Wielu badaczy często zastanawia się, co takiego stało się, że
silnie ufortyfikowane miasto, które praktycznie było nie do zdobycia dzięki
podwójnym murom obronnym, nagle poniosło sromotną klęskę. Mowa oczywiście o
Jerycho – mieście położonym w pobliżu rzeki Jordan na Zachodnim Brzegu (Judea).
Swego czasu archeolodzy odkryli tam pozostałości po ponad dwudziestu osiedlach
mieszkalnych, które mogły powstać nawet dziewięć tysięcy lat przed naszą erą.
Nazwa miasta przywodzi na myśl przede wszystkim maszerujących Izraelitów,
dmących w trąby oraz zawalające się mury obronne. Dla niektórych Jerycho
stanowi wspaniały symbol wiary i zwycięstwa, lecz czy naprawdę można w ten
sposób postrzegać to niezwykłe miasto? Sceptyk zapewne powie, że historia
Jerycha to nic innego, jak tylko ludowa bajka przekazywana z pokolenia na
pokolenie, aby w ten sposób móc wyjaśnić tajemnicze zburzenie murów.
Zasadniczym powodem takiego rozumowania są zapewne archeologiczne odkrycia
dokonane na tamtym terenie w 1950 roku przez brytyjską archeolog Kathleen
Kenyon, która doszła do następującego wniosku:
To smutne, że z murów obronnych pochodzących z końca epoki brązu, w którym to okresie nastąpił atak Izraelitów, a jego skutkiem było zburzenie murów, nie pozostał już żaden ślad… Wykopaliska nie rzuciły zatem choćby najmniejszego światła na mury Jerycha, których zniszczenie tak obrazowo przedstawia Księga Jozuego[1].
Z kolei Thomas A. Holland, który był redaktorem i współautorem
raportów z odkryć dokonanych przez Kathleen Kenyon ujawnione przez nią wyniki
podsumował w taki oto sposób:
Kenyon stwierdziła, odnosząc się do teorii militarnego podboju i okresu późnej epoki brązu, że odnośnie do murów nie było żadnych danych archeologicznych, które mogłyby potwierdzić tezę, iż miasto zostało otoczone murem pod koniec epoki brązu, czyli około 1400 roku przed naszą erą[2].
Jednakże uważna analiza dowodów archeologicznych zgromadzonych
w całym XX wieku prowadzi do zupełnie innego wniosku. Otóż zanim Izraelici
weszli do Ziemi Obiecanej, Mojżesz powiedział im, że są oni w stanie
przekroczyć Jordan, aby wykorzenić narody, które były większe i silniejsze od
nich. Chodziło o ludność zamieszkującą miasta otoczone ogromnymi murami „sięgającymi nieba”. Drobiazgowe prace Kathleen Kenyon pokazały, że Jerycho było
naprawdę silnie ufortyfikowane i że zostało ono strawione przez ogień.
Niestety, badaczka pomyliła daty dotyczące czasu pochodzenia znalezisk, co
spowodowało, że pojawiły się poważne rozbieżności pomiędzy odkryciami
archeologicznymi a tym, o czym informuje Biblia. Badaczka doszła zatem
do wniosku, że Jerycho pochodzące z ery brązu zostało zniszczone około 1550
roku przed naszą erą przez Egipcjan. Dogłębna analiza dowodów pokazuje jednak,
że zniszczenie miało miejsce około 1400 roku przed naszą erą, czyli pod koniec
ery brązu, to znaczy dokładnie w czasie, w którym według Biblii nastąpił
podbój.
Zburzenie Jerycha Rycina pochodzi z 1886 roku i została wykonana w warsztacie Carla Poellath (1857-1904). autor nieznany |
Można też powiedzieć, że Jerycho otoczone było wielkim ziemnym
wałem lub nasypem z kamienia, który tworzył jego podstawę. Ten mur oporowy mógł
mieć od jakichś czterech do pięciu metrów (12-15 stóp ) wysokości. Na górze mogła
znajdować się cegła mułowa na około dwa metry (sześć stóp) grubości i około
sześciu lub ośmiu metrów wysokości (20-26
stóp ). Na grzbiecie nasypu mogła również znajdować się cegła mułowa, której podstawa wynosiła około czternastu metrów (46 stóp ) nad poziomem terenu
zewnętrznego muru oporowego. To właśnie ten fragment wznosił się wysoko nad
Izraelitami, kiedy okrążali miasto codziennie przez siedem dni z rzędu. Po ludzku
niemożliwe było zatem, aby Izraelici mogli przeniknąć ten niezdobyty bastion,
jakim było ówczesne Jerycho.
Górna część muru wynosiła w przybliżeniu około sześciu akrów
(ponad 24 metry kwadratowe ),
natomiast cała powierzchnia górnego sytemu fortyfikacyjnego miasta była o
jakieś pięćdziesiąt procent większa, czyli wnosiła około dziewięciu akrów
(około 37 metrów
kwadratowych ). W oparciu o normy przyjmowane przez
archeologów można stwierdzić, że na jednym akrze mieściło się jakieś dwieście
osób, zaś populacja górnej części miasta wynosiła tysiąc dwieście osób.
Niemniej na podstawie wykopalisk prowadzonych przez niemiecki zespół
archeologów w pierwszej dekadzie XX wieku przypuszcza się, że starożytna
ludność Jerycha zamieszkiwała również tereny przyległe do górnych i dolnych
części murów miejskich. Ponadto w obliczu zagrożenia na pewno Kananejczycy
mieszkający w okolicznych wsiach również uciekliby do Jerycha. A zatem można
założyć, że kiedy Izraelici uderzyli na miasto, w obrębie murów znajdowało się
kilka tysięcy ludzi.
Pocztówka przedstawiająca Jerycho z przełomu XIX i XX wieku autor nieznany |
Pewne jest, że mieszkańcy Jerycha byli bardzo dobrze
przygotowani na oblężenie ich miasta przez Izraelitów. Obfite opady, które
nawiedziły ich wiosną dostarczyły sporych ilości wody. Atak nastąpił w porze
żniw, więc mieszkańcy posiadali niemały zapas żywności. Fakt ten został
potwierdzony dzięki odkryciom Johna Garstanga, który w latach 30. XX wieku
odnalazł na tamtych terenach wiele pokaźnych rozmiarów naczyń wypełnionych
ziarnami. Naczynia te znajdowały się w resztkach
starożytnych kananejskich domów. Podobnych odkryć dokonała również Kathleen
Kenyon. Tak wielka ilość żywności i wody mogła zapewnić mieszkańcom Jerycha
przeżycie nawet przez kilka lat.
Biblia mówi nam, że mury rozpadły się siódmego dnia
podczas marszu Izraelitów dookoła miasta. Pojawia się też sugestia, że zapadły
się pod ziemię w dosłownym tego słowa znaczeniu. Czy zatem istnieją dowody
przemawiające za takim rozwiązaniem zagadki murów Jerycha? Okazuje się, że
dysponujemy szeregiem dowodów na to, iż mury z cegły mułowej rozpadły się i
legły w gruzach u podstawy kamiennej ściany oporowej, a było to w chwili, kiedy
dla miasta nie było już żadnego ratunku. W tej kwestii najbardziej szczegółowe
są prace Kathleen Kenyon. Po zachodniej stronie u podstawy umocnień odkryła ona
resztki czerwonej cegły ułożone w stos i sięgające prawie do samego szczytu
fasady. Prawdopodobnie pochodzą one ze znajdującego się tam niegdyś budynku
i/lub muru.
Nierządnica Rachab i dwaj izraelscy szpiedzy Obraz został namalowany w latach 1896-1902. autor: James Tissot (1836-1902) |
Innymi słowy można rzec, że Kathleen Kenyon znalazła jedynie
stos cegieł, które były częścią jakichś miejskich murów. Co ciekawe, włoski
zespół archeologów przeprowadzających badania od południowej strony miasta
odnalazł dokładnie to samo w 1997 roku. Według Biblii zachował się
jednak jeden dom, który nie uległ zniszczeniu podczas ataku Izraelitów, a był
to dom niejakiej Rachab, czyli prostytutki, która świadczyła seksualne usługi
nie tylko królowi, ale także innym mężczyznom. I tu pojawia się pytanie: Skoro
mury miasta zostały doszczętnie zniszczone, to jakim cudem jej dom ocalał? Jak
wiemy z kart Biblii, a dokładnie z Księgi Jozuego, szpiedzy
izraelscy polecili Rachab, aby ta zebrała w swoim domu całą rodzinę, a wtedy
zostanie on uratowany. Tak więc gdy Izraelici zaatakowali miasto, Rachab i jej
najbliżsi zostali oszczędzeni zgodnie z obietnicą. W północnej części Jerycha
archeolodzy dokonali jednak pewnych zdumiewających odkryć, które można odnieść
właśnie do osoby Rachab.
Na podstawie niemieckich wykopalisk dokonanych w latach
1907-1909 można stwierdzić, że na północy miasta znajduje się część muru, która
nie uległa zniszczeniu, jak stało się to w przypadku całej reszty. Część tego
muru wykonanego z cegły mułowej nadal znajdowało się na wysokości ponad dwóch
metrów (osiem stóp). Co więcej, były przypadki, kiedy domy budowano na murze!
Tak więc całkiem możliwe jest, że był to właśnie dom Rachab. Ponieważ mur
miejski przylegał do tylnej ściany domów, szpiedzy mogli bardzo łatwo z niego
uciec. Z tak usytuowanego domu w północnej części miasta prowadziła bardzo
krótka droga na wzgórze znajdujące się na Pustyni Judzkiej, gdzie szpiedzy
ukrywali się przez trzy dni. Prawdziwa wartość tych budynków musiała być
naprawdę niewielka, ponieważ domy były usytuowane na skarpie pomiędzy górnymi a
dolnymi murami miejskimi. Na pewno nie było to najlepsze miejsce do życia
podczas wojny. Bez wątpienia przez ten obszar przechodziło mnóstwo ludzi z
górnej i ubogiej części miasta, a może nawet z dzielnicy slumsów.
W związku z powyższym można zadawać sobie pytanie, w jaki
sposób Izraelici pokonali wysokość cztero- lub pięciometrowych (12-15 stóp ) umocnień po upadku murów?
Odkrycia archeologiczne wykazały, że cegły pochodzące ze zniszczonych murów
utworzyły pochyłą ścianę, po której mogli wspiąć się Izraelici. Biblia
jest tutaj bardzo precyzyjna w swoim opisie dotyczącym tego, jak Izraelici
wkroczyli do miasta: lud udał się do miasta, a każdy kroczył przed siebie,
czyli jednym słowem szli bezpośrednio w górę. Badania archeologiczne także
wykazały, że tak w istocie było. Musieli zatem przejść z poziomu gruntu u
podstawy murów do góry wałem, by dostać się do miasta.
Jerycho w latach 60. XX wieku Na zdjęciu widać budynek gminy Jerycho i jego okolicę około dwóch tygodni po zakończeniu sześciodniowej wojny izraelsko-arabskiej w czerwcu 1967 roku. fot. David Kamir źródło |
Podczas ataku na Jerycho Izraelici spalili całe miasto oraz
wszystko, co się w nim znajdowało. Ten fakt po raz kolejny potwierdziły
odkrycia archeologiczne. Część zniszczonego przez Izraelitów miasta została
odnaleziona po wschodniej stronie wzgórza. Wszędzie tam, gdzie udało się
dotrzeć archeologom, odkryto warstwę popiołu pochodzącego ze spalenia oraz
gruzu mającego grubość około jednego metra (trzech stóp). To ogromne
spustoszenie miasta Kathleen Kenyon opisuje w następujący sposób:
Zniszczenie było całkowite. Ściany i podłogi poczerniałe lub zwęglone przez ogień, a każdy pokój wypełniony był zawalonymi cegłami, drewnem i przedmiotami codziennego użytku; w większości pokoi zalegał gruz, który był mocno spalony, lecz wydaje się, że zawalenie się ścian pomieszczeń od strony wschodniej miało miejsce jeszcze przed pożarem[3].
Zarówno John Garstang, jak i Kathleen Kenyon odnaleźli wiele
naczyń, w których przechowywane były ziarna, a które zostały jednak uchronione
przed niszczycielskimi skutkami pożaru. Jest to naprawdę wyjątkowe odkrycie w
dziejach archeologii. Ziarna są bowiem cenne nie tylko jako źródło pożywienia,
ale także jako towar, który mógł być wymieniany na inne produkty. W normalnych
warunkach tak wartościowe pożywienie, jak zboże mogło być złupione przez
najeźdźców. Dlaczego zatem ziarno pozostało jednak w Jerycho? Odpowiedź na to
pytanie można odnaleźć w Biblii, gdzie zapisane jest, że Jozue nakazał
Izraelitom, aby wszystko to, co odnajdą w mieście poświęcili Panu.
Panorama dzisiejszego Jerycho – widok od strony starych murów fot. Daniel Case źródło (Creative Commons) |
Był taki czas, kiedy Jerycho traktowane było jako „biblijny
problem” z powodu pozornych rozbieżności pomiędzy tym, co odkryli archeolodzy a
tym, co podaje Biblia. W momencie, gdy archeologia jest poprawnie
interpretowana, wówczas wszystko można naukowo wytłumaczyć. Natomiast każde
inne stwierdzenie stanowi jedynie kwestię przypadku. Dowody zgromadzone przez
archeologów dowodzą jednak zgodności z prawdą historyczną zawartą na kartach Biblii.
Każdy aspekt tej historii, który mógłby podlegać badaniu, jest tak naprawdę
szczegółowo zweryfikowany.
Istnieje szereg koncepcji odnośnie do tego, w jaki sposób
runęły mury Jerycha. Zarówno John Garstang, jak i Kathleen Kenyon odnaleźli
dowody na istnienie aktywności sejsmicznej w czasie, kiedy miasto zostało
całkowicie zniszczone. Jeśli Bóg naprawdę posłużył się wtedy trzęsieniem ziemi,
aby osiągnąć swój cel, to można uważać to za cud, ponieważ stało się to
dokładnie w tym samym czasie, kiedy do miasta weszli Izraelici. Poza tym jak
wytłumaczyć ocalenie domu Rachab? Dlaczego nie został zniszczony, podczas gdy nie
zachował się żaden budynek znajdujący się w Jerycho? Bez względu na to, jak
podejdziemy do kwestii Bożego działania na starożytne Jerycho – to znaczy czy
było ono nadprzyrodzone, czy może jednak zadziałał czynnik ludzki albo natura
(trzęsienie ziemi) – to jednak ostatecznie należałoby przyjąć, że kwestia ta
zbiegła się z wejściem do miasta Izraelitów, którzy – według słów Biblii
– kierowali się silną wiarą, która w ich mniemaniu sprawiła, że mury Jerycha
runęły, a stało się to po tym, jak maszerowali oni wokół miasta przez siedem
dni z rzędu.
Powyższy fakt pokazuje nam także jak ważne jest to, aby w udowadnianiu powodu
zniszczenia Jerycha nie pomijać jednak Biblii z uwagi na jakieś pozorne
sprzeczności zachodzące pomiędzy jej zapisami a świecką analizą
przeprowadzanych badań archeologicznych. Sprawa Jerycha to zapewne wspaniała
duchowa lekcja przede wszystkim dla osób wierzących. W pewnym momencie życia
każdy człowiek staje bowiem w obliczu swoich własnych „murów”, których nie może
pokonać własnymi siłami i tylko od niego zależy, w jaki sposób będzie chciał te
„mury” zniszczyć, aby w końcu odnieść zwycięstwo.
[1] K. M. Kenyon: Digging Up Jericho , Wyd. Ernest Benn, Londyn 1957, ss.
261-262; zacytowany fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.
[2] T. A. Holland: Jericho. The Oxford Encyclopedia of
Archaeology in the Near East, tom 3, E. M. Myers (red.), Wyd. Oxford University Press, Nowy Jork 1997, s. 223;
zacytowany fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.
[3] K. M. Kenyon: Excavations
at Jericho, tom 3, Wyd. British School of Archaeology in Jerusalem , Londyn 1981, s. 370; zacytowany
fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.
Co do upadku Jerycha, to od razu przyszedł mi na myśl cykl Dzień, w którym upadł Kanaan autorstwa Rafała Klonowskiego. Tam historia opowiedziana jest z punktu widzenia Rachab, Nieco szkoda, że kiedy o niej pisałam w 2010 roku nie byłam tak zainteresowana historią jak jestem teraz. Z pewnością wówczas przeanalizowałabym powieść głębiej, Pamiętam, że zarówno ,,Perła. Dzień w którym upadł Kanaan" jak i ,,Qedesha" bardzo mi się podobały. Zamierzam w przyszłości sięgnąć po ostatni tom, czyli ,,Wybraną" i wtedy nieco dokładniej zagłębię się w tło historyczne.
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o Rachab. To właśnie ona jest główną bohaterką książki, o której miałam napisać, ale tło historyczne tak bardzo mnie pochłonęło, że znów najpierw wyszedł mi artykuł. ;-) Nie jest to jednak książka Rafała Klonowskiego. Dziękuję, że znów mi przypomniałaś tego autora. Już kiedyś o nim pisałaś w komentarzu. Będę musiała w końcu przeczytać coś jego autorstwa, skoro tak polecasz. Powiem Ci, że bardzo lubię te starotestamentowe historie. :-)
OdpowiedzUsuń