wtorek, 16 września 2014

Francine Rivers – „Rodowód Łaski. Tamar” #1














Wydawnictwo: AETOS MEDIA
Wrocław 2013
Tytuł oryginału: Unveiled: Tamar
Przekład: Marta Balon





W starożytnym świecie, który bardzo silnie zdominowany był przez mężczyzn, kobiety niekiedy były zmuszone brać sprawy w swoje ręce, jeśli akurat uważały, że dzieje im się niesprawiedliwość. Biblia podaje przykłady kobiet, które wcale nie uchodziły za święte i bardzo często robiły wszystko, aby tylko umocnić swoją pozycję w społeczeństwie. Przypuszczam, że wielu osobom Biblia i wszelkiego rodzaju publikacje o charakterze chrześcijańskim kojarzą się z bohaterami, którzy są na wskroś rozmodleni z oczami utkwionymi w niebo i rękami złożonymi do modlitwy. Czasami zapominamy jednak, że starożytne postacie spotykane na kartach Biblii były ludźmi z krwi i kości ze swoimi wadami i zaletami, natomiast tych wad nierzadko było więcej niż zalet.

Trudno jest napisać opinię o książce bez ujawniania zbyt wielu szczegółów fabuły, której fundament stanowi niezwykle krótka historia znana większości z nas. Rodowód Łaski to pięciotomowa seria, w której Francine Rivers pragnie przybliżyć czytelnikowi postacie pięciu biblijnych kobiet. Pierwszą z nich jest Tamar. Imię to w języku hebrajskim oznacza „drzewo palmowe”, które w symbolice ludów zamieszkujących tereny Bliskiego Wschodu stanowiło obraz całego istniejącego świata. To właśnie z drzewa palmowego miało narodzić się wszelkie życie.

Akcja pierwszej części Rodowodu Łaski rozpoczyna się w momencie, gdy po młodziutką, bo tylko czternastoletnią, Tamar przybywa Juda, syn Jakuba. Już jakiś czas wcześniej upatrzył sobie dziewczynę na żonę dla swojego najstarszego syna. Małżeństwo stanowi pewną formę transakcji, która ma na celu pogodzić ze sobą dwa zwaśnione rody. Oczywiście Tamar nie jest z tego powodu zadowolona, ponieważ Er cieszy się bardzo złą reputacją. W otoczeniu uchodzi za mężczyznę lekkich obyczajów, który nie zawaha się podnieść ręki na kobietę. Dziewczyna naprawdę się boi, lecz nie ma innego wyjścia, jak tylko być posłuszną. Wychodzi za mąż za syna Judy pod groźbą śmierci. Matka szantażuje ją, że jeśli sprzeciwi się woli ojca, oboje rodzice ją zabiją.

W domu Judy i u boku jego najstarszego syna Tamar przechodzi istne katusze. Er jest wobec niej brutalny, a dodatkowo teściowa również jest przeciwko młodej Kananejce. Niestety, nikt nie przychodzi Tamar z pomocą. Dziewczyna u boku ma tylko starą nianię, ale ta niewiele może zrobić. Chyba jedynie przytulić i pocieszyć. Pewnego dnia Er niespodziewanie umiera, nie zostawiając po sobie potomka. Dla Judy i jego żony jest to ogromna tragedia. Po pierwsze, stracili swojego pierworodnego, a po drugie, Er nie zabezpieczył rodu, nie płodząc potomka. Zgodnie z obowiązującym prawem, Tamar zostaje przyrzeczona drugiemu synowi Judy. Tym razem to Onan musi się z nią ożenić, aby wypełnić obowiązki wobec rodu. Wydaje się, że Onan jest inny niż jego starszy brat. Nie bije Tamar, ale też nie za bardzo ją szanuje. Któregoś dnia Onan również niespodziewanie umiera. Od tej pory życie Tamar staje się istnym koszmarem. Teściowa oskarża ją wręcz o stosowanie czarów. Obwinia ją jawnie o śmierć swoich dwóch synów, zaś Juda nadal nie przychodzi synowej z pomocą. Jak zatem potoczą się dalsze losy młodej Kananejki? Czy Tamar wyjdzie za trzeciego (ostatniego) syna Judy, jak nakazuje prawo? A może kobieta naprawdę jest czarownicą i ewentualny kolejny mąż także padnie jej ofiarą?


Juda i Tamar
Obraz pochodzi z 1840 roku.
autor: Emile Jean Horace Vernet (1789-1863)


Po dwukrotnym przeczytaniu trylogii zatytułowanej Znamię lwa, postanowiłam sięgnąć też po inne powieści Francine Rivers. Byłam tak bardzo zafascynowana wspomnianą trylogią, że uznałam, iż inne powieści tej Autorki powinny być równie doskonałe. Niestety, w przypadku tej krótkiej biblijnej opowiastki nieco się rozczarowałam. Historia, którą Francine Rivers podjęła się opisać ma naprawdę doskonały potencjał i gdyby bardziej ją rozbudować, wówczas z pewnością stałaby się książką, którą czytałoby się jednym tchem. Zdaję sobie sprawę z tego, że w Biblii znajduje się niewiele informacji dotyczących życia Tamar, ale przecież od tego mamy fikcję literacką, która odpowiednio zastosowana, wchłonęłaby czytelnika bez reszty. W powieści na pewno nie znajdziemy choćby przybliżonego opisu realiów, jakie panowały w epoce, w której osadzona jest fabuła książki. Owszem, bohaterowie są typowi, jak na tamten okres, lecz czasami można odnieść wrażenie, że żyją oni w próżni, gdyż tła historycznego, które powinno im towarzyszyć, praktycznie nie ma.

Jak już wspomniałam wyżej, biblijne kobiety wcale nie były takie grzeczne i rozmodlone, jak mogłoby się niektórym wydawać. Taka właśnie jest Tamar. Kobieta jest zbuntowana i pragnie za wszelką cenę sprawiedliwości, której jej odmówiono. To mężczyźni pokierowali jej losem, a zrobili to wbrew jej woli. Żaden z nich nie liczył się z jej zdaniem. Czasami jednak odnosiłam wrażenie, że główna bohaterka nie jest kobietą, którą można łatwo ocenić. Z jednej strony już na samym początku buntuje się rozkazom ojca odnośnie swojego zamążpójścia, lecz z drugiej, kiedy już zostaje żoną najstarszego syna Judy, pragnie pozostać w jego domu bez względu na wszystko. Z pokorą przyjmuje obelgi i ciosy zadawane jej przez męża. Nie skarży się. Pomimo swojego ciężkiego losu, pragnie być dla Era dobrą żoną, która da mu synów, aby zabezpieczyć jego ród w linii męskiej. Nawet po jego śmierci nie wyobraża sobie powrotu do rodzinnego domu jako wdowa. W końcu w życiu Tamar przychodzi taki moment, iż kobieta posuwa się do ostateczności, aby tylko móc obdarzyć męskim potomkiem tego, do którego domu weszła jako czternastolatka. Jest to oczywiście wbrew wszelkim zasadom moralnym, za złamanie których grozi śmierć, zaś wyrok może wykonać nawet ojciec lub brat.

Tamar to na pewno kobieta niesamowicie zdeterminowana. Czy zatem ta determinacja jest godna podziwu? Z punktu widzenia Biblii na pewno tak. Ale czy współczesny czytelnik również mógłby przyznać rację Tamar i pochwalić jej zachowanie, dzięki któremu osiągnęła wreszcie swój cel? Tutaj można dyskutować. Tamar praktycznie przez cały czas upiera się przy czymś, co tak naprawdę sprawia jej ból. Czy zatem współczesny człowiek jest w stanie takie postępowanie zrozumieć i zaakceptować? Tak więc w tym wypadku potrzebna jest dyskusja i to zapewne właśnie dlatego na końcu książki zostały zamieszczone pytania oraz teksty, nad którymi trzeba się zastanowić. Tego wymaga od czytelnika sama Autorka. To właśnie te pytania mogą w pewnym stopniu usprawiedliwić niezbyt rozbudowaną fabułę. Przypuszczam, że w przypadku Rodowodu Łaski mamy do czynienia z pozycją bardziej dydaktyczną, aniżeli taką, którą czyta się dla zwykłej przyjemności. Najprawdopodobniej Francine Rivers postanowiła, że Tamar i pozostałe cztery części Rodowodu Łaski nie będą mieć formy klasycznej powieści, lecz w pewnym sensie zeszytów, których przeznaczeniem jest rozmowa na temat Biblii. Niemniej, w moim odczuciu ta historia i tak aż się prosi o rozbudowanie.

Tamar to nie jedyna postać, która zmaga się ze swoim losem. Juda od lat dźwiga brzemię, które nie pozwala mu normalnie żyć. Kiedy był jeszcze bardzo młodym mężczyzną i mieszkał w domu swojego ojca – Jakuba – wraz z braćmi dopuścił się czegoś strasznego. Ta sprawa wciąż ogromnie mu ciąży i nie potrafi uspokoić własnego sumienia. Dodatkowych cierpień dostarcza mu widok zbolałego ojca, który wciąż żyje przeszłością. Juda wie, że to właśnie on przyczynił się do stanu, w jakim znajduje się teraz Jakub.

Nie będę nikomu tej książki ani polecać, ani też jej odradzać, ponieważ wiem, że nie każdy lubi czytać tego typu literaturę, ale są też i tacy, którzy chętnie po nią sięgają. Uważam jednak, że w tej kwestii każdy musi podjąć decyzję sam. Przypuszczam, że pozostałe części Rodowodu Łaski są pisane według tego samego schematu. Zauważyłam, że w Polsce jak do tej pory ukazał się również drugi tom cyklu zatytułowany Rachab. Najprawdopodobniej kiedyś po niego także sięgnę, podobnie jak zamierzam przeczytać inne książki Francine Rivers. Twórczość Autorki pokochałam za Znamię lwa, więc tak łatwo z niej nie zrezygnuję.







4 komentarze:

  1. Mam "Rodowód Tamar" na swojej półce. Ciekawa jestem, jak się mi spodoba, gdy już ją przeczytam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że zupełnie inaczej ją odbierzesz niż ja. Jak pewnie każdy wielbiciel powieści historycznych, jestem przyzwyczajona do pokaźnych rozmiarów książek z tej tematyki, a tło historyczne stanowi w nich podstawę. Tutaj trochę mi tego brakowało, ale myślę, że zamiarem Autorki było stworzenie czegoś, o czym można podyskutować, więc tylko nakreśliła temat bez wątków pobocznych. :-)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy tekst. Książka nieco wydaje się zbliżona do serii Jarosława Klonowskiego "Dzień, w którym upadł Kanaan" Chętnie porównam oba tytuły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam książki Klonowskiego, więc nie mam porównania. Niemniej, "Tamar" można przeczytać. Książka jest krótka i skupia się na jednym wątku. Trochę szkoda, bo ja bym tę historię znacznie rozbudowała. :-)

      Usuń