czwartek, 18 września 2014

Barbara Taylor Bradford – „Tajemnica Emmy” #4

















Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
Wrocław 2006
Tytuł oryginału: Emma Harte Saga. Emma’s Secret
Przekład: Magda Białoń-Chalecka





Kiedy po śmierci kogoś bliskiego porządkujemy jego rzeczy, wówczas może zdarzyć się, że zupełnie niespodziewanie natrafimy na coś, co nieodwracalnie odmieni nasze życie albo życie któregoś z członków naszej rodziny. Nigdy tak naprawdę do końca nie dowiemy się, jakie tajemnice skrywała osoba, która właśnie zmarła. Nigdy też nie możemy być pewni tego, iż człowiek, z którym mieszkaliśmy pod jednym dachem przez wiele lat, mówił nam o wszystkim. Możliwe, że w jego życiu były sekrety, których ujawnienie groziłoby wielką rodzinną katastrofą. Czasami lepiej jest milczeć, aniżeli ujawniać coś, co przysporzyłoby tylko cierpień osobom najbardziej zainteresowanym. Niewykluczone też, że ktoś kiedyś przyrzekł dochowania tajemnicy i nic nie mogło zmusić go do tego, aby ją zdradzić. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ fabuła powieści, o której dzisiaj piszę, dotyczy sekretu skrywanego przez kilkadziesiąt lat. Tajemnica ta ujrzała światło dziennie zupełnie niespodziewanie i było to dopiero trzydzieści lat po śmierci osoby, która ją ukrywała.

Ostatnio dość mocno tkwię w świecie, gdzie swoje rządy sprawuje legendarna Emma Harte wykreowana doskonałym piórem Barbary Taylor Bradford. Po dwukrotnym przeczytaniu trzech poprzednich tomów tej naprawdę wyjątkowej sagi rodzinnej, wreszcie sięgnęłam po część czwartą, która powstała znacznie później, niż Kariera Emmy Harte, Spadkobiercy Emmy Harte i Być najlepszą. Autorka Tajemnicy Emmy napisała ją na wyraźne życzenie czytelników. Tak naprawdę po stworzeniu trzeciego tomu tej serii, Barbara Taylor Bradford pragnęła definitywnie pożegnać się z niezniszczalną Emmą Harte, która nawet po śmierci w pewien sposób opiekowała się swoimi spadkobiercami. Na szczęście dla czytelników Autorka podjęła się napisania jeszcze czterech kolejnych tomów, rozpoczynając je właśnie Tajemnicą Emmy.

Akcja książki ma miejsce trzydzieści lat po śmierci założycielki rodu, czyli w 2001 roku. Jej ubóstwiani wnukowie nie są już tacy młodzi. Praktycznie wszyscy mają już około sześćdziesięciu lat, lecz mimo to doskonale sobie radzą w interesach. Niemniej, tym razem to nie oni wysuwają się na pierwszy plan, lecz robią to ich dzieci, czyli prawnuki Emmy Harte. Ale nie tylko rodzina Harte’ów ma tutaj znaczenie. Jeśli ktoś czytał poprzednie tomy, bądź też uważnie śledził moje wcześniejsze wpisy odnośnie tej sagi, to wie, iż oprócz rodu Harte’ów, głównymi bohaterami są także przedstawiciele klanów O’Neillów oraz Kallinskich. Ci drudzy to Żydzi, których pradziadka młodziutka Emma niegdyś uratowała przed pobiciem przez ulicznych chuliganów nie tolerujących ludzi pochodzenia żydowskiego. Potem wszystko potoczyło się dość szybko i Emma Harte związała się z Kallinskimi na całe życie. Podobnie rzecz przedstawiała się z O’Neillami. Swojego najserdeczniejszego przyjaciela – Blackie’go O’Neilla – Emma poznała jeszcze w latach swojej służby na dworze Adama Fairleya. Gdyby nie ten tryskający niezwykłym humorem Irlandczyk, zapewne Emma nie przeżyłaby wielu życiowych porażek. To on zawsze stał przy niej i był dla niej niczym skała, na której mogła się oprzeć w najtrudniejszym okresie swojego życia.

Wróćmy jednak do roku 2000, bo to właśnie wtedy w Nowym Jorku umiera niejaka Glynnis Jenkins Hughes. Przy łożu śmierci staruszki czuwa jej ukochana wnuczka o męskim imieniu Evan. Dziewczyna jest załamana, ponieważ wie, że babcia niedługo odejdzie. Seniorka była i jest dla niej kimś naprawdę wyjątkowym. Evan zawsze mogła na nią liczyć. Glynnis wiele ją nauczyła i była dla niej matką w chwilach, gdy biologiczna matka nie mogła się nią zająć ze względu na stan zdrowia. Przy łóżku babci Evan czeka na swojego ojca, który obiecał zjawić się w szpitalu jak najszybciej. Niestety, Owen Hughes spóźnia się, a czasu jest coraz mniej. Kiedy Glynnis na chwilę odzyskuje przytomność, stara się pożegnać ze swoją wnuczką. Pyta też o syna. Lecz nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Tuż przed wydaniem z siebie ostatniego oddechu, Glynnis Hughes wymawia słowa, których Evan nie rozumie. Otóż, umierająca staruszka prosi wnuczkę, aby ta jak najszybciej poleciała do Londynu i odnalazła Emmę Harte, która posiada klucz do jej przyszłości. Po tych słowach kona, pozostawiając Evan nie tylko w ogromnej rozpaczy, ale także w niepewności, ponieważ dziewczyna nie rozumie o co tak naprawdę chodziło babci. Evan nie wie, kim jest wspomniana przez Glynnis Emma. Nie ma też pojęcia, dlaczego powinna się udać akurat do niej. O jakim kluczu do przyszłości Evan mówiła babcia? Ojciec dziewczyny także nie umie tej sprawy wyjaśnić. Słowami swojej matki jest równie mocno zaskoczony jak jego córka.

Mija kilka miesięcy. Evan i jej rodzinie udało się już w pewnym stopniu zaakceptować rzeczywistość bez ukochanej Glynnis. Ponieważ panna Hughes jest wykształcona w dziedzinie mody, dochodzi do przekonania, że nie będzie nic złego w tym, jeśli faktycznie wypełni ostatnią wolę swojej babci i uda się do Anglii, aby spotkać się z Emmą Harte. Oczywiście nie ma pojęcia, że Emma nie żyje już od trzydziestu lat. Gdy dociera na miejsce i stosunkowo łatwo dostaje pracę w Harte’s, okazuje się, że ta młoda Amerykanka jest łudząco podobna do ulubionej wnuczki Emmy Harte – Pauli McGill Harte Amory Fairley O’Neill. Kim zatem jest Evan Hughes? Czy faktycznie jest spokrewniona z rodziną Harte’ów? A może McGillów z powodu rzucającego się w oczy podobieństwa do córki Paula McGilla? Na chwilę obecną nikt tego nie wie. Nie wie tego nawet sama zainteresowana. Złośliwi twierdzą, że Evan może chodzić o spadek, więc przyleciała do Londynu, aby domagać się swojej części. Czy tak jest naprawdę? Czy Glynnis Hughes wysłała wnuczkę do Anglii właśnie po pieniądze Harte’ów? Czy to one stanowią klucz do jej przyszłości?

Jedno z wydań amerykańskich.
Wyd. St. Martin's Press
Nowy Jork 2004
Tymczasem córka Pauli i Shane’a O’Neillów – Linnet – przygotowuje wystawę, na której planuje pokazać przepiękne stroje pochodzące z minionej epoki. Mają się na niej znaleźć bogato zdobione kreacje, których właścicielką była jej prababka – Emma Harte. W przygotowaniu wystawy pomaga jej kuzynka – lady India Standish. Poszukując pewnej wyjątkowej sukni należącej niegdyś do ich prababki, kobiety natrafiają na pięknie zdobioną skrzynkę, w której odnajdują pamiętniki Emmy Harte. Okazuje się bowiem, że legendarna założycielka rodu regularnie pisała je w latach drugiej wojny światowej. Czy w tych dziennikach kryje się sekret tajemniczego pochodzenia Evan Hughes? A może Evan to również prawnuczka Emmy Harte? W końcu w młodości Emma była bardzo piękną i odnoszącą sukcesy kobietą, do której mężczyźni lgnęli niczym ćmy do światła. Możliwe zatem, że z którymś z nich doczekała się nieślubnego dziecka, które z oczywistych powodów i w tajemnicy musiała oddać komuś na wychowanie. Czy po przeczytaniu pamiętników członkowie rodziny dowiedzą się wreszcie prawdy skrywanej przez dziesiątki lat?

Przyznam, że książkę przeczytałam jednym tchem. Nie potrafiłam się od niej oderwać i nie umiałam odłożyć jej na półkę, a potem – po jakimś czasie – do niej wrócić. Podobnie jak w przypadku poprzednich części, tutaj także spotykamy bohaterów, którzy w pewnym stopniu nie są realni. Są wyidealizowani. Dlaczego? Otóż, pomimo upływu lat, oni wciąż są piękni i młodzi i praktycznie żadna z tych postaci nie uskarża się na choćby nawet najmniejsze dolegliwości charakterystyczne dla swojego wieku. Nawet ponad dziewięćdziesięcioletnia staruszka jest przedstawiona jako kobieta, dla której czas się zatrzymał. Bohaterowie Tajemnicy Emmy to jak gdyby ludzie z zupełnie innego świata. Pomijam już ich niesamowite bogactwo, które Barbara Taylor Bradford zaznacza praktycznie w każdym rozdziale, opisując dość precyzyjnie biżuterię, ubrania, a także posiadłości oraz wyposażenia wnętrz. Na tej podstawie czytelnik może dojść do wniosku, że są to w pewnym sensie wzorce nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. No cóż, zapewne tak właśnie wygląda człowiek sukcesu żyjący w brytyjskim społeczeństwie. Podobnie jak w poprzednich tomach, tutaj również ta kwestia mi nie przeszkadzała. Lubię takie bajkowe i wyidealizowane klimaty, więc dla mnie pod tym względem powieść jest bez zarzutu. Niestety, kiedy próbowałam te postacie wcisnąć w polskie realia, wówczas wydały mi się karykaturami. Okazuje się bowiem, że każda społeczność i naród rządzą się własnymi prawami, których należy przestrzegać nawet w literaturze, ponieważ w innym przypadku można stworzyć jedynie parodię tego, co naprawdę chcielibyśmy pokazać czytelnikowi.

Oczywiście prawnuki Emmy Harte wraz ze swoimi rodzicami zajmują się majątkiem, który otrzymali w spadku po założycielce rodu. Podobnie rzecz przedstawia się w przypadku O’Neillów i Kallinskich. Oni również prowadzą interesy, które rozpoczęli ich przodkowie. Praktycznie nikt nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. Identycznie sprawa prezentuje się, jeśli chodzi o związki damsko-męskie. Nikogo już nie dziwi, że członkowie poszczególnych klanów zakochują się w sobie i płodzą potomstwo. Niektórzy jednak uważają to za kazirodztwo, ale są to ci, którzy niegdyś zostali zepchnięci na rodzinny margines z powodu swoich zdrad wobec rodu. Takie zachowanie może więc być usprawiedliwione zawiścią i zazdrością, które z pewnością temu towarzyszą. Do tego dochodzi przeogromna chęć zemsty, bo tak naprawdę rachunki nie zostały jeszcze do końca wyrównane.

Co ważne, w czwartym tomie znów ożywa Emma Harte, a to za sprawą jej pamiętników. Książka podzielona jest na trzy części i jedną z nich są lata wojenne, a dokładnie lata 40. XX wieku. Znów spotykamy bohaterów, których poznaliśmy w Karierze Emmy Harte. Tym razem jednak ich życie nie kręci się wokół zarabiania pieniędzy, lecz dramatu wojny. Na kartach powieści żyje również ówczesny brytyjski premier – Winston Churchill. Są także piloci RAF-u (z ang. Royal Air Force).

Przede mną trzy kolejne tomy tej serii. Bardzo jestem ciekawa w jaki sposób Barbara Taylor Bradford poprowadziła dalsze losy swoich bohaterów. W moim odczuciu ta saga rodzinna jest niesamowita. Nie przeszkadza mi, że zostaję przeniesiona do świata wyidealizowanego, choć wcale nie wolnego od problemów i dramatów, jak choćby przemoc w rodzinie czy niespodziewana śmierć najbliższych. Niemniej, nie są to kwestie, które stanowią trzon fabuły. One znajdują się jak gdyby na drugim planie, a problemy, które się z nimi wiążą są dość szybko i łatwo rozwiązywane. Dlaczego? Ponieważ bohaterowie mają wokół siebie kochających członków rodziny oraz oddanych przyjaciół, a przecież na nich zawsze mogą liczyć.

Myślę, że czytelnicy potrzebują tego typu książek, aby móc oderwać się od szarej rzeczywistości dnia codziennego. Dzięki takim powieściom można zapomnieć o tym, co nas otacza, a otacza nas naprawdę wiele zła. Dlatego polecam tę sagę wszystkim, którzy w literaturze mają już dosyć tak zwanych „poważnych tematów”.








2 komentarze:

  1. oj jak dobrze, że trafiłam na Twoja recenzje :)... kiedyś zaczytywałam się w "Karierze Emmy Harte", ale dotarłam tylko do "Być najlepszą". Nie wiedziałam, ze są kolejne tomy tej sagi. Musze koniecznie ja dorwać i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele lat temu też przeczytałam tylko trzy pierwsze tomy, bo reszty jeszcze nie było. Autorka dopisała pozostałe cztery części znacznie później. Po "Tajemnicy Emmy" są: "Uśmiech losu", "Niepokonane" i "Łamiąc zasady". Ja mam już wszystkie w domu i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać. :-)

      Usuń