środa, 16 listopada 2011

Stephenie Meyer - „Intruz”

 




Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Wrocław 2008

Tytuł oryginału: The Host

Przekład: Łukasz Witczak



Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co by było, gdyby nagle Wasze oczy zaczęły błyszczeć srebrem, a w Waszym ciele swoją egzystencję rozpocząłby jakiś bliżej nieokreślony byt, który miałby swój własny tok myślenia i swoje własne uczucia, zgoła różne od Waszych? A co by było, gdyby dodatkowo ten byt zaczął z Wami rozmawiać, albo wykłócać się o swoje prawa? Albo, gdyby na przykład, zaczął uzurpować sobie prawo do Waszych bliskich, jednocześnie darząc uczuciem osoby, które kochacie? A co, jeśli takowy byt zacząłby krzywdzić Waszych bliskich, a Wy nie mielibyście na to żadnego wpływu, choć robiłby to używając do tego Waszego ciała? No właśnie, co by było gdyby? Na pewno specjaliści orzekliby, że w takiej sytuacji musimy cierpieć na jakąś poważną chorobę psychiczną. Bo kto przy zdrowych zmysłach słyszy głosy w swojej głowie i do tego wdaje się z nimi w konwersację i działa pod ich wpływem? Taką rzeczywistość byliby w stanie zrozumieć i uznać za normalność jedynie specjaliści, których Powołaniem byłoby uzdrawianie. Oni wiedzieliby, że w takiej sytuacji nasze ciała pełnią rolę tylko i wyłącznie żywicieli dla dusz z innego wymiaru.

Z pewnością niektórzy z nas poddaliby się temu obcemu bytowi bez walki. Ale byliby też i tacy, którzy wypowiedzieliby otwartą wojnę owym duszom, bo poddać się bez walki to ujma na honorze. Jednak z drugiej strony, może lepiej byłoby po prostu zaprzyjaźnić się z przybyszami z tej nieznanej Planety? A kto powiedział, że na tej przyjaźni nie można byłoby skorzystać? Na przykład można by było zagwarantować sobie długie życie bez chorób, a śmierć przychodziłaby jedynie z powodu starości. Tylko co począć, jeśli ta przyjaźń stopniowo zaczęłaby przeradzać się w miłość? Co począć, jeżeli dwóch mężczyzn kocha tę samą kobietę, z tą różnicą, że jeden z nich darzy uczuciem człowieka, zaś drugi duszę w nim mieszkającą? Natomiast co ma począć owa nieszczęsna dusza, która tłumi w jednym ciele dwa uczucia. Jedno do mężczyzny, którego od wielu lat kocha jej żywiciel, zaś drugie jest jej własnym?

Z takimi właśnie dylematami borykają się bohaterowie powieści Stephenie Meyer pod tytułem Intruz. Teoretycznie można przyjąć, że główną bohaterką książki jest Melanie Stryder. Dlaczego tylko teoretycznie? Otóż dlatego, że ogromną rolę w całej tej historii odgrywa Dusza. Melanie urodziła się w stanie Nowy Meksyk. Kiedy miała siedemnaście lat świat został zaatakowany przez inny wymiar. Wygląda na to, że tylko ona i jej młodszy brat, Jamie, przetrwali. Pozostała część rodziny została porwana przez Łowców, a potem Uzdrowiciele wszczepili im srebrne, wijące się dusze i od tego momentu osoby te przestały być ludźmi, a stały się po prostu d u s z a m i. Okupant przybył na Ziemię, aby ratować ją od zagłady, jaką w jego mniemaniu zgotowałby jej ludzki gatunek. Zdaniem obcej cywilizacji, człowiek to istota okrutna, używająca przemocy i krzywdząca innych. Dlatego należy go zniszczyć i zapewnić Ziemi pokój i bezpieczeństwo.

Wydaje się, że tak naprawdę po inwazji nikt nie ocalał, i że jedynymi mieszkańcami Ziemi są Melanie i Jamie. Ukrywając się na zupełnym pustkowiu, Melanie co pewien czas wraca do miasta pod osłoną nocy, aby zdobyć jedzenie. Kiedy pewnego razu próbuje z jakiegoś opuszczonego domu wynieść trochę jedzenia, spotyka młodego mężczyznę. Początkowo Jared Howe jest przekonany, że dziewczyna to jedna z dusz, albo co gorsza, Łowca. On również ocalał i tak samo jak Mel, stara się nie rzucać w oczy, ale przecież coś musi jeść. Kiedy okazuje się, że oczy Melanie nie błyszczą srebrem, Jared postanawia zaopiekować się zarówno dziewczyną, jak i jej bratem. I tak rodzi się gorące uczucie pomiędzy siedemnastolatką a dwudziestosześcioletnim mężczyzną, dla którego oboje stają się rodziną. Jared zabiera Melanie i Jamie'go do domu, który niegdyś należał do jego rodziny. Dom stoi na odludziu, więc są tam bezpieczni na tyle, na ile to możliwe. Mają nadzieję, że w ten sposób umkną Łowcom. Tylko na jak długo?

Mija trzy lata. W telewizji nie można obejrzeć już żadnych filmów akcji, gdzie widać przemoc. Nadawane są tylko programy o przyjaznej tematyce, a w rolach głównych występują dusze. Nikt już w nich nikogo nie zabija. Pewnego dnia Melanie podczas oglądania jednego z takich programów dostrzega w tle przesuwającą się postać. To jej kuzynka, Sharon. Okazuje się, że ona również przetrwała jako człowiek. Jej oczy nie mają srebrnego połysku, kiedy ze strachem zerka w kamerę. W związku z tym Melanie postanawia pojechać do Chicago, aby tam odnaleźć Sharon. Wie, że może już nie wrócić. Podróż jest bardzo niebezpieczna, gdyż Łowcy czają się wszędzie. Z bólem serca opuszcza Jareda i Jamie'ego i kradzionym samochodem wyrusza w podróż.

Po jakimś czasie Melanie jest już w Chicago, lecz tam zostaje zdradzona przez własnego ojca, który będąc duszą wskazuje Łowcom miejsce pobytu córki. Dziewczyna wie, co jej grozi, więc zostawia wiadomość dla Jareda i skacze do szybu windy. Woli umrzeć niż dostać się w ręce okupanta. Chociaż jej ciało jest zmasakrowane i z ludzkiego punktu widzenia śmierć to kwestia czasu, to jednak Łowcy zabierają ją do Uzdrowiciela o dziwacznym imieniu Fords Cicha Toń. Leki, jakie ów Uzdrowiciel aplikuje Melanie sprawiają, że po wypadku nie ma najmniejszych śladów. Ale niestety, oprócz leków, Fords Cicha Toń wraz ze swoim pomocnikiem wszczepiają jej duszę. I tak oto rozpoczyna się dziewiąte życie Wagabundy w ciele Melanie jako jej żywiciela. Jednak dziewczyna nie poddaje się. Stawia tak wyraźny opór, że Wagabunda jest skłonna zdezerterować i myśli o zmianie żywiciela. Jak gdyby tego było mało, zostaje jej przydzielona bezwzględna Łowczyni, która śledzi każdy jej krok. Kiedy już wiadomo, że Melanie nie podda się bez walki, Łowczyni nakazuje Wagabundzie wyciągnięcie od niej potrzebnych informacji o ludziach.

Melanie dręczy Wagabundę głównie poprzez własne wspomnienia. Podsuwa jej obrazy ze swojej przeszłości, które przeważnie dotyczą Jareda i Jamie'go. Mel nie wie, czy dwie najdroższe jej osoby wciąż żyją jako ludzie, czy może już zostały schwytane przez Łowców. Okazuje się, że Wagabunda jest zbyt słaba, aby oprzeć się tym wspomnieniom. W pewnym momencie zaczyna płakać i odkrywa, że kocha zarówno Jareda, jak i Jamie'go. W dodatku zaprzyjaźnia się z Melanie i z całych sił usiłuje jej pomóc. Robi to nawet kosztem własnego życia. Kierowana przez swoją nową przyjaciółkę, Wagabunda doprowadza do tego, że Łowczyni traci ją z oczu, a ona sama trafia do miejsca, w którym ukrywa się Jared i Jamie. Oprócz nich w jaskiniach nieopodal pustyni przebywa jeszcze ponad trzydzieści innych osób, zaś przewodniczy im starzec Jeb, wuj Melanie.

Z mojej strony to by było na tyle, jeśli chodzi o fabułę. I tak rozpisałam się za dużo, ale chciałam opisać Wam jak to się stało, że Wagabunda w ciele Melanie trafiła do ludzi. Tego, co przedstawiłam powyżej nie znajdziecie w treści powieści jako takiej, natomiast jest to zawarte w formie wspomnień i należy czytać uważnie, aby dojść do sedna. Dlatego też dalszą część tej historii musicie doczytać już sami, a rozpoczyna się ona już od pierwszej strony książki.

Powieść ta trafiła do mnie zupełnie przypadkowo. Prawdę mówiąc, wcale nie miałam zamiaru jej czytać. Ale kiedy poszłam niedawno do biblioteki, a na półkach nie znalazłam niczego, co by mnie w jakiś szczególny sposób zainteresowało, wówczas sięgnęłam po Intruza. Czy żałuję? Sama nie wiem. Moje uczucia w tej kwestii są mieszane. Z jednej strony książka mi się podobała, zaś z drugiej wiem, że czytałam lepsze. Na pewno nie jest to powieść, która spędzała mi sen z powiek, jak sugeruje opis na okładce. Ponieważ jest to dość opasłe tomisko (ponad pięćset stron), czytałam ją z przerwami i wcale nie rozmyślałam o bohaterach podczas innych zajęć. Dla mnie książka jest po prostu dobra i z pełną odpowiedzialnością mogę ją polecić. Oczywiście myślą przewodnią jest tutaj miłość, która kieruje każdym ruchem nie tylko Melanie-Wagabundy, ale także innych bohaterów. W jednym ciele mieszkają dwie niemalże skrajne osobowości. W obliczu niebezpieczeństwa Mel jest zdolna do agresji, zaś dla Wagabundy uczucie to jest obce i nie potrafi nikogo świadomie skrzywdzić, choć ludzie sądzą inaczej. Można pokusić się o stwierdzenie, że książka jest przykładem walki Dobra ze Złem, które żadnej z tych dwóch cywilizacji nie jest obce. Teoretycznie dusze to byty przyjazne, ale czy na pewno? Podobnie dzieje się z ludźmi. Jedni są dobrzy, drudzy źli. Natomiast pod wpływem rozmaitych wydarzeń, nawet najbardziej agresywny i żądny krwi człowiek, jest w stanie porzucić swoją chęć zemsty i stać się potulnym jak baranek.

Myślę, że pomimo tak wielkiego braku realizmu w fabule, powieść ta niesie ze sobą pewne przesłanie, ale to już zależy od czytelnika, w jaki sposób je odczyta.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz