Wydawnictwo:
NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa
1988
Tytuł
oryginału: Anne of the Island
Przekład:
Janina Zawisza-Krasucka
Ilustracje:
Bogdan Zieleniec
Cóż
oryginalnego można napisać o książce, która od dziesiątek lat budzi podziw
czytelników na całym świecie? Właśnie na tym polega fenomen klasyki, że w
większości przypadków można jedynie powielać opinie fachowców i tych, którzy
czytali daną powieść przed nami. Myślę, że generalnie z literaturą jest
podobnie jak z muzyką. Kiedy słyszymy gdzieś piosenkę, która przypomina nam
młode lata, które już nigdy nie wrócą, wówczas łezka nam się w oku kręci na
samo wspomnienie tamtych dni. Może właśnie ta usłyszana przypadkiem stara
piosenka sprawi, że oczami wyobraźni ujrzymy twarz naszej pierwszej miłości,
poczujemy smak pierwszego pocałunku i na chwilę stracimy poczucie
rzeczywistości? Literatura również bardzo często potrafi doprowadzić czytelnika
do tego typu wzruszeń. Szczególnie literatura klasyczna.
Cykl
o losach Anne Shirley na pewno w wielu z nas budzi wspomnienie lat beztroskiego
dzieciństwa, kiedy z zapartym tchem obserwowaliśmy poszczególne etapy życia tej
rudowłosej bystrej dziewczynki z nieprzeciętną wyobraźnią. Wraz z nią
rozwiązywaliśmy „poważne” życiowe problemy, wpadaliśmy w tarapaty, zawieraliśmy
nowe znajomości i przyjaźnie, żegnaliśmy tych, których Anne kochała, ale też
dzieliliśmy z nią szczęście, którego doświadczała. Czasami odczuwaliśmy złość,
kiedy Anne nie potrafiła jednoznacznie określić swoich uczuć wobec szkolnego
kolegi – Gilberta Blythe’a.
Tak
więc dziś przeżyjmy to jeszcze raz i wraz z osiemnastoletnią już Anne Shirley
udajmy się do Kingsport, gdzie mieści się upragniony przez Anne Redmond
College. Na ten wyjątkowy jesienny dzień dorosła już Anne czekała od kilku lat.
Ponieważ życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, dziewczyna
spełnienie swoich marzeń o nauce na uniwersytecie musiała odłożyć na potem z
przyczyn od niej niezależnych. Dziś już nie musi obawiać się tego, że
schorowana Marilla Cuthbert pozostanie na gospodarstwie sama i nie będzie mogła
liczyć na niczyją pomoc. Na Zielone Wzgórze właśnie wprowadziła się Rachel
Lynde (z pol. Małgorzata Linde), która nie tylko zapewni opiekunce Anne
rozrywkę w postaci plotek pochodzących z całego Avonlea, ale też zaopiekuje się
bliźniętami, które od jakiegoś czasu zamieszkują to magiczne miejsce.
W
związku z powyższym Anne może śmiało i bez wyrzutów sumienia wyjechać. Tak
więc dziewczyna zmienia otoczenie, poznaje nowych ludzi, ale też przebywa pośród
starych i sprawdzonych przyjaciół. Pomimo że jej marzenia właśnie się
spełniają, ona jednak wciąż tęskni za Zielonym Wzgórzem i najczęściej jak to
tylko możliwe odwiedza Marillę Cuthbert. Bardzo często wraca też myślami do
mieszkańców Avonlea, czyli do pana Harrisona, pani Lavendar Irving (z pol. Lawenda
Irving – niegdyś Lewis) i jej służącej, Charlotte the Fourth (z pol. Karolina
Czwarta). Te chwile tęsknoty dziewczyna zapełnia nauką, spotkaniami z
przyjaciółmi oraz pisaniem listów do mieszkańców Zielonego Wzgórza.
Mary Miles Minter (1902-1984) jako Anne Shirley & Paul Kelly (1899-1956) w roli Gilberta Blythe'a w amerykańskim filmie niemym zrealizowanym w 1919 roku na podstawie Ani z Zielonego Wzgórza. |
Chyba
największą przykrość sprawia Anne rozstanie z przyjaciółką jeszcze z lat
dzieciństwa – Dianą Barry, która zamiast dalszej nauki postanowiła założyć
rodzinę i uwić sobie gniazdko, stając się w końcu panią Wright. Oprócz
przeżywania żalu po rozstaniu z przyjaciółką, Anne targają także inne emocje.
Otóż, budzi się w niej uczucie miłości do Gilberta Blythe’a, któremu ona
stanowczo zaprzecza i aby się go pozbyć znajduje sobie inny obiekt adoracji. Cóż zatem takiego musi się stać, aby rudowłosy uparciuch zrozumiał w końcu,
kto tak naprawdę jest dla niej ważny? Czy będzie to Gilbert Blythe, czy może
niejaki Royal Gardner (z pol. Robert Gardner)?
Co takiego dzieje się jeszcze w życiu dorosłej Anne Shirley? Otóż, nie obchodzi
się też bez strat. Umiera jedna z jej avonlejskich przyjaciółek. Jest to dla
Anne ogromny cios. Jednak przebywanie wśród ludzi i rozwijanie swoich pasji
sprawia, że żal po stracie koleżanki szybko mija, choć to wcale nie oznacza, że
panna Shirley kiedykolwiek o niej zapomni. Niemniej znacznie większą
uwagę poświęca przyjaciółkom żyjącym, jak na przykład irytującej Philippie
Gordon (z pol. Izabela Gordon).
W
tej części cyklu wyraźnie widać, że niesforny rudzielec w końcu znalazł swoje
miejsce w życiu poprzez ciężką pracę i usilne dążenie do celu. Bez wątpienia
Anne Shirley nie jest już tą samą dziewczynką ani podlotkiem, którego
obserwowaliśmy w dwóch poprzednich częściach. Tym razem prezentuje się
czytelnikom jako osoba dorosła i odpowiedzialna. Już nie popełnia gaf, które
tak często trafiały jej się, kiedy jeszcze mieszkała w Avonlea. Niemniej chyba po raz pierwszy Anne można poddać krytyce, a dokładnie sposób jej
zachowania. Przecież jej ciągłe niezdecydowanie w sprawach uczuciowych jest
krzywdzące dla obydwu adoratorów! W swoim postępowaniu idzie zbyt daleko, a
potem nagle wycofuje się, jak gdyby nic się nie stało. Nie zauważyłam u niej
praktycznie żadnej skruchy. Owszem, z jednej strony jest uczciwa, ale z drugiej
trochę w tym wszystkim egoizmu i myślenia tylko o sobie. Choć jest już dorosła,
to jednak wciąż niektóre sytuacje są w stanie doprowadzić ją do płaczu. Dzieje
się tak przede wszystkim wtedy, gdy coś nie idzie po jej myśli. Tak więc mimo
wszystko jakieś cechy małej dziewczynki jeszcze w niej pozostały, co może
wiązać się z jej osobistym przekonaniem, że to właśnie Anne Shirley i nikt inny
zawsze ma rację.
Wydanie z 1957 roku Wydawnictwo: NASZA KSIĘGARNIA |
Kolejny
przykład. Kiedy Diana Barry w tajemnicy pomaga jej zdobyć nagrodę, ona w
gruncie rzeczy ma do niej pretensje i czuje się urażona, a właściwe urażone są
jej ambicja i duma. Otóż, nie od razu można stać się światowej sławy literatem.
Czasami trzeba zacząć od pisania tekstów do reklam. Historia zna wielu pisarzy,
którzy właśnie tak zaczynali. Lecz nasza kochana Anne już po stworzeniu pierwszego
poważnego autorskiego tekstu pragnie być podziwiana i mieć rzeszę oddanych
czytelników. Miejmy nadzieję, że w kolejnych częściach życie nauczy ją więcej
pokory i doceniania pomocy innych. Pomimo że Anne unika już popełniania gaf, to
jednak w Ani na uniwersytecie nie brak scen humorystycznych.
Przypomnijmy sobie chociażby sytuację, w której rolę główną odegrał
„wojowniczy” kot Mruczek.
Myślę,
że ta część cyklu pokazuje, że Anne Shirley nie jest tylko słodziutkim i
kochanym przez wszystkich dziewczątkiem, ale ma też wady, które właśnie tutaj
zaczynają wychodzić na jaw. I teraz można zastanawiać się, w jaki sposób Lucy Maud Montgomery
pokierowała w kolejnych częściach osobowością głównej bohaterki i jakie cechy
będą u niej dominować. Czy Anne Shirley nauczy się pokory i zacznie dostrzegać
w zachowaniu innych dobre intencje, czy może stanie się zadufaną w sobie
kobietą sukcesu, dla której będzie liczyć się tylko ona sama? Oczywiście ci,
którzy czytali pozostałe części serii już o tym wiedzą. Ponieważ to wyzwanie
czytelnicze jest moim pierwszym spotkaniem z całym cyklem o Anne Shirley,
dlatego też na razie nie mam pojęcia, co czeka główną bohaterkę w przyszłości.
W dzieciństwie niestety nie miałam okazji jej poznać. Dlatego też ogromnie
ciekawią mnie dalsze losy panny Shirley.
Uważam,
że spośród tych trzech części, które już za mną Ania na uniwersytecie
przedstawia się najlepiej, gdyż charakter głównej bohaterki jest już na tyle
wykształcony, iż możemy dokonać jego analizy i w związku z tym poczynić swego
rodzaju przypuszczenia na przyszłość. Właśnie w tej części widzimy, że Anne
Shirley nie jest postacią wyidealizowaną, lecz pod wieloma względami przypomina
każdego z nas. Posiada wady i zalety, co działa na korzyść tej powieści. Oprócz
tego nieszczęsnego tłumaczenia imion bohaterów, nie ma w tej książce nic, co
mogłoby mnie drażnić. Tak więc z wielką przyjemnością za jakiś czas zasiądę do
czytania Ani z Szumiących Topoli, a do dziwacznego przekładu można się w
końcu przyzwyczaić.
Choć cały cykl uwielbiam to jednak zaraz po pierwszym tomie Ani to właśnie jej przygody na uniwersytecie od lat budzą moje największe emocje :) Mam ten tom w trochę późniejszym wydaniu, z początku lat '90 z NK.
OdpowiedzUsuńCzy nazwiska niektórych bohaterów, które przytaczasz są oryginalne, czy też w takiej formie pojawiają się w wydaniu które prezentujesz?
W nawiasie podałam imiona i nazwiska bohaterów z wydania, które ja czytałam, natomiast w całym tekście podałam oryginalne za L.M. Montgomery. Jestem tłumaczem i dlatego bardzo, ale to bardzo drażni mnie takie zmienianie imion i nazwisk bohaterom. Jestem wściekła na tłumaczy, którzy się tego dopuszczają. Ja czytałam cykl już bardzo dawno w ramach wyzwania. To jest post przeniesiony ze starego bloga ze wsteczną datą. :-)
OdpowiedzUsuńDoczytałam się daty tego postu poniewczasie :) Pierwszy raz zetknęłam się z imionami i nazwiskami oryginalnymi, stąd moje zaskoczenie. Zupełnie inne brzmienie :)
OdpowiedzUsuńWyzwanie czytelnicze skończyło się dwa lata temu. Ja po prostu przenoszę powoli swoje stare wpisy tutaj, żeby mieć wszystko w jednym miejscu. :-) A jeśli chodzi o oryginał, to możesz sobie na Project Gutenberg poczytać w oryginale wszystkie części Ani i sprawdzić imiona. Te książki są już teraz dostępne w domenie publicznej. :-)
OdpowiedzUsuń