Wydawnictwo:
ALBATROS
Warszawa
2009
Tytuł
oryginału: La Escriba
Przekład:
Anna Jęczmyk
Oto przysłowie filozoficzne
„niech
niczego nie będzie zbyt wiele”
winniśmy stosować nie tylko
do
obyczajów, ale i do słów;
cokolwiek bowiem przekracza miarę, jest
skażone.
Alkuin z Yorku (730-804)
Aby
bronić swych doczesnych praw, hierarchowie Kościoła Katolickiego niekiedy powoływali
się na dokument pochodzący z IV wieku i noszący nazwę Darowizna Konstantyna
lub Donacja Konstantyna. Obecnie wielu twierdzi, że dokument ten stał
się największym fałszerstwem w dziejach papiestwa. Czy mają rację? Możliwe, że
tak. Prawdą jest natomiast, że według rzeczonego aktu prawnego Konstantyn I
Wielki (ok. 272-337) udzielił świętym apostołom Piotrowi i Pawłowi, a przez
nich także papieżowi Sylwestrowi I (?-335), jak również wszystkim jego
następcom mnóstwo praw i przywilejów, których celem miało być nic innego, jak
tylko zapewnienie biskupom rzymskim monarszej godności. Tak więc biskupom
Kościoła Katolickiego cesarz przyznał w dokumencie używanie złotego diademu,
mitry oraz całkowitą ochronę, a także noszenie purpurowego płaszcza i kompletu
cesarskiego stroju. Z kolei rzymskie duchowieństwo mogło używać symboli i ozdób
dworzan cesarskich, jak też mieć prawo do dosiadania konia pokrytego białym
czaprakiem. Prócz powyższego Konstantyn I Wielki przyznawał papieżowi oraz jego
sukcesorom władzę doczesną nad miastem Rzym oraz nad wszystkimi miejscowościami,
prowincjami i włoskimi miastami, a także nad państwami zachodnimi. Na mocy Darowizny
Konstantyna cesarz zrzekł się większej części swojego cesarstwa, co
sprawiło, że musiał zadowolić się jedynie terenami Bizancjum, co oczywiście
gotów był uczynić. Świadczą o tym jego własne słowa:
Dlatego to właśnie uważaliśmy za właściwe przenieść nasze cesarstwo i stolicę naszego państwa do prowincji wschodnich oraz wybudować miasto, które nosiłoby nasze imię, w miejscu najwygodniejszym z całej bizantyjskiej prowincji. Niesłuszna bowiem, aby cesarz ziemski wykonywał swą władzę tam, gdzie Król Niebieski ustanowił pierwszeństwo kapłaństwa i głowę chrześcijańskiej religii.
Papież Hadrian I (Adrian I) |
Donacja
Konstantyna na pewno nie jest dokumentem autentycznym, co zostało
udowodnione. Zastanawia jednak fakt, dlaczego ktoś dopuścił się fałszerstwa i
jaki miał ku temu cel. Można też próbować określić wpływ Darowizny
Konstantyna na rozwój kościelnej władzy. Niektórzy przeciwnicy papiestwa
utrzymują natomiast, że rzeczony dokument jest pochodzenia rzymskiego i został
wymyślony przez samych papieży, aby wzmocnić swoją władzę na tym świecie. W tym
miejscu można powołać się na kilka faktów charakterystycznych dla epoki
średniowiecza i okresu, w którym powstała Darowizna Konstantyna. Można zatem
wziąć pod uwagę miejsce, w którym dokument powstał oraz sposób jego użycia. Na
przestrzeni wieków niektórzy przypuszczali, że pierwsze ślady Darowizny
Konstantyna dostrzegalne są w liście papieża Hadriana I (?-795). List
pochodzi z 777 roku. Lecz z drugiej strony trudno jest traktować te informacje
jako twarde dowody w sprawie. W swoim liście papież Hadrian I mówi wprawdzie o
władzy udzielonej Kościołowi Katolickiemu na Zachodzie przez cesarza
Konstantyna I Wielkiego, ale znaczenie jego słów dalekie jest od sensu ustępu
odnoszącego się do władania przez papieża Rzymem i całymi Włochami oraz
zachodnimi królestwami, a także prowincjami, regionami i miastami. Dlatego też
można przypuszczać, że autor Donacji Konstantyna zaczerpnął tę myśl z
listu papieża Hadriana I, a co za tym idzie można też śmiało utrzymywać, iż
krytycy, którzy swój osąd opierają właśnie na rzeczonym liście, przedwcześnie
cieszą się, że odkryli prawdę historyczną.
Wiadomo
natomiast, że papież Hadrian I przypisywał powstanie dziedzictwa świętego
Piotra nie wspaniałomyślności cesarza Konstantyna I Wielkiego, lecz wielu
darowiznom, których akta przechowywano w archiwum na Lateranie. Ten sam papież
bowiem w liście datowanym na październik 785 roku i adresowanym do cesarza
Bizancjum pisał, iż Kościół Katolicki zawdzięczał swoje terytorium, miasta i
miejscowości wspaniałomyślności Karola I Wielkiego (ok. 747-814). O Donacji
Konstantyna nie wiedzieli zaś bezpośredni następcy Hadriana I, co wynika z
listu papieża Mikołaja I Wielkiego (ok. 820-867), w którym można znaleźć
wyraźne wzmianki na temat przywilejów papiestwa, ale nie ma tam ani śladu Darowizny
Konstantyna. W okresie, o którym mowa papieże byli raczej słabi politycznie
i militarnie, więc trudno jest uwierzyć, żeby w jakikolwiek sposób domagali się
silnej pozycji w świecie, jaką gwarantowała im Darowizna Konstantyna. Poszczególne
głowy Kościoła Katolickiego bezustannie odwoływały się do frankońskich królów,
prosząc o pomoc w walce z uciskiem longobardzkim[1]. W
związku z tym papieże dalecy byli także od żądania zwierzchnictwa nad całą
Italią oraz całym Zachodem, gdyż myśleli jedynie o skutecznym zabezpieczeniu
niepodległości Rzymu oraz o podtrzymaniu porządku w lokalnych prowincjach.
Fresk, na którym Konstantyn I Wielki przekazuje władzę imperialną papieżowi Sylwestrowi I. Fresk powstał w XIII wieku. autor nieznany |
W
momencie, gdy zauważymy, iż Darowizna Konstantyna dotyczy nadania
podstawy prawnej doczesnej władzy papieży, trudno będzie nam się zgodzić ze
stwierdzeniem, iż mogła ujrzeć kiedykolwiek światło dzienne w Rzymie i to
jeszcze w drugiej połowie VIII wieku, kiedy w ludzkich głowach wciąż kołatała
się myśl odnosząca się do darowizn króla Franków Pepina Małego (714-768) oraz
jego syna Karola I Wielkiego, które stworzyły fundament dobrych relacji
pomiędzy papiestwem a cesarstwem frankońskim. Dlatego też autora Donacji
Konstantyna należałoby raczej szukać poza Rzymem, ponieważ to właśnie z
dala od Rzymu pojawiały się okoliczności sprzyjające ukazaniu się tego aktu w IX
wieku. Powszechnie wiadomo jak bardzo niechętnie odnoszono się w
Konstantynopolu do informacji na temat koronacji Karola I Wielkiego. Od wieków
wszyscy byli bowiem przyzwyczajeni do tego, że państwo rzymskie jest
niepodzielne, choć istnieje w nim podział władzy pomiędzy kilku wielkorządców.
Z kolei świeże wznowienie cesarstwa zachodniego w osobie Karola I Wielkiego
nadawało swego rodzaju dwoistość rządów. W tej sytuacji Konstantynopol
natychmiast tracił wszelką powagę w Italii, co oczywiście wyjaśnia niezadowolenie
wśród ówczesnych władców bizantyjskich.
Karol I Wielki Portret powstał około 1512 roku autor: Albrecht Dürer (1471-1528) |
Akt
koronacyjny Karola I Wielkiego musiał teoretycznie zostać czymś
usprawiedliwiony, chociażby tylko z powodów prawa publicznego. Nie było
tajemnicą, że cesarz Franków utrudniał stosunki z cesarzami wschodnimi i na
wszelkie możliwe sposoby starał się im dorównać. Dlatego też łatwo zrozumieć, z
jakich powodów frankoński autor podjął decyzję o przygotowaniu Darowizny
Konstantyna. Z uwagi na to, ze pierwszy chrześcijański cesarz ustąpił
papieżowi cesarską godność, akt koronacji Karola I Wielkiego przez papieża był
jedynie prawnym przejawem świętego państwowego prawa papieża. Podobna myśl
mogła zatem narodzić się w umyśle frankońskiego autora Donacji Konstantyna.
Istnieją także pewne dowody potwierdzające fakt, iż Darowizna Konstantyna
jest faktycznie pochodzenia frankońskiego. Najdawniejszy znany rękopis
zawierający Darowiznę Konstantyna na pewno posiada frankońską genezę. Na
ten temat już w IX wieku mówili trzej pisarze, którzy cytowali fragmenty
rzeczonego dokumentu. Byli to biskup paryski Eneasz (?-870), biskup vienneński
Adon (?) oraz biskup Hinkmar z Reims (806-882). Co istotne, biskup Eneasz
wykorzystał omawiany dokument w swoim traktacie skierowanym przeciwko Grekom, w
którym cytował go niemalże dosłownie:
Skoro tylko cesarz Konstantyn został chrześcijaninem, natychmiast porzucił Rzym, utrzymując, że nie wypadało, aby dwóch cesarzów – jeden książę Ziemi, drugi książę Kościoła – rządzili w jednym i tym samym mieście. Tak więc rezydencję swą przeniósł do Konstantynopola, a Rzym i znaczną część różnych prowincji poddał Stolicy Apostolskiej. Biskupowi Rzymskiemu przyznał powagę królewską i kazał o tym spisać akt autentyczny, który został następnie rozpowszechniony po całym świecie.
Pierwszym
papieżem, który poznał Darowiznę Konstantyna nie był Włoch, lecz
Lotaryńczyk. Mowa oczywiście o niemieckim biskupie Brunonie z Toul, który potem
został papieżem Leonem IX (1002-1054). W liście do patriarchy Konstantynopola Michała
I Cerulariusza Leon IX użył Donację Konstantyna przeciwko Grekom celem
przypomnienia bizantyjskim cesarzom o niezależności cesarstwa zachodniego. Na
przestrzeni X i XI wieku jedynie dwukrotnie wspominana jest Darowizna
Konstantyna w kontekście politycznym, czyli raz przez papieża Leona IX, zaś
drugi raz przez późniejszego świętego biskupa Piotra Damiana (1007-1072).
Papież Grzegorz VII (ok. 1020-1085), który z ogromną żarliwością oraz uporem
oddany był utrzymaniu w całości przywilejów papiestwa i który wielokrotnie
popadał w konflikty z ówczesnymi książętami celem poparcia swoich żądań, nigdy
nie powołał się na Darowiznę Konstantyna.
Fresk zatytułowany Darowizna dla Rzymu Fresk powstał około 1520 roku. autor: Rafael Santi (1483-1520) |
Wzmianki
na temat omawianego dokumentu nie znajdziemy także w innym ważnym akcie prawnym
pochodzącym z tego samego wieku, czyli w Dyplomie Henryka II. Cesarz
Henryk II Święty (973-1024) w swoim dokumencie odnawia wszystkie dawne koncesje
na korzyść Kościoła Katolickiego uczynione przez jego poprzedników. Dyplom
Henryka II zawiera natomiast darowizny uczynione na rzecz Kościoła przez
Pepina, Karola I Wielkiego, Ludwika I Pobożnego (778-840) oraz Ottona I
Wielkiego (912-973). Dopiero w XII wieku, jak i w kolejnych stuleciach, ten
apokryficzny dokument został włączony do Dekretu Gracjana[2],
dzięki czemu stał się znany i mógł być jawnie rozpowszechniany. Od tej pory
tacy władcy, jak Fryderyk I Barbarossa zwany Rudobrodym (ok. 1122-1190),
kronikarze pokroju Ottona z Fryzyngi (1114-1158) czy tacy kanoniści, jak Geoffroy
z Viterbo (1133-1191) zaczynali przytaczać go i wyjaśniać z niezachwianą wiarą
w jego autentyczność. Niemniej niekiedy zdarzały się spory dotyczące braku
wiarygodności tegoż dokumentu, lecz nie zwracano na nie szczególnej uwagi,
ponieważ dyskusje te oparte były na argumentach bez większego znaczenia, bądź
też na innych dokumentach apokryficznych.
Konstantyn I Wielki Mozaika znajdująca się w muzeum Hagia Sofia w Stambule. Mozaika powstała około 1000 roku. |
Z
kolei do Kościoła greckiego dzięki staraniom Teodora Balsamona (?-po 1195) przedostał
się dokument Darowizny Konstantyna. W 1194 roku kanonista wcielił go do
swojego komentarza kanonów kościelnych. W roku 1270 Donację Konstantyna
cytuje również cesarz Michał VIII Paleolog (ok. 1225-1282), natomiast Waldensi
i Beguardowie[3]
odrzucali jedynie prawne znaczenie dokumentu.
W
czasach, kiedy ukazała się Darowizna Konstantyna nie było już mowy o
tym, aby jej treść wnosiła jakiekolwiek zmiany w istniejące już relacje
pomiędzy cesarstwem a papiestwem, co także świadczy przeciwko autentyczności
dokumentu. Poza tym w tamtym okresie rzeczony akt nie miał już większego
znaczenia, jeśli chodzi o jego wagę pomiędzy poważnymi dowodami, które mogłyby
przemawiać za obroną władzy doczesnej na korzyść papieża i papiestwa. Praktycznie
wszystkie dowody, którymi podpierają się obrońcy papiestwa, a które dotyczą
walki z Kościołem Katolickim wynikają już tylko z samej teologii. Z drugiej
strony jednak tylko nieliczni papieże wskazywali Darowiznę Konstantyna
jako wytłumaczenie swojego prawa do mieszania się w sprawy polityczne odnoszące się do sporów pomiędzy chrześcijanami. Wśród papieży, którzy traktowali Donację
Konstantyna poważnie byli: wspomniany już wyżej Leon IX, Innocenty III (ok.
1161-1216), Grzegorz IX (ok. 1170-1241), Innocenty IV (ok. 1195-1254), Mikołaj
III (ok. 1215-1280) oraz Jan XXII (ok. 1244-1334). Niemniej należy pamiętać, że
żaden z wymienionych papieży nie uważał, iż Darowizna Konstantyna
stanowi fundamentalny dokument dotyczący przywilejów Kościoła Katolickiego. Na
przykład Innocenty III, którego działalność polityczna była naprawdę wielka,
zaś korespondencja dość rozległa, jedynie raz wspomniał o Darowiźnie
Konstantyna. Było to w przypadku mowy wygłoszonej ku czci świętego Sylwestra.
Z
kolei Grzegorz IX wspomniał o Donacji Konstantyna tylko dlatego, aby
wobec nieprzyjacielskiego postępowania Fryderyka II Hohenstaufa (1194-1250)
podkreślić przychylność Konstantyna I Wielkiego dla Kościoła Katolickiego.
Innocenty IV o dokumencie powiedział tylko wówczas, gdy chciał podkreślić, iż
doczesna władza papieży była udzielona świętemu Piotrowi, a więc nastąpiła
znacznie wcześniej niż rządy Konstantyna I Wielkiego. Mikołaj III oraz Jan XXII
wspomnieli o Donacji Konstantyna przypadkiem. Pierwszy uczynił to
dlatego, iż pragnął przypomnieć o odstąpieniu miasta Iszym papieżom, natomiast
drugi z nich powołał się na dokument celem wyrażenia sprzeciwu wobec wywodów
włoskiego filozofa i pisarza Marsyliusza z Padwy (ok. 1275-1343).
Papieże
raczej nie potrzebowali kierować się podejrzliwością wobec kanonistów, którzy
zaprzeczali autentyczności Donacji Konstantyna. To podważanie
wiarygodności aktu wyraźnie zarysowało się dopiero w XVI i XVII wieku. Franz
Bursatus (?) jeszcze w 1570 roku uważał, że pomiędzy zwolennikami Darowizny
Konstantyna jest dwudziestu dwóch kanonistów oraz siedemdziesięciu trzech
jurystów. Potem liczba ta zmniejszyła się niemalże z dnia na dzień. Obecnie
prawie nikt już nie broni prawdziwości tezy dotyczącej Darowizny Konstantyna.
Na przestrzeni lat papieże dość obojętnie podchodzili do upadku ważności
dokumentu, ponieważ nie mieli zamiaru czerpać z niego jakichkolwiek korzyści i
nie miał on dla nich aż takiego znaczenia, aby można było stanąć w obronie
najwyższych praw i przywilejów Stolicy Apostolskiej.
Jak
zapewne domyślacie się, motywem przewodnim Skryby jest omówiony powyżej
dokument, który Konstantyn I Wielki przekazał papieżowi Sylwestrowi I w
podzięce za rzekome cudowne uzdrowienie z trądu oraz chrzest i nawrócenie na chrześcijaństwo.
Tak przynajmniej mówi legenda, która – być może – została wymyślona jedynie po
to, aby uzasadnić ewentualną autentyczność dokumentu. Niemniej, z książki nie
dowiecie się zbyt wiele o samym akcie prawnym. W powieści próżno bowiem szukać
tych wszystkich informacji, które przywołałam powyżej, ponieważ Antonio Garrido
skupił się bardziej na intrydze kryminalnej i przygodzie, aniżeli na omawianiu historycznego
pochodzenia Donacji Konstantyna. Dokument gdzieś tam istnieje i choć
stanowi poważny problem, to jednak fabuła Skryby nie koncentruje się na
nim całkowicie. Mogłabym rzec, iż Darowizna Konstantyna jest czymś na
kształt skarbu, który powinien pozostać w rękach przedstawicieli Kościoła
Katolickiego, dlatego też ważne jest, aby wciąż był powielany przez
poszczególnych średniowiecznych pisarzy zwanych skrybami, i dzięki temu
przekazywany kolejnym namiestnikom Kościoła.
Papież Sylwester I chrzci cesarza Konstantyna I Wielkiego autor: Maso di Banco (?-1348) |
Akcja
powieści rozgrywa się na przełomie VIII i IX wieku za panowania Karola I Wielkiego.
Generalnie miejscem akcji jest niemiecki Würzburg. Z kolei tytułowym bohaterem
powieści jest niejaki Gorgias, który do Würzburga przybył z Bizancjum jako
wdowiec z maleńką córeczką Theresą. W nowym miejscu Gorgias ożenił się po raz
drugi i rozpoczął pracę u hrabiego Wilfreda jako skryba. Przez lata przepisywał
mnóstwo rozmaitych dokumentów i ksiąg, aż wreszcie otrzymał bardzo nietypowe i
jednocześnie niezwykle tajemnicze zlecenie. Otóż hrabia żąda, aby skryba powielił
dokument, który niektórym może przysporzyć jedynie poważnych problemów. Co też
takiego kryje się za owym pergaminem? Czy życie Gorgiasa nie znajdzie się
przypadkiem w ogromnym niebezpieczeństwie, tylko dlatego, że zgodził się, a
właściwie został przymuszony do skopiowania tajemniczego dokumentu?
Tymczasem
Theresa dorasta i teraz jest już dwudziestotrzyletnią piękną kobietą, która
zwraca na siebie uwagę mężczyzn. Wychowana przez ojca skrybę kochającego
książki i pisanie, a także władającego łaciną i greką, Theresa również pragnie
rozwijać swoje umiejętności jako skryba. Jak wiemy w epoce średniowiecza kobiety
nadawały się jedynie do prowadzenia domu i rodzenia dzieci. To mężczyźnie
przysługiwało prawo do nauki, zaś „idealna” kobieta miała być analfabetką. Theresa
za nic nie chce być jedną z tych niewiast, które żyją w Würzburgu i są
posłuszne mężczyznom. Ona przy boku ojca wiele się nauczyła. Potrafi pisać i
czytać, a nawet zna łacinę i grekę! Kiedy ją poznajemy dziewczyna terminuje u
lokalnego wytwórcy papieru o imieniu Korne, który bynajmniej nie jest
przyjaźnie nastawiony do córki Gorgiasa. Utrudnia jej praktycznie wszystko.
Natomiast kiedy przychodzi dzień egzaminu, który – jeśli Theresa go zda –
zapewni jej tytuł czeladnika, dochodzi do tragedii. Konsekwencje pożaru w
pracowni pergamenariusa Kornego są niezwykle dramatyczne. Nie dość, że cały
zakład obraca się w zgliszcza, to jeszcze giną ludzie. Jedyne, o czym myśli
Korne, to żądza zemsty na tym, który jego zdaniem zawinił. Czy faktycznie
pergamenarius ma rację, obwiniając za tragedię tę a nie inną osobę? Czy uda mu
się dokonać na niej zemsty, tak jak planuje? Czy jeszcze kiedyś odbuduje swoją
pracownię i znów będzie wyrabiał w niej pergamin?
Średniowieczny skryba podczas pracy w skryptorium |
Skryba
to powieść, której akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony
mamy problem Gorgiasa, który godząc się na powielanie dokumentu naraził na
niebezpieczeństwo nie tylko samego siebie, ale także swoją rodzinę. Z drugiej
strony czytelnik podąża śladem Theresy, której życie także nie będzie usłane
płatkami róż. Któregoś dnia młoda kobieta trafi do Fuldy, gdzie spotka pewnego
tajemniczego i trochę niebezpiecznego mnicha, z którym połączą ją sprawy o
podłożu kryminalnym. W związku z tym nasza bohaterka kilka razy znajdzie się w
poważnych tarapatach, z których naprawdę ciężko będzie ujść w jednym kawałku. W
miarę upływu czasu widzimy, że w Theresie więcej jest cech charakteru typowo
męskich, niż kobiecych. Dziewczyna posiadła naprawdę sporo umiejętności, które
zarezerwowane są jedynie dla mężczyzn. W dodatku jest jeszcze Hoos Larsson, z
którym zaczyna łączyć ją głębokie uczucie. Czy jest ono bezpieczne? Czy miłość
nie stanie się przypadkiem powodem zaślepienia i niedostrzegania wrogów, którzy
mogą czaić się tuż obok? Czy Hoosowi naprawdę można ufać i wierzyć w jego
usilne zapewnienia o dozgonnej miłości? Dlaczego mężczyzna tak niespodziewanie
pojawił się w życiu Theresy? I wreszcie: kim naprawdę jest ten człowiek?
Alkuin z Yorku |
Moim
zdaniem Skryba to doskonała powieść historyczno-przygodowa okraszona
dość dobrą intrygą kryminalną adekwatną do epoki, w jakiej rozgrywa się akcja. Autor
robi wszystko, aby czytelnik nie mógł oderwać się od historii Theresy i jej
ojca. Oprócz postaci czysto fikcyjnych, Antonio Garrido wprowadził także
bohaterów historycznych. To wszystko stanowi naprawdę ciekawą mieszankę. Relacje
pomiędzy Theresą a Gorgiasem są niezwykle silne. Widać tutaj, jak bardzo ojciec
kocha swoją córkę i jak wiele sama Theresa jest w stanie poświęcić dla swojego
rodziciela. Na kartach powieści spotykamy także taką zwyczajną przyjaźń
pomiędzy kobietami. Jedna z nich generalnie zaliczana jest do tych porządnych,
które przestrzegają zasad i raczej nie wdają się w kompromitujące sytuacje z
mężczyznami, zaś druga wręcz odwrotnie. Całe miasteczko wie, czym niewiasta się
zajmuje i jakiego rodzaju lokal prowadzi. Pomimo tych różnic kobiety potrafią
żyć ze sobą w zgodzie, a nawet nawiązać wspomnianą już przyjaźń.
Na
kartach powieści czytelnik spotyka również całą galerię negatywnych postaci. Jestem
skłonna przyznać, że jest ich znacznie więcej niż tych pozytywnych. Niezwykle
zagadkowym bohaterem jest anglosaski mnich, o którym wspomniałam już wcześniej.
Alkuina z Yorku Theresa spotyka, przebywając w Fuldzie. Tak naprawdę do samego
końca nie wiemy po której stronie opowiada się mnich. Z jednej strony sprawia
wrażenie bezwzględnego tyrana, zaś z drugiej jest łagodny i pomocny. Można
odnieść wrażenie, że Alkuin stale coś ukrywa, tylko nie wiadomo co to jest.
Podczas
czytania wydawało mi się, że Antonio Garrido bawi się z czytelnikiem w kotka i
myszkę. Kiedy już byłam pewna, że rozgryzłam tę czy inną postać, okazywało się,
że tak naprawdę nadal niczego nie wiem, ponieważ zaistniałe na kartach książki
wydarzenia sprawiały, że znów traciłam rozeznanie i zmuszona byłam czekać na
kolejny rozwój wypadków. Poza tym praktycznie do samego końca nie wiadomo, jaki
związek z naszymi bohaterami ma Donacja Konstantyna. Z kolei w całą tę
aferę kryminalną zamieszani są wysocy rangą hierarchowie Kościoła Katolickiego.
Moim
zdaniem Skryba to fascynująca powieść, która dokładnie oddaje klimat
wczesnego średniowiecza. Dodatkowo wprowadzona intryga kryminalna podnosi walor
książki i sprawia, że czytelnikowi trudno jest oderwać się od losów bohaterów.
Myślę, że wielbiciele powieści historycznych nie powinni poczuć się
rozczarowani tą opowieścią.
[1] Longobardowie
(Długobrodzi) – lud zachodniogermański wywodzący się z terenów
Skandynawii. W przeciwieństwie do romańskiej ludności Włoch, mężczyźni nosili
długie brody.
[2] Dekret
Gracjana (z łac. Decretum Gratiani) – zbiór aktów prawa
kanonicznego spisanego około 1140 roku przez prawnika z Bolonii Franciscusa
Gratianusa lub Johannesa Gratianusa znanego jako Gratian (z pol. Gracjan).