czwartek, 25 września 2014

Sabine Ebert – „Tajemnica znachorki” #1














Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Katowice 2010
Tytuł oryginału: Hebammen-Saga. Das Geheimnis der Hebamme
Przekład: Daria Kuczyńska-Szymala




W epoce średniowiecza znachorki wielokrotnie traktowane były niczym czarownice i nawet trafiały na stos z powodu swojej profesji. Chociaż nagminnie korzystano z ich usług, to jednak nierzadko uważano, iż zajmują się one czarną magią i rzucają klątwy, a nawet są zdolne podać truciznę swoim wrogom lub zrobić to na czyjeś zlecenie za niemałe pieniądze. Niemalże każda średniowieczna osada miała w swoich murach znachorkę – albo jak kto woli cudotwórczynię – która zastępowała mieszkańcom felczera bądź wykształconego medyka, na którego z reguły stać było jedynie tę bogatszą część ówczesnego społeczeństwa. Tak więc znachorka-zielarka musiała nie tylko leczyć choroby czy opatrywać rany rycerzom wracającym z pola bitwy, ale też bardzo często wzywana była do porodów i wtedy pełniła rolę akuszerki. Pomimo że obawiano się jej nieprzeciętnych zdolności leczniczych, to jednak na brak pracy raczej narzekać nie mogła.

Frankonia to kraina historyczna położona na południu Niemiec, niegdyś zwanych Świętym Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego. W epoce średniowiecza Frankonia stanowiła jedno z pięciu księstw niemieckich, obok Lotaryngii, Szwabii, Bawarii i Saksonii. W tym momencie najbardziej interesuje nas okres panowania Fryderyka I Barbarossy, zwanego też Rudobrodym. To właśnie za jego rządów rozgrywa się akcja Tajemnicy znachorki. Fryderyk I Barbarossa pochodził z dynastii Hohenstaufów i był bratankiem oraz następcą Konrada III Hohenstaufa (1093-1152), a także ojcem – między innymi – Henryka VI Hohenstaufa (1165-1197) i Filipa Szwabskiego (1177-1208).

Władzę w Szwabii Fryderyk Rudobrody objął po swoim ojcu – Fryderyku II Jednookim (1090-1147). Po wyborze na niemieckiego króla, nowy władca załagodził konflikt pomiędzy rodem Welfów, uznając roszczenia księcia Saksonii – Henryka Lwa (1129-1195) – do Bawarii. Z kolei latem 1157 roku Fryderyk I Barbarossa wyprawił się na Polskę celem obrony praw księcia Władysława II Wygnańca (1105-1159), zmuszając Bolesława IV Kędzierzawego (ok. 1122-1173) do złożenia hołdu w podpoznańskim Krzyszkowie. Wprowadzenie pokoju w Niemczech, jak również uzyskanie współpracy z książętami, umożliwiło Fryderykowi Rudobrodemu rozpoczęcie odbudowy władzy cesarskiej we Włoszech. Aby swoje plany wprowadzić w czyn, Fryderyk aż sześć razy podczas swojego panowania wyprawiał się za Alpy. Wśród najważniejszych wydarzeń z życia Fryderyka I Barbarossy wymienia się również zdobycie i zburzenie Mediolanu (1162), klęskę w bitwie pod Legnano (1176), pokonanie Henryka Lwa (1180) oraz przewodzenie trzeciej krucjacie w 1189 roku.


Fryderyk I Barbarossa (ok. 1125-1190) na sejmie w Besançon w 1157 roku.
Obraz powstał w 1859 roku.
autor: Hermann Freihold Plüddemann (1809-1868)


Wróćmy zatem do wspomnianej wyżej Frankonii, gdzie rozpoczyna się akcja powieści. Jest rok 1167. Młoda pomocnica miejscowej znachorki zostaje wezwana na dwór kasztelana Wulfharta. Dziewczyna praktycznie zostaje siłą oderwana od łóżka umierającej uzdrowicielki, przy boku której zdobywała wiedzę. Marta nie ma najmniejszej ochoty jechać na dwór kasztelana, ponieważ nie jest dla nikogo tajemnicą, że kasztelan to człowiek okrutny i choćby najdrobniejsze przewinienie karze chłostą, obcięciem członków albo wręcz śmiercią. Oczywiście nie robi tego własnymi rękoma. Od tego są przecież jego wierni rycerze. Marta ma tylko czternaście lat, więc jej wiedza na temat uzdrawiania nie jest jeszcze na tyle dobra, aby mogła sobie bez problemów poradzić przy chorym. Pełna strachu i złych przeczuć staje jednak przy łóżku żony Wulfharta i robi wszystko, aby tylko przedwczesny poród Irmhildy przebiegł prawidłowo. Niestety, dziecko rodzi się martwe, czego nigdy kasztelan jej nie wybaczy. Przecież Marta miała sprawić, że na świat przyjdzie jego następca! Dla Wulfharta nie ma żadnych tłumaczeń. On wie lepiej. Wie, że to młoda zielarka zawiniła, dlatego musi ponieść karę. To przez nią Wulfhart nigdy nie będzie miał syna! Ale czy to na pewno jest wina Marty? Czy dziewczyna faktycznie popełniła jakiś błąd, na skutek którego Irmhilda wydała na świat martwe dziecko?

Na przerażające konsekwencje porodu młodej żony kasztelana nie trzeba długo czekać. Na Martę zostaje wydany wyrok, na mocy którego ma ona stracić obydwie dłonie i stopy. Aby nie zostać okaleczoną, Marta musi uciekać ze swojej wsi. Jednak zanim to się stanie, dziewczyna będzie świadkiem ogromnego okrucieństwa, jakiego wobec jej umierającej nauczycielki dopuszczą się podwładni Wulfharta. W końcu Marcie udaje się zbiec i w mrokach lasu dołączyć do grupy uciekinierów, którzy również mają już dosyć twardych i krwawych rządów Wulfharta. Ludzie ci postanawiają opuścić wioskę, aby gdzieś na terenie Saksonii zacząć inne życie i tam założyć nową osadę. Na czele grupy stoi niesamowicie przystojny i szlachetny rycerz – Chrystian, który jest w służbie miśnieńskiego margrabiego – Ottona z Wettinu (1125-1190). Czy osadnikom uda się dojść do miejsca przeznaczenia, aby tam założyć nowy dom i zacząć życie od początku? Czy Marta naprawdę może czuć się bezpieczna wśród swoich towarzyszy podróży? A może rozgniewany Wulfhart rozkaże ją ścigać, aby móc w ten sposób doprowadzić do wykonania wyroku? Czy przygarnięcie Marty nie ściągnie na osadników zagrożenia ze strony wrogów?

okładka drugiego wydania
tłum. Daria Kuczyńska-Szymala
przewidywana data premiery
29.10.2014
Sabine Ebert to pisarka, której nie znałam do tej pory. Ponieważ ostatnio zapałałam ogromną sympatią do literatury niemieckiej – szczególnie tej historycznej – pomyślałam sobie, że Tajemnica znachorki może okazać się książką naprawdę godną uwagi. I nie pomyliłam się. Ten debiut powieściowy napisany jest z niesamowitym rozmachem. Pomimo że staram się nie porównywać ze sobą poszczególnych autorów, to jednak w tym przypadku nie umiałam powstrzymać się od ustawienia Sabine Ebert w jednym rzędzie z Iny Lorentz. Jak zapewne wiecie, w powieściach Iny Lorentz zaczytuję się już od dłuższego czasu, tak więc i Tajemnica znachorki zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.

Przede wszystkim należy pamiętać, że nie jest to powieść jedynie historyczna, ale też przygodowa. Jej fabuła oparta jest na legendzie o rycerzu Chrystianie, który wyruszył niegdyś na czele grupy osadników w poszukiwaniu nowego miejsca do życia. Ludzie ci trafili pod panowanie Ottona z Wettinu, który po jakimś czasie zyskał przydomek „Bogaty”. Dlaczego? Otóż, w wiosce, którą założyli Frankończycy na terenie Saksonii, zupełnie przypadkowo natrafiono na złoża srebra. Po latach na miejscu Chrystianowa powstało bardzo dobrze znane dziś miasto Freiberg. Miejscowość kojarzona jest nie tylko z bogatymi złożami srebra odkrytymi w XII wieku, ale też z rozwojem górnictwa. Oczywiście, sama historia rycerza Chrystiana jest fikcyjna, pomimo że żył on naprawdę. Niestety, nie zachowało się zbyt dużo informacji na jego temat, więc Autorka była zmuszona pomóc sobie własną wyobraźnią.

Tych postaci stricte historycznych spotykamy na kartach powieści całkiem sporo. Mieszają się one jednak z bohaterami fikcyjnymi, z których na pierwszy plan wysuwa się właśnie znachorka Marta. Podczas podróży do nowego lepszego miejsca, dziewczyna pada ofiarą wielu dramatycznych sytuacji. Musi podejmować decyzje zagrażające jej życiu. Nie tylko stale kogoś leczy, ale również podejmuje działania, które w żadnym razie nie przystoją ówczesnej średniowiecznej kobiecie. Na pewno nie brak jej przyjaciół. Przyjaciół nie brakuje również samemu Chrystianowi. Bez ich pomocy ani Marta, ani Chrystian raczej nie byliby w stanie dokonać niczego wielkiego. Ale są też zagorzali wrogowie i to ich należy się wystrzegać za wszelką cenę.

Tajemnica znachorki to powieść, która posiada kilka wątków. To, co zwraca szczególną uwagę, to fakt, iż akcja rozgrywa się, jak gdyby na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest Marta i jej życie, zaś drugi plan – choć wcale nie mniej ważny – to kwestia osobistych porachunków pomiędzy Chrystianem a jego odwiecznym wrogiem – Randolfem, który jednocześnie jest najpotężniejszym wasalem Ottona z Wettinu. Sam Chrystian musi niejednokrotnie udowadniać swoją dobrą wolę wobec miśnieńskiego margrabiego. Lecz jak może to zrobić, skoro okrutny Randolf wciąż skutecznie mu to uniemożliwia?

W powieści nie brak też wątków damsko-męskich. Oczywiście w ich centrum znajduje się piękna Marta, która praktycznie przez całą powieść skrywa tajemnicę, a ta za nic nie może dotrzeć do uszu Chrystiana. Co takiego ukrywa młodziutka znachorka? Czy ujawnienie sekretu może być niebezpieczne dla rycerza, skoro to właśnie przed nim tak skutecznie stara się go ukryć?

Tajemnica znachorki to pierwsza część cyklu o zielarce Marcie. Na niemieckim rynku wydawniczym do tej pory ukazało się pięć tomów tej serii, natomiast w Polsce tylko dwa. Miejmy nadzieję, że na tych dwóch częściach się nie skończy. Optymizmem napawa mnie fakt, iż już niedługo nakładem wydawnictwa SONIA DRAGA ukaże się wznowienie Tajemnicy znachorki. Jeśli o mnie chodzi, bardzo chciałabym poczytać o dalszych losach uzdrowicielki Marty. Wydaje mi się, że Sabine Ebert podążyła śladem Iny Lorentz i stworzyła serię na miarę opowieści o nierządnicy Marii Schärer-Adler.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz