ROZMOWA Z LUCINDĄ RILEY
Lucinda Riley urodziła się w Irlandii i
przez pierwsze sześć lat życia mieszkała w małej wiosce Drumbeg. Potem Lucinda
wraz z rodziną przeprowadziła się do Anglii, gdzie rozpoczęła naukę w szkole.
Będąc dzieckiem, po powrocie ze szkoły, w chwilach, gdy nie czytała i nie
pisała, ani też nie pobierała lekcji baletu, przebierała się w stare suknie
balowe swojej matki i stawała się księżniczką, co trwało przez wiele tygodni.
Kiedy miała dziewięć lat, zagrała dzieciobójczynię w „The Bad Seed”[1]. W
wieku czternastu lat wyjechała do Londynu, gdzie już w pełnym wymiarze godzin
rozpoczęła naukę tańca i aktorstwa. Mając szesnaście lat dostała główną rolę w
serialu BBC zatytułowanym „Poszukiwacze skarbu”[2].
Przez kolejne siedem lat pracowała zawodowo w teatrze i telewizji. Wyszła za
mąż również za aktora. Gdy miała dwadzieścia trzy lata poważnie zachorowała.
Wtedy z pomocą przyszła jej wyobraźnia. Leżąc w łóżku napisała swoją pierwszą
książkę „Lovers and Players”. Przeczytała ją jedna z jej przyjaciółek, po czym
przekazała tekst agentowi. Ostatecznie zaproponowano jej umowę na trzy książki.
Do tej pory napisała wiele powieści, lecz najpopularniejsza wydaje się seria
„Siedem Sióstr”. Kilka tygodni temu w Polsce ukazał się „Pokój motyli”.
Agnes Anne Rose:
Bardzo
dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie i zgodziłaś się na wywiad. Jestem
ogromnie zaszczycona, że mogę Cię tutaj gościć i porozmawiać z Tobą. Jak
większość autorów, pisałaś opowiadania, kiedy byłaś dzieckiem. Czy możesz
powiedzieć nam coś więcej na ten temat?
Lucinda Riley:
Pisanie zawsze było moją pasją, od dzieciństwa wymyślałam historie, a kiedy
potem pracowałam jako aktorka, od nowa tworzyłam w głowie fabułę dla swojej
postaci. Jednak na poważnie zaczęłam pisać dopiero w wieku dwudziestu dwóch
lat.
© Roni Rekomaa |
AAR: Jak
wspomniałam powyżej, seria “Siedem Sióstr” wydaje się najpopularniejszą ze
wszystkich Twoich książek. Jak wpadłaś na pomysł napisania tej serii?
LR: W styczniu 2013 roku szukałam pomysłu na kolejną
historię, lecz chciałam znaleźć nadrzędny punkt, by w
przyszłości/teraźniejszości dodać następny element do mojego pisania, czyli
coś, co rzuciłoby wyzwanie i zafascynowało zarówno mnie, jak i moich
czytelników. Zawsze obserwowałam gwiazdy – zwłaszcza Siedem Sióstr w
konstelacji Oriona. Pewnej mroźnej nocy, będąc w North Norfolk spojrzałam w
niebo i myśląc o naszych dzieciach wpadłam na pomysł siedmiotomowej serii
alegorycznie opartej na legendach związanych z konstelacją Siedmiu Sióstr.
AAR: Którą część powyższej serii pisało Ci się
najłatwiej, a która była najtrudniejsza do napisania?
LR: Najłatwiejszą książką serii była pierwsza –
historia Maii. Największym wyzwaniem stała się ostatnia, „Siostra Słońca”,
historia Elektry. Z każdą książką seria staje się coraz bardziej skomplikowana
nie tylko pod względem tematów i treści historycznych, ale także pod względem
samej fabuły – jest tak wiele wątków, które przechowuję w umyśle, lecz teraz, w
części szóstej, wszystkie tajemnice wychodzą na jaw… chociaż nie mogę jeszcze
niczego zdradzić. Trzeba poczekać na tom siódmy!
Wydawnictwo ALBATROS tłum. Marzenna Rączkowska |
AAR: Przeczytałam większość Twoich książek
opublikowanych w języku polskim. Pierwszą z nich była „Dziewczyna na klifie”. Co
zainspirowało Cię do napisania tak poruszającej historii?
LR: Moją inspiracją zawsze jest sugestywna lokalizacja,
która daje początek „wzruszeniu”. Urodziłam się w Irlandii, mieszkałam w West
Cork i uwielbiałam smaganą wiatrem surowość. Ekstremalne lokalizacje zawsze są
dla mnie ekscytujące, ponieważ są dramatyczne i oczywiście romantyczne. Myśl o
wrażliwym dziecku, bosym i samotnym podczas sztormów atlantyckich, które
szalały z taką furią, kiedy tam mieszkałam z własnymi małymi dziećmi,
przesądziła o mojej bohaterce, Aurorze, narratorce książki.
AAR: Twoja kolejna książka, która wywarła na mnie
największe wrażenie, to „Drzewo anioła”. Bardzo długo nie mogłam przestać o
niej myśleć. W tej książce koncentrujesz się na niezwykle trudnych relacjach
między matką a córką. Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć swoim czytelnikom
tego rodzaju historię i jak trudno było Ci stworzyć postać Cheski?
LR: Jako
młoda aktorka zaznajomiłam się z fascynującymi postaciami na londyńskiej scenie
oraz w filmie i telewizji. W szczególności to aktorzy są zazwyczaj zamęczaną
grupą, a „publiczna” twarz często bardzo różni się od rzeczywistości stojącej
za danym człowiekiem. O ile oczywiście nie zaczną wierzyć we własny mit i w
fikcyjny świat, w jakim żyją, podobnie jak Cheska. Kiedy kilka lat po napisaniu
książki poznałam swojego męża Stephena, dowiedziałam się, że znał kogoś bardzo
podobnego do Cheski… Spostrzegłam również, że jestem w centrum uwagi i mam
wielu bliskich przyjaciół, którzy są sławni lub poślubili kogoś, kto jest znany,
więc miałam informację z pierwszej ręki o tym, jak sława może wpływać na ludzi.
Przeraża mnie cała koncepcja sławy, więc kiedy pisałam o Chesce i jej
skrajnościach oraz braku wolności, włożyłam w to wiele własnych obaw. Szczerze
mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego ktokolwiek miałby robić wszystko, aby szukać
sławy dla samego siebie, tak jak to robią dzisiejsze gwiazdy telewizji. Cenię i
chronię moje życie prywatne i moją rodzinę – to oni trzymają mnie przy zdrowych
zmysłach.
AAR: Swoją pierwszą
książkę „Lovers and Players” napisałaś jako Lucinda Edmonds. Opowiada ona o
życiu i miłości trzech młodych kobiet. Co sprawiło, że napisałaś tę powieść?
Czy Twoi czytelnicy mogą nadal ją kupić, mimo że została wydana prawie
trzydzieści lat temu?
LR:
Zaczęłam pisać „Lovers and Players” w wieku dwudziestu dwóch lat, kiedy
zachorowałam na mononukleozę zakaźną. Ponieważ nie byłam w stanie pracować,
powieść została ukończona za jednym zamachem i była głównie inspirowana moimi
doświadczeniami z życia w Londynie i ludźmi, których spotkałam. Obecnie nie ma
jej już w druku, chociaż mam jej kopię na półce… może kiedyś znów do niej
zaglądnę i napiszę ją od nowa.
AAR: Dlaczego
przestałaś pisać pod nazwiskiem Lucinda Edmonds?
LR: W
2000 roku wyszłam za mąż i postanowiłam całkowicie skupić się na mojej rodzinie
i czwórce dzieci… chociaż nie powstrzymało mnie to przed pisaniem jedynie dla
siebie! W tym czasie napisałam kilka tekstów, z których niektóre ostatecznie
stały się „Sekretem Heleny” i „Pokojem motyli”, i od tego momentu zaczęłam używać
nazwiska po mężu, Lucinda Riley.
Wydawnictwo ALBATROS tłum. Anna Esden-Tempska |
AAR: Kilka tygodni
temu ukazał się w Polsce „Pokój motyli”. Czytałam w Internecie, że niektórzy
Twoi czytelnicy porównują tę książkę do „Sagi rodu Forsythe’ów”. Ich zdaniem
Twoja powieść jest wielowarstwowa, złożona, fascynująca i niezwykle
pasjonująca. Jak pamiętasz swoją pracę nad tą książką?
LR: „Pokój
motyli” rozpoczął swoje życie jako rękopis, który napisałam prawie dziesięć lat
temu i zatytułowałam „Red Admiral”, który jest rodzajem motyla[3].
Postanowiłam wrócić do tej książki po ukończeniu „Siostry Księżyca” w 2018
roku. Na początku sądziłam, że będzie to „lekki” projekt letni – coś, co
oderwałoby mnie od bardziej wymagającej serii „Siedem Sióstr”. Jednak wraz z
rozwojem „Pokoju motyli” odkryłam, że przepisuję cały manuskrypt, dodając i
usuwając postacie i wątki. Od czasu napisania pierwszego manuskryptu zdałam
sobie sprawę, że bardzo się rozwinęłam jako autorka, a wiele postaci zyskało
większą głębię i złożoność.
AAR: Na kartach
niektórych swoich książek zapraszasz czytelników do odwiedzenia egzotycznych
krajów. Mam tutaj na myśli „Dom orchidei”, czy też „Różę północy”. Czy możesz
powiedzieć nam coś na temat zbierania materiałów? Czy w związku z tym
odwiedziłaś Tajlandię i Indie?
LR:
Podróżuję do wszystkich miejsc, o których piszę. W przypadku „Orchidei”
mieszkaliśmy wówczas w Tajlandii – przez pewien czas nasza rodzina miała dom na
Koh Chand, wyspie, na której rozgrywa się część akcji książki, i jest to jedno
z moich ulubionych miejsc na świecie. W przypadku „Róży północy” pojechałam do
Indii i odwiedziłam Pałac Księżycowy w Jaipur, gdzie wyobrażałam sobie życie
Anahity. Zatrzymałam się także w niesamowitym pałacu Rambagh, który jest teraz
hotelem, nadal własnością królewskiej rodziny Jaipur, i gdzie regularnie widuje
się ich grających w polo. Byłam także w Mumbaju, gdzie mieszka Ari, w Cooch
Behar na północy i w New Delhi. Architektura i krajobrazy w Indiach zapierają
dech w piersiach!
AAR: Wiem, że masz
bardzo bliski kontakt z czytelnikami z całego świata. Jak ważne dla autorów
jest bycie online?
LR:
Świat z roku na rok staje się coraz bardziej oparty na technologii i myślę, że
niezwykle ważne jest znalezienie różnych sposobów dotarcia do odbiorców. Media
społecznościowe umożliwiają bezpośredni kontakt z czytelnikami na całym
świecie. Kiedy byłam pisarką dwadzieścia lat temu, nie było takich rzeczy jak
Facebook, Twitter, YouTube, a nawet nie było prywatnych stron internetowych, i
przede wszystkim promowałam się w księgarniach i podczas spotkań autorskich.
Niemniej, dzisiaj moje dwuminutowe inspirujące filmy mogą dotrzeć do
czytelników na całym świecie, a opinie, które dostaję, są niesamowite i są
bezustanną zachętą do dalszego pisania. Za pomocą komunikatora Google Hangouts
pierwszy raz w życiu miałam wywiad w Brazylii, który obejrzano ponad dwieście
tysięcy razy.
AAR: Jakie jest
największe wyzwanie, przed którym stanęłaś jako autorka?
LR: W
1998 roku zmieniłam wydawcę na Pan Macmillan, z którym podpisałam umowę na dwie
książki i wydałam tam powieść „Seeing Double” (obecnie ponownie napisana i
opublikowana jako „Sekret listu”), czyli książkę, która skupiała się na
historii członków brytyjskiej rodziny królewskiej, był to 1999 rok. W tamtym
czasie Pan Macmillan przechodziło „reorganizację” i nie był to dobry moment na
publikowanie czegokolwiek. Ponadto wiele osób uważało, że historia ta nie
będzie mile widziana przez ludzi sprawujących władzę, natomiast w Irlandii
książka została dobrze przyjęta, lecz mimo to, w Wielkiej Brytanii wszystkie
zamówienia na nią zostały anulowane. Nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę się
wtedy wydarzyło!
Wydawnictwo ALBATROS tłum. Jan Kabat |
AAR: Kiedy pracujesz nad książką w swoim gabinecie,
czy wyobrażasz sobie, jak Twoja ogromna rzesza czytelników przyjmie daną postać
lub opisywane przez Ciebie wydarzenie?
LR: Kiedy piszę, staram się nie myśleć o niczym innym
poza bohaterami i umiejscowieniem akcji – nie mogę pozwolić, by coś innego
wywierało na mnie wpływ, ani też nie mogę odczuwać presji z powodu tego, że
miliony ludzi będą czytać to, co piszę! Bohaterowie żyją w mojej głowie i przeze
mnie opowiadają swoje historie, więc zapisywanie na dyktafonie pierwszego
szkicu jest niezwykle osobistym procesem.
AAR: Ile czasu zajmuje Ci ukończenie książki, od momentu
opracowania pomysłu na książkę do chwili przesłania jej do redaktora?
LR: Uświadomiłam sobie, że od poczęcia do narodzin
wszystkie książki zajmują mi dziewięć miesięcy, czyli podobnie jak ciąża. Dziwne,
ale prawdziwe. Zaczynam od procesu badawczego, który obejmuje przeczytanie
wszystkich książek, jakie mogę zdobyć, i podróżowanie po okolicy. Następnie
zapisuję na dyktafonie pierwszy szkic i przekazuję go mojemu redakcyjnemu asystentowi,
aby to wszystko spisał. Po ukończeniu pierwszego szkicu rozpoczynam proces
edycji, który jest najbardziej intensywny – kilkadziesiąt razy czytam każde
zdanie, grając słowami w kostkę Rubika, aby upewnić się, że wszystko wygląda
idealnie.
AAR: Jako pisarka i kobieta sukcesu osiągnęłaś
bardzo dużo. Czy uważasz, że masz jeszcze jakiś cel do osiągnięcia?
LR: Oczywiście uwielbiam to, co robię i, jako pisarka,
po spędzeniu czasu na odludziu, doceniam każdą chwilę związaną z tym, co dzieje
się teraz. Pracuję dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu i
czerpię ogromną satysfakcję z tego, że opowiadam historie na papierze i oglądam
je w druku na całym świecie – nawet, jeśli będę bogata, to i tak wciąż będę
pisać. Obecnie całą swoją energię poświęcam serii „Siedem Sióstr”, ale mam już
wiele pomysłów na przyszłe projekty. Moim celem jest po prostu pisać, póki nie
umrę!
AAR: Jak udaje Ci się być tak produktywną, mając tak
wiele obowiązków nie tylko rodzinnych? Jak zachowujesz równowagę pomiędzy domem
a pracą?
LR: Muszę wyłączyć się na dwa lub trzy tygodnie i żyć
jak pustelnik, pracując osiemnaście godzin dziennie, pisząc pierwszy szkic. Gdy
kończę ten etap pracy i przechodzę do edycji technicznej, a nie do części „kreatywnej”,
mogę pracować w domu i spędzać czas z rodziną. Jednak, jak każda pracująca
matka, jestem permanentnie wyczerpana i wykonuję zwykłą żonglerkę, co jest
znane każdej matce wychowującej dzieci i pracującej na pełny etat!
AAR: Powiedziałaś mi, że pracujesz nad siódmą
częścią serii „Siedem Sióstr”. Czy mogłabyś powiedzieć nam coś więcej na ten
temat? Czego mogą spodziewać się czytelnicy po tej książce?
LR: Jestem bardzo
skryta jeśli chodzi o przyszłość serii „Siedem Sióstr” – czytelnicy piszą do
mnie cały czas, prosząc o potwierdzenie swoich teorii na temat #whoispasalt[4]
i „zaginionej” siostry. Mogę tylko powiedzieć, że właśnie rozpoczęłam proces
badawczy nad siódmą książką serii – faktem jest, że niedawno byłam w podróży,
podążając śladami „zaginionej” siostry…
AAR: Lucinda,
bardzo dziękuję za tę interesującą i miłą rozmowę. Jest ona dla mnie bardzo
ważna. Ponieważ wiem, że jesteś niezwykle zajęta, więc jeszcze raz bardzo
dziękuję. Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć swoim polskim czytelnikom? W
Polsce masz mnóstwo fanów, którzy zawsze z niecierpliwością czekają na każdą
Twoją kolejną książkę.
LR: Bardzo dziękuję
za wszystkie wnikliwe pytania! Chciałabym wszystkim moim polskim czytelnikom powiedzieć
DZIĘKUJĘ CI za wsparcie i miłe słowa – otrzymuję tak wiele wiadomości z Polski,
które bardzo motywują mnie do pisania. Życzę wszystkim spokojnej zimy i szczęśliwego
nowego roku!
Wydawnictwo ALBATROS tłum. Marzenna Rączkowska & Maria Pstrągowska |
Rozmowa, przekład i redakcja
Agnes A. Rose
Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad w oryginale, kliknij tutaj.
If you want to read this interview in English, please click here.
[1] The Bad Seed to sztuka
amerykańskiego dramaturga, Maxwella Andersona (1888-1959), z 1954 roku. Maxwell
Anderson napisał ją na podstawie powieści o tym samym tytule. Powieść wyszła
spod pióra amerykańskiego pisarza, Williama Marcha (1893-1954). Jest to
opowieść o pozornie idealnej dziewczynce, Rhodzie Penmark, która aby osiągnąć
swój cel, potrafi skutecznie każdego oczarować. Niestety, pewnego dnia to nie
ona, a jej szkolny kolega otrzymuje od nauczyciela nagrodę, na której
dziewczynce bardzo zależało. Podczas szkolnej wycieczki, chłopiec nagle znika.
Wkrótce okazuje się, że Claude utonął w pobliżu molo. W końcu podejrzenia o
zabójstwo kolegi padają na Rhodę. Niebawem matka dziewczynki zaczyna
podejrzewać, że jej niewinna córeczka stoi również za innymi nagłymi zgonami,
jakie ostatnio miały miejsce w rodzinie. – przyp. tłum.
[2] Historia poszukiwaczy
skarbu (z ang. The Story of the
Treasure Seekers) to serial na podstawie
powieści Edith Nesbit (1858-1924) pod tytułem Poszukiwacze skarbu. –
przyp. tłum.
[3] Chodzi o motyla o nazwie Czerwony
Admirał. – przyp. tłum.
[4] #whoispasalt
(#WhoIsPaSalt) to hasztag związany z fabułą serii „Siedem Sióstr”,
którym czytelnicy Lucindy Riley oznaczają własne wskazówki dotyczące odkrywania
fabuły poszczególnych części cyklu, a zwłaszcza tajemniczego bohatera, jakim jest przybrany ojciec siedmiu sióstr, czyli Pa Salt. – przyp. tłum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz