Wydawnictwo:
ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa
2007
Tytuł
oryginału: Last Voyage of the Valentina
Przekład:
Anna Dobrzańska-Gadowska
Faktu,
iż przeszłość ma wpływ na teraźniejszość chyba nie trzeba udowadniać. Bardzo często
zdarza się, że skutki tego, czego doświadczyliśmy lata wstecz, odczuwane są w
chwili obecnej. Jeśli ktoś mówi, że to, co było zupełnie się nie liczy i trzeba
żyć dniem dzisiejszym, bardzo często nie ma racji, bo przecież od przeszłości
na zawsze uciec się nie da. Dopóki człowiek żyje, jest szansa, że ona do nas
wróci w najmniej spodziewanym momencie. Owszem, można podzielić swoje życie na
pewne etapy, ale ono i tak wciąż będzie stanowić jedną całość, i drzwi, które
zamknęliśmy dawno temu, mogą nagle otworzyć się same, bądź zostać otwarte przez
innych ludzi. W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak tylko po raz
któryś z kolei zmierzyć się z doświadczeniami, czasami nawet bardzo bolesnymi,
szczególnie jeśli to, co zostawiliśmy za sobą nie zostało do końca rozwiązane.
Taki
właśnie los spotyka bohaterów powieści Santy Montefiore zatytułowanej Ostatnia
podróż „Valentiny”. A zatem kim, a właściwie czym jest tytułowa
„Valentina”? Na pewno nie jest to kobieta, choć na pierwszy rzut oka można
odnieść takie właśnie wrażenie. „Valentina” z powieści Santy Montefiore to
łódź, która od wielu, wielu lat przycumowana jest przy Cheyne Walk w Chelsea –
dzielnicy położonej w centrum Londynu i graniczącej od południa z Tamizą. To
właśnie na tej łodzi mieszka niejaka Alba Arbuckle. Łódź jest swego rodzaju
formą pamięci po jej matce, która była z pochodzenia Włoszką, a w której pod
koniec drugiej wojny światowej zakochał się ojciec Alby. Ta miłość była tak
wielka, że do dnia dzisiejszego kapitan Thomas Arbuckle nie może o niej
zapomnieć, pomimo, że z biegiem lat zdążył założyć rodzinę. Piękna Włoszka o
imieniu Valentina wciąż jest obecna w jego pamięci. W dodatku córka, która
narodziła się z tego związku, jest niczym lustrzane odbicie matki.
W
roku 1944 oficer brytyjskiej marynarki wojennej, Thomas Arbuckle, wraz ze
swoimi kolegami znalazł się we Włoszech, a dokładnie w niewielkiej wiosce o
nazwie Incantellaria położonej u Wybrzeża Amalfi na Półwyspie Sorrento. To
właśnie tam alianci mieli za zadanie skonfiskować broń pozostałą po Niemcach. Już
pierwsze przypadkowe spotkanie z piękną Valentiną Fiorelli sprawia, że serce
Thomasa bije szybciej, a on wie, iż ta dziewczyna już na zawsze pozostanie w
jego życiu. Ponieważ czas wojny, to okres, kiedy niczego nie można być pewnym,
bo za każdym rogiem czają się wróg i śmierć, kapitan Arbuckle robi wszystko,
aby jak najszybciej dotrzeć do ukochanej. Zbieg okoliczności, a może jakiś
celowy zamysł ludzi, którzy zdążyli już zauważyć, co dzieje się z młodym
Anglikiem, sprawiają, że bardzo szybko Thomas staje się praktycznie członkiem
rodziny Fiorellich, choć o ślubie z Valentiną nie ma jeszcze mowy. Włosi to
naród niezwykle towarzyski i gościnny, a brytyjscy żołnierze nie są traktowani
jak wrogowie, lecz jak sojusznicy, którzy przybyli posprzątać po faszystach.
Mijają
dni i tygodnie. Thomas wie, że dzień, w którym będzie musiał opuścić malowniczą
Incantellarię zbliża się wielkimi krokami. Nie chce jednak rozstawać się z
Valentiną, więc prosi ją o rękę, na co ta od razu wyraża zgodę. Pragnie wyjść
za mężczyznę, którego pokochała całym sercem. Chce również wyjechać z Włoch.
Dlaczego? Czy w tym pięknym miejscu czuje się zagrożona? Czyżby nie była tutaj
bezpieczna?
W
końcu Thomas wyjeżdża wraz z innymi żołnierzami, aby gdzie indziej zakończyć
swoją wojskową misję. Nie zapomina jednak o Valentinie, zważywszy że ta jest w
ciąży. Korespondują ze sobą na tyle często, na ile pozwalają im ówczesne realia.
Kiedy przychodzi koniec wojny, kapitan Arbuckle pragnie jak najszybciej uczynić
Valentinę swoją żoną i wraz z ich maleńką córeczką, zabrać ją do Anglii do
posiadłości swoich rodziców. Nie dba o to, że wybranka jego serca może nie
przypaść do gustu państwu Arbuckle. W końcu Valentina wywodzi się z niższej
warstwy społecznej i jest cudzoziemką, więc możliwe, iż rodzice będą mieć coś
przeciwko ich związkowi. Czy plany Thomasa ziszczą się? Czy młody kapitan
brytyjskiej marynarki wojennej poślubi swoją ukochaną i zabierze ją do Beechfield
Park?
Panorama Wybrzeża Amalfi na Półwyspie Sorrento |
Po
prawie trzydziestu latach Thomas Arbuckle wciąż nie może zapomnieć o Valentinie
i o tym, co wydarzyło się w 1945 roku w Incantellarii. Skutecznie przypomina mu
o tym najstarsza córka, Alba. Stale domaga się jakichś konkretnych informacji o
matce, która rzekomo zginęła w wypadku samochodowym tuż po jej urodzeniu. Alba
ma żal do ojca, że ten unika tematu. Z macochą zupełnie się nie dogaduje. Wręcz
jej nienawidzi. Podobnie jak przybranego rodzeństwa. Poza tym Alba ma jeszcze
jedną przypadłość. Jest rozpustna niczym tania dziwka. W swoim łóżku miała chyba
każdego faceta w Londynie. Ba! Ona nawet nie przepuści przypadkowemu
mężczyźnie, którego spotyka podczas podróży. Szczyci się swoją oryginalną urodą
i robi wszystko, aby płeć przeciwna ją zauważała. Przyciąga wulgarnym
zachowaniem i ubiorem. Od klasycznej prostytutki różni się jedynie tym, że za
swoje usługi nie bierze pieniędzy. Swoich mężczyzn przyjmuje na łodzi. Wydaje
się, że oni wszyscy są w niej zakochani i każdy z nich ma nadzieję, że któregoś
dnia zostanie dla Alby tym jednym jedynym. Ale nic z tego. Ona ich tylko
wykorzystuje i wyrzuca za drzwi, a oni naiwni wracają do niej i skamlą pod
drzwiami jej mieszkania na łodzi.
Alba
Arbuckle ma też kilkoro przyjaciół. Pomimo życia, jakie wiedzie, nie jest tak
naprawdę osamotniona, choć jej wydaje się inaczej. Na sąsiedniej łodzi mieszka
znana pisarka, która już dawno zaoferowała dziewczynie swoją przyjaźń, chociaż
dzieli je spora różnica wieku. Jest też pewien starszy mężczyzna, który
szczerze kocha Albę i jedyne czego pragnie, to dać jej szczęście. Czy zatem
wyrafinowana Alba będzie w stanie przyjąć tę bezinteresowną miłość? A może nim także tylko się zabawi i porzuci,
jak zepsutą zabawkę? Przecież dla niej liczy się jedno: prawda o zmarłej matce.
Tylko to ją interesuje. Nic więcej. Nieważny jest ojciec, macocha, rodzeństwo,
czy nawet mężczyźni, którzy ją ubóstwiają. Istotna jest prawda o Valentinie
Fiorelli! Czy Albie uda się w końcu odnaleźć spokój i poznać tajemnicę sprzed
lat? Czy to, czego ewentualnie się dowie nie będzie gorsze, aniżeli dotychczasowa
niewiedza? A może nie warto grzebać w przeszłości, bo można nie tylko się
rozczarować, ale także poczuć niewypowiedziany ból i rozdrapać zabliźnione
przez czas rany?
Nie
jest tajemnicą, że Santa Montefiore należy do moich ulubionych autorek,
tworzących powieści obyczajowe przeznaczone głównie dla kobiet. Kiedy tylko
nadarza się okazja, chętnie sięgam po którąś z jej książek, bo stanowią dla
mnie niesamowitą odskocznię od codzienności. Tym razem Santa Montefiore zabrała
mnie do Włoch, a właściwie zafundowała mi piękną podróż pomiędzy Anglią a
Italią, która miała miejsce pod koniec drugiej wojny światowej i na początku
lat 70. XX wieku. Klimat tej powieści niezwykle mnie zauroczył. Autorka
doskonale oddała realia panujące w tamtym okresie. Opis Włoch z tamtych lat
jest niezwykle plastyczny. Czytelnik wręcz czuje te wszystkie zapachy, które
towarzyszą temu szczególnemu miejscu.
Muszę
od razu zaznaczyć, że główna bohaterka – Alba – zupełnie nie przypadła mi do
gustu. Niemalże przez całą powieść solidnie grała mi na nerwach. I nawet byłam
zadowolona, że spotykają ją swego rodzaju nieszczęścia. W pełni sobie na to
zasłużyła. Ostatecznie to los wziął wreszcie sprawy w swoje ręce i solidnie ją
ukarał za to, co robi innym. Ale to bardzo dobrze i cieszę się, że taką właśnie
bohaterkę stworzyła Santa Montefiore, ponieważ gdyby Alba Arbuckle była
wyidealizowana i cukierkowa, wówczas stałaby się nudna. Oczywiście inaczej
jest, kiedy spisujemy historię opartą na faktach i wtedy nie możemy zmieniać
cech charakteru ani sposobu postępowania poszczególnych bohaterów. Natomiast
jeśli jest to opowieść od początku do końca wymyślona przez autora, to taki
zabieg jest jak najbardziej pożądany. W takiej sytuacji pisarz ma naprawdę
ogromne pole do popisu i tylko od niego zależy, czy maksymalnie wykorzysta
możliwości swojej wyobraźni, czy po prostu będzie się bał wypłynąć na szersze
wody, tym samym zanudzając czytelnika. Tak więc tę kwestię oceniam jako ogromny
plus dla fabuły powieści.
Oczywiście
Alba zmienia się pod wpływem pewnych okoliczności, ale moim zdaniem do końca
pozostała nieodpowiedzialną dziewczynką. Zakończenie również mnie niesamowicie
zaskoczyło. Praktycznie przez całą książkę zanosiło się, że jest ono
przewidywalne aż do bólu, a tu na końcu taka niespodzianka! Miałam już ochotę
napisać emaila do Santy Montefiore z pytaniem: Dlaczego??? Przecież
miało być inaczej!!! Lecz z drugiej strony wiedziałam, że mimo wszystko tak
to powinno wyglądać. Miało być zaskoczenie i pełna dezorientacja u czytelnika.
Prawdę powiedziawszy Autorka nie wyjaśnia niczego na sto procent. To czytelnicy
muszą odnaleźć prawdę. Podobnie jak prawdy przez większą część powieści
poszukuje Alba Arbuckle.
Ostatnia
podróż „Valentiny” to także opowieść o samotności, braku zrozumienia, a
także wyciąganiu błędnych wniosków jedynie na podstawie przypuszczeń. To
również powieść o krzywdzie, jaką ludzie są w stanie wyrządzić sobie wzajemnie
tylko dlatego, że ktoś uznał, iż takie a nie inne rozwiązanie będzie najlepsze.
Skoro
mowa o Włoszech, to oczywiście nie może obyć się bez motywu włoskiej mafii. Wiecie
zapewne, że w niektórych kręgach do dnia dzisiejszego panuje przekonanie, że za
wyrządzoną krzywdę należy zapłacić dokładnie tym samym. Nie ma przebaczenia, a
jest odwet i zemsta. Włoskie rodziny zawsze trzymają się razem i nie pozwolą
skrzywdzić choćby jednego z ich członków. Po prostu mają to we krwi. Z tym się
już rodzą. Ta powieść to również historia o przyjaźni, o budzących się
uczuciach, które do tej pory nie były znane, ale także o akceptowaniu decyzji
podejmowanych przez tych, których się kocha.
Moim
zdaniem Santa Montefiore stworzyła naprawdę wciągającą historię. Myślę, że
czytelnicy, którzy lubią powieści obyczajowe z wątkiem kryminalnym nie powinni
czuć się zawiedzeni. Oprócz tego będą mieć również zagwarantowaną egzotyczną
podróż do kraju pachnącego figami, gdzie nikt nie będzie wymagał od nich biletu
ani sprawdzał zawartości bagażu. Taką niecodzienną podróż można odbyć zupełnie
za darmo. Wystarczy tylko sięgnąć po Ostatnią podróż „Valentiny”, aby
móc się o tym przekonać.