Wydawnictwo: ALBATROS A. KURYŁOWICZ
Warszawa 2011
Tytuł oryginału: The Family
Przekład: Zygmunt Halka & Władysław Masiulanis
Niewiele
jest nazwisk w historii znienawidzonych bardziej od tego Borgiów. Ludzie
współcześni im oraz żyjący później zrobili z nich potworów. Na ich temat
przelane zostały rzeki – jednak nie atramentu, lecz żółci.
Roberto
Gervaso
Nierzadko zdarza się, że przychodzi nam do głowy jakaś myśl,
której nie potrafimy się pozbyć. Walczymy z nią, staramy się wyrzucić ją z
umysłu, lecz nasze wysiłki są bezowocne. Przychodzi wreszcie taka chwila, że
owa myśl staje się obsesją. Towarzyszy nam wszędzie i nie pozwala skupić się na
niczym innym. Rozprasza nas w najmniej oczekiwanym momencie. Jest niczym
natrętny komar żądny ludzkiej krwi. Takie natarczywe myśli nie są obce
szczególnie pisarzom. Któregoś dnia wpada takiemu autorowi jakiś pomysł do
głowy i już nie potrafi się od niego uwolnić. Jedynym rozwiązaniem wydaje się
być przelanie go na papier. W innym przypadku wciąż będzie go dręczyć i nie
pozwoli normalnie żyć. Czasami wręcz do dnia śmierci pisarze walczą z owym
natręctwem. Tak właśnie było z Mario Puzo, którego praktycznie przez większość
życia dręczyła rodzina Borgiów, a szczególnie Rodrigo Borgia, późniejszy papież
Aleksander VI.
Kim zatem był rzeczony rodzinny klan, który swoje korzenie
miał w Hiszpanii, a na kartach historii zapisał się jako pierwsza włoska mafia?
Losy Borgiów ściśle związane są z historią Kościoła Katolickiego. Ten związek
wynika z tego, iż dwóch przedstawicieli rodu zasiadało na tronie Piotrowym:
Alfonso Borgia (Kalikst III), którego pontyfikat przypadł na lata 1455-1458,
oraz wspomniany już Rodrigo Borgia (Aleksander VI), panujący w latach
1492-1503. Aleksander VI był siostrzeńcem Kaliksta III.
Skupmy się jednak na papieżu Aleksandrze VI, ponieważ jest on
głównym bohaterem powieści Mario Puzo. Kiedy czytelnik spotyka go na kartach
powieści, Rodrigo Borgia pełni właśnie funkcję wicekanclerza Kościoła
rzymskiego. Jest też wodzem wojsk papieskich. W tamtym okresie, czyli na
przełomie XV i XVI wieku duchownym nie było wolno zakładać rodzin, ale nikt nie
zabraniał im mieć kochanek i korzystać z usług prostytutek. Owszem, w
niektórych kręgach taki styl życia nie był dobrze widziany i czasami trzeba
było stwarzać pozory bogobojnego życia z dala od ziemskich rozkoszy. Niemniej
kardynał Rodrigo Borgia wcale nie krył się z tym, iż ma potomstwo ze swoją
wieloletnią kochanką – Vannozzą Cattanei.
![]() |
Papież Aleksander VI (1431-1503) |
Pewnego dnia Borgia zabiera dzieci od matki i postanawia je
wychować według własnego uznania. Starszy syn – Cezar – jest przeznaczony do
stanu duchownego, choć jak się potem okaże ten stan wcale go nie pociąga. On
chce być żołnierzem i zdobywać kolejne państwa-miasta celem poddania ich
Kościołowi. Lecz decyzja ojca jest jednoznaczna i już jako nastoletni chłopak
przyjmuje tytuł kardynała. Drugi syn Borgii – Juan – w przyszłości stanie na
czele wojsk papieskich, pomimo że zupełnie nie będzie znał się na potyczkach
wojennych. Jest też córka – Lukrecja, którą ojciec postanowił wydać korzystnie
za mąż. Oczywiście korzystnie z jego punktu widzenia. Małżeństwo Lukrecji ma
zapewnić mu sojusz przeciwko wrogom. Kardynał doczekał się również najmłodszego
syna – Jofre, który także posłuży mu w przyszłości do pozyskiwania
sprzymierzeńców. Był też Pedro Luis, z którego na mocy dokumentu papieża
Sykstusa IV zdjęto piętno nieślubnego dziecka.
Urząd wicekanclerza pozwolił Rodrigo Borgii doskonale ustawić
się na przyszłość. Dzięki temu pozyskał szereg dochodowych beneficjów, zdobył
astronomiczny majątek oraz ogromną władzę, co sprawiło, iż żył w przepychu
niczym udzielny książę. Nic też nie robił sobie z napomnień papieża Piusa II
odnośnie do swojego rozpustnego życia. Kochanki w swoim łożu zmieniał niczym
przysłowiowe rękawiczki. Oprócz dzieci spłodzonych z Vannozzą, miał też
inne potomstwo. Niemniej trzeba przyznać, że Rodrigo Borgia nie był głupi.
Wręcz przeciwnie. Odznaczał się niezwykłą inteligencją i darem krasomówczym.
Był również nieocenionym mecenasem sztuki oraz posiadł doskonałą umiejętność w
kwestii osiągania zamierzonych celów.
W końcu nadszedł rok 1492. Wtedy to z ziemskim życiem rozstał
się papież Innocenty VIII, a kardynałowie natychmiast zebrali się, aby wybrać
jego następcę. Prawdę powiedziawszy nikt nie wróżył wówczas kardynałowi Borgia tronu Piotrowego. Choć znany, stał gdzieś na uboczu. Jednakże jego zachłanność
i żądza władzy doprowadziła do tego, iż najprawdopodobniej przekupił i opłacił
kogo trzeba, aby wyjść z obrad konklawe jako papież Aleksander VI. I tak oto
rozpoczyna się jedenaście lat rządów najbardziej znienawidzonego papieża w
historii Kościoła Katolickiego. Minął wieki, a historycy będą pisać o nim, iż
czas jego panowania to „dni hańby i zgorszenia w Kościele rzymskim.” Ale
czy tylko Borgia pohańbił Kościół Katolicki na przestrzeni wieków i lat? Czy na
pewno tylko jemu można przypisywać wszystko to, co najgorsze?
![]() |
Lukrecja Borgia (1480-1519) |
Czym w takim razie Rodrigo Borgia, już jako papież, zasłużył
sobie na powyższe określenie? Otóż na pewno ogromnych rozmiarów rozpustą i
wyuzdaniem. W Watykanie utrzymywał swoje kochanki, zaś uczty, jakie tam się
odbywały ociekały seksem. Jedną z kochanek papieża była Gulia Farnese, którą
przysposobił sobie do łoża, gdy ta miała zaledwie piętnaście lat. Mario Puzo
ukazuje Aleksandra VI nie tylko jako cudzołożnika, ale także jako tego, który
popychał swoje dzieci do kazirodztwa. Lukrecja i Cezar regularnie uprawiali
seks za przyzwoleniem ojca, dla którego w ich zachowaniu nie było niczego
karygodnego. To właśnie Cezar pozbawił swoją siostrę dziewictwa, a papież bez
słowa przyglądał się temu. Działo się to dosłownie na jego oczach.
Oprócz rozpusty, Aleksandrowi VI przypisuje się też szereg
innych niegodziwości. Dla własnych celów potrafił jednym pociągnięciem
uśmiercić wroga. Oczywiście nie robił tego własnymi rękoma, gdyż miał do tego
oddanych pomocników. To skrytobójcy, którzy śledzili ofiarę, a potem brutalnie
ją mordowali. Na polecenie papieża wieszano publicznie rzekomych zdrajców,
których uprzednio poddawano okrutnym torturom. Nie można się więc dziwić, że
doszło nawet do bratobójczej walki, w której jeden z braci stracił życie. W
końcu mówi się, że przykład idzie z góry. W tym przypadku to powiedzenie
doskonale się potwierdziło. Aleksander VI swoich wrogów pozbywał się także w
bardziej humanitarny sposób. Po prostu na jego polecenie dosypywano biedakowi
trucizny do jedzenia i w ten sposób usuwano go z drogi. Tak więc Rodrigo
Borgia, aby osiągnąć swój cel, wykorzystywał każdą sprzyjającą ku temu
sytuację. A ponieważ miał licznych wrogów, na swoim sumieniu miał też wiele
ofiar. Oczywiście wszystko to robił w Imię Boże, uważając, że piąte przykazanie
nie obowiązuje, jeśli zabija się w szlachetnym celu. Tak przynajmniej to sobie
tłumaczył. On jako przywódca Kościoła rzymskiego był nieomylny i jeśli kazał
kogoś zabić, to tylko dlatego, że tego żądał od niego Bóg. Takie zakłamanie i
hipokryzja towarzyszyło Borgii praktycznie przez całe życie. Panowanie
Aleksandra VI na pewno stanowi czarną plamę w dziejach Kościała Katolickiego.
Ale czy jedyną?
Niestety, z reguły jest tak, iż wielcy namiestnicy torujący
sobie drogę do celu po trupach, pewnego dnia sami również padają ofiarą spisków
i intryg. Nie inaczej było i w tym przypadku. Historycy podają rozmaite
przyczyny śmierci Aleksandra VI, lecz bardzo prawdopodobne jest, iż został
otruty podobnie jak czynił to ze swoimi wrogami. Tak więc kto mieczem wojuje,
ten od miecza ginie. Kolejne przysłowie, które doskonale sprawdziło się w tym
przypadku.
Syn Rodrigo Borgii – Cezar – również nie pożegnał się ze swoim
życiem w naturalny sposób. Kiedy już wydawało się, iż umknął swoim wrogom i
wywinął się śmierci spod kosy, dopadła go w najmniej oczekiwanym momencie. On także
musiał w końcu zapłacić za swoje winy. Tak naprawdę w niczym nie różnił się od
swojego ojca. Z zimną krwią zabijał wrogów. Przygotowywał spiski, intrygował.
Oddawał się rozpuście, przypłacając to chorobami, które wskutek tego łapał.
Kazirodztwo nie było dla niego niczym złym. Twierdził, że kocha Lukrecję całym
sercem tak, jak mężczyzna kocha kobietę, z którą nie łączą go więzy krwi. Miał
mnóstwo kochanek, korzystał z usług prostytutek, a kiedy i to mu nie
wystarczało, zwyczajnie gwałcił.
Lukrecja też wcale nie była lepsza. Lgnęła do Cezara niczym
ćma do światła. Praktycznie nie było nic, co mogłoby powstrzymać ją przed
stosunkami kazirodczymi. Nawet będąc mężatką, spotykała się z bratem w jednym i
wiadomym celu, co w końcu zaowocowało spłodzeniem dziecka.
![]() |
Cezar Borgia (1475-1507) |
Jaki zatem jest Rzym przedstawiony na kartach powieści Mario
Puzo? Na pewno jest to Rzym pełen rozpusty. Na ulicach Wiecznego Miasta panoszy
się syfilis, szaleje pedofilia, a wysocy dostojnicy Kościoła wcale nie kryją
się z tym, iż korzystają z usług seksualnych nieletnich chłopców. Przechadzają
się w ich towarzystwie jawnie, krocząc dumnie ulicami miasta. Oprócz rodu
Borgiów, Mario Puzo wspomina też inne szlacheckie rodziny, które w tamtym
okresie odegrały znaczącą rolę w dziejach polityki kraju i Kościoła.
Choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że książce nie
można niczego zarzucić, to jednak coś mi w niej zgrzytało, mówiąc kolokwialnie.
Przyzwyczaiłam się do zupełnie innego stylu i warsztatu pisarskiego. Początkowo
czytanie szło mi naprawdę opornie i musiało minąć trochę czasu, abym mogła
wczuć się w stronę techniczną powieści. Pomysł na fabułę naprawdę dobry, ale
momentami odnosiłam wrażenie, że akcja nie rozgrywa się na przełomie XV i XVI
wieku, lecz bardziej współcześnie. Poza tym zbyt dużo narracji, a za mało
dialogów. Lubię czytać, o czym rozmawiają bohaterowie, a tutaj tego jest zbyt
mało, jak dla mnie. W dodatku brakowało mi też dokładniejszych opisów miejsc, w
których przebywają aktualnie bohaterowie. Autor znacznie bardziej skupił się na
kwestii psychologicznej i na tym, co dzieje się w głowach poszczególnych
postaci, niż na ich wyglądzie zewnętrznym. Przyznam, że czasami jest mi to
obojętne, a niekiedy zwracam na ten element szczególną uwagę. Chyba chodzi
tutaj głównie o to, czego dotyczy dana powieść. W Rodzinie Borgiów
brakowało mi właśnie tej dokładności i dbania o szczegóły. Zbyt mocno
wsiąknęłam w styl Philippy Gregory i Renaty Czarneckiej, dlatego w tym
przypadku odczułam swego rodzaju zawód. Lecz to wcale nie oznacza, że powieść
jest zła. Ona jest po prostu inna. Inaczej napisana pod względem technicznym.
Dla pasjonatów historii na pewno będzie to doskonała lektura.
Rodzina Borgiów to powieść, która została wydana już po
śmierci Autora. Prawdę powiedziawszy Mario Puzo jej nie dokończył. Zrobiła to
jego wieloletnia przyjaciółka – Carol Gino. Posłowie, które znajduje się na
końcu książki, naprawdę wzrusza. To właśnie stamtąd dowiadujemy się, ile tak
naprawdę znaczył dla Autora klan Borgiów jako motyw książki. Mógł o nich
rozmawiać godzinami. Miał naprawdę ogromną wiedzę na ich temat. Generalnie
Pisarz znany jest z bestsellerowej powieści Ojciec chrzestny. Obawiam
się, że czytelnicy, którzy czytali tamtą mafijną opowieść, mogą być nieco
rozczarowani Rodziną Borgiów. Dla mnie była to pierwsza lektura tego
Autora i pomimo kilku uwag, które mam odnośnie do tej powieści, chcę przeczytać
też inne książki Mario Puzo.