środa, 3 czerwca 2015

Anna Herbich – „Dziewczyny z Powstania”











Wydawnictwo: ZNAK HORYZONT
Kraków 2014

       

Tu mówi Polska. Tu mówi Warszawa.
Tu mówi Warszawa. Warszawa wzywa.
Warszawa wzywa wszystkie wolne narody.*




Na temat Powstania Warszawskiego napisano już bardzo wiele. Na przestrzeni lat powstało mnóstwo wspomnień naocznych świadków tamtych wydarzeń; wypowiedzieli się także historycy i znawcy tematu. Od wielu lat toczą się dyskusje, które wywołują zarówno pozytywne, jak i negatywne emocje. Jedni uważają, że wybuch Powstania Warszawskiego był potrzebny, zaś inni uparcie twierdzą, że był to jedynie nieprzemyślany romantyczny zryw, który przyniósł tysiące niepotrzebnych ofiar nie tylko wśród żołnierzy, ale przede wszystkim w ludności cywilnej. Zapewne każda ze stron ma trochę racji. Kiedy spojrzy się na Powstanie Warszawskie z perspektywy lat, to faktycznie można je krytykować i wytykać ówczesnym dowódcom błędy, a robią to przede wszystkim ci, którzy urodzili się już po wojnie i raczej nie mają pojęcia o okrucieństwie hitlerowskiej okupacji, którą znają przeważnie z książek albo z opowieści rodzinnych.

Możliwe że ci, których dziadkowie bądź rodzice brali udział w Powstaniu Warszawskim nie są tak bardzo krytycznie do niego nastawieni, jak osoby niemające z nim nic wspólnego. Wielu z tych „mędrców” zapomina też, że człowiek w niewoli nie myśli racjonalnie. Żyjąc przez lata w ucisku i ciągłym strachu o własne życie i swoich bliskich, w ludziach w pewnym momencie zaczyna rodzić się wewnętrzny bunt, który w końcu znajduje swoje ujście w walce, nawet jeżeli ta walka z góry skazana jest na porażkę. Nie można bowiem bezczynnie patrzeć na to, jak wróg niszczy kraj i zabija niewinnych ludzi.  Łatwo jest krytykować, kiedy żyje się w bezpiecznym kraju, a z okna własnego mieszkania nie ogląda się ulicznych egzekucji Bogu ducha winnych ludzi. Łatwo jest krytykować, kiedy wróg nie łomocze do drzwi mieszkania i nie wywleka z niego nas i naszych bliskich, a potem nie ładuje do transportu i nie wywozi na przykład do Auschwitz na pewną śmierć. Łatwo jest krytykować, gdy nie widzi się gestapowca, który dla zabawy zabija albo uderza o mur głową niemowlęcia, trzymając je za nogi, aż mózg rozpryskuje się naokoło, i robi to na oczach jego matki. Dlatego zanim podejmiemy jakąkolwiek krytykę działań powstańców, zastanówmy się nad ich codziennym życiem i spróbujmy, choć w niewielkim stopniu wyobrazić sobie ich gehennę, którą zmuszeni byli przeżywać każdego dnia.

Historia pokazuje, że naród polski od zawsze był narodem walecznym. W obliczu ucisku Polacy potrafili podnieść głowy i stanąć do walki z wrogiem. Tak też było w przypadku podjęcia decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego. Już jesienią 1939 roku hitlerowcy rozpoczęli regularną eksterminację ludności Warszawy, zaczynając od środowisk inteligenckich, które w opinii nazistów były największym zagrożeniem dla ich polityki. Gestapo dokonywało wówczas masowych aresztowań ludzi po studiach na podstawie przygotowanych wcześniej list z ich nazwiskami. Aresztowanych umieszczano w więzieniach bądź wysyłano do obozów koncentracyjnych albo zwyczajnie bestialsko mordowano. Od roku 1942 nasilała się natomiast ilość ulicznych łapanek, wywożenia ludzi do obozów koncentracyjnych oraz na przymusowe roboty do III Rzeszy, nie wspominając już o masowych egzekucjach. Tego typu działania sprawiły, że znacząco zmniejszyła się liczba ludności zamieszkującej Warszawę.


Uprzątanie ciał ofiar po dokonaniu egzekucji na jednej
z ulic okupowanej Warszawy

W październiku 1940 roku wydzielono natomiast sporą cześć Śródmieścia, tworząc w ten sposób otoczone murem getto, w którym zaczęto gromadzić ludność żydowską zamieszkującą Warszawę. Przywożono tam także Żydów z pobliskich miejscowości. Tak więc ludność żydowska została poddana systematycznej i bezlitosnej eksterminacji. W kwietniu 1943 roku hitlerowcy przeprowadzili ostateczną likwidację getta, która zakończyła się powstaniem w getcie. Było to 18 kwietnia 1943 roku, i trwało do 8 maja. Walka z oddziałami SS okazała się nierówna. Przez cały czas funkcjonowania getta warszawskiego zamordowano w nim albo wywieziono do obozów koncentracyjnych trzysta siedemdziesiąt tysięcy Żydów. Po klęsce powstania w getcie, jego teren zrównano z ziemią.

Począwszy od momentu kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 roku, zaczęły się tworzyć w stolicy podziemne struktury ruchu oporu, natomiast Polska jako państwo nie podpisała aktu kapitulacji wobec III Rzeszy. Został więc utworzony rząd polski na emigracji, a na zachodzie powstały Polskie Siły Zbrojne we Francji i w Wielkiej Brytanii. Z kolei na terenie kraju zaczęły tworzyć się kolejne organizacje zbrojne, jak Polska Organizacja Zbrojna (POZ) czy Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), które w 1942 roku zostały przekształcone w Armię Krajową (AK) podporządkowaną polskim władzom na emigracji w Londynie. Tymczasem w czerwcu 1941 roku III Rzesza zaatakowała Związek Sowiecki, który w ten sposób stał się sprzymierzeńcem aliantów.

W roku 1944 Warszawa i okolice zostały podzielone na VII Obwodów Armii Krajowej, gdzie funkcjonowały zorganizowane struktury podziemnej armii. Z powodu zbliżających się Sowietów, dowództwo AK podjęło decyzję o rozpoczęciu otwartej walki zbrojnej w Warszawie. Celem akcji z jednej strony miało być pokonanie sił niemieckich, co umożliwiłoby Rosjanom zdobycie Warszawy, natomiast z drugiej objęcie władzy przez polskie struktury administracyjne w chwili wkroczenia Sowietów do stolicy. Niemniej dowództwo AK nie było w pełni świadome faktu, że przyszłe losy Polski zostały już przesądzone podczas konferencji teherańskiej (28. XI 1943-1. XII 1943), gdzie alianci bez udziału polskiego rządu na emigracji zdecydowali, że po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej, ziemie polskie dostaną się pod sferę wpływów Związku Sowieckiego, w którym władzę sprawował wówczas Józef Stalin. Na terenach polskich wyzwolonych w międzyczasie przez Sowietów Armia Czerwona, a zwłaszcza sowieckie oddziały NKWD dopuszczały się szeregu bestialskich aktów przemocy wobec oddziałów AK, w tym przymusowego rozbrajania i wywożenia do łagrów polskich żołnierzy. Dlatego jeśli ktoś uważa, że Polska drugą wojnę światową wygrała, to jest w błędzie. Polska tę wojnę przegrała, dostając się na prawie pięćdziesiąt lat pod but Związku Radzieckiego. Pomijając innych aliantów, drugą wojnę światową tak naprawdę wygrał Józef Stalin, zaś nie Polska. Dla nas prawdziwa wolność przyszła dopiero w 1989 roku. Fakt, że hitlerowcy ustąpili, wcale nie oznaczał, że odnieśliśmy zwycięstwo. W dodatku po wojnie komuniści rozpoczęli masowe prześladowania żołnierzy AK, których więziono albo skazywano na śmierć za udział w Powstaniu Warszawskim. O ile można było zrozumieć prześladowania ze strony wroga, o tyle bardzo trudno było pojąć tego typu działania ze strony Polaków będących na usługach ZSRR.


Przywódcy tak zwanej Wielkiej Trójki na konferencji w Teheranie w 1943 roku
Od lewej: Józef Stalin (1878-1945), Franklin Delano Roosevelt (1882-1945)
& Winston Churchill (1874-1965)

Wróćmy jednak do samego Powstania Warszawskiego, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku dokładnie o godzinie 17:00, choć pierwsze strzały było słychać już nieco wcześniej. Do walki przystąpiło około pięćdziesiąt tysięcy powstańców AK zorganizowanych w zgrupowania, które obejmowały bataliony i inne zbrojne formacje, a także niewielkie ilości innych organizacji podziemnych, w tym prokomunistycznej Armii Ludowej. Niestety, powstańcy byli bardzo słabo uzbrojeni, a problemy w dotarciu do zakonspirowanych magazynów broni sprawiły, iż w chwili wybuchu Powstania żołnierze posiadali zaledwie czterdzieści procent bardzo skromnych zapasów broni i amunicji. Walka podjęta jednocześnie w kilku dzielnicach przynosiła różne skutki. Na Pradze walki trwały zaledwie trzy dni, gdyż miażdżąca przewaga wroga sprawiła, iż powstańcy po tymczasowych sukcesach wrócili do podziemia, natomiast część z nich podjęła próbę sforsowania Wisły oraz wzmocnienia oddziałów powstańczych, które walczyły na lewym brzegu Wisły.

Już od pierwszych dni sierpnia toczyły się bardzo ciężkie walki na Woli, a właściwie w jej zachodniej części. Oddziały hitlerowskie wzmocnione czołgami spychały powstańców w stronę Śródmieścia oraz Starego Miasta, jednocześnie dokonując bezwzględnej rzezi ludności cywilnej. W ciągu tych kilku dni Niemcy wspomagani przez rosyjskich i azjatyckich odszczepieńców wymordowali około pięćdziesięciu tysięcy cywili. W dniu 11 sierpnia 1944 roku Wola poddała się. W sąsiedniej dzielnicy – Ochocie – walki rozgrywały się w wytyczonych punktach oporu. Znacznie gorzej uzbrojeni powstańcy przez niemalże dwa tygodnie stawiali opór atakującym oddziałom niemieckim. Niemniej 11 sierpnia Ochota również padła, aczkolwiek walki te sprawiły, że powstańcy z innych dzielnic mogli lepiej przygotować się do obrony.


Udzielanie pierwszej pomocy rannemu powstańcowi
źródło

Podczas trwania Powstania Warszawskiego w sierpniu i wrześniu, alianci podejmowali próby wsparcia żołnierzy AK, dostarczając im broni i amunicji. Niemniej tego rodzaju działania były mało skuteczne. Sowieci nie zgodzili się bowiem na lądowanie amerykańskich bombowców na swoich lotniskach, a to oznaczało, że Amerykanie musieli po dokonaniu zrzutu wracać do odległych baz znajdujących się we Włoszech. Fakt ten dodatkowo zwiększał straty wśród maszyn oraz załóg, które brały udział w akcji. Sporo zrzucanej broni trafiało też na tereny zajęte przez wroga. Po upadku Powstania Warszawskiego na rozkaz Adolfa Hitlera (1889-1945), opustoszała polska stolica przez trzy miesiące była rozkradana, jak również regularnie burzona i palona przez Niemców. Nie było domu, który by się zachował. W dzielnicach objętych Powstaniem zniszczeniu uległo około osiemdziesiąt pięć procent budynków. W dniu 17 stycznia 1945 roku przez zamarzniętą Wisłę do martwej stolicy wkroczyli żołnierze Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego.

Łączniczka na Nowym Świecie
tuż po wyjściu z kanału
źródło
Mówiąc czy pisząc o Powstaniu Warszawskim często zwraca się uwagę na bohaterstwo mężczyzn, którzy w nim uczestniczyli, natomiast nieco zapomina się o młodych i niezwykle odważnych kobietach, których rola w powstańczej walce była równie istotna. To one biegały z meldunkami po ulicach pomiędzy świszczącymi im nad głowami kulami wystrzelonymi z broni wroga. To one opatrywały rannych i ratowały im życie, a kiedy nie było już czego ratować, te kobiety robiły wszystko, aby powstaniec nie umierał w samotności. W tych potwornych warunkach, to one zapewniały żołnierzom godną śmierć.

W zeszłym roku w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego młoda dziennikarka – Anna Herbich – wydała wyjątkową książkę. Książkę, która jest swoistym dokumentem tamtych tragicznych dni. To na jej kartach czytelnicy mogą oczami jedenastu niezwykłych kobiet ujrzeć bohaterską walkę Polaków. Ta publikacja jest niezwykła, ponieważ tak naprawdę napisana jest nie przez Annę Herbich, lecz przez kobiety, które brały udział w Powstaniu Warszawskim. Dziennikarka jest tutaj, jak gdyby pośrednikiem pomiędzy bohaterkami książki a czytelnikiem. Tak więc Dziewczyny z Powstania to relacje kobiet, które w momencie wybuchu walk miały najwyżej po dwadzieścia lat. Każda z nich widzi Powstanie inaczej. Każda przeżyła je w inny sposób. Każda straciła kogoś bliskiego. Dla każdej z nich życie już nigdy nie było takie samo. Niemniej pomimo pewnych różnic łączy je jedno: miłość do Ojczyzny.

Na kartach książki czytelnik odnajdzie wzruszające wspomnienia następujących kobiet:

1.      Haliny Jędrzejewskiej pseudonim „Sławka”
2.      Haliny Wiśniewskiej
3.      Haliny Hołownia pseudonim „Rena”
4.      Zofii Radeckiej
5.      Jadwigi Bałabuszko-Sławińskiej pseudonim „Blizna”
6.      hrabiny Anny Branickiej-Wolskiej
7.      Krystyny Sierpińskiej pseudonim „Marzenka”
8.      Jadwigi Łukasik
9.      Teresy Łatyńskiej
10.  Janiny Różeckiej pseudonim „Dora”
11.  Ireny Herbich

Bohaterki Dziewczyn z Powstania opowiadają o horrorze, którego nie sposób sobie wyobrazić współczesnemu człowiekowi. Dla porównania niektóre z nich mówią też o swoim życiu sprzed wybuchu wojny. Widać wtedy jak bardzo te dwa okresy w ich życiu różniły się od siebie. Praktycznie każda z tych kobiet twierdzi – tak jak wspomniałam wyżej – że Polska wojnę przegrała. Pomimo że praktycznie wszystkie kobiety jeszcze raz poszłyby do Powstania, gdyby cofnąć czas, to jednak w ich wspomnieniach daje się wyczuć pewnego rodzaju rozczarowanie. Możliwe że jest ono spowodowane tym, iż po wojnie losy Polski nie były takie, jak powstańcy je sobie wyobrażali. Czy zatem ich krew została przelana na darmo? Na pewno nie. I o tym należy pamiętać.

Patrol sanitarny Wojskowej Służby Kobiet na ulicy Moniuszki 9 w Warszawie 

Wciąż piszę, że historie bohaterek Dziewczyn z Powstania są niezwykle tragiczne, choć nie brak w nich też szczęśliwych epizodów. Dziś trudno jest nam sobie wyobrazić sytuację, kiedy kobieta rodzi dziecko tuż przed godziną „W”, a jej mąż natychmiast po przyjściu na świat swojego potomka idzie walczyć za Ojczyznę, natomiast ona obolała z noworodkiem w ramionach musi ukrywać się w piwnicy przed nalotami. Nie może karmić swojego dziecka, bo nie ma pokarmu ani innego jedzenia, które przyjąłby jej synek. Jak zatem radzić sobie w takiej sytuacji? Przecież z ludzkiego punktu widzenia zarówno dziecko, jak i wymęczona porodem kobieta skazani są na śmierć, a jednak jakimś cudem udaje im się przeżyć. Takich cudów, których nie można niczym wytłumaczyć czytelnik znajdzie w tej książce bardzo wiele.

W niektórych z bohaterek Dziewczyn z Powstania nadal tkwi przekonanie, że gdyby dzisiejsza młodzież znalazła się w sytuacji, w której one znalazły się te siedemdziesiąt lat temu, to ci młodzi ludzie zachowaliby się podobnie. Czy aby na pewno? Dobrze jest w to wierzyć, lecz patrząc na przekonania współczesnej młodzieży nasuwa się zupełnie inny wniosek. Bardzo często – jako pedagog – spotykam się ze stwierdzeniem, że młodym ludziom historia nie jest do niczego potrzebna. A skoro nie jest potrzebna, to nie będą mieć z kogo i z czego czerpać wzorców do naśladowania. A jeżeli nie będą mieć się na kim wzorować, to czy w obliczu zagrożenia nie opuszczą swojego kraju i nie wyjadą tam, gdzie będą czuć się bezpieczni? Chciałabym się mylić.

Na koniec zachęcam wszystkich do przeczytania tej wyjątkowej publikacji. Takie wspomnienia naocznych świadków mogą naprawdę wiele zdziałać w świadomości człowieka, szczególnie młodego człowieka. Wierzę, że dzięki Dziewczynom z Powstania wiele osób inaczej spojrzy na problem Powstania Warszawskiego i drugiej wojny światowej. Oby takich książek powstawało jak najwięcej. Tylko niestety ich BOHATERÓW jest już coraz mniej.


Wywiad z Anną Herbich na temat Dziewczyn z Powstania można przeczytać tutaj.








* Odezwa, którą odczytano w języku angielskim na falach powstańczego radia Błyskawica w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego.