Wydawnictwo: ALBATROS A. KURYŁOWICZ
Warszawa 2013
W
historii ludzkości zapisało się niewiele okrutnych wydarzeń, które można byłoby
porównać z hitlerowskim Holokaustem. Niemniej pomimo codziennej grozy,
panującej w nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz czy innych tego
rodzaju miejscach kaźni, było coś, co sprawiało, że ludzie tam uwięzieni byli w
stanie przeżyć każdy kolejny dzień, a śmierć nie wydawała im się aż tak
straszna, ponieważ mieli świadomość, że jest ktoś, kto ich kocha. Nie mam tutaj
na myśli rodziny, którą zostawili po drugiej stronie kolczastego drutu. Zdarzało
się bowiem, że miłość przychodziła do nich zupełnie nieoczekiwanie w miejscu, w
którym tak naprawdę nie miała prawa być. To uczucie dodawało im nie tylko
odwagi, ale także sprawiało, że w tych koszmarnych warunkach mogli mieć
nadzieję, iż któregoś dnia ich los się odmieni.
Miłość
rodziła się nie tylko pomiędzy więźniami, ale czasami również pomiędzy katami a
ich ofiarami. Zarówno jedna, jak i druga sytuacja była bardzo niebezpieczna,
lecz w tym kontekście w przypadku okrutnych esesmanów można mówić, że zachowali
oni przynajmniej odrobinę człowieczeństwa. Po wojnie okazywało się bowiem, że
byli więźniowie na procesach, w których nazistów oskarżano o ludobójstwo,
nierzadko zeznawali na korzyść swoich katów, którym zawdzięczali życie. Oczywiście
cała ta nazistowska machina skierowana na mordowanie niewinnych ludzi zasługuje
na najwyższe potępienie, lecz – jak widać – trafiały się jednostki, które były
świadome tego, że oto właśnie uczestniczą w czymś, za co znienawidzą ich
przyszłe pokolenia. Uświadamiali sobie to właśnie dzięki zakazanej miłości. Zanim
przejdę do omówienia książki Wojciecha Dutki, chciałabym nakreślić dwie
historie ludzi, dla których miłość stała się czynnikiem pozwalającym przetrwać
bez wątpienia najtragiczniejsze lata swojego życia.
Cyla i Jerzy
Cecylia
„Cyla” Cybulska (1920-2005) została wysłana do Auschwitz w 1943 roku wraz z
rodzicami i rodzeństwem. Była jedynym członkiem swojej rodziny, któremu udało
się przeżyć wojnę. Swoje ocalenie zawdzięczała niejakiemu Jerzemu Bieleckiemu
(1921-2011). Kiedy Cecylia przybyła do obozu, Jerzy był już tam od trzech lat.
On był katolikiem uwięzionym za działalność w polskim ruchu oporu, zaś ona była
Żydówką. Gdy Jerzy po raz pierwszy zobaczył młodą kobietę, pracował w obozowym
młynie. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Cecylia znalazła się wśród
grupy Żydówek, które w młynie cerowały worki. W 2010 roku Jerzy Bielecki tak wspominał
pierwsze spotkanie z Cecylią: Wydawało mi się, że jedna z nich – piękna
ciemnowłosa kobieta – mrugnęła do mnie. Kiedy było to możliwe zamieniali ze
sobą kilka słów, lecz bardzo szybko esesmani nadzorujący pracę więźniów
orientowali się w sytuacji i brutalnie kończyli te „obozowe randki”. Pewnego
dnia Jerzy postanowił, że wyprowadzi ukochaną z obozu. Tak więc przez osiem
miesięcy szył mundur, jaki nosili strażnicy obozu. Szył go ze skrawków
materiału, które jeden z jego przyjaciół wykradał z magazynu. Ten sam
przyjaciel wykradł również druk przepustki, którą udało się potem sfałszować,
aby była identyczna z tą, jakiej potrzebował każdy więzień pracujący w
pobliskim gospodarstwie.
Cyla Cybulska (czerwiec 1945) |
Jerzy Bielecki (trzy miesiące po ucieczce z Auschwitz) |
W dniu 21 lipca 1944 roku Jerzy zabrał Cecylię z jej baraku i wyszedł przez obozową bramę przebrany w mundur esesmana. Nie zatrzymywali się przez dziesięć dni, docierając w końcu do domu jednego z krewnych Jerzego. Potem mężczyzna przyłączył się do polskiego ruchu oporu i znalazł bezpieczną kryjówkę dla Cecylii, wykorzystując swoje kontakty. Przyłączył się do walki z okupantem, nie zdając sobie sprawy z tego, że nie zobaczy ukochanej przez prawie czterdzieści kolejnych lat. Każde z nich myślało, że to drugie nie żyje. Okazało się jednak, że Cecylia dotarła do Stanów Zjednoczonych, gdzie wyszła za mąż, zaś Jerzy założył rodzinę w Polsce. W 1983 roku Cecylia opowiedziała swoją historię swojej sprzątaczce, która przypomniała sobie wtedy, że widziała w polskiej telewizji mężczyznę, który opowiadał dokładnie tę samą historię. I wówczas Cecylia rozpoczęła poszukiwania. Udało jej się zdobyć numer telefonu Jerzego, a kilka tygodni później zobaczyła go na własne oczy, przylatując do Polski, a dokładnie do Krakowa. Jerzy dał jej wtedy trzydzieści dziewięć róż, z których każda miała symbolizować rok rozłąki. Do końca życia zostali dobrymi przyjaciółmi i pomimo że mieszkali na różnych kontynentach, do dnia śmierci Cecylii spotkali się piętnaście razy. Na podstawie tej historii w 2011 roku powstał film zatytułowany Zagubiony czas (z niem. Die verlorene Zeit; z ang. The Lost Time), w którym główną rolę zagrał Mateusz Damięcki.
Renee i John
Szwajcarski
Żyd – John Rothschild – poznał swoją przyszłą żonę Renee w 1939 roku. Ona również była Żydówką. Najpierw wraz z rodziną mieszkała w Niemczech, a potem przeprowadziła się do Francji i żyła tam od czasu, kiedy w 1933 roku do władzy doszli
naziści. Musiała opuścić swój dom w Strasburgu (północno-wschodnia Francja) po
tym, jak miasto zostało ewakuowane przez władze francuskie, które właśnie
oczekiwały nazistowskiej inwazji. Renee znała rodzinę Johna, która jakiś czas
wcześniej zaprosiła ją do swojej posiadłości znajdującej się we francuskiej
miejscowości Saumur. Obydwoje mieli wtedy po dziewiętnaście lat. Byli tak
bardzo w sobie zakochani, że po trzech tygodniach doszło do zaręczyn. Niemniej
ich świat rozpadł się w ciągu najbliższych kilku lat. John wrócił bowiem do
Szwajcarii, aby odbyć tam służbę wojskową, natomiast Renee została we Francji,
aby znaleźć tam pracę.
W
lipcu 1942 roku całą rodzinę Johna, która mieszkała w Saumur, wywieziono do
Auschwitz. Miesiąc później Renee trafiła do obozu internowania w Drancy, zaś
ostatnim miejscem przeznaczenia miał być dla niej Auschwitz. W tej sytuacji
John postanowił ratować ukochaną. Tak więc zostawił swoją bezpieczną Szwajcarię
i został jednym z niewielu Żydów wchodzących w skład transportu zmierzającego
właśnie do Drancy. Zabrał ze sobą dobrej jakości cygara, które miały posłużyć
mu jako łapówka dla dowódcy obozu, zaś dla Renee wyrobił szwajcarskie
dokumenty. Po latach wspominał, że było to najgorsze doświadczenie w jego
życiu. Dwa dni zajęło mu skontaktowanie się z francuskim dowódcą obozu, który
zgodził się, aby Renee została tam jeszcze przez rok, zanim Niemcy przejmą
bezpośrednią kontrolę nad obozem.
Od
tej chwili John i Renee myśleli już tylko o tym, w jaki sposób uciec. Kiedy
dotarli do granicy miasta, udało im się znaleźć osobę, która poprowadziła ich w
kierunku ogrodzenia z drutu kolczastego wzdłuż granicy szwajcarsko-francuskiej.
Gdy zmęczeni i brudni dotarli do Szwajcarii, wówczas opowiedzieli swoją
historię pracownikowi hotelu w Genewie, a wtedy dostali najlepszy apartament,
jakim dysponował ów hotel. Pobrali się w tym samym roku i przeżyli ze sobą
ponad siedemdziesiąt lat.
Żydowscy więźniowie obozu w Drancy Fotografia pochodzi z 1941 roku. źródło: Archiwum niemieckie |
Takich historii było naprawdę wiele. Niektóre z nich kończyły się szczęśliwie, zaś inne tragicznie, jak chociażby ta, której bohaterami byli Edek Galiński (1923-1944) i Żydówka Mala Zimetbaum (1918-1944). Oboje zostali złapani przez zupełny przypadek. Mala wpadła na patrol żandarmerii podczas robienia zakupów, zaś Edek nie chciał zostawić ukochanej i dobrowolnie oddał się w ręce Niemców. W ucieczce z Auschwitz pomógł im esesman pochodzący z Bielska – Edward Lubusch (1922-1984) – dostarczając Edkowi mundur SS i broń. Pomimo niewyobrażalnych tortur, Galiński nigdy nie wydał Lubuscha. Tę historię bardzo dokładnie opisał Wiesław Kielar (1919-1990) w drugim tomie autobiografii zatytułowanym Anus mundi. Edek i Wiesiek byli więźniami obozu Auschwitz i jednocześnie bliskimi przyjaciółmi. Kielar bardzo boleśnie przeżył śmierć Galińskiego.
Franz Wunsch |
Akcja
powieści tak naprawdę rozpoczyna się w 1938 roku. Czytelnik poznaje wówczas
głównych bohaterów, którzy dopiero wkraczają w dorosłe życie. Nie mają o sobie
nawzajem pojęcia. Każde z nich żyje własnym życiem. Milena Zinger mieszka wraz
z rodzicami na Słowacji. Jej ojciec jest prawnikiem, którego jeszcze do
niedawna wszyscy szanowali i liczyli się z jego zdaniem. Starsza siostra Mileny
przebywa na Węgrzech, gdzie mieszka z mężem i dziećmi. Z miesiąca na miesiąc na
Słowacji coś zaczyna się zmieniać. Spokój, który jeszcze do niedawna
towarzyszył codziennej egzystencji ludności żydowskiej, powoli odchodzi w
zapomnienie. Coraz częściej słyszy się o agresji wymierzonej wobec Żydów. W
końcu prezydentem Słowacji zostaje katolicki ksiądz Jozef Tiso (1887-1947),
który sprzyja nazistowskim Niemcom. Ta „przyjaźń” z Trzecią Rzeszą oraz
polityka, jaką w związku z tym uprawia słowacki prezydent nie wróży niczego
dobrego. Z każdym dniem rośnie więc napięcie w społeczeństwie, zaś wybuch wojny
jest już tylko kwestią czasu. W końcu sytuacja Żydów staje się naprawdę
dramatyczna, a ludzie, którzy jeszcze do niedawna byli przyjaciółmi, nagle
stają się wrogami gotowymi na wszystko.
Helena Citrónová |
Z kolei
Franz (Franciszek) Weimert mieszka w Austrii w niewielkiej miejscowości o
nazwie Drasenhofen. Pochodzi z rodziny katolickiej, w której pierwsze skrzypce
od lat gra babka sympatyzująca z nazistowską partią Trzeciej Rzeszy. Podoba jej
się to, o czym mówi, a właściwie krzyczy, Adolf Hitler (1889-1945). Franz ma
jeszcze dwóch braci. Jeden z nich jest lekarzem, zaś drugi to taki trochę
buntownik, który chodzi własnymi drogami. Franz jest też ministrantem, jak
przystało na chłopaka pochodzącego z dobrej katolickiej rodziny. Każdej
niedzieli jest więc w kościele. Przystępuje do spowiedzi i komunii. Niemniej
pewnego dnia coś się zmienia w jego sposobie postrzegania wiary, a powodem tego
jest dość nietypowe zajście z księdzem, któremu chłopak do tej pory bardzo ufał.
Kiedy
Austria zostaje przyłączona do Trzeciej Rzeszy zaczyna dziać się w niej
dokładnie to samo, co w nazistowskich Niemczech. Do głosu dochodzi
Hitlerjugend, czyli młodzieżowa organizacja NSDAP, gdzie robi się młodym pranie
mózgu i przede wszystkim każe wierzyć w czystość rasową. Poza tym sympatycy
nazizmu powoli pozbywają się ludzi upośledzonych, którzy – ich zdaniem – nie
nadają się do pracy i generalnie psują wizerunek społeczeństwa. Franz posiada
też oddanego przyjaciela, z którym może naprawdę o wszystkim porozmawiać. Gdy
wybucha wojna chłopak i jego koledzy dostają powołanie do armii i od tej chwili
będą musieli walczyć z wrogami Trzeciej Rzeszy. I tak oto na skutek splotu
rozmaitych wojennych wydarzeń Franz Weimert trafia do nazistowskiego obozu
koncentracyjnego Auschwitz, gdzie obejmuje funkcję magazyniera w tak zwanej Kanadzie,
czyli innymi słowy w miejscu, gdzie sortowane są rzeczy osobiste zabierane
więźniom, którzy trafiają do komór gazowych.
Można
powiedzieć, że Czerń i purpura to książka jakich wiele na rynku
wydawniczym. Od lat pisarze i filmowcy sięgają po tematykę Holokaustu i
generalnie drugiej wojny światowej. Dlaczego to robią? Wydaje mi się, że
głównym powodem jest pamiętać o tamtych czasach i ukazanie młodszym pokoleniom
dramatu drugiej wojny światowej. Na pewno bardzo mało w tym chęci wywołania
sensacji, o ile w ogóle jakakolwiek chęć ku temu istnieje. Wojciech Dutka
stworzył powieść, której fabuła z jednej strony jest niesamowicie tragiczna i
nasycona budzącymi grozę scenami, gdyż bezustannie giną niewinni ludzie i to w
okolicznościach, których żaden normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć,
natomiast z drugiej strony jest to opowieść o wewnętrznej przemianie człowieka,
który z dobrego chłopca staje się zwykłą bestią, aby potem znów odszukać w sobie
choćby tylko resztki zatraconego człowieczeństwa.
Z
kolei o Milenie można śmiało powiedzieć, że przeżyła Auschwitz, ponieważ miała
romans z esesmanem. Lecz z drugiej strony, czy uczucie, jakie ich łączy
naprawdę można nazwać romansem? W moim odczuciu jest to coś znacznie głębszego,
aniżeli tylko popularna chemia, o której powszechnie mówi się, że jest tak
ważna w każdym związku damsko-męskim. Ta miłość jest nie tylko zakazana, ale
też wysoce niemoralna. Jak bowiem można kochać człowieka, który z zimną krwią i
bez mrugnięcia okiem morduje niewinnych ludzi? Wszak wroga należy nienawidzić
ze wszystkich sił! A Franz? Przecież jemu wmawiano, że jest nadczłowiekiem, a
wszystkich innych trzeba wytępić!
Czerń
i purpura to powieść, która wzrusza, ale też skłania do głębokiej
refleksji. Na pewno należy robić wszystko, aby tamte czasy już nigdy się nie
powtórzyły. Zasadniczym przesłaniem tej historii jest pokazanie, czym tak
naprawdę jest prawdziwa miłość. Nie taka, która opiera się na fizycznym pożądaniu,
lecz taka, która widzi znacznie więcej niż tylko fizyczne piękno, bo przecież w
Auschwitz o prawdziwe piękno było naprawdę trudno. Jeśli można już mówić o
jakimkolwiek pięknie, to tkwiło ono w sercach tych wszystkich ludzi, którzy
przeżywali tam najgorsze chwile swojego życia. A zatem nie chodzi tutaj jedynie
o uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi, lecz także o miłość do Boga i na odwrót,
pomimo że trudno jest odnaleźć obecność Najwyższego w tak tragicznym miejscu,
jakim był nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau.
Czytałam i bardzo mi się ta powieść podobała:)
OdpowiedzUsuńJa czytałam jeszcze "Bractwo Mandylionu" tego Autora. Fenomenalna książka z akcją osadzoną w średniowieczu. Polecam, jeśli nie czytałaś. :-)
OdpowiedzUsuń