wtorek, 26 czerwca 2018

Magdalena Zimniak – „Gra poza prawem”











Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki i Wydawnictwa. Dziękuję!




Wydawnictwo: PROZAMI
Słupsk/Warszawa 2018



Ludzie kłamią i popełniają błędy z różnych powodów. Czasami robią to z własnej woli, bo tak jest im wygodnie, a niekiedy są do tego zmuszani przez inne osoby – nierzadko te najbliższe – albo przez zaistniałe okoliczności, nie widząc innego wyjścia, jak tylko wybór zła. Często uważają bowiem, że kłamstwo będzie lepsze niż prawda, która podobno ma zapewnić człowiekowi wolność. Są też przypadki, kiedy ktoś ukrywa prawdę, ponieważ boi się, że jej ujawnienie może mu zaszkodzić lub sprawić, że nie będzie akceptowany w swoim środowisku, a ludzie wciąż będą gadać i wytykać palcami. W takiej sytuacji poczucie ewentualnego wstydu i napiętnowanie przez społeczeństwo są gorsze niż życie w zgodzie z samym sobą. Funkcjonowanie w takim zakłamanym świecie musi być bardzo trudne i męczące. Trzeba bowiem wciąż uważać na to, co się mówi i do kogo, kontrolować swoje zachowanie i trzymać na dystans tych, którzy chcieliby się do nas zbliżyć i zawrzeć nieco bliższą znajomość. Każdego dnia towarzyszy nam strach, który w rezultacie może doprowadzić do naprawdę nieprzewidzianych sytuacji. Człowiek jest tylko człowiekiem i pewnego dnia może zdarzyć się tak, że nie wytrzyma ciągłego życia w stresie i napięciu i zwyczajnie wyrzuci z siebie to, z czym borykał się przez długie lata. Wtedy zacznie się obwinianie innych, a nawet pojawi się chęć ukarania samych siebie.

Opisane powyżej warianty ludzkich zachowań wcale nie są rzadkością w dzisiejszym świecie. Można rzec, że dotyczą one nie tylko współczesnego człowieka. Moim zdaniem ludzie od wieków coś ukrywają przed światem i boją się, że pewnego dnia prawda ujrzy światło dzienne. Choć czasy się zmieniają, mijają lata i wieki, a człowiek wciąż pozostaje taki sam. Bez względu na to, w jakich realiach przychodzi mu funkcjonować, jego sposób myślenia wcale nie różni się od tego, jakim kierowali się jego przodkowie. Można przypuszczać, że przyszłość także niczego nie zmieni. Wbrew pozorom natura ludzka wcale się nie zmienia, co ukazuje fabuła najnowszej powieści Magdaleny Zimniak. Bohaterkami książki są trzy kobiety w różnym wieku, których życiowe drogi pewnego dnia splatają się ze sobą wzajemnie i już zawsze będzie je łączyć wspólna dramatyczna historia, choćby nie wiadomo gdzie rzucił je los.  

Dorota to dwudziestoletnia niepełnosprawna dziewczyna, która nigdy nie opuściła czterech ścian własnego domu. Oprócz matki i apodyktycznej babki, Dorota nie zna innych ludzi. Nie ma pojęcia, kim jest jej ojciec, choć uważa, że to zapewne po nim odziedziczyła urodę, bo przecież jej matka jest piękną kobietą, więc logiczne, że nie mogła dostać jej genów. Dziewczyna interesuje się literaturą i nawet sama próbuje tworzyć krótkie opowiadania, o których istnieniu wie tylko ona. Matka niby o nią dba, ale nie do końca troska ta wynika z miłości do córki, a przynajmniej tak to wygląda na samym początku. Można odnieść wrażenie, że z przymusu wykonuje jedynie swoje obowiązki związane z zapewnieniem córce jako takich warunków życia. Dorota nie jest zarejestrowana w żadnym urzędzie, czyli jednym słowem ONA NIE ISTNIEJE! Przez dwadzieścia lat życia dała radę się z tym pogodzić, ale wygląda na to, że od pewnego czasu coraz bardziej męczy ją taki stan rzeczy. Ona wie, że niepełnosprawność wcale nie wyklucza jej z życia w społeczeństwie. Ale jak może pokazać się ludziom, skoro nie ma nawet Internetu, nie mówiąc już o choćby jednej przyjaciółce. To matka i babka są dla niej całym światem; światem, jaki zna od chwili narodzin.

Beata jest matką Doroty. Jak wspomniałam wyżej, to bardzo piękna kobieta, na którą mężczyźni zwracają uwagę, jednak mimo to Beata nie ma szczęścia w miłości. Kiedy była nastolatką zakochała się, potem urodziła niepełnosprawną córkę i od tamtego czasu ona również bez słowa skargi podporządkowuje się swojej władczej matce, która przecież wie najlepiej, co tak naprawdę jest dobre zarówno dla Beaty, jak i Doroty. Choć czasami ona także czuje się już zmęczona taką sytuacją, to jednak głośno nie ma odwagi wyrazić swojego sprzeciwu, ponieważ obawia się reakcji matki. Beata pragnie jednak mieć kogoś bliskiego. Skoro z mężczyznami nie za bardzo jej wychodzi i z reguły łączy ją z nimi tylko łóżko, kobieta zbliża się do jednej ze swoich podwładnych. To Aleksandra ma być jej powiernicą i podnosić ją na duchu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ale czy Beata naprawdę dobrze wybrała? Czy dwudziestokilkuletnia Ola jest osobą, której rzeczywiście można zaufać i powierzyć każdy sekret?

Aleksandra to młoda bibliotekarka posiadająca dwie twarze. Jedną znają koleżanki z pracy i może jacyś dalsi znajomi, zaś druga przeznaczona jest do oglądania jedynie przez nią samą oraz chłopaka, z którym łączy ją nie za ciekawa przeszłość. Po śmierci babki i matki Ola trafiła do domu dziecka, a tam wcale nie było wesoło. W miejscu, gdzie powinna czuć się bezpiecznie, spotkała ją ogromna krzywda i gdyby nie Krzysiek pewnie dziś nie byłoby jej na świecie. Tak więc bez względu na to, jak dalej potoczyły się losy jej i Krzyśka, oni wciąż trzymali się razem i wygląda na to, że tak już będzie zawsze. Lecz nie tylko z Krzyśkiem Olę coś łączy. Choć dziewczyna jeszcze o tym nie wie, to jednak już za chwilę na jej drodze stanie Dorota, która nie tylko solidnie namiesza w jej życiu, ale też poniekąd stanie się dla niej swego rodzaju przyjaciółką, której Aleksandra będzie chciała pomóc. Otóż jeden głupi i zupełnie nieprzemyślany wyskok sprawi, że cała czwórka – Dorota, Beata, Ola i Krzysiek – będzie musiała stawić czoło prawdziwemu niebezpieczeństwu i rozwiązać tajemnicę… morderstwa.

Gra poza prawem to typowy thriller psychologiczny, do jakich zdążyła już przyzwyczaić swoich czytelników Magdalena Zimniak. Z jednej strony bohaterowie są różni, a z drugiej bardzo podobni do siebie nawzajem. Wydaje się, że tylko Krzysiek jest tym, który niczego nie udaje ani nie ukrywa. Z niego można czytać niczym z otwartej księgi. Natomiast każda z trzech kobiet to naprawdę ogromna zagadka. Wszystkie posiadają w sobie jakąś sprzeczność. Beata i Dorota niby kochają się nawzajem, jak matka i córka, lecz wystarczy chwila i ta miłość przeradza się w tak wielką nienawiść, że tylko krok dzieli je od zrobienia krzywdy tej drugiej. Czasami działają w jakimś niezrozumiałym amoku, a kiedy zdają sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiły, czują ból, wyrzuty sumienia i niekiedy same nie potrafią zrozumieć, dlaczego postąpiły tak a nie inaczej. Z jednej strony nie chcą krzywdzić siebie nawzajem, ale z drugiej pod wpływem emocji mogą nawet zabić.  

Jaka zatem w tym wszystkim jest rola Aleksandry? Młoda bibliotekarka stoi, jak gdyby pomiędzy Beatą a Dorotą i to od jej działań zależy, jak dalej potoczą się losy matki i córki. Są chwile, kiedy Ola widzi w Beacie i jej władczej matce kobiety, które ją wychowały. Wtedy rodzi się w niej jakaś chęć zemsty, lecz po pewnym czasie to uczucie mija i dziewczyna wraca do rzeczywistości i do rozwiązania zadania, którego się podjęła. Pobyt w domu dziecka i doświadczenia, które wyniosła z tamtego miejsca naprawdę zrobiły swoje, pustosząc jej psychikę. W dodatku dziewczyna wciąż nie może zapomnieć tego, co wmawiała jej babka zanim pożegnała się z tym światem. To nadal bardzo mocno tkwi w jej świadomości i nie pozwala normalnie żyć. Zdaniem babki Aleksandra pociąg do zła odziedziczyła po ojcu, co jeszcze dodatkowo odzwierciedla jej wygląd, a dokładnie jej niepełnosprawność, z powodu której jeszcze bardziej czuje się związana z Dorotą. Tak więc dziewczyna przez lata żyje w tym przekonaniu i nawet jeśli jest inaczej, to ona nie dopuszcza do siebie takiej myśli.

Najnowsza powieść Magdaleny Zimniak to doskonałe psychologiczne studium przypadku. Czytelnikowi bardzo trudno jest zrozumieć prawdziwe motywy postępowania poszczególnych bohaterów, ponieważ one wciąż się zmieniają, a ich zachowanie nie jest bynajmniej jednoznaczne. Jedyne, co w tej sytuacji jest pewne, to fakt, iż oni wszyscy w mniejszym lub większym stopniu wplątani są w morderstwo i w konsekwencji poszukiwanie sprawcy makabrycznej zbrodni. Czy zatem to Aleksandra i Krzysztof stoją za zabójstwem? A może to Beata, która nie była w stanie dłużej stawiać czoła presji i sytuacji, w której sama była więźniem? Czy możliwe jest też, że zabójstwa dokonała niepełnosprawna Dorota, pragnąc w ten sposób odzyskać wolność? Może nie widziała już innego wyjścia, jak tylko pozbyć się przeszkody, która od dnia narodzin uniemożliwiała jej prowadzenie normalnego życia? Kim zatem jest zabójca? Czy to ktoś z najbliższego otoczenia ofiary, czy może ktoś zupełnie obcy, kogo znała tylko osoba zamordowana? Tego rodzaju pytania towarzyszą czytelnikowi od momentu, gdy dowiaduje się o morderstwie, lecz na rozwiązanie zagadki musi poczekać, aż do ostatnich stron powieści, a to czego się dowiaduje może naprawdę zaskoczyć.

Gra poza prawem to powieść dla tych, którzy oczekują od literatury czegoś znacznie więcej niż tylko przyjemności czytania. To historia, która wymaga skupienia, myślenia i przede wszystkim głębokiego zastanowienia się nad ludzką psychiką. W tej książce nic nie jest czarno-białe. Odcieni szarości jest tutaj naprawdę wiele. Większość bohaterów to mocno skomplikowane jednostki i nawet, kiedy już poznajemy zakończenie, nie możemy być do końca pewni, że ich zachowanie jest prawdziwe. Skoro przez całą powieść przyzwyczajają nas do tak poważnej złożoności swoich charakterów, to jak możemy być pewni, że w tym finałowym momencie są z nami szczerzy?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz