poniedziałek, 16 czerwca 2014

C.W. Gortner – „Sekret Tudorów. Kroniki nadwornego szpiega Elżbiety I” #1













Wydawnictwo: KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA PUBLICAT S.A.
Katowice 2012
Tytuł oryginału: The Tudor Secret. The Spymaster Chronicles #1
Przekład: Michał Madaliński




W dniu 28 stycznia 1547 roku w pałacu Whitehall ducha Bogu oddał Henryk VIII Tudor. Monarcha został pochowany w kaplicy świętego Jerzego w Zamku Windsor, obok swojej żony Jane Seymour. Jedynej, spośród swoich sześciu żon, którą chyba naprawdę kochał. Lecz na łożu śmierci to nie jej imienia wzywał. Umierając wciąż powtarzał: Anna… Anna Boleyn. A potem już tylko przyzywał zakonników. Możliwe, że Anna Boleyn tuż przed śmiercią jawiła mu się jako upiór z piekła rodem albo Henryk po prostu czuł się winien jej tragicznego upadku. W momencie, gdy do łoża śmierci monarchy przybył arcybiskup Tomasz Cranmer, król nie był w stanie powiedzieć już ani słowa. Duchowny poprosił wówczas, aby Henryk dał mu jakiś znak, iż umiera pogodzony z Bogiem. Król uścisnął Cranmerowi rękę i zmarł.

Po śmierci Henryka VIII na mocy Aktu Sukcesji obowiązującego od 1544 roku, koronę Anglii dziedziczył syn zmarłego króla – Edward, który przyjął imię Edwarda VI. Był to jedyny żyjący męski potomek Henryka. Oczywiście potomek z prawego łoża, ponieważ można domyślać się, że rozwiązły Tudor płodził swoje potomstwo z kim tylko popadło. Być może gdzieś tam poza murami zamku żyły dzieci pochodzące z przypadkowych związków monarchy. 

Edward VI był pierwszym protestanckim władcą Anglii, gdyż ojciec zadbał o to, aby wykształcić syna właśnie w duchu protestanckim z uwagi na chęć utrwalenia pozycji swojej dynastii, a także ze względu na antypapieski charakter reformacji. W chwili śmierci ojca, Edward miał jedynie dziewięć lat, dlatego też nie mógł sprawować rzeczywistej władzy w państwie. Niemniej jednak, w testamencie Henryk VIII wyznaczył szesnastu wykonawców, których zadaniem było służenie jako, tak zwana, Rada Regentów do momentu ociągnięcia przez Edwarda wieku, który upoważniałby go do objęcia faktycznej władzy w Anglii, czyli wieku osiemnastu lat. Wówczas wykonawcy testamentu Henryka VIII Tudora na Lorda Opiekuna Królestwa wybrali Edwarda Seymoura, 1. hrabiego Hertford. Hrabia był starszym bratem Jane Seymour – matki małego Edwarda. Wykonawcy wymagali jednak, aby Edward Seymour nie podejmował żadnych działań bez uprzedniej rady i zgody współwykonawców. Niestety, hrabia nie zastosował się do tego polecenia i przejął władzę, zostając jedynym regentem. Został jednak obalony przez Johna Dudleya, 1. księcia Northumberland, a następnie stracony za zdradę. Mimo to John Dudley nie objął stanowiska Lorda Opiekuna, lecz nakłonił Edwarda, aby ten ogłosił swoją pełnoletność jeszcze przed osiągnięciem 18. roku życia. W ten sposób oczywiście naruszył ostatnią wolę Henryka VIII Tudora.

Edward VI Tudor (1537-1553)
portret powstał około 1546 roku
Edward VI Tudor był królem Anglii jedynie przez kilka lat, ponieważ zmarł, mając tylko piętnaście wiosen. Niemniej jednak, jego krótkie panowanie sprawiło, że w państwie wprowadzono wiarę protestancką na szeroką skalę. Dość szybko okazało się jednak, że potomek wielkiego Henryka cierpi na gruźlicę i nie pożyje zbyt długo. John Dudley zdecydował, iż religijne reformy nie powinny zostać cofnięte, więc przekonał Edwarda, aby ten zatwierdził nowy porządek dziedziczenia korony angielskiej. Nie chciał bowiem dopuścić do tego, aby po śmierci Edwarda tron przypadł Marii I Tudor – córce Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej. Istniało ogromne prawdopodobieństwo, że Maria jako zagorzała katoliczka przywróci Anglii religię swoich hiszpańskich przodków, a tego książę Northumberland pragnął za wszelką cenę uniknąć. W związku z tym obmyślił sobie, że na angielskim tronie po śmierci Edwarda VI zasiądzie daleka krewna Henryka VIII – młodziutka Jane Grey. Edward istotnie zmarł 6 lipca 1533 roku, zaś Jane Grey była królową jedynie przez kilka dni. W międzyczasie Maria zyskała spore poparcie, które pozwoliło jej objąć władzę w Anglii.

To właśnie powyższe wydarzenia stanowią tło historyczne Sekretu Tudorów. Oczywiście nie należy zapominać o Elżbiecie, zwanej potem Elżbietą I Tudor. Kiedy ją poznajemy, nie ma jeszcze mowy o objęciu przez nią władzy w Anglii. Na razie jest tylko księżniczką, którą łączą zażyłe stosunki z nieziemsko przystojnym Robertem Dudleyem – synem wspomnianego powyżej Johna. Niemniej jednak na pierwszy plan wcale nie wysuwa się postać historyczna, lecz bohater stricte fikcyjny. To niejaki Brendan Prescott, którego tuż po urodzeniu poczciwa ochmistrzyni Dudleyów znalazła na terenie ich posiadłości. Kobieta zabrała go do domu i wychowała jak własnego syna. Oczywiście nie obyło się bez kategorycznych sprzeciwów ze strony pani domu, ale ochmistrzyni Alice już postarała się o to, aby Brendan jednak pozostał w domu Dudleyów. Niestety, Prescott lat swojego dzieciństwa nie może zaliczyć do najszczęśliwszych, ponieważ był wręcz terroryzowany przez synów Johna Dudleya. Stał się kimś w rodzaju maskotki, którą można było bawić się dowoli bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji. Przez zarozumiałych synów Johna Dudleya, Brendan był bity i wyszydzany. Na obronę mógł liczyć tylko i wyłącznie ze strony swojej oddanej mu całym sercem Alice. Ten trudny i dramatyczny okres życia będzie w pamięci Prescotta wciąż powracał. Nawet po wielu latach chłopak nie będzie w stanie zapomnieć o upokorzeniu, jakiego doznawał pod dachem Dudleyów.

John Dudley, 1. książę Northumberland
(1501-1553)

Po latach los ponownie rzuca Brendana do posiadłości Dudleyów. Tym razem dwudziestoletni już chłopak ma pełnić funkcję osobistego giermka panicza Roberta Dudleya. Z wiadomych przyczyn nie czuje radości na wieść o swojej nowej roli, lecz tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. Nie może się ani zbuntować, ani też odmówić podjęcia powierzonego mu zadania. Oczywiście młodzi Dudleyowie także nie zapomnieli o Brendanie, dzięki któremu mieli zapewnioną tak świetną zabawę w dzieciństwie. Jednakże zapomnieli chyba o tym, iż Prescott nie jest już tym samym małym chłopcem, ale dorosłym młodym mężczyzną i potrafi zadbać o swoje interesy. Tak więc Brendan Prescott staje się dla Roberta Dudleya kimś w rodzaju łącznika pomiędzy nim a księżniczką Elżbietą. Jak wiemy z historii, panicz Dudley posiadał ogromne ambicje, które miały go zaprowadzić aż na angielski tron. Nie dziwi więc fakt, że od najmłodszych lat trzymał rękę na pulsie i kontrolował sytuację, będąc jak najbliżej Elżbiety.

Bardzo szybko okazuje się, że o usługi Brendana Prescotta zabiega też ktoś zupełnie inny. Ktoś z konkurencyjnego obozu. To William Cecil, późniejszy doradca Elżbiety I Tudor i 1. baron Burghley. Jak zatem młody Brendan Prescott poradzi sobie w tej trudnej sytuacji? Czy uda mu się zachować tajemnicę i anonimowość, która będzie mu potrzebna przy wykonywaniu tak odpowiedzialnych zadań? Czy szpiegostwo jest naprawdę tym, czego chłopak potrzebuje od życia? Jak odnajdzie się w roli szpiega, kiedy wokół będzie czyhać na niego tyle niebezpieczeństw? I wreszcie, czy zdoła poznać tajemnicę swojego urodzenia?

Sekret Tudorów to pierwszy tom szpiegowskiej trylogii C.W. Gortnera, którego akcja rozpoczyna się w 1553 roku. Zanim sięgnęłam po tę powieść spotkałam się z opiniami, iż jest to najsłabsza – jak do tej pory – książka C.W. Gortnera. Można się z tym zgodzić, jeśli będziemy brać pod uwagę jedynie stronę historyczną opowiadanej historii, ponieważ pod tym względem faktycznie nie jest najlepiej, ale nie takie było założenie Autora podczas tworzenia tej powieści. Dlatego też podeszłam do tej książki nieco inaczej. Otóż, potraktowałam ją jako powieść przygodową z historią w tle. I tutaj sprawa przedstawia się już dużo lepiej, a wręcz niemalże doskonale. Do tego dochodzi jeszcze niemała dawka humoru, gdyż główny bohater jest dość specyficzną postacią. Wikła się w rozmaite sytuacje, z których jakimś dziwnym trafem wciąż wychodzi obronną ręką. Swoim wrogom gra na nosie i praktycznie momentami śmieje się im w twarz. Dlatego też trudno go nie polubić.

Brendan Prescott to niezwykle uczuciowy bohater. Żyje przeszłością, ale też ma ku temu powody. Nie jest świadomy własnego pochodzenia i nie rozumie, dlaczego są tacy, którzy chętnie widzieliby go w grobie. Zupełnie przypadkiem trafia na dwór księżniczki Elżbiety. Dociera nawet do Marii I Tudor. Charakteryzuje go nieprzeciętna odwaga. Czasami jest szczery aż do bólu. Niczego nie owija w bawełnę, lecz mówi wprost o tym, co go boli. Nie zwraca uwagi na to, że może sobie tym zaszkodzić. To wszystko oczywiście okraszone jest humorem, dzięki czemu czytelnikowi co pewien czas pojawia się uśmiech na twarzy.




Na kartach powieści spotkamy zarówno postacie historyczne, jak i stricte fikcyjne, które doskonale ze sobą harmonizują. Z tego też powodu książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Owszem, pod względem klimatu jest to powieść inna od Ostatniej królowej czy Wyznań Katarzyny Medycejskiej. Ale czy gorsza? Uważam, iż dobrze jest, kiedy autor stara się zaskakiwać czytelnika i nie szufladkuje swojej twórczości. Sekret Tudorów to przede wszystkim opowieść, w której nie brak intryg, skandali, kłamstw i tajemniczych morderstw. Wraz z głównym bohaterem, który jest tutaj narratorem, podążamy korytarzami wystawnych pałaców, spotykamy tam piękne księżniczki oraz dzielnych rycerzy. Prawdę powiedziawszy nie potrafiłam oprzeć się wrażeniu, że czytam powieść na miarę twórczości Alexandre Dumas. Gdybym miała porównać Sekret Tudorów z którąś z powieści francuskiego mistrza prozy historycznej, to z pewnością byłaby to książka Trzej muszkieterowie.







13 komentarzy:

  1. Świetny szkic historyczny, naprawdę gratuluję, reformacja angielska była niegdyś moim oczkiem w głowie, tak jest to różny protestantyzm od tego kontynentalnego. I tradycyjnie już rzeknę - sięgam, bo Twój blog kolejny raz inspiruje mnie czytelniczo :-) Pozdrawiam Agnieszko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. :-) Mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zainspiruję, bo tych historycznych powieści to mam po prostu stosy. Wszystko chcę przeczytać i o wszystkim napisać, więc będzie tego cała masa już wkrótce. Mam też nadzieję, że książki C.W. Gortnera Ci się spodobają. Pozdrawiam! :-)

      Usuń
  2. Już mi się podoba!
    Koniecznie musze przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba. To jest dopiero pierwszy tom. Dwóch pozostałych jeszcze nie ma w Polsce, ale na pewno się ukażą. Wiem to z pierwszej ręki. ;-) A zatem miłej lektury! :-)

      Usuń
  3. Dla mnie, ta książka jest odrobinę słabsza, ale jeśli wezmę pod uwagę, że z historycznych czytałam ostatnio w większości powieści P. Gregory to chyba nic dziwnego. Nie mniej jednak przeczytałam ją z zainteresowaniem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Ja nie podeszłam do tej powieści pod kątem historycznym, ale przygodowym, i może właśnie dlatego oceniam ją dość wysoko. Postaci historyczne w "Sekrecie Tudorów" są trochę takie bajkowe, więc trudno jest je ocenić pod względem historycznym. A że ja uwielbiam A. Dumas, więc i ta ksiażka bardzo mi się podobała, bo jest taka trochę w jego klimacie. :-)

      Usuń
    2. To prawda bo niektóre rzeczy wydawały mi się całkiem nierzeczywiste:) W takim razie ja jednak wolę historyczne chociaż Duma to jak najbardziej:)

      Usuń
    3. Autor o tych "nierzeczywistościach" mówi na końcu książki. Ta fikcja była zamierzona, np. pochodzenie głównego bohatera. Mnie się takie zabiegi w literaturze historycznej bardzo podobają. To taka fajna odmiana. Powiem Ci, że ostatnio siedzę w tej prawdziwej historii i czuję się już trochę zmęczona, bo przy historii trzeba skupienia. Muszę sięgnąć po coś lżejszego, bo jeszcze chwila, a będę mieć dość powieści historycznych. :-)

      Usuń
  4. Moim zdaniem to najsłabsza powieść Gortnera, co nie znaczy, że jest słaba w ogóle. Ale jakoś trudniej było mi się wczuć w skórę bohaterów, to nie było to, do czego autor mnie przyzwyczaił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twój punkt widzenia. :-) Jednak na obronę tej książki mam to, że Autor sam przyznaje się do tego nadmiaru fikcji. Mnie w zrozumieniu tej powieści bardzo pomógł wywiad z Autorem, bo tam właśnie dużo mówi o trylogii i o tym, w jaki sposób ją tworzył. To bardziej powieść przygodowa, niż historyczna i ja się będę tego trzymać. Uwielbiam od dziecka książki z gatunku płaszcza i szpady, więc mnie tyle fikcji zmieszanej z historią nie drażni. :-)

      Usuń
  5. "Sekret Tudorów" i "Przysięga królowej" już stoją na półce i czekają na przeczytanie. Po lekturze poprzednich książek tego autora mam nadzieję, że te będą równie wciągające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przysięgi..." nie czytałam, ale wydaje mi się, że powinna być bardzo dobra. Z kolei "Sekret..." to trochę taka bajka z gatunku płaszcza i szpady. Jeśli lubisz takie klimaty, to ta powieść powinna Ci się spodobać. Nie nastawiaj się na prawdę historyczną, bo akurat jest tam jej niewiele. Dużo w tej książce fikcji. Życzę miłej lektury! :-)

      Usuń