czwartek, 23 stycznia 2014

Hana Zelinová – „Dwór Elżbiety” # 1










                                                  




Wydawnictwo: ŚLĄSK
Katowice 1980-1982
Tytuł oryginału: Alžbetin dvor
Przekład: Maryla Papierz
Słowo wstępu: Jan Dutkowski





Czasami czuję się jak archeolog. Tego rodzaju uczucie towarzyszy mi szczególnie wtedy, gdy w gąszczu rozmaitych książek jestem w stanie odnaleźć prawdziwą perełkę, o której czytelnicy młodego pokolenia z reguły nie mają pojęcia. Przyznam, że mnie też zdarza się trafiać na autorów, o których istnieniu nie wiedziałam. I kiedy już ich odkrywam przeważnie okazuje się, że w mojej ocenie pisali fenomenalnie i aż żal, że dzisiaj już niewielu o nich pamięta. Jako czytelnikowi, chyba nic nie sprawia mi takiej frajdy, jak właśnie szperanie w „starociach” i odnajdywanie naprawdę wartościowych pozycji. Cieszę się wtedy jak dziecko. Dlatego też takie poszukiwania mogę śmiało porównać z pracą archeologa, który co rusz wykopuje spod ziemi bezcenne dla ludzkości przedmioty. Nowości książkowe mamy podane praktycznie na tacy, i w zasadzie niewiele wysiłku kosztuje nas ich zdobycie. Ale ileż radości może sprawić samodzielne odszukiwanie powieści, które w świecie literatury często przyjmują charakter niemalże relikwii.

Dla mnie bez wątpienia taką właśnie relikwią literacką okazała się być powieść słowackiej Autorki, której nazwisko do tej pory było mi zupełnie obce. Kim zatem była Hana Zelinová? Pisarka przyszła na świat w 1914 roku we Vrutkach* na Słowacji. Studiowała w Instytucje Nauczycielskim w Bratysławie. Jako prozaik zadebiutowała w 1941 roku zbiorem nowel pod tytułem Lustrzany most. Napisała również dwie sztuki teatralne: Maria (1943) oraz Ktoś jest za drzwiami (1944). Następnie swój talent literacki ukierunkowała na pisanie powieści. Pierwszą z nich była książka zatytułowana Przystań spokoju (1944), a potem powieściowa trylogia pod tytułem Anielska ziemia (1946). Kolejne powieści Hany Zelinovej to: Góra pokus (1948), Dzieweczko, wstań (1948), Diabelski czardasz (1958), Dwór Elżbiety (1971), Wołanie wiatru (1974) oraz Kwiat strachu (1977).

Nad Dworem Elżbiety Hana Zelinová pracowała przez dwa lata (1969-1971). Jest to pierwszy tom tak zwanej trylogii z Turca (przyp. Dwór Elżbiety, Wołanie wiatru i Kwiat strachu). Generalnie można przyjąć, że jest to powieść historyczna, której akcja rozgrywa się na początku XIX wieku, lecz momentami cofa się także do wieku XVIII. Pomimo że czytelnik na kartach książki nie spotyka wszystkich wspominanych w niej bohaterów, ponieważ postacie te nie żyją już od wielu lat, to jednak ich cień wciąż kładzie się na losie tych, którzy pozostali. Tytuł powieści mógłby wskazywać na to, iż mamy tutaj do czynienia z jakąś arystokratyczną rodziną, która mieszka we dworze. Tak jest w istocie, jednak sprawa dworu jest znacznie bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Początki posiadłości sięgają roku 1732, kiedy to protoplasta rodu Fabicich – Matiasz Joachim – kazał zbudować dwór w stylu barokowym na cześć swojej młodej małżonki – Elżbiety Castiglione. Dziewczyna była Włoszką o niezwykłej urodzie, więc nie dziwi fakt, że podstarzały Matiasz zakochał się w niej bez pamięci. Swoją wybrankę przywiózł z Rzymu i praktycznie zamknął ją we dworze niczym w klatce. Czy tak piękna i młoda dziewczyna, przed którą jeszcze całe życie, mogła być szczęśliwa gdzieś na Słowacji w okolicach Turca?

Wiadome natomiast jest, że cień starego Matiasza kładzie się na kolejnych pokoleniach. Jest jak klątwa rzucona na tych, którzy w jakiś sposób sprzeciwili się bądź sprzeciwią jego woli. Bo trzeba wiedzieć, że Matiasz Fabici – tajny radca księcia Franciszka Rakoczego II – pozostawił potomnym coś w rodzaju kodeksu, którego warunków muszą ściśle przestrzegać. Jeśli któryś z potomków odważyłby się postąpić inaczej, buntując się przeciwko zapiskom starego dziwaka, wówczas Matiasz nawet zza grobu jest w stanie go przekląć. Jego portret do dnia dzisiejszego wisi na ścianie dworskiego salonu, aby swoją obecnością przypominać o ostatniej woli protoplasty tego ziemiańskiego rodu znanego niemalże w całej Słowacji. Co takiego musiałoby się wydarzyć, aby owa klątwa została zdjęta z rodu Fabicich? 

Hana Zelinová (1914-2004)
Kiedy rozpoczyna się akcja powieści jest rok 1817, a dokładnie 2 października tegoż roku. To właśnie wtedy prawnuk Matiasza – Filip Fabici – kończy dwadzieścia lat. Zgodnie z rodzinną tradycją od tej pory to on będzie sprawował rządy we Dworze Elżbiety. Oprócz służby, dwór zamieszkuje jeszcze prawie osiemdziesięcioletnia babka Filipa – Julia Thomkówna. Młody Fabici jest niezwykle mocno związany ze swoją sędziwą babką. Jest ona dla niego swego rodzaju autorytetem, zważywszy że jego wiedza dotycząca zarządzania posiadłością i jej ziemskimi dobrami, jest praktycznie żadna. Prócz tego, Filip stale rozmyśla o swoich rodzicach – Aureliuszu Fabicim i Zofii Rakovskiej. Nie jest łatwo być dzieckiem kogoś, kogo niemalże wszyscy w okolicy uważali za szaleńca, i choć od śmierci Aureliusza minęły lata, to jednak matki nadal straszą nim swoje dzieci. Zofia Rakovská również niezbyt dobrze zapisała się w pamięci mieszkańców okolic Turca. O niej także ludzie różnie mówią. Czyżby, podobnie jak jej mąż, również była szalona?

Z Dworem Elżbiety łączy się też pewna tragiczna historia, o której najlepiej byłoby zapomnieć. Ale jak tu nie pamiętać, skoro stary Matiasz Fabici wciąż spogląda z portretu na domowników, i tylko samą swoją niemą obecnością nakazuje wypełnienie jego ostatniej woli? Czy zatem Filip będzie posłuszny „kodeksowi Matiasza”, czy może będzie podążał własną drogą, a srogi przodek siejący niegdyś strach w okolicy, będzie dla niego już tylko mrocznym wspomnieniem?

Pomimo że akcja powieści rozpoczyna się w październiku roku 1817 i trwa przez kolejne kilka lat, to jednak wszystkie wydarzenia mające miejsce w tamtym okresie, opisywane są z perspektywy głównego bohatera – Filipa Fabiciego, który obecnie jest już dojrzałym około trzydziestoletnim mężczyzną. Oczywiście jest to postać fikcyjna, lecz czytelnik odnosi wrażenie, iż czyta doskonałą i autentyczną powieść autobiograficzną. Wszystkie występujące w niej postacie są niezwykle realne. Opis ówczesnego słowackiego ziemiaństwa również budzi podziw dla talentu Autorki. Jak gdyby tego było mało, Hana Zelinová nie poprzestała jedynie na stworzeniu historycznej powieści obyczajowej, lecz poszła jeszcze o krok dalej i do fabuły książki wplotła także wątek kryminalny. Chodzi tutaj o pewną tajemnicę sprzed wielu, wielu lat. Wydawać by się mogło, że dopiero najmłodszy z Fabicich jest gotowy, aby doprowadzić sprawę do końca. Tylko czy ten dwudziestokilkuletni „pan na włościach” ma w sobie tyle sił, aby móc stawić czoło mrocznej przeszłości swojej rodziny? Skoro nawet szlachetna i ubóstwiana przez niego babka, która nie boi się nikogo ani niczego, nie zdobyła się jak dotąd na działania, które mogłyby przywrócić spokój rodowi Fabicich, to w jaki sposób poradzi sobie w tej kwestii Filip? Można zatem przypuszczać, że Julia Thomkówna wciąż czekała na tego odpowiedniego przodka Matiasza Fabiciego, który nie czułby lęku, lecz gniew i złość w momencie, gdy będzie odkrywał karty przeszłości swojego rodu.

Jaki zatem jest młody Filip Fabici? Na pewno różni się od swoich męskich przodków. Szlacheckie pochodzenie, jakim może się pochwalić, bardziej mu ciąży niż cieszy. Nie wywyższa się z tego powodu ponad swoich poddanych, lecz stara się żyć na równi z nimi, co wcale nie oznacza, że nie budzi w służbie i parobkach szacunku. Owszem, wszyscy go tutaj szanują, ale nie boją się go, jak było to w przypadku jego ojca czy pradziadka. O dziadku Filipa nie mamy zbyt wiele informacji, ponieważ Julia bardzo szybko owdowiała, a potem już nie wyszła po raz kolejny za mąż, choć konkurentów do jej ręki nie brakowało.

wydanie słowackie z 1981 roku
Filip Fabici to ziemianin, który chce rządzić swoim majątkiem zgoła inaczej niż jego poprzednicy. Pragnie wprowadzać zmiany. Chce pewne rzeczy unowocześnić. W tym też celu zdobywa potrzebne mu wykształcenie. Oczywiście jego życie nie jest wolne od problemów. Jest młody, a przecież krew nie woda. Tak więc zdarza mu się wplątywać w romanse, które nie wychodzą mu na dobre. Na tę jedną jedyną będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Kim zatem będzie nowa pani we Dworze Elżbiety? Czy będzie to panna z prostego ludu, czy może szlachcianka z urodzenia?

Jak większość książek, tak i Dwór Elżbiety, trafił do mnie przypadkiem. Hana Zelinová do tej pory nie była mi znana. W dodatku nie przepadam za literaturą czeską i słowacką. W związku z tym sama się sobie dziwię, że tę powieść przeczytałam praktycznie jednym tchem, a jest to książka o dość pokaźnych gabarytach. Podczas czytania nie czułam, że fabuła mnie nudzi. Prawdę powiedziawszy dostałam prostą opowieść z wątkiem kryminalnym w tle. W momencie, gdy książka weszła na rynek, czy to słowacki, czy polski, zrobiła na czytelnikach naprawdę ogromne wrażenie. Tak przynajmniej wynika ze słowa wstępu, z którym czytelnik powinien zapoznać się, ale dopiero po przeczytaniu całej powieści. Dlaczego? Ponieważ Autor już na samym początku zdradza praktycznie wszystkie szczegóły dotyczące fabuły powieści. Przeprowadza analizę merytoryczną książki i jej bohaterów, a tym samym odbiera czytelnikowi chęć zagłębienia się w treść powieści.

Musicie wiedzieć, że w latach PRL-u bardzo modne było opatrywanie wszelkiego rodzaju książek rzeczonym „słowem wstępu”. Obecnie już się tego nie praktykuje, chyba że mamy do czynienia z pozycjami naukowymi. Niestety, zrobiłam błąd i już na początku zapoznałam się z wywodem Jana Dutkowskiego na temat książki, i potem długo zastanawiałam się czy powinnam czytać dalej, czy może zostawić tę powieść nietkniętą. Na szczęście po jakimś czasie przełamałam się i jednak sięgnęłam po Dwór Elżbiety. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z tą historią. Zastanawiam się z jaką powieścią można by ją porównać, aby choć trochę przybliżyć Wam jej klimat. Nie znajduję jednak żadnej innej książki, choćby tylko nieznacznie podobnej.

Moim zdaniem Dwór Elżbiety ma w sobie to niezidentyfikowane „coś”, co nazywam „duszą”. Z jednej strony fabuła prosta i mogłoby się wydawać, że nie za bardzo porywająca, natomiast z drugiej pochłania czytelnika niczym gąbka wodę. Hana Zelinová oprócz opisu życia ówczesnego słowackiego ziemiaństwa, porusza również kwestie stricte ludzkie. Pokazuje jak może zmienić się człowiek pod wpływem zaistniałych niespodziewanie okoliczności. Czasami nawet zagorzały buntownik może stać się potulny jak baranek. Wiele uwagi Autorka poświęca również relacjom pomiędzy rodzicem a dzieckiem. W powieści jest też miejsce na przyjaźń, i to bez względu na wiek osób, które tę przyjaźń praktykują. Jeśli komuś wydaje się, że Filip Fabici jest bohaterem pozbawionym wad, a Hana Zelinová zwyczajnie go wyidealizowała, to będzie w błędzie, ponieważ Filip to postać, która wielokrotnie ulega złym podszeptom i zachowuje się wbrew przyjętym konwenansom. Niemniej nasz bohater do końca pozostaje człowiekiem. Człowiekiem ze swoimi zaletami i wadami.

W mojej ocenie Dwór Elżbiety łączy w sobie kilka gatunków. Tak więc mamy tutaj elementy powieści historycznej, obyczajowej, kryminalnej, a nade wszystko społecznej. Możemy obserwować relacje, jakie panują nie tylko pomiędzy członkami poszczególnych rodzin, ale także między sąsiadami. Niektórzy z nich od lat żyją w konflikcie. Co zatem należałoby zrobić, aby temu jakoś zaradzić? Czy Filip Fabici znajdzie jakiś sposób, żeby ostatecznie doprowadzić do zgody międzysąsiedzkiej?

W powieści istnieje też problem klasyfikacji społeczeństwa pod względem pochodzenia. Ci, którzy wywodzą się z wyższych warstw społecznych, bardzo niechętnie patrzą w stronę tej uboższej kasty. Niektórzy nie chcą wręcz słyszeć o jakimkolwiek brataniu się z niżej urodzonymi. Dla nich ci ludzie są doskonali do służenia im i pracy na ich ziemi, natomiast siedzenie z nimi przy tym samym stole absolutnie nie wchodzi w grę.

Czy sięgnę kiedyś po inną powieść Hany Zelinovej? Przypuszczam, że tak. Spodobał mi się bowiem styl jej pisania, a także ten niecodzienny klimat, jaki występuje w powieści. Być może to tylko Dwór Elżbiety stanowi swego rodzaju fenomen literacki, natomiast pozostałe książki Pisarki już do takich nie należą. Oczywiście liczę się z taką ewentualnością, ale mimo to nie boję się sięgnąć też po kolejną jej powieść. Możliwe, że będą to właśnie dalsze tomy trylogii.







* Vrútky – miasto na Słowacji położone w północnej części Kotliny Turczańskiej, u południowych podnóży Małej Fatry, u ujścia Turca do Wagu.