piątek, 16 sierpnia 2013

Alexandre Dumas (ojciec) – „Karol Szalony”










Wydawnictwo: SOMIX
Bydgoszcz 1991
Tytuł oryginału: Chroniques de Frances: Isabel de Baviere
Opracował: Janusz Kutta
Ilustracje: Franciszek Otto
Przekład anonimowy




Czy możliwe jest, aby władzę w jakimkolwiek państwie – nawet tym najmniej znaczącym – sprawowała osoba chora psychicznie? Dzisiaj wydaje się to nieprawdopodobne. Przypuszczalnie gdyby u jakiegoś monarchy czy prezydenta stwierdzono choćby najmniejsze zaburzenia psychiczne, ten natychmiast zostałby odsunięty od władzy. Tak przynajmniej nakazuje logika. Ale nie zawsze tak było. Nawet w XX wieku pojawiali się rządzący, których stan psychiczny pozostawiał wiele do życzenia. Moim zdaniem każdy, kto wywołuje jakieś bezsensowne wojny w imię swoich chorych idei, nie jest do końca zdrowy psychicznie. Bo jak można świadomie przygotowywać zagładę milionów niewinnych ludzi?

Dzisiaj chciałabym, abyśmy cofnęli się znacznie dalej niż do XX wieku. Proponuję zatem średniowiecze, a dokładnie przełom XIV i XV wieku, a co za tym idzie, doskonałą powieść Alexandre Dumas pod tytułem Karol Szalony. Karol VI wywodził się z dynastii Walezjuszy. Był synem króla Karola V Mądrego i Joanny de Burbon. Tron francuski objął 1390 roku. Kilka lat wcześniej poślubił Izabelę Bawarską, z którą doczekał się licznego potomstwa. Już dwa lata po wstąpieniu na tron doznał pierwszego ataku choroby psychicznej. Było to podczas podróży do Orleanu. Wpadając w szał zamordował z zimną krwią jednego z rycerzy. Bardzo często twierdził też, że jego ciało wykonane jest ze szkła i z tego tytułu nie wolno go dotykać, ponieważ może to doprowadzić do jego rychłej śmierci. Były również chwile, kiedy zupełnie nieoczekiwanie potrafił biegać bez celu po zamkowych korytarzach, co powodowało, że zamykano drzwi do poszczególnych komnat. Jego ulubioną rozrywką, której oddawał się w wolnych chwilach było aranżowanie własnego pogrzebu. Organizował wówczas liczne próby i dokładnie planował całe wydarzenie. Jednak było to nic w porównaniu z tym, czego dokonał podczas jednego z balów. W trakcie wspólnej zabawy jego nieostrożne igraszki z ogniem skończyły się tragicznie. W płomieniach zginęło wówczas kilku młodych mężczyzn, którzy płonęli niczym żywe pochodnie. Bal ten do historii przeszedł jako Bal płomieni. Jak podają źródła historyczne choroba psychiczna nie opuściła go aż do dnia śmierci. Zapewne dzisiaj psychiatrzy stwierdziliby u króla swoistą schizofrenię, lecz w tamtym okresie przypisywano mu jedynie zwykłe szaleństwo.

Karol VI Szalony (1368-1422)
Pierwsze lata panowania Karola VI przypadły na okres, kiedy we Francji panował względny spokój ze strony Anglii. Wszelkie walki mające miejsce w ramach wojny stuletniej zostały zamrożone.[1] Potem psychiczna choroba monarchy znacznie pogłębiła anarchię w państwie, w wyniku czego doszło do poważnego usamodzielnienia się francuskich książąt feudalnych. W tym czasie na arenę wkroczył książę Burgundii – Jan bez Trwogi, którego Alexandre Dumas nazywa Janem Nieustraszonym. Był on hrabią Nevers, Artois i Flandrii. To na jego wyraźne polecenie zamordowano na ulicach Paryża w roku 1407 Ludwika I Orleańskiego, który był bratem Karola VI. W momencie, gdy choroba umysłowa nie pozwalała królowi sprawować władzy, to właśnie książę Orleanu wziął na siebie jego obowiązki i odegrał znaczącą rolę w wojnie stuletniej. Plotka głosiła, że Ludwik – choć żonaty z Włoszką, Walentyną Visconti – zdradzał żonę z samą królową Izabelą Bawarską.

W 1415 roku Francuzi ponownie wdali się w konflikt zbrojny z Anglikami, którzy pod dowództwem swego króla – Henryka V z Lancasterów – odnieśli nad Francją zwycięstwo pod Azincourt. Minęło cztery lata, a w wyniku spisku brutalnie został zamordowany Jan Nieustraszony, książę Burgundii. W rok później chory Karol VI podpisał dokument, na mocy którego pozbawił tronu swojego syna. Tak więc francuski delfin zmuszony był oddać władzę we Francji Henrykowi V Lancasterowi, królowi Anglii. Panowanie Henryka V nad francuskim ludem nie trwało długo. W 1422 roku z życiem pożegnał się i Karol VI, i Henryk V. Wówczas królem Francji zamiast delfina Karola ogłoszono angielskie niemowlę, które przybrało imię Henryka VI.

Smutny był żywot Karola VI pogrążonego w swoim własnym, szalonym świecie. Smutna też była jego śmierć. Umarł bowiem w zapomnieniu, bez bliskich przy łożu. Otaczały go jedynie twarze zimne, nie wyrażające nawet najmniejszych emocji. Źródła historyczne i sam Alexandre Dumas podają, że ta obojętność ze strony tych, którzy stali przy łożu śmierci króla, była tak wielka, iż nawet nie byli w stanie przypomnieć sobie o której godzinie nastąpił zgon monarchy.

[…] Umarł Karol VI, król francuski. Nieszczęśliwy ten szaleniec oddał Bogu ducha dnia dwudziestego drugiego miesiąca października roku 1422. Ostatnia jego godzina była tak smutna i osamotniona, jak i całe życie. Nie było przy nim ani jego żony, pięknej Izabeli Bawarskiej, ani królewicza Karola, ani żadnego z pięciorga dzieci, jakie mu jeszcze pozostały. Książę de Berri już nie żył, książęta Orleanu, Brabantu i de Burbon pozostawali w niewoli, książę Burgundii nie śmiał stanąć przy śmiertelnym łożu tego, którego królestwo zaprzedał. Przyjaciół nie miał król opuszczony!... Wojna domowa zdziesiątkowała ich lub utrzymywała przy królewiczu […][2]

Być może powinnam zakończyć ten wpis na powyższym cytacie. Bo i cóż jeszcze można dodać do tego, co zostało napisane przez Alexandre Dumas? Bez wątpienia Autor posiadał niesamowity dar dobierania słów. Potrafił czytelnika zarówno rozbawić do łez, jak i wywołać u niego łzy smutku. Patrząc na styl, jakim się posługiwał, można wnioskować, że czytelnik był dla niego najważniejszy. W jego książkach znajdują się fragmenty, gdzie Autor zwraca się bezpośrednio właśnie do nas-czytelników.



Jan Nieustraszony książę Burgundii (1371-1419)                                       Ludwik I Orleański (1372-1407)



Karol Szalony to powieść wielowątkowa. Występuje tutaj całe mnóstwo postaci i trzeba naprawdę uważać, żeby nie pogubić się w ich rozróżnianiu. Autor bardzo dużo uwagi poświęca scenom mordu, które rozgrywały się na ulicach ówczesnego Paryża. Pamiętajmy, że trwała wojna stuletnia, wiązały się spiski, tworzyły obozy, których członkowie zwalczali się wzajemnie. Tak więc tej krwi na kartach powieści leje się naprawdę sporo. Nie obywa się także bez zdrad. Nikt nie może czuć się w Paryżu bezpieczny.  

A jakie jest w tym wszystkim miejsce tytułowego bohatera? Otóż król żyje w swoim własnym świecie z dala od tego wszystkiego. Po liczbie potomstwa można wnioskować, że z Izabelą Bawarską dzieli łoże tylko po to, aby płodzić z nią dzieci. Bliscy mu dworzanie sprowadzają mu nawet kochankę, która ma na niego zbawienny wpływ. Jej obecność w życiu monarchy sprawia, że ten na pewien czas odzyskuje zdrowe zmysły. Jednak kiedy dosięga go osobista tragedia, znów pogrąża się w świecie swojej schizofrenii.

Alexandre Dumas tak naprawdę Karolowi VI poświęca niewiele uwagi. Odniosłam wrażenie, że znacznie bardziej skupia się na tym, co dzieje się wokół króla, a właściwie w oderwaniu od jego wyimaginowanej rzeczywistości. Na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim dwaj książęta: Jan Nieustraszony i Ludwik Orleański. Izabela Bawarska również nie jest tutaj postacią drugoplanową. Alexander Dumas książkę rozpoczyna właśnie od jej uroczystego wjazdu do Paryża i koronacji na monarchinię Francji.

Jak napisałam powyżej, w powieści pojawia się też wzmianka o Henryku VI Lancasterze. Choć jest on jeszcze niemowlęciem, a lata jego panowania przypadną w Anglii w okresie Wojny Dwu Róż, to jednak jego postać nie jest bez znaczenia. Za kilkadziesiąt lat zostanie przecież nazwany „śpiącym królem”. Dlaczego? Bo podobnie jak jego szalony dziadek, on również zapadnie na chorobę psychiczną, która objawiać się będzie bezustannym snem. Doskonale postać tę opisuje Philippa Gregory w swoim cyklu Wojna Kuzynów albo Wojna Dwu Róż.

Myślę, że miłośnikom twórczości Alexandre Dumas nie trzeba tej książki specjalnie polecać. Podobnie jak nie trzeba zachęcać tych, którzy zaczytują się w powieściach historycznych. Dla mnie ten Autor zawsze pozostanie WIELKIM PISARZEM!





[1] Wojna stuletnia – konflikty zbrojne, które przez 116 lat z przerwami toczyły się na przełomie XIV i XV wieku pomiędzy Francją a Anglią.
[2] A. Dumas, Karol Szalony, Wyd. Somix, Bydgoszcz, s. 368-369. 



16 komentarzy:

  1. Agnieszko, znów jestem pod wrażeniem, powinnaś wypłynąć gdzieś szerzej z jakimś tekstem historycznym, przeczytałem z zainteresowaniem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Już wypłynęłam. Kilka miesięcy temu napisałam dla "Obsesji" artykuł pt. "Kobiety Philippy Gregory". Gdyby ktoś zaproponował mi współpracę z jakimś czasopismem historycznym, to chętnie bym skorzystała. :-)

      Usuń
  2. Być może, ale teraz są media i dziennikarze śledczy. Wydaje mi się, że takich rzeczy nie można byłoby ukryć zbyt długo. W końcu prędzej czy później opinia publiczna dowiedziałaby się o tym. Dla mnie najgorszymi psychopatami, jeśli chodzi o władzę byli Hitler i Stalin. To z takiej historii bliższej nam. Natomiast na przestrzeni wieków można takich rządzących znaleźć dziesiątki, o ile nie setki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Mam nadzieję, że uda Ci się zdobyć tę książkę, bo naprawdę warto ją przeczytać. Myślę, że każdy wielbiciel historii powinien przeczytać A. Dumas. :-)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dryg do pisania tekstów historycznych. :) Zresztą do wszystkich innych też. :)

      Usuń
    2. Dziękuję, Ewciu :-) Uwielbiam historię i nie potrafię się powstrzymać przed tymi powieściami. Jak widzę je gdzieś na półce, czy to w księgarni, czy w bibliotece, to biorę w ciemno. Kolejne dwie powieści też będą o średniowieczu. :-)

      Usuń
  5. Pięknie to wszytko opisałaś. Jestem pod wrażeniem. Widzę, że naprawdę kochasz historię i wszystko, co z nią związane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kocham. Bardzo. Tak jak napisałam w komentarzu do Ewy, nie umiem powstrzymać się przed tymi powieściami, chociaż takich standardowych podręczników do historii nie cierpię. Uważam, że są nudne. Natomiast powieści mogę czytać non-stop. :-)

      Usuń
  6. Karol VI to specyficzna postać historyczna. Sama okładka książki mnie nie zachwyciła. Chyba książki z klasyki literatury lubię w bardzo klasycznych okładkach. Tylko tytuł i jednobarwne tło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tam nie przywiązuję wielkiej wagi do okładek i może właśnie dlatego przeczytałam w życiu wiele takich książek, które okładką nie zachwycały, natomiast fabuła była fantastyczna. :-) Samego Karola VI było mi naprawdę żal, kiedy czytałam tę książkę. Naprawdę biedny człowiek. A. Dumas opisał go tak, że momentami naprawdę żal człowieka ściska i robi się przykro. To jest właśnie fenomen tego Pisarza. Rewelacyjny dobór słów i szacunek dla czytelnika. :-)

      Usuń
  7. Rzeczywiście niesamowita i smutna historia.
    Jakbym chciała mieć więcej czasu na czytanie. Wakacje się kończą a ja nie przeczytałam nawet połowy tego co zaplanowałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a ja w te wakacje czytałam, jakby na akord. Miałam naprawdę sporo czasu. Rano pisałam, a po południu i wieczorami czytałam. Dlatego mam teraz trochę zaległych recenzji. Od września już tak nie będzie, bo czas do szkoły. :-( Natomiast jeśli chodzi o książkę, to faktycznie smutna historia. A. Dumas opisuje Karola VI bardzo emocjonalnie. Chyba miał zamiar wzbudzić w czytelniku właśnie ten żal i smutek. Uważam, że doskonale mu to wyszło.

      Usuń
  8. okładka masakryczna! nie mogę się napatrzeć:) ale książki nie czytałam. Dumasa kazała mi czytać babcia, dawno temu, jak jeszcze nie odróżniałam ojca od syna... dzięki babciu:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądra ta Twoja Babcia. Mam nadzieję, że jej słuchałaś. ;-) Dumas (syn) wielkiej kariery literackiej nie zrobił. Udała mu się "Dama kameliowa" i na tym koniec. Ale za to senior pisał książki za siebie i za syna. Niestety jestem skazana tylko na te, które zostały wydane w Polsce, bo francuskiego nie znam, więc na wersję oryginalną się nie skuszę, chyba że gdzieś dorwę angielskie tłumaczenie. :-)))

      Usuń