Utrwalony przez
„Drakulę” Brama Stokera wizerunek wampira zdaje się nierozerwalnie związany z
mglistymi pejzażami Europy Wschodniej. Sama Anglia również nie była wolna od
lodowatego dotyku lęków przed nieumarłymi. Dziewiętnasty wiek — czas głębokich
przemian społecznych i naukowych — przyniósł sporadyczne, lecz niezwykle
intensywne wybuchy „wampirycznej histerii” w różnych rejonach kraju, z
najbardziej znanym przypadkiem w okolicach Highgate mającym miejsce już w XX
wieku. Te wydarzenia naznaczone były powszechną paniką, niepokojącymi
doniesieniami o zjawiskach nadprzyrodzonych oraz zaskakującym zjawiskiem
organizowanych nocnych „polowań” na rzekome nieumarłe istoty. Analiza tych
epizodów odsłania skomplikowaną sieć narracji kulturowych, podatności psychologicznych
i dominujących lęków społecznych, które pozwalały takim przekonaniom zakorzenić
się i rozkwitnąć.
Poza literackim światem, ogromny wpływ na atmosferę lęku miała ograniczona wiedza naukowa dotycząca śmierci i chorób. W czasach poprzedzających narodziny współczesnej medycyny sądowej, naturalne procesy rozkładu ciała ludzkiego były często źle rozumiane. Puchnięcie zwłok, wycieki płynów ustrojowych czy pozorny wzrost włosów i paznokci po pochówku łatwo uznawano za dowód działalności wampirycznej. Dodatkowo tragiczne epidemie, takie jak gruźlica — znana wówczas jako „suchoty” — czy cholera, które pustoszyły zatłoczone miasta, zostawiały społeczności w stanie głębokiego wstrząsu. Charakter tych chorób, powolny, wyniszczający i często zbierający śmiertelne żniwo w obrębie jednej rodziny, skłaniał ocalałych do poszukiwania wyjaśnień poza światem nauki. Zamiast rozumieć je jako efekt zakaźnej transmisji, przypisywano je nadnaturalnym siłom drapieżnym — wampiryzmowi — próbując oswoić tragedię poprzez konkretne, choć paranormalne, wyjaśnienie.
To właśnie na tle rodzącej się literatury o wampirach i braku medycznego zrozumienia zjawisk związanych ze śmiercią, pojawiły się konkretne wybuchy histerii — a incydent w Highgate stanowi tu jeden z najbardziej intrygujących przykładów. Cmentarz Highgate, otwarty w 1839 roku jako część londyńskiego projektu „Wspaniałej Siódemki”, sam w sobie był już symbolem — jego wiktoriańska, gotycka architektura, plątanina katakumb i gęsta roślinność tworzyły atmosferę grozy, idealną do narodzin mrocznych legend. Pod koniec lat 60. i na początku lat 70. XX wieku — w czasach częściej kojarzonych z rewolucją popkulturową niż z paniką paranormalną — zaczęły pojawiać się niepokojące doniesienia. Pierwsze relacje mówiły o dziwnych zdarzeniach: zwierzętach znalezionych bez kropli krwi, zbezczeszczonych grobach i zjawach krążących po terenie nekropolii. Te niejasne epizody, które mogły być wynikiem aktów wandalizmu, działalności drapieżników czy zwykłych pomyłek, szybko przerodziły się — pod wpływem wyobraźni publicznej — w coś znacznie bardziej złowrogiego.
![]() |
Fragment cmentarza Highgate domena publiczna |
W miarę jak wampiryczna histeria przybierała na sile, na pierwszy plan zaczęły wysuwać się postacie, które ją aktywnie podsycały. Najbardziej znani byli David Farrant i Sean Manchester — dwaj mężczyźni, którzy stali się centralnymi figurami tej historii, każdy przedstawiając się jako ekspert i proponując odmienne rozwiązania wobec domniemanego zagrożenia. Farrant, który początkowo działał jako badacz zjawisk paranormalnych, twierdził, że widział „szarą postać” na terenie cmentarza i szybko nabrał przekonania, że ma do czynienia z wampirem. Z kolei Manchester, samozwańczy biskup „Kościoła nauk okultystycznych”, ogłosił, że tajemnicza istota to starożytny „wampir-król”, przywrócony do życia za sprawą czarnej magii. Obaj panowie poprzez wystąpienia w mediach i publiczne deklaracje rozbudzali zainteresowanie i strach. Ich sensacyjne twierdzenia, choć pozbawione dowodów naukowych, stworzyły porywający — choć czysto fikcyjny — szkielet narracji, który pomagał ludziom zrozumieć i uporządkować to, co pozornie niewytłumaczalne.
Kulminacją tej zbiorowej histerii stały się organizowane nocne „polowania”. Dziesiątki zaniepokojonych — lub po prostu ciekawskich — osób, uzbrojonych w prowizoryczne kołki i krucyfiksy, chodziły po zmroku na teren cmentarza Highgate. Nie były to działania oficjalnych służb ani inicjatywy kościelne, lecz spontaniczne zbiorowiska, napędzane wspólnym lękiem i głębokim przekonaniem, że w świętej nekropolii ukrywa się istota nieumarła. Uczestnicy przeczesywali krypty, naruszali groby, dopuszczając się czynów balansujących na granicy profanacji, a wszystko po to, by odnaleźć i unieszkodliwić rzekomego wampira. Wprawdzie te nocne wyprawy nie doprowadziły do wykrycia żadnego nadnaturalnego bytu, stanowiły wyraźny dowód na siłę zbiorowego urojenia i ludzką skłonność do działania nawet w oparciu o najbardziej nieprawdopodobne przekonania, gdy strach splata się z poczuciem wspólnej misji.
W porównaniu z często brutalnymi i wspieranymi przez władzę panicznymi reakcjami na wampiry w Europie Wschodniej w poprzednich stuleciach, angielskie zjawisko z XX wieku miało zdecydowanie łagodniejszy charakter i nie było oficjalnie zatwierdzone. Nie dochodziło tam do masowych ekshumacji na rozkaz urzędników, ani do procesów i egzekucji osób oskarżonych o bycie wampirem. Angielskie „polowania” przypominały raczej formy oddolnej czujności obywatelskiej i były inspirowane legendą miejską oraz podsycane przez media. Miały postać nocnych wypraw, a nie działań sądowych. Mimo to dzieliły wspólny fundament z wcześniejszymi panikami: głęboką ludzką potrzebę wyjaśniania tego, co niewytłumaczalne, nadawania kształtu niewidzialnym zagrożeniom i konfrontowania się — choćby w błędny sposób — z lękiem przed śmiercią i chorobą.
Zjawisko wampirycznej histerii z dwudziestowiecznej Anglii, ze szczególnym uwzględnieniem rozciągających się w czasie wydarzeń wokół cmentarza Highgate, stanowi intrygujący — choć niepokojący — rozdział w społecznej historii kraju. Pokazuje, jak splot folkloru, rozwijających się gatunków literackich, niedostatecznej wiedzy naukowej i głęboko zakorzenionych lęków społecznych może stworzyć potężną zbiorową iluzję. Nocne „polowania” nie były jedynie ekscentrycznymi eskapadami, lecz wyrazem zagubionego społeczeństwa, próbującego zmierzyć się z tym, czego nie rozumiało, nadając kształt chaosowi, porządkując niewytłumaczalne i generując swoje obawy w kierunku mitycznej istoty. Ostatecznie wydarzenia te stają się fascynującymi studiami przypadku przypominającymi, jak silna może być mitologia oraz jak złożone są mechanizmy ludzkiej podatności na wiarę w niewytłumaczalne zjawiska.
prawa autorskie Ⓒ Agnieszka Różycka