Wydawnictwo:
PUBLISHAMERICA
Baltimore
2010
Tytuł
oryginału: Brudny świat
Przekład:
Marta Kaszycka
Jest
na świecie takie miasto, gdzie spełniają się marzenia. Miasto, które swoim
blaskiem przyciąga młodych i niedoświadczonych ludzi, pragnących zaistnieć na
dużym ekranie lub w świecie muzyki. Sama myśl o pojawieniu się ich twarzy na
okładkach najbardziej poczytnych czasopism napawa ich ogromnym podnieceniem.
Bardzo często jednak ludzie ci nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką cenę
przyjdzie im zapłacić za marzenia, które w konsekwencji mogą przynieść nie
tylko radość i szczęście, ale też ból, cierpienie i rozczarowanie. Mogą
zaprowadzić tam, skąd nie będzie już drogi powrotnej.
Okazuje
się jednak, że również są i tacy, którzy do Los Angeles przyjeżdżają po to, aby
od czegoś uciec. Od przeszłości. Od złych życiowych doświadczeń. Od ludzi,
którzy skrzywdzili. Dla nich Miasto Aniołów ma stać się oazą spokoju i
miejscem, gdzie można zapomnieć o tym, co za nimi. Lecz czy w najbardziej
zaludnionym i hałaśliwym mieście stanu Kalifornia naprawdę można odnaleźć
spokój?
Zapewne
w taki właśnie sposób myślała Kathrina Russell, pakując walizki, a potem
wsiadając ze swoim synkiem na pokład samolotu lecącego do Los Angeles. Kathrina
nie planowała zrobić tam zawrotnej kariery w show businessie. Ona pragnęła
jedynie odnaleźć spokój i zapewnić bezpieczeństwo sobie i swojemu dziecku.
Wiedziała, że nie będzie to łatwe, bo tajemnica, którą nosi w sercu już zawsze
będzie jej ciążyć i kłaść się cieniem zarówno na jej życiu, jak i życiu małego
Jimmy’ego.
Pomimo
powszechnego przekonania, że w Los Angeles wszystko przychodzi bez trudu, to
jednak nawet tam trzeba w jakiś sposób zarabiać na życie. Najważniejsze, że
Kathrina nie jest sama. Obok siebie ma siostrę, która od samego początku ją
wspiera. Gdyby nie Amelie, być może nie znalazłaby w sobie wystarczająco dużo
siły, aby móc rozpocząć nowe życie z dala od koszmaru przeszłości. Kathrina
jest też niezwykle utalentowana. Potrafi pisać niesamowite teksty piosenek. Wydaje
się, że w mieście, gdzie aż roi się od międzynarodowych gwiazd muzyki, ze
znalezieniem pracy nie będzie mieć większych problemów. Lecz to, co wydawałoby
się rzeczą banalnie prostą, w jej przypadku przychodzi z trudem. Ale młoda
tekściarka nie rezygnuje tak łatwo. Jej upór sprawia, że ostatecznie rozpoczyna
pracę dla rockowej grupy Semtex. W tym momencie jej – zdawałoby się –
poukładany świat brutalnie zderza się z rzeczywistością, która do tej pory była
jej obca. Kolorowe okładki magazynów, miliony sprzedanych płyt, rzesze
rozhisteryzowanych wielbicieli, to tylko pozory. Prawdziwe życie tego
specyficznego środowiska ma miejsce za kulisami tego wszystkiego, co stanowi
jedynie cienką otoczę, coś na kształt bańki mydlanej, którą w każdej chwili
można przebić.
Choć
Kathrina wie, że to środowisko nie jest dla niej, i że trudno jej będzie
zaakceptować reguły, jakie nim rządzą, a właściwie ich brak, to jednak nie
wycofuje się. Gdzieś w głębi serca czuje, że to właśnie w tym środowisku odnajdzie
to, czego nie był w stanie dać jej świat, w którym żyła do tej pory.
Możliwe, że tak właśnie wyglądały koncerty Semtexu |
Jakże inny od Kathriny Russell jest Tommy Cordell. On nie ma najmniejszego problemu z przystosowaniem się do tej brudnej i zepsutej rzeczywistości, bo żyje w niej od lat. Jeszcze w liceum wraz ze swoim starszym bratem Trevorem, założył Semtex, który wyniósł go na sam szczyt. Teraz nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. Świat Tommy’ego to koncerty, lejący się strumieniami alkohol, narkotyki na wyciągnięcie ręki, łatwe dziewczyny, szybkie i drogie samochody, wielka kasa, tłumy paparazzich podążających za nim niczym cień, sława i podziw ze strony tych, dla których bramy tego świata nigdy nie będą stać otworem. Ale czy naprawdę należy mu zazdrościć? Czy można powiedzieć, że Tommy Cordell – bożyszcze fanek na całym świecie – jest szczęśliwym facetem, pomimo że ma wszystko? Zapewne, gdyby któryś z dziennikarzy podczas konferencji prasowej zapytał go, czy czuje, że jest naprawdę szczęśliwy, lider Semtexu raczej nie byłby w stanie dać mu szczerej odpowiedzi. Być może przytaknąłby dziennikarzowi, ale czy w głębi duszy też czułby, że już nic więcej nie jest mu do pełni szczęścia potrzebne? Że to, co ma w zupełności mu wystarcza?
Kiedy
stykają się ze sobą dwa tak różne światy, jak Kathriny Russell i Tommy’ego
Cordella, niemożliwe jest, aby nie doszło do wybuchu. Praktycznie więcej ich
dzieli niż łączy. Jedynym wspólnym ogniwem jest praca nad najnowszą płytą
Semtexu. W dodatku każde z tych dwojga dźwiga na barkach dramat swojej własnej
przeszłości. Czy będą w stanie pokonać wzajemną niechęć? Jak poradzą sobie z
uczuciem, którego do tej pory żadne z nich nie znało, a które nagle eksploduje
niczym Etna?
Bardzo
trudno jest napisać recenzję książki, która praktycznie od samego początku tak
potężnie gra na emocjach czytelnika. A taki właśnie jest Dirty World.
Jest to powieść niezwykła pod każdym względem. Przede wszystkim dlatego, że dotyka
problemów środowiska, o którym marzą miliony nastolatków na całym świecie.
Kiedy młody człowiek patrzy na swojego idola nie dostrzega tego, co kryje się
po tej drugiej stronie. Widzi jedynie jego sławę, bogactwo, miliony sprzedanych
płyt, a zapomina, że to bożyszcze prowadzi również życie poza sceną. A ono nie
jest już takie kolorowe jak okładki czasopism. Ci ludzie to nie maszyny, które
wychodzą do publiczności zagrać dwugodzinny koncert. Ci ludzie nie są też
automatami wchodzącymi do studia i bez problemu nagrywającymi któryś z kolei
singiel, mający stać się za jakiś czas międzynarodowym hitem. Gwiazdy z
pierwszych stron gazet to tacy sami ludzie, jak każdy z nas. Oni także mają
uczucia, które ktoś rani. Czasami ich życie to pasmo problemów, których
statystyczny fan nie dostrzega, ponieważ skupia się jedynie na tym, co można
łatwo zobaczyć, czyli na plastikowym wizerunku, który jakiś specjalista od
tworzenia image wykreował dla potrzeb wielbicieli.
W Dirty
World Agnieszka Lingas-Łoniewska nie skupia się bynajmniej na tym, co
widoczne, lecz na tym, czego dojrzeć nie można. Autorka pokazuje życie gwiazd
show businessu od strony ich życia prywatnego. Tytuł powieści doskonale idzie w
parze z tym, o czym możemy przeczytać w książce. Nie znajdziemy tutaj tylko i
wyłącznie blasku międzynarodowej sławy. W tej powieści środowisko show businessu zostaje odarte z pozorów. Autorka obala stereotypy, pokazując
bohaterów autentycznych, z krwi i kości. Czytelnik namacalnie czuje ich emocje,
zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Rozwiązuje wraz z nimi problemy, z
którymi oni nie potrafią sobie poradzić od lat. To, co wydarzyło się w
przeszłości wciąż tkwi w ich psychice i nie pozwala normalnie żyć. Błędne
pojmowanie przez nich rzeczywistości doprowadza do niepotrzebnych konfliktów i
sytuacji, z których może już nie być wyjścia.
Być może to w takim domu w Bel Air chcieli zamieszkać Kati i Tommy |
Dirty World to również opowieść o wewnętrznej metamorfozie. Autorka stworzyła czytelnikowi możliwość obserwowania stopniowej przemiany, jaka zachodzi w bohaterach. Bo trzeba wiedzieć, że nie tylko Tommy Cordell takowej przemiany potrzebuje, aby móc wreszcie normalnie żyć. Nie tylko on został doświadczony przez los. Nie tylko jemu ktoś wyrządził krzywdę. Oczywiście czynnikiem, który jest odpowiedzialny za tę metamorfozę jest miłość. To właśnie to uczucie posiada tak wielką moc sprawczą, że w końcu zło zamienia się w dobro. Lecz nie chodzi tutaj jedynie o miłość pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jest też inny rodzaj miłości. To uczucie do dziecka. To właśnie niewinny mały chłopiec sprawia, że serce, które do tej pory nie było w stanie kochać, teraz otwiera się na ten nowy rodzaj uczucia. Można odnieść wrażenie, że bohaterowie żyją w ścisłej symbiozie ze sobą, a ogniwem, które ich łączy są rozmaite rodzaje miłości, jak: matczyna, ojcowska, siostrzana, braterska, i oczywiście ta najważniejsza, czyli mężczyzny do kobiety i odwrotnie.
Uważny
czytelnik dostrzeże również, że Dirty World to także opowieść o
poświęceniu, pokonywaniu lęku przed czymś nowym i dotąd nieznanym, jak i o
spełnianiu marzeń, ale nie tych zawodowych, lecz tych osobistych, które do tej
pory były skrywane gdzieś na dnie serca i nie dawały o sobie znać, będąc
wyparte przez strach i ciągłe oglądanie się za siebie. To także opowieść o
akceptacji, tolerancji i zaufaniu do drugiego człowieka, bez względu na to, co
podpowiada rozum.
Myślę,
że wielbicielom twórczości Agnieszki Lingas-Łoniewskiej nie trzeba szczególnie
tej powieści polecać, ponieważ jest sprawą jasną, że każdy z Was w pewnym
momencie po nią sięgnie. Na chwilę obecną Dirty World można przeczytać
jedynie w języku angielskim, ale już wiosną przyszłego roku powieść powinna
ukazać się w polskiej wersji językowej. Myślę, że historia Kathriny Russell i
Tommy’ego Cordella w pamięci wielu czytelników pozostawi swój niezatarty ślad.
Tak jak napisałam powyżej, uważam, że jest to książka niezwykła. Książka, która
wzrusza, choć w pewnych momentach również rozśmiesza, wywołując na twarzy
czytelnika uśmiech. Nie zamierzam porównywać Dirty World z pozostałymi
powieściami Autorki, bo każda z nich jest wyjątkowa na swój własny i
niepowtarzalny sposób. Jednak myślę, że emocje, których czytelnik doświadcza
podczas lektury stoją na najwyższym poziomie. Mam też nadzieję, że czytelnicy w
Stanach Zjednoczonych docenili tę powieść i nie jest ona pierwszą i ostatnią w
dorobku Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, która przekracza granice Polski.
Za książkę i przepiękną dedykację serdecznie dziękuję Autorce
Miałam dosłownie motyle w brzuchu kiedy zaczęłam czytać twoją recenzje. Nie mogę się doczekać, kiedy poznam polskie wydanie tej książki, gdyż jestem zachwycona jej tematyką. Muszę, koniecznie muszę przeczytać ,,Brudny świat''.
OdpowiedzUsuńPrzeczytasz, jestem tego pewna :-) Tak więc, byle do wiosny :-)))
UsuńKsiążka naprawdę robi fabułą furorę, bardzo jestem jej ciekaw :)
OdpowiedzUsuńOj, a jakie emocje wyzwala :-)
UsuńZachęciłaś mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuń:( po angielsku, trzeba więc czekać... fajnie, że tym razem akcja poza granicami:) mam nadzieję, że tam też docenią panią Agnieszkę:)
OdpowiedzUsuńA powiem Ci, że moja biblioteka idzie z postępem i widziałam, że zaczęła kupować książki wydane w języku angielskim. Dla mnie to raj, bo tego mi właśnie w Polsce brakuje, że nie mamy oryginalnych wydań powieści autorów anglojęzycznych. A jeśli chodzi o "Dirty World", to naprawdę trudno jest opisać dokładnie emocje, które się czuje podczas czytania. To po prostu trzeba przeżyć samemu :-)))
Usuńu nas też są po angielsku... np Brown, Steel, pewna pani przysłała nam książeczki dla dzieci z USA... ale moja znajomość tego języka raczej mi nie pozwala na delektowanie się książkami:(
UsuńA ja to bym je pochłaniała tomami ;-) Mam bardzo dużo książek w wersji oryginalnej prosto z Londynu i zamierzam wreszcie o nich pisać. Mam nadzieję, że kogoś skuszę, a może jakiś wydawca się zainteresuje wydaniem którejś w Polsce, bo to są powieści, których nie ma w polskiej wersji :-)
UsuńZ chęcią przeczytam;)Ale już po polsku;)
OdpowiedzUsuńCzyli byle do wiosny! :-)))
Usuńprzepiękna książka! warto ją przeczytać! na samo jej wspomnienia wracają wszystkie emocje, które towarzyszyły czytaniu..
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że ta książka odniesie ogromny sukces, kiedy już wejdzie na rynek w polskim wydaniu. Nie każdy czuje się na siłach czytać po angielsku. Mnie ta powieść rozbiła emocjonalnie. Tak właśnie powinno się pisać książki, żeby czytelnik długo o nich pamiętał. :-)
Usuń