Wydawnictwo:
INSTYTUT WYDAWNICZY PAX
Warszawa
2009
Tytuł
oryginału: The Robe
Przekład:
Maria Skibniewska
Seria:
Z Feniksem
Działo
się to za panowania cesarza Tyberiusza Klaudiusza Nerona (42 p.n.e.-37 n.e.).
Tyberiusz był członkiem rodu Klaudiuszów, natomiast dzięki adopcji przez Oktawiana
Augusta (63 p.n.e.-14 n.e.) wszedł do rodu Juliuszów. Tak więc wszyscy kolejni
cesarze Imperium Rzymskiego aż do Nerona byli w mniejszym bądź większym stopniu
spokrewnieni z tymi dwoma rodami. Tyberiusz był synem Tyberiusza Klaudiusza
(ok. 85-33 p.n.e.) i Liwii Druzylli (58 p.n.e.-29 n.e.). Kiedy przyszły cesarz
miał zaledwie cztery lata Liwia rozwiodła się z jego ojcem. W 9 roku p.n.e.
Tyberiusz rozpoczął swój udział w życiu publicznym. Uczestniczył wówczas w
triumfie Augusta w związku z uczczeniem bitwy pod Akcjum. Natomiast mając
siedemnaście lat został kwestorem (finansistą). W 20 roku p.n.e. pojechał na
Wschód z misją dotyczącą zwracanych przez Partię znaków legionowych, które
zostały utracone przez Krassusa, Decydiusza oraz Marka Antoniusza. Po powrocie
wraz ze swoim bratem – Druzusem Starszym – wałczył z plemionami alpejskimi, a
następnie przez rok był namiestnikiem prowincji Galia Comata. Podczas swojej
działalności publicznej Tyberiusz sprawował również urząd konsula.
W
czasach panowania Oktawiana Augusta (27 p.n.e.-14 n.e.) Tyberiusz był dowódcą
wojsk i wielokrotnie odznaczył się ogromną odwagą podczas licznych kampanii,
szczególnie w Ilirii oraz Panonii i Germanii. Po wycofaniu się z działalności
publicznej oraz udaniu się na dobrowolne wygnanie na wyspę Rodos w 6 roku
p.n.e., Tyberiusz po kilku latach wrócił do łask. Stało się to wówczas, gdy
Oktawian August zdecydował się wyznaczyć go na następcę Gajusza i Lucjusza, którzy
byli synami Marka Agryppy – rzymskiego polityka i dowódcy wojskowego. Wówczas
Oktawian August adoptował Tyberiusza. Po śmierci Augusta, Tyberiusz
automatycznie objął urząd cesarza Imperium Rzymskiego. Niestety, zamiast
zyskiwać popularność, Tyberiusz bardzo szybko ją tracił, szczególnie w kręgach
senatorskich. Doszło także do zamieszania w wojskach nad Renem oraz prób
ogłoszenia Germanika cesarzem. Następnie podejrzewano Tyberiusza, iż ten ma coś
wspólnego z dość zagadkową śmiercią swojego powszechnie lubianego bratanka, o
otrucie którego oskarżono przyjaciela Tyberiusza – Gnejusza Kalpurniusza
Pizona. Ostatnie lata swojego panowania Tyberiusz spędził w odosobnieniu w
willi na wyspie Capri.
Tak więc
działo się to za panowania Tyberiusza, kiedy Palestyna była częścią Cesarstwa
Rzymskiego. W 63 roku p.n.e. została ona włączona do Imperium przez Pompejusza,
który zdobył wówczas Jerozolimę, i w związku z tym narzucił Judei trybut. Zanim
jednak przeniesiemy się do Palestyny, pozostańmy przez chwilę w Rzymie. To
tutaj w pięknej i bogatej willi mieszka rodzina senatora Gallio. Ponieważ stary
Tyberiusz przebywa już w odosobnieniu i praktycznie tylko „na papierze”
sprawuje władzę w Cesarstwie Rzymskim, w samym Rzymie rządzi niejaki Gajusz. Senator
Marek Gallio znany jest z tego, że zazwyczaj nie zgadza się z Gajuszem i jego
sposobem myślenia, co daje wyraźnie do zrozumienia na posiedzeniach senatu. Syn
Marka – Marcellus – jest rzymskim trybunem, którego uwielbiają nie tylko
kobiety. Przystojny i wesoły Marcellus swoim sposobem bycia przyciąga do siebie
niemalże każdego, kogo spotka na swojej drodze. Pomimo że jest żołnierzem, to
jednak nie zdarzyło mu się jeszcze pozbawić kogoś życia. Owszem, jego zręczność
we władaniu mieczem jest powszechnie znana, jednak jak do tej pory krew żadnego
nieszczęśnika nie zdążyła jeszcze splamić rąk młodego Gallio.
oryginalny plakat promujący film zrealizowany na podstawie powieści w 1953 roku reż. Henry Koster |
Marcellus
prowadzi naprawdę beztroskie życie. Bierze udział w licznych ucztach wydawanych
w Domu Trybunów, gdzie wino leje się strumieniami. Mężczyzna ma także
uwielbianą przez siebie siostrę – piętnastoletnią Lucję, która świata nie widzi
poza bratem. Z kolei przyjaciółka Lucji – Diana – jest do szaleństwa zakochana
w Marcellusie, lecz ten wydaje się w ogóle jej nie zauważać, a jeśli już jakimś
cudem na nią spojrzy, to traktuje ją niczym małą dziewczynkę, którą trzeba
pogłaskać po głowie dla lepszego samopoczucia. Diana bardzo cierpi z tego
powodu, ale nawet Lucja nie jest w stanie nic z tym zrobić. Marcellus nie myśli
jeszcze o ożenku.
W
domu senatora Gallio mieszka także spora grupa niewolników, którzy traktowani
są niczym członkowie rodziny. Owszem, każdy z tych służących wie, gdzie jest
jego miejsce, niemniej jednak nikt z rodziny Gallio nie okazuje im wyższości i
nie poniża, tylko dlatego, że pochodzą z podbitego przez Rzym kraju. Jednym z
takich osobistych niewolników Marcellusa jest Grek pochodzący z Koryntu o
imieniu Demetriusz. Jest tak bardzo oddany swojemu panu, iż rezygnuje nawet z
przyjęcia aktu wyzwolenia, który ten mu proponuje. Koryntczyk jest też
niezwykle waleczny i odważny, więc młody Gallio może w jego obecności czuć się
naprawdę bezpiecznie.
Beztroski
charakter Marcellusa Gallio kiedyś w końcu musiał się na nim zemścić.
Wielokrotnie ostrzegano go, aby panował nad swoim zachowaniem, szczególnie w
obecności wysokich dostojników rzymskich. Niestety, żadne prośby nie pomogły, i
tak oto nasz bohater podczas jednej z uczt wydawanych w Domu Trybunów wybucha
niepohamowanym śmiechem w sytuacji, kiedy powinien zachować szczególną powagę.
W głowie szumi wino, więc jakakolwiek szansa na zachowanie powagi jest wręcz
niemożliwa. Po wytrzeźwieniu Marcellus wie, że nawet interwencja jego
wpływowego ojca nic tutaj nie pomoże. Trzeba będzie ponieść karę albo ukorzyć
się przed Gajuszem. Na konsekwencje swojego nieprzemyślanego zachowania
Marcellus wcale nie musi długo czekać. Oto pewnego dnia odwiedza go inny trybun
z zawiadomieniem, iż ze skutkiem natychmiastowym został przeniesiony do Minoi,
gdzie ma objąć dowództwo nad oddziałem rzymskich żołnierzy. Mężczyzna wie, że
czeka go wiele lat zesłania. Minoa to miejsce, gdzie udają się najbardziej
buntowniczy trybuni. Marcellus zdaje sobie sprawę z tego, że Gajusz z niego
zakpił i dlatego wysyła go w miejsce najgorsze z możliwych. Niestety, nic już
nie można na to poradzić. Chyba tylko spakować manatki i wsiąść na pokład
okrętu udającego się do Minoi. Na tę wieść rozpacz ogarnia nie tylko rodzinę
młodego Gallio, ale przede wszystkim Dianę, która wie, że ukochanego może nie
ujrzeć nawet przez wiele lat albo i wcale.
Tymczasem
w Jerozolimie zbliża się święto Paschy. Oddział, którym dowodzi Marcellus musi
udać się tam, aby pilnować porządku. W tym gorącym czasie tłumy ludzi wylegają
na ulice miasta, więc ktoś musi dbać o to, aby nie dopuścić do niepotrzebnych
zamieszek. Oczywiście wraz z Marcellusem jest tam także jego oddany niewolnik –
Demetriusz. Pilnowanie porządku na ulicach to pestka w porównaniu z tym, co
czeka Marcellusa za kilka dni. Otóż, jego oddział dostaje rozkaz wykonania
egzekucji na pewnym Galilejczyku, który zdaniem oskarżających podburza lud
przeciwko władzy i Sanhedrynowi. Galilejczyk uznany jest za wichrzyciela i
buntownika, którego należy zgładzić i to jak najszybciej.
Richard Burton (1925-1984) jako trybun Marcellus Gallio & Jean Simmons (1929-2010) w roli Diany |
Marcellus
wraz ze swoimi żołnierzami bierze udział w procesie, któremu przewodniczy
ówczesny prokurator Judei – Poncjusz Piłat. Młody Gallio tak naprawdę nie wie o
co w tym wszystkim chodzi. Nie zna języka, którym posługują się tubylcy. Wie
tylko, że będzie musiał przybić do krzyża jakiegoś młodego mężczyznę, który
wypędził niedawno ze świątyni handlujących tam kupców, i tym samym naraził się
Sanhedrynowi. Dopiero w chwili wykonywania egzekucji na Galilejczyku, Marcellus
zdaje sobie sprawę z tego, co się właśnie dzieje na jego oczach. Lecz za namową
przyjaciela, który wie znacznie więcej na temat wykonywania tego rodzaju
egzekucji, wlał w siebie tak wiele wina, że teraz jest już tak pijany, iż
wszystko dociera do niego jak przez mgłę. Niestety, ukrzyżowani skazańcy, a
jest ich trzech, nie umierają tak szybko, jakby sobie tego życzyli trybuni. A
zatem czymś trzeba umilić sobie czas oczekiwania na ich śmierć. W związku z tym
żołnierze rzucają kości i grają o szatę (tunikę) jednego z nich. Wygrywa
oczywiście Marcellus Gallio. Od tej chwili życie młodego Rzymianina zmienia się
diametralnie. Mężczyzna nie jest już tym samym człowiekiem, którego wszyscy
znali. Popada wręcz w obłęd, nad którym nie panuje. Tak naprawdę sam nie wie,
co się z nim dzieje. Rodzina Marcellusa jest załamana, kiedy widzi, w jakim
stanie jest młody Gallio. Wieść o jego chorobie lotem błyskawicy rozchodzi się
po całym Rzymie, aż wreszcie dociera do samego Tyberiusza. Czy Rzymianinowi uda
się wrócić do zdrowia? Co tak naprawdę stało się w Jerozolimie, że Marcellus
nie potrafi już normalnie żyć? Kim był Człowiek, którego trybun ukrzyżował? Czy
młody Gallio zdoła dowiedzieć się tego kiedykolwiek? A co z Dianą? Czy nadal
będzie go tak mocno kochać, wiedząc, że ten stracił rozum?
Jay Robinson (1930-2013) w roli cesarza Kaliguli |
Szata
to światowy bestseller, który swoją premierę miał w 1942 roku. To właśnie wtedy
Lloyd C. Douglas (1877-1951) wypuścił swoją powieść w świat. Powieść, która od
pierwszej chwili zdobyła uznanie czytelników. Książka tak bardzo zawładnęła ludzkimi
sercami, że doczekała się wielu wznowień. To właśnie ludzie poruszeni piękną
historią rzymskiego trybuna – Marcellusa Gallio – prosili wydawców o
dokonywanie kolejnych wznowień tejże książki. Wydanie, które przeczytałam
również zostało przygotowane na wyraźne życzenie czytelników. W Polsce po raz
pierwszy Szata ukazała się w 1976 roku i od tej chwili wznawiano ją
dwadzieścia jeden razy! Z kolei w 1953 roku na podstawie książki został
zrobiony film, który wzrusza do dziś. Wystarczy przeczytać komentarze w
Internecie, aby się o tym przekonać. W roli Marcellusa Gallio wystąpił
niezapomniany Richard Burton. Lloyd C. Douglas oprócz tego, że był pisarzem,
był również pastorem, podobnie jak jego ojciec. Swoją pierwszą powieść napisał dopiero
w wieku pięćdziesięciu lat.
Dla
mnie Szata nie jest nową powieścią, ponieważ – podobnie jak trylogię
Francine Rivers pod tytułem Znamię lwa – czytałam ją wiele lat temu.
Wciąż miałam tę książkę w pamięci i wiedziałam, że kiedyś do niej wrócę. Jest
to naprawdę piękna historia, która opowiada o przemianie głównego bohatera pod
wpływem okoliczności, w których zupełnie przypadkowo przyszło mu brać udział.
Wstrząs, jakiego doznał będzie skutkował w jego dalszym życiu, aż doprowadzi
Marcellusa do Prawdy, w imię której poświęci ostatecznie to, co najcenniejsze. Jest
to również historia niesamowitej przyjaźni pomiędzy zwykłym niewolnikiem a
Rzymianinem z wyższych sfer. Taka przyjaźń nie zdarzała się w tamtych czasach
często, ponieważ niewolnicy byli traktowani przez swoich panów w kategoriach
przedmiotów. Kobiety z reguły służyły też do zaspokajania męskich potrzeb
seksualnych.
Szata
to również opowieść o pięknej miłości pomiędzy mężczyzną a kobietą. O miłości,
której nie jest w stanie zabić ani okrutny i chory psychicznie nowy cesarz Kaligula,
zwany „Bucikiem”, ani nawet sama śmierć. Bohaterowie zmuszani są także do
dokonywania szeregu trudnych wyborów, które z ludzkiego punktu widzenia mogą
wydawać się dość absurdalne, lecz tak naprawdę mają one w sobie ogromną
wartość. Książka nie bez powodu zaliczana jest do gatunku klasyki światowej.
Żadna inna powieść Lloyda C. Douglasa nie wzbudziła w czytelnikach takiego
zachwytu, jak właśnie Szata. Autor stworzył również opowieść o Wielkim
Rybaku oraz napisał książkę pod tytułem Wspaniała obsesja, której akcja
rozgrywa się w Ameryce lat 20. XX wieku. Z kolei Szata porównywana jest
do Sienkiewiczowskiego Quo Vadis, lecz w moim odczuciu jedyne, co łączy
te dwie powieści to tło historyczne, zaś reszta to już zupełnie inna historia.
Czytałam ,,Szatę,, wiele lat temu i jest to niezapomniana książka:)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Nic dodać, nic ująć. Ja też tę książkę czytałam wiele lat temu, jeszcze jako nastolatka, ale wtedy odebrałam ją trochę inaczej niż teraz. Jednak wiek swoje robi i w miarę upływu lat nawet te same książki odbiera się inaczej. :-)
UsuńMoja bibliotekarka ostatnio polecała mi tę powieść i zastanawiałam się czy warto, Myślę, że po Twojej opinii jestem już pewna, iż nie pominę tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest dość gruba, bo liczy sobie prawie 670 stron. Należy do gatunku literatury chrześcijańskiej, więc obecnie wiele osób może mieć problem z sięgnięciem po nią. Dla mnie to jest cud literatury i o takich cudach będę tutaj czasami pisać. Poza tym, nie bez powodu "Szata" doczekała się tylu wznowień i ekranizacji. I to mnie bardzo cieszy. Pomino tych rozmaitych nagonek, są jednak ludzie, dla których takie powieści mają ogromną wartość. :-)
UsuńDla mnie im grubsza książka tym lepsza, a sam motyw chrześcijański mnie nie przeraża już tak bardzo jak kilka miesięcy wcześniej, dlatego jeszcze bardziej mnie przekonałaś :)
UsuńMnie nigdy motyw chrześcijański nie przerażał, bo i nie było nigdy ku temu powodów. Mnie przerażają zupełnie inne książki, w których niektórzy zaczytują się bez pamięci, ale nie chcę się o tym rozpisywać ani podawać konkretnych tytułów. Cieszę się natomiast, że Cię zachęciłam i mam nadzieję, że książka Ci się spodoba. Zawsze też możesz najpierw obejrzeć film. Jest dostępny w Internecie za darmo. :-)
UsuńO nie, najpierw książka, potem film. To moje motto :)
UsuńRozumiem. Ja też tak mam, że najpierw czytam, a potem oglądam. Ale akurat w tym przypadku ekranizacja nie zawodzi, przynajmniej moim zdaniem. :-)
Usuńmuszę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba. :-)
UsuńCzytałam ją bardzo dawno, w czasach liceum chyba, i bardzo mi się ta powieść podobała. A druga, mniej więcej w tym klimacie to Ben Hur:)
OdpowiedzUsuńJa też "Szatę" czytałam po raz pierwszy w liceum, ale wtedy w głowie było trochę inaczej, więc odbiór powieści też był inny, choć nie zapomniałam o tej książce przez te wszystkie lata. Natomiast "Ben Hura" oglądałam. Przepuszczam, że za jakiś czas sięgnę i po książkę. :-)
UsuńO, starożytny Rzym to zdecydowanie moje klimaty, jak znajdę, to przeczytam :) Mogę Ci polecić 'Ja, Klaudiusz' roberta gravesa. Raz, że to świetna książka świetnego pisarza, to jeszcze całkiem poprawna historycznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za rekomendację! Znam twórczość Roberta Gravesa. Dawno temu czytałam jego powieści i pewnie za jakiś czas do nich wrócę, bo ostatnio mam tendencję do powrotów do dobrych i sprawdzonych książek. W tych nowościach, które są teraz wydawane naprawdę trudno jest mi znaleźć coś dla siebie. :-)
UsuńMasz racje Agnes, to niezapomniane cudo. Czytalam je gdzies na poczatku stuiow chyba i do dzis pamietam. Ta ksiazka wryla sie w glowe i serce i nadal tam tkwi. Jak znajde to przeczytam ponownie, choc nie mam tego w zwyczaju. Nie wiedzialam o filmie.
OdpowiedzUsuńKaska
Film jest już dość stary. Wielu aktorów już niestety nie żyje. Może kiedyś ktoś na podstawie tej książki zrealizuje nową produkcję. Tylko jakoś trudno jest mi sobie wyobrazić aktorów młodego pokolenia w rolach bohaterów powieści. Ale z drugiej strony, moim zdaniem, Polacy robią bardzo dobre filmy historyczne, więc może ktoś od nas pokusi się na tę produkcję. :-)
Usuń