Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Dziękuję!
Wydawca: KSIĄŻNICA/
GRUPA WYDAWNICZA
PUBLICAT S.A.
Katowice 2014
Tytuł oryginału: The Wolf Sea
Przekład: Robert J. Szmidt
W 2007 roku Robert Low zadebiutował pierwszą częścią cyklu pod
tytułem Zaprzysiężeni. Ponieważ fabuła powieści została oparta między
innymi na legendzie o niezłomnym wodzu Hunów – Attyli (406-453) – Autor
pierwszy tom zatytułował Skarb Attyli (według polskiego przekładu). Cała seria jest efektem
prywatnych zamiłowań Roberta Low dotyczących walecznych wikingów. Tak więc w
pierwszym tomie nasi bohaterowie musieli stoczyć niezliczoną ilość walk, aby w
końcu dotrzeć do miejsca przeznaczenia, usiłując osiągnąć cel, jaki sobie
założyli wyruszając w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu rzeczonego skarbu.
Niestety, ich wysiłki nie przyniosły oczekiwanych skutków, dlatego też
Zaprzysiężeni musieli w końcu pogodzić się z porażką. Utracili nie tylko
możliwość zdobycia skarbu, ale także swoich towarzyszy podróży, którzy polegli
w bitwach, jakie wikingowie zmuszeni byli stoczyć na swojej drodze. Wilcze
morze stanowi zatem kontynuację tamtych przygód, bo trzeba wiedzieć, że
Zaprzysiężeni pomimo klęski, wcale się nie poddali, lecz wyruszyli w dalszą
podróż, lecz tym razem już pod wodzą nowego przywódcy, którym zupełnie
nieoczekiwanie został najmłodszy z nich, czyli Orm Ruryksson, zwany również
Zabójcą Niedźwiedzia.
Jeszcze jako nastolatek Orm zdobył sławę wśród członków załogi
wikingów z powodu swojej nieprzeciętnej inteligencji i umysłu, który naprawdę
wiele może pojąć. Nie dziwi więc fakt, że po śmierci Einara Czarnego wybór padł
właśnie na niego. Akcja Wilczego morza rozpoczyna się w Miklagardzie,
czyli innymi słowy w Wielkim Mieście. Miklagard to nordyckie określenie
Konstantynopola. Dochodzi tutaj do kradzieży pewnej szczególnej szabli, którą
Orm uratował przed hordą Wölsungów, o czym była mowa w Skarbie Attyli.
Kim zatem byli owi Wölsungowie? Otóż Wölsung był wnukiem Odyna, czyli
najwyższego z nordyckich bogów pochodzącego z dynastii Azów. Odyn był bogiem
wojny i wojowników. Według islandzkiej sagi spisanej w XIII wieku, matka
urodziła Wölsunga po sześciu latach ciąży (!), zaś jego pierworodnym potomstwem
były bliźnięta Sygny i Sygmund. Sygny wyszła za mąż za Syggeira – króla Götaland. Podczas
ceremonii zaślubin pojawił się sam Odyn, który wbił miecz w pień jabłoni
znajdującej się na miejscu wesela. Bóg jednocześnie ogłosił, że miecz jest
własnością tego, kto będzie w stanie go stamtąd wyciągnąć. Zrobił to Sygmund,
lecz chęcią posiadania miecza zapałał również Syggeir. Zaproponował więc
Sygmundowi odkupienie miecza, ale ten odmówił. Bardzo szybko po tym wydarzeniu
Syggeir zaprosił całą rodzinę Wölsunga na ucztę, podczas której zabił założyciela
rodu, a wszystkich jego synów uwięził. Każdego wieczoru do więzienia wpuszczany
był wilkołak, który zjadał po jednym z nich. W momencie, gdy został już tylko
Sygmund, Sygny posmarowała jego twarz miodem, co sprawiło, że wilkołak został
oszukany, a Sygmund odgryzł mu język, podczas gdy ten rozkoszował się smakiem
miodu. Potem zabił potwora.
To jeszcze nie koniec sagi o Wölsungach. Niemniej najważniejsze
jest, aby zrozumieć skąd tak naprawdę wziął się ich ród. Na Odyna, który był
jak gdyby protoplastą tegoż rodu, bardzo często powołują się bohaterowie cyklu
Roberta Lowa. Wróćmy jednak do naszego Orma Rurykssona i jego cennej
skradzionej szabli. Miała ona w sobie magiczną moc, która stała się kluczem do
znalezienia srebra Attyli, ponieważ Orm wyrzeźbił na rękojeści runy, które
miały stać się przewodnikiem Zaprzysiężonych w powrotnej drodze na step.
Okazuje się jednak, że bezcenna szabla wpadła w ręce ich odwiecznego wroga –
Starkada – który także poszukuje skarbu, lecz nie ma pojęcia, że właśnie wszedł
w posiadanie klucza do jego odnalezienia. Starkad natomiast jest przekonany, że
przekupny mnich Martin, który wcześniej podróżował z Zaprzysiężonymi, zna drogę
do skarbu. Tak więc rusza w pościg za Ormem i Zaprzysiężonymi, którzy tym razem
zmierzają do Ziemi Świętej.
W ten właśnie sposób rozpoczyna się kolejna epicka opowieść o
załodze Zaprzysiężonych, którzy przemierzają wody Morza Śródziemnego i tereny
Bliskiego Wschodu. Podobnie jak w poprzednim tomie, tutaj również narratorem
jest Orm i to z jego punktu widzenia poznajemy poszczególne wydarzenia. Narracja
jest niezwykle bogata w egzotyczne szczegóły i dość dobrze odzwierciedla realia
panujące pod koniec X wieku. Z historycznego punktu widzenia ten okres był
niezwykle fascynujący, gdyż właśnie wtedy odradzało się Bizancjum. Pojawiają
się konflikty z arabskim kalifatem, co sprawia, że obserwujemy przemieszanie
ludów i kultur. Na początku Zaprzysiężeni raczej nie mogą mówić o sukcesie
swojej wyprawy, lecz pod dowództwem sprytnego Orma wiele się zmienia. Muszą
między innymi walczyć z Saracenami na Morzu Egejskim, natomiast na Cyprze
zmuszeni są zawierać umowy z bizantyjskimi urzędnikami. Ich szeregi zasilane są
też pojmanymi Duńczykami. Zaprzysiężeni zyskują również nowy okręt, który szybko
zmienia nazwę na Fiord Łosia, która to nazwa zawsze funkcjonuje, jeśli chodzi o
ich okręty. Nasi wikingowie dowiadują się też, że wielu z ich dawnych
towarzyszy zostało sprzedanych w niewolę i obecnie znajdują się gdzieś stosunkowo
blisko. Teraz nie pozostaje im już nic innego, jak tylko ich odnaleźć i pośpieszyć im z
pomocą. Lecz czy uda im się ich uratować? A może dawni kompani zdążyli już
przejść na stronę wroga?
Jak już wspomniałam, narratorem jest Orm Ruryksson, który w
sposób doskonały wprowadza czytelnika w realia charakterystyczne dla X wieku.
Dla miłośników powieści historycznych, jego pewny siebie głos narracji oraz
opis rzeczywistości będą równie istotne jak przekazywane przez Orma informacje
i terminologia adekwatna do opisywanego okresu. Widać ile w tym wszystkim
logiki, emocji oraz ram kulturowych, które teraz może ujrzeć również sam czytelnik.
To coś znacznie więcej niż tylko zbiór faktów historycznych. Wszystko to, począwszy
od doboru słownictwa i metafor, aż do dywagacji Orma nad sposobem zachowania członków
jego załogi i konsekwencjami złożonej przysięgi, pozwala czytelnikowi
uczestniczyć w świecie tętniącym życiem. Czytelnik nie jest tutaj jedynie
biernym obserwatorem, lecz może przy pomocy swojej wyobraźni stać się jednym z
powieściowych wikingów.
Jak przystało na opowieść o wikingach, Wilcze morze
jest generalnie powieścią ponurą, żeby nie powiedzieć, że wręcz mroczną. Chodzi
tutaj nie tylko o wszechobecną brutalną przemoc, lecz także o wizerunek losu
wikingów, który przecież wcale nie maluje się kolorowo. Wydaje się, że to
właśnie przysięga złożona na śmierć i życie tworzy niebezpieczną więź między
Zaprzysiężonymi, i wisi nad wszystkim, co robią. Z kolei sam Orm dziedzicząc
przywództwo po Einarze Czarnym coraz częściej zdaje sobie sprawę, że równocześnie
odziedziczył także sposób postrzegania własnej osoby. Podobnie jak Einar, on
także czuje się czasami kochany, a czasami wręcz znienawidzony przez członków
załogi. Temu wszystkiemu towarzyszą oczywiście czarna magia, zdrady oraz
zabójstwa. Niektórzy bohaterowie z ludzi przekształcają się w potwory.
W Wilczym morzu niektóre postacie są nam już znane z
poprzedniej części, natomiast jest też kilku bohaterów nowych, jak na przykład
irlandzki mnich o imieniu John. W powieści czytelnik raczej nie znajdzie
postaci kobiecych, nie licząc tych, które parają się czarną magią. Widać też
dość silny związek emocjonalny Orma z małym chłopcem, który w pewnym momencie
dołącza do Zaprzysiężonych i wraz z nimi pokonuje tę trudną drogę. Trzeba
przyznać, że chłopiec naprawdę wiele dobrego wnosi do fabuły. Z jednej strony
można odnieść wrażenie, że powieść, podobnie jak Skarb Attyli, jest
zamkniętą historią, lecz z drugiej wciąż nie wiemy, czy Zaprzysiężeni odnajdą
wreszcie upragniony skarb i jakie będą tego konsekwencje. Możliwe, że tego
wszystkiego dowiemy się dopiero w ostatnim tomie, bo nie sądzę, aby Robert Low
odkrył wszystkie karty w Białym kruku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz