czwartek, 2 lutego 2017

Agnieszka Lingas-Łoniewska – „Zakręty losu” # 1













Wydawnictwo: NOVAE RES
Gdynia 2012





Chyba nie ma na świecie człowieka, który w pewnym momencie swojego życia nie musiałby zmierzyć się ze swoimi własnymi demonami i zakrętami losu. Jedni radzą sobie z tym lepiej, zaś inni poddają się im bez walki i pozwalają, aby coś, co naprawdę ważne, zniknęło z ich życia bezpowrotnie. Niestety, jak do tej pory nikt jeszcze nie wymyślił skutecznego sposobu umożliwiającego wyprostowanie krętych życiowych dróg, aby tym samym móc żyć w szczęściu i nie oglądać się za siebie każdego dnia, bojąc się, że zła przeszłość powróci w najmniej oczekiwanym momencie.

Na krętą życiową drogę z całą pewnością wszedł Łukasz „Lukas” Borowski. Któregoś dnia postanowił bowiem, że zostawi najbliższą rodzinę i zwiąże się z tymi, dla których ludzkie życie tak naprawdę nic nie znaczy. Zdecydował, że nie będzie zwracał najmniejszej uwagi na błagania rodziców, aby zawrócił z drogi, która może zapewnić mu szczęście jedynie przez krótką chwilę. Nie ma dla niego znaczenia to, że rodzice od zawsze pragnęli dla niego tylko tego, co dobre. Przecież „fach”, który ma ręku na pewno umożliwi mu lepsze życie. Lecz on mimo to zdecydował, że od teraz będzie już tylko egzystował na wysokim poziomie i nie jest ważne, ilu niewinnych młodych ludzi straci przez niego życie.

Łukasz ma też młodszego brata, Krzysztofa. Chłopak ma dopiero niespełna dziewiętnaście lat, ale jest zbyt poważny jak na swój wiek. Doskonale wie, czego chce od życia, ma sprecyzowane plany na przyszłość, posiada też swoje pasje, które stara się rozwijać. Boli go, że jego starszy brat wybrał własną drogę, która kiedyś z pewnością doprowadzi go do zguby. Lecz ani Krzysiek, ani też rodzice nie mają na to żadnego wpływu. Łukasz jest dorosły i teoretycznie wie, co robi i nikt nie może mu tego zabronić. 

Jedną z pasji Krzyśka Borowskiego jest jazda na rowerze, którą praktykuje szczególnie w miejskim parku. I tak oto pewnego październikowego dnia, kiedy jak co dzień jeździ po parkowych alejkach, jego życie zmienia się diametralnie za sprawą dziewczyny, która najpierw go „zabije”, a po latach znów przywróci do życia.

[…] Biegła przez park, wokół nie było prawie nikogo. Zaczynało się już ściemniać i postanowiła wracać, bo nie chciała martwić ojca.
Schyliła się, ponaciągała trochę mięśnie nóg i grzbietu, zrobiła kilka wymachów rękoma i zaczęła biec w stronę domu. Nagle z kieszeni dresu wypadł jej wysłużony walkman i potoczył się na ziemię. W ostatniej chwili zrobiła unik, żeby go nie rozdeptać, i poślizgnęła się na mokrej trochę ściółce, robiąc piękny szpagat wprost na wilgotne liście.

– Cholera! – krzyknęła i w tym momencie usłyszała, jak z lekkim szurnięciem zatrzymuje się koło niej rower i po krótkiej chwili do jej uszu dotarł głęboki głos:

– Wszystko w porządku?

– Nie wiem… chyba… – powiedziała, próbując się podnieść. Kątem oka zobaczyła jak jakiś chłopak odstawia rower, żeby pomóc jej wstać. Spojrzała na swojego wybawcę – był bardzo wysoki, miał kask rowerowy i cały osprzęt do szybkich jazd.

– Dzięki – uśmiechnęła się. 
– Nie ma sprawy. Na mokrych liściach łatwo się przejechać – mruknął, zdejmując kask. Podał jej rękę, uzbrojoną w rękawiczkę bez palców. – Krzysiek jestem – powiedział, patrząc na nią uważnie.


– Kaśka – uścisnęła jego dłoń i przyjrzała się chłopakowi […]*.

Nietrudno się domyślić, że tych dwoje już niedługo połączy gorące uczucie. Jednak bycie razem nie będzie trwało długo. Lecz oni jeszcze o tym nie wiedzą. Snują wspólne plany na przyszłość. Krzysiek pragnie zostać prawnikiem, tak jak jego ojciec. Kasię Matczak również ciągnie do tego zawodu. Niemniej teraz obydwoje muszą skupić się na zbliżającej się wielkimi krokami maturze. Ich spokój co pewien czas zakłóca starszy brat Krzyśka, a także Małgosia Filipiak, która jest córką drugiej żony ojca Kasi. Ich dramat rozpoczyna się już na szkolnej wycieczce, na którą całą klasą wyjeżdżają tuż przed maturą. Potem dochodzi jeszcze tragedia, po której Kasia nie jest w stanie się podnieść i jedynym wyjściem z tej dramatycznej sytuacji jest dla niej wyjazd do Warszawy na studia.

[…] Krzysiek nie pamiętał jak wypadł z pokoju i wsiadł do samochodu. Drogę na dworzec pokonał w rekordowym tempie. Gdy wbiegł do hali dworca, usłyszał, jak głos z megafonu informuje, że pociąg pośpieszny do Warszawy odjeżdża z toru drugiego przy peronie pierwszym. Skacząc po trzy stopnie, niemal tratując ludzi, wbiegł na peron i zobaczył wolno ruszający pociąg. Dostrzegł ojca Kaśki, który szedł obok wagonu. W oknie stała jego córka i patrzyła na niego smutnym wzrokiem. 
Krzysiek krzyknął: 
– Katka!!! – a dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała na niego przestraszona. Podbiegł do jej okna i chwycił ją za rękę, biegnąc koło rozpędzającego się pociągu. 
– Katka!!! Nie zostawiaj mnie, błagam!!! – pociąg nabrał prędkości i jej chłodne palce wysunęły się z jego mocnego uścisku. Popatrzyła zrozpaczonym wzrokiem, a on dobiegł do końca peronu i podniósł ręce. Krzyknął z całej siły, jaką miał w płucach: 
– KATKA!!!**

Mija trzynaście długich lat udręki. Drogi życiowe Katarzyny i Krzysztofa znów się krzyżują. Lecz tym razem stają po dwóch różnych stronach. Jak poradzą sobie z kolejnym zakrętem losu? Czy uda im się zapomnieć i wybaczyć? Czy dadzą radę stawić czoło tym, którzy NIGDY NIE ZAPOMINAJĄ? Przekonajcie się sami, sięgając po powieść.

Okładka pierwszego wydania
z 2010 roku
Zakręty losu to pierwsza z czterech części opowieści o braciach Borowskich. Jak na razie historia ta obejmuje cztery tomy, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czy za jakiś czas nie powstanie kolejny. Dość długo losy braci Borowskich stanowiły trylogię. Nagle okazało się jednak, że Agnieszka Lingas-Łoniewska zatęskniła za swoimi bohaterami do tego stopnia, iż postanowiła stworzyć kolejny – czwarty – tom tej opowieści i zatytułowała go Zakręty losu. Nowe pokolenie

Moje pierwsze spotkanie z braćmi Borowskimi miało miejsce kilka lat temu. Przeczytałam wtedy pierwsze wydanie tej książki, które po wznowieniu zostało nieco poprawione, tak więc zacytowane przeze mnie fragmenty w nieznacznym stopniu mogą różnić się od tych z wydania, które ukazało się w 2012 roku. Niemniej, mam ogromny sentyment do starej wersji, dlatego też ją przypominam. Co ważne, jesienią 2012 roku wraz z nowym i poprawionym wydaniem pierwszego tomu ukazały się dwa kolejne, czyli Zakręty losu. Braterstwo krwi oraz Zakręty losu. Historia Lukasa. Z kolei w zeszłym roku w ręce czytelników została oddana czwarta cześć serii, która szybko stała się bestsellerem. 
                                  
Sięgając po Zakręty losu powinniśmy pamiętać, że nie jest to jedynie romans. Jest to również powieść sensacyjna, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Autorka funduje czytelnikowi nie tylko sporą dawkę emocji, ale przede wszystkim skupia się na portretach psychologicznych poszczególnych bohaterów. Na tę książkę – podobnie jak na pozostałe powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej – należy spojrzeć znacznie głębiej, aniżeli tylko brać pod uwagę wątek uczuciowy. W przypadku Zakrętów losu czytelnik ma do czynienia z różnorodnością postaci. Jest tutaj bardzo wyraźnie przedstawiona miłość braterska, w imię której można uczynić bardzo wiele, nawet wbrew prawu. Widać też miłość rodzicielską, dzięki której rodzic jest w stanie nie dostrzegać błędów swojego dziecka. Tak właśnie zachowują się rodzice Łukasza i Krzysztofa, a także matka Małgosi Filipiak. Kobieta nie dość, że nie radzi sobie z wychowywaniem córki, to jeszcze za jej występki obarcza winą innych. A rodzice Krzyśka i Łukasza? Co oni robią? Oni z kolei doprowadzają do tego, że Krzysiek czuje się odpowiedzialny za postępowanie swojego brata, choć tak naprawdę nic nie może zrobić, aby zawrócić go ze złej drogi. A co w takim razie dzieje się z Łukaszem w tej sytuacji? Czy on naprawdę jest tak do końca zdemoralizowanym gangsterem, że nie ma w nim ani odrobiny ludzkich uczuć?

Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby Agnieszka Lingas-Łoniewska zawiodła moje czytelnicze oczekiwania. Pamiętam, że książka Zakrętu losu wywarła na mnie ogromne wrażenie. W 2012 roku znałam już na tyle dobrze prozę Autorki, że wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej powieści. Z jednej strony bardzo mnie wzruszyła, a z drugiej pozostawiła w pewnym zawieszeniu i nie mogłam doczekać się kontynuacji. Na chwilę obecną jestem już po lekturze czwartego tomu serii, ale postanowiłam, że zanim o nim napiszę przypomnę poprzednie części, o których pisałam dość dawno i w innym miejscu.









* A. Lingas-Łoniewska, Zakręty losu, tom 1., Wyd. Novae Res, Gdynia 2010, s. 14-15.
** Ibidem, s. 176.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz