcy.
Pamiętam, że wymyślałam różne niestworzone historie, aby jakoś urozmaicić
starszej dziewczynce czas w te długie, deszczowe wieczory, kiedy nie mogłyśmy
wyjść na ogród i pobawić się lalkami. Po powrocie do domu spisałam kilka z nich
na kartkach papieru.
AAR: Powiedz mi tak z własnego doświadczenia, jakimi czytelnikami są dzieci?
Czy są one bardziej wymagające niż dorośli? A może, tworząc dla nich, piszesz
pod pewnego rodzaju presją, wiedząc, że dziecko to niezwykle uważny czytelnik,
który dostrzega nawet najdrobniejsze szczegóły?
MIF: Zabierając się za pisanie książek dla dzieci, byłam świadoma tego, że
dziecko dostrzega kształty, kolory, wielkość, dosłownie wszystko! Opisy muszą
pobudzić wyobraźnię, w której powstaje obraz wybudowany ze słów. Literatura
dziecięca nie może opierać się tylko na pięknych, kolorowych obrazkach czy na
przyciągającej oko szacie graficznej, musi też posiadać rozbudowane opisy
pomieszczeń, wygląd bohaterów i opisy ich charakterów, z którymi Młody
Czytelnik może się usposabiać lub też nie! Dzieci to wyśmienici słuchacze i
niezastąpieni wykrywacze kłamstw.
AAR: Zawsze wydawało mi się, że tworzenie literatury dziecięcej wymaga nad
wyraz rozwiniętej wyobraźni, bo przecież trzeba powymyślać rozmaite, a czasami
nawet dziwaczne, postacie i nadać im cechy ludzkie. Jak jest u Ciebie? Skąd
czerpiesz pomysły do swoich książek?
MIF: Obserwuję otaczający mnie świat ludzi, zwierzęta, całą naturę. Uważnie
wsłuchuję się w śpiew ptaków, szum drzew i szelest liści, kiedy spaceruję w
parku. Przyglądam się dzikim kaczkom, leśnym myszkom i wiewiórkom wspinającym się po drzewie. Dotykam trawy, kamyków i wody w strumyku. Wciągam świeże
powietrze w płuca. Jednym słowem, żyję tak jak powinna żyć osoba, dla której
wyobraźnia jest ważną częścią życia. Dzięki takim dziwnym rytuałom, którym
oddaję się podczas spacerów w parku czy na ulicy, jestem w stanie obudzić moją
wrażliwą stronę natury i stworzyć magiczny świat elfów, wróżek czy innych
niesamowitych stworzeń!
AAR: Jesteś autorką dwóch książek dla dzieci. Bohaterem jednej z nich jest Cheeky
Elf, zaś drugiej, tej anglojęzycznej, Fuzzy Buzzy. Kim tak naprawdę są te
postacie?
MIF: Powiedziałabym raczej, że trzech książek! Do tej pory napisałam dwie
części o Cheekym Elfie i jedną książkę o Fuzzym. Zaznaczę też, że oba światy są
sobie obce i książki nie mają z sobą nic wspólnego. Cheeky Elf powstał
specjalnie dla polskich dzieci, natomiast Fuzzy Buzzy powstał na potrzeby rynku
anglojęzycznego. Postacie te zostały wykreowane na podstawie moich obserwacji w
świecie ludzi. Cheeky Elf wpadł do mojej głowy w grudniu 2007 roku, pomysł
zrodził się po skrzyżowaniu cech charakteru mojego męża i mnie samej! Fuzzy
Buzzy narodził się trzy lata później z myślą o moim siostrzeńcu Dylanie.
AAR: Piszesz zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Czy w związku z tym
czujesz jakąś różnicę w tworzeniu w zależności od języka, w którym akurat
piszesz?
MIF: Oba narody posiadają swoje własne idiomy i określenia, z którymi trzeba
się zapoznać. Pomimo tego, dzieci na całym świecie są takie same, powinno się
tylko odkryć jak do nich dotrzeć.
AAR: Powszechnie
wiadomo jest, że literatura dziecięca powinna uczyć, bo przecież skierowana
jest do tych, którzy dopiero wkraczają w życie i poznają świat. Czy tworząc
taką opowieść od samego początku masz na uwadze morał, jaki wypłynie z
powstającej właśnie historii, czy może to przychodzi stopniowo w miarę pisania
albo spontanicznie wpadasz nagle na jakiś pomysł?
MIF: Różnie bywa, Agnieszko! Jeśli chodzi o pierwszą część Cheeky Elfa, morał
powstał na sam koniec. Przy drugiej części, morał był przewodnią myślą i bez
niego nigdy nie powstałaby opowieść o poszukiwaniach elfiego skarbu. Natomiast
w książce o Fuzzym, morał przyszedł stopniowo w miarę tworzenia historii.
AAR: Czego w takim razie uczą Twoje książki?
MIF: Wszystkiego po trochu, miłości do bliźniego, wytrwałości i umiarkowania w
dążeniach do celu, dzielenia się z innymi i poszanowania czyjegoś mienia.
Myślę, że nie tylko dzieci potrzebują takiej lekcji życia. Wielu z nas,
dorosłych, zapomniało jak naprawdę powinniśmy żyć, aby kochać i być kochanym!
AAR: A teraz zapytam Cię o spotkania autorskie. O ile mi wiadomo uczestniczysz
w tego typu spotkaniach, gdzie oprócz Ciebie w roli głównej występują właśnie
dzieci. Czy w jakiś szczególny sposób przygotowujesz się do tych spotkań? Czy
może masz jakiś z góry opracowany plan o czym będziesz rozmawiać ze swoimi
Czytelnikami?
MIF: Faktycznie, biorę udział w wielu spotkaniach z Czytelnikami. Po prostu
ubóstwiam dzieci i chętnie przyjmuję zaproszenia od największych sieci księgarń
w Wielkiej Brytanii na spotkania z angielskimi dziećmi. (Niestety, nie mieszkam
w Polsce i na razie promuję Fuzzy’ego na Wyspach Brytyjskich). Szczerze
przyznam, że jeszcze na początku próbowałam opracować jakiś plan spotkań, na
którym miałam bazować, lecz w trakcie owych spotkań wszystko wymykało się spod
kontroli i szłam za ciosem. Na początku zaliczyłam kilka wpadek, na przykład:
powtarzałam jedno i to samo przez co najmniej dziesięć minut, dopóki prowadzący
nie przejął steru. Na szczęście całe spotkanie zakończyło się pomyślnie! Uff!
Reszta spotkań odbyła się bez większych pomyłek. Dzieci chętnie kupują książki
o Fuzzym z moim autografem, a rodzice wracają po więcej egzemplarzy!
AAR: Ogólnie mówi się, że wskaźnik czytelnictwa wciąż spada. Moim zdaniem, aby
temu skutecznie zaradzić, trzeba wypracować już u Najmłodszych nawyk sięgania
po książkę. Czy jako osoba pisząca dla dzieci masz jakiś swój własny sposób,
aby zachęcić naszych Milusińskich do czytania, a tym samym także ich rodziców
do inwestowania w swoje pociechy, między innymi, poprzez kupowanie i czytanie
im książek?
MIF: Powiem tylko, że przeraża mnie myśl, że ludzie przestają czytać. To wprost
nie do pomyślenia! Rozumiem, że niektórych nie stać na opłacenie rachunków, a
tym bardziej - na kupno książek! To jednak nie powód, aby w ogóle przestać
czytać! Wciąż istnieją biblioteki, z których można pożyczać stare i nowe
pozycje i zagłębiać się w świat stworzony przez autora! Pamiętam, że mnie samą
kiedyś nie było stać na zakup książek, biegałam więc do pobliskiej biblioteki i
wychodziłam z niej obładowana książkami! Moim sposobem na sprzedaż książek jest
promocja, rozmowa z dziećmi i ich rodzicami, reklama w gazetach! Pisanie
książek to niepewny interes, ale przynoszący wiele radości.
AAR: Marysiu, zostawmy na chwilę literaturę dziecięcą, a skupmy się na
książkach tworzonych dla tych starszych wiekiem czytelników. Otóż, jesteś jedną
z uczestniczek projektu Blogerzy Książki Piszą. Tutaj był odgórnie ustalony
wymóg, iż należy napisać tekst adresowany do osób dorosłych. Czy, w związku z
tym, miałaś trudności z przestawieniem się tak nagle na inne tory tworzenia?
MIF: Ogromnie się cieszę, że zdecydowałam się dołączyć do projektu Blogerzy
Książki Piszą! Z początku myślałam, że nie podołam temu zadaniu, ale za Twoją
namową, zgodziłam się jednak stworzyć tekst dla starszych czytelników. Najpierw
zaczęłam przetrząsać wszystkie szuflady w poszukiwaniu jakiegoś opowiadania dla
dorosłych i niestety nie znalazłam nic ciekawego! Wtedy zastanowiłam się o czym
mogłabym napisać i pierwsze co przyszło mi do głowy to temat emigracji, który
nie jest mi obcy! Słyszałam wiele na temat ludzi wyjeżdżających za granicę,
byłam świadkiem wielu wspaniałych, a zarazem przykrych wydarzeń, które miały
miejsce pośród grona Polaków żyjących w Anglii. Emigracja to temat rzeka, ale
warto czasami się w niej zagłębić i poznać co kryje się na jej dnie!
AAR: Skoro udało Ci się napisać fantastyczny tekst dla dorosłych, to czy nie
myślisz, aby pójść za ciosem i napisać, na przykład, powieść dla rodziców
swoich dotychczasowych Czytelników?
MIF: Rozważałam taką opcję. Niestety brak czasu mi na to nie pozwala. Mam
jednak mnóstwo pomysłów na książki dla dzieci i młodzieży, a oni są w chwili
obecnej dla mnie priorytetem. Kto wie, może kiedyś napiszę coś dla dorosłych, nie
mówię NIE!
AAR: Wróćmy jednak do literatury dziecięcej. Interesuje mnie, co Marysia
czytała, kiedy była bardzo małą dziewczynką i czy te lektury w jakiś sposób
wpłynęły na Twoją obecną twórczość?
MIF: Na pewno warto wspomnieć serię o Mary Poppins, którą wciąż mam na półce!
Na pewno na moją twórczość wpłynęła Beatrix Potter (autorka „Króliczka
Piotrusia” ) oraz Enid Blyton (pewnie nieznana polskim czytelnikom). Mała Marysia
czytała dosłownie wszystko, nie była wybredna. Warto wspomnieć, że do dziś moją
ulubioną lekturą jest „Władca much” W. Goldinga.
AAR: Na koniec nie mogę Cię nie zapytać o Twoje najbliższe plany zawodowe. Czy
jesteś już w trakcie pisania kolejnej książki adresowanej do dzieci, czy może
postanowiłaś zrobić sobie przerwę, bo wiem, że stosunkowo niedawno wydałaś nową
książkę i teraz jesteś zajęta jej promocją?
MIF: To prawda nie tak dawno, a dokładnie 1 marca (tuż przed moimi urodzinami)
wydałam Fuzzy’ego i teraz koncentruję wszystkie siły na promocji tej książki.
Wspomnę, że autorką ilustracji jest moja ulubiona graficzka Paulina
Radomska-Skierkowska, która stworzyła też okładki i dodatki do Cheeky’ego Elfa.
Paulina wykonała kawał świetnej roboty i nie mogę doczekać się jak zaczniemy
pracę nad drugą częścią Fuzzy’ego. O, właśnie i tu zdradziłam moje najbliższe
plany zawodowe. Jestem w trakcie pisania drugiej części Fuzzy’ego mam nadzieję,
że uda mi zakończyć prace do końca września. W międzyczasie szukam wydawcy do
nowej serii nie zdradzę jednak szczegółów, to tajemnica!
AAR: Marysiu, serdecznie Ci dziękuję za rozmowę. Życzę Ci dalszej owocnej pracy
literackiej oraz radości z tworzenia i wielu uśmiechniętych dziecięcych buzi na
widok bohaterów Twoich książek.
MIF: Agnieszko, to ja dziękuję za zaproszenie. Cieszę się, że zostałam Literatem
Miesiąca Czerwca! Dziękuję też wszystkim, którzy przeczytali mój wywiad i
pozostawili komentarze. Zapraszam też wszystkich na stronę Cheeky Elfa i
Fuzzy’ego Buzzy’ego na Facebooku!
Rozmowa i redakcja:
Agnes Anne Rose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz