poniedziałek, 20 lutego 2017

O tym, jak runęły mury Jerycha









Wielu badaczy często zastanawia się, co takiego stało się, że silnie ufortyfikowane miasto, które praktycznie było nie do zdobycia dzięki podwójnym murom obronnym, nagle poniosło sromotną klęskę. Mowa oczywiście o Jerycho – mieście położonym w pobliżu rzeki Jordan na Zachodnim Brzegu (Judea). Swego czasu archeolodzy odkryli tam pozostałości po ponad dwudziestu osiedlach mieszkalnych, które mogły powstać nawet dziewięć tysięcy lat przed naszą erą. Nazwa miasta przywodzi na myśl przede wszystkim maszerujących Izraelitów, dmących w trąby oraz zawalające się mury obronne. Dla niektórych Jerycho stanowi wspaniały symbol wiary i zwycięstwa, lecz czy naprawdę można w ten sposób postrzegać to niezwykłe miasto? Sceptyk zapewne powie, że historia Jerycha to nic innego, jak tylko ludowa bajka przekazywana z pokolenia na pokolenie, aby w ten sposób móc wyjaśnić tajemnicze zburzenie murów. Zasadniczym powodem takiego rozumowania są zapewne archeologiczne odkrycia dokonane na tamtym terenie w 1950 roku przez brytyjską archeolog Kathleen Kenyon, która doszła do następującego wniosku:

To smutne, że z murów obronnych pochodzących z końca epoki brązu, w którym to okresie nastąpił atak Izraelitów, a jego skutkiem było zburzenie murów, nie pozostał już żaden ślad… Wykopaliska nie rzuciły zatem choćby najmniejszego światła na mury Jerycha, których zniszczenie tak obrazowo przedstawia Księga Jozuego[1].

Z kolei Thomas A. Holland, który był redaktorem i współautorem raportów z odkryć dokonanych przez Kathleen Kenyon ujawnione przez nią wyniki podsumował w taki oto sposób:

Kenyon stwierdziła, odnosząc się do teorii militarnego podboju i okresu późnej epoki brązu, że odnośnie do murów nie było żadnych danych archeologicznych, które mogłyby potwierdzić tezę, iż miasto zostało otoczone murem pod koniec epoki brązu, czyli około 1400 roku przed naszą erą[2].

Jednakże uważna analiza dowodów archeologicznych zgromadzonych w całym XX wieku prowadzi do zupełnie innego wniosku. Otóż zanim Izraelici weszli do Ziemi Obiecanej, Mojżesz powiedział im, że są oni w stanie przekroczyć Jordan, aby wykorzenić narody, które były większe i silniejsze od nich. Chodziło o ludność zamieszkującą miasta otoczone ogromnymi murami sięgającymi nieba. Drobiazgowe prace Kathleen Kenyon pokazały, że Jerycho było naprawdę silnie ufortyfikowane i że zostało ono strawione przez ogień. Niestety, badaczka pomyliła daty dotyczące czasu pochodzenia znalezisk, co spowodowało, że pojawiły się poważne rozbieżności pomiędzy odkryciami archeologicznymi a tym, o czym informuje Biblia. Badaczka doszła zatem do wniosku, że Jerycho pochodzące z ery brązu zostało zniszczone około 1550 roku przed naszą erą przez Egipcjan. Dogłębna analiza dowodów pokazuje jednak, że zniszczenie miało miejsce około 1400 roku przed naszą erą, czyli pod koniec ery brązu, to znaczy dokładnie w czasie, w którym według Biblii nastąpił podbój.


Zburzenie Jerycha 
Rycina pochodzi z 1886 roku i została wykonana w warsztacie
Carla Poellath (1857-1904).
autor nieznany


Można też powiedzieć, że Jerycho otoczone było wielkim ziemnym wałem lub nasypem z kamienia, który tworzył jego podstawę. Ten mur oporowy mógł mieć od jakichś czterech do pięciu metrów (12-15 stóp) wysokości. Na górze mogła znajdować się cegła mułowa na około dwa metry (sześć stóp) grubości i około sześciu lub ośmiu metrów wysokości (20-26 stóp). Na grzbiecie nasypu mogła również znajdować się cegła mułowa, której podstawa wynosiła około czternastu metrów (46 stóp) nad poziomem terenu zewnętrznego muru oporowego. To właśnie ten fragment wznosił się wysoko nad Izraelitami, kiedy okrążali miasto codziennie przez siedem dni z rzędu. Po ludzku niemożliwe było zatem, aby Izraelici mogli przeniknąć ten niezdobyty bastion, jakim było ówczesne Jerycho.

Górna część muru wynosiła w przybliżeniu około sześciu akrów (ponad 24 metry kwadratowe), natomiast cała powierzchnia górnego sytemu fortyfikacyjnego miasta była o jakieś pięćdziesiąt procent większa, czyli wnosiła około dziewięciu akrów (około 37 metrów kwadratowych). W oparciu o normy przyjmowane przez archeologów można stwierdzić, że na jednym akrze mieściło się jakieś dwieście osób, zaś populacja górnej części miasta wynosiła tysiąc dwieście osób. Niemniej na podstawie wykopalisk prowadzonych przez niemiecki zespół archeologów w pierwszej dekadzie XX wieku przypuszcza się, że starożytna ludność Jerycha zamieszkiwała również tereny przyległe do górnych i dolnych części murów miejskich. Ponadto w obliczu zagrożenia na pewno Kananejczycy mieszkający w okolicznych wsiach również uciekliby do Jerycha. A zatem można założyć, że kiedy Izraelici uderzyli na miasto, w obrębie murów znajdowało się kilka tysięcy ludzi.


Pocztówka przedstawiająca Jerycho z przełomu XIX i XX wieku
autor nieznany


Pewne jest, że mieszkańcy Jerycha byli bardzo dobrze przygotowani na oblężenie ich miasta przez Izraelitów. Obfite opady, które nawiedziły ich wiosną dostarczyły sporych ilości wody. Atak nastąpił w porze żniw, więc mieszkańcy posiadali niemały zapas żywności. Fakt ten został potwierdzony dzięki odkryciom Johna Garstanga, który w latach 30. XX wieku odnalazł na tamtych terenach wiele pokaźnych rozmiarów naczyń wypełnionych ziarnami.  Naczynia te znajdowały się w resztkach starożytnych kananejskich domów. Podobnych odkryć dokonała również Kathleen Kenyon. Tak wielka ilość żywności i wody mogła zapewnić mieszkańcom Jerycha przeżycie nawet przez kilka lat.

Biblia mówi nam, że mury rozpadły się siódmego dnia podczas marszu Izraelitów dookoła miasta. Pojawia się też sugestia, że zapadły się pod ziemię w dosłownym tego słowa znaczeniu. Czy zatem istnieją dowody przemawiające za takim rozwiązaniem zagadki murów Jerycha? Okazuje się, że dysponujemy szeregiem dowodów na to, iż mury z cegły mułowej rozpadły się i legły w gruzach u podstawy kamiennej ściany oporowej, a było to w chwili, kiedy dla miasta nie było już żadnego ratunku. W tej kwestii najbardziej szczegółowe są prace Kathleen Kenyon. Po zachodniej stronie u podstawy umocnień odkryła ona resztki czerwonej cegły ułożone w stos i sięgające prawie do samego szczytu fasady. Prawdopodobnie pochodzą one ze znajdującego się tam niegdyś budynku i/lub muru.

Nierządnica Rachab i dwaj
izraelscy szpiedzy

Obraz został namalowany
w latach 1896-1902.
autor: James Tissot (1836-1902)
Innymi słowy można rzec, że Kathleen Kenyon znalazła jedynie stos cegieł, które były częścią jakichś miejskich murów. Co ciekawe, włoski zespół archeologów przeprowadzających badania od południowej strony miasta odnalazł dokładnie to samo w 1997 roku. Według Biblii zachował się jednak jeden dom, który nie uległ zniszczeniu podczas ataku Izraelitów, a był to dom niejakiej Rachab, czyli prostytutki, która świadczyła seksualne usługi nie tylko królowi, ale także innym mężczyznom. I tu pojawia się pytanie: Skoro mury miasta zostały doszczętnie zniszczone, to jakim cudem jej dom ocalał? Jak wiemy z kart Biblii, a dokładnie z Księgi Jozuego, szpiedzy izraelscy polecili Rachab, aby ta zebrała w swoim domu całą rodzinę, a wtedy zostanie on uratowany. Tak więc gdy Izraelici zaatakowali miasto, Rachab i jej najbliżsi zostali oszczędzeni zgodnie z obietnicą. W północnej części Jerycha archeolodzy dokonali jednak pewnych zdumiewających odkryć, które można odnieść właśnie do osoby Rachab.

Na podstawie niemieckich wykopalisk dokonanych w latach 1907-1909 można stwierdzić, że na północy miasta znajduje się część muru, która nie uległa zniszczeniu, jak stało się to w przypadku całej reszty. Część tego muru wykonanego z cegły mułowej nadal znajdowało się na wysokości ponad dwóch metrów (osiem stóp). Co więcej, były przypadki, kiedy domy budowano na murze! Tak więc całkiem możliwe jest, że był to właśnie dom Rachab. Ponieważ mur miejski przylegał do tylnej ściany domów, szpiedzy mogli bardzo łatwo z niego uciec. Z tak usytuowanego domu w północnej części miasta prowadziła bardzo krótka droga na wzgórze znajdujące się na Pustyni Judzkiej, gdzie szpiedzy ukrywali się przez trzy dni. Prawdziwa wartość tych budynków musiała być naprawdę niewielka, ponieważ domy były usytuowane na skarpie pomiędzy górnymi a dolnymi murami miejskimi. Na pewno nie było to najlepsze miejsce do życia podczas wojny. Bez wątpienia przez ten obszar przechodziło mnóstwo ludzi z górnej i ubogiej części miasta, a może nawet z dzielnicy slumsów.

W związku z powyższym można zadawać sobie pytanie, w jaki sposób Izraelici pokonali wysokość cztero- lub pięciometrowych (12-15 stóp) umocnień po upadku murów? Odkrycia archeologiczne wykazały, że cegły pochodzące ze zniszczonych murów utworzyły pochyłą ścianę, po której mogli wspiąć się Izraelici. Biblia jest tutaj bardzo precyzyjna w swoim opisie dotyczącym tego, jak Izraelici wkroczyli do miasta: lud udał się do miasta, a każdy kroczył przed siebie, czyli jednym słowem szli bezpośrednio w górę. Badania archeologiczne także wykazały, że tak w istocie było. Musieli zatem przejść z poziomu gruntu u podstawy murów do góry wałem, by dostać się do miasta.


Jerycho w latach 60. XX wieku
Na zdjęciu widać budynek gminy Jerycho i jego okolicę około dwóch tygodni
po zakończeniu sześciodniowej wojny izraelsko-arabskiej w czerwcu 1967 roku.
fot. David Kamir
źródło 


Podczas ataku na Jerycho Izraelici spalili całe miasto oraz wszystko, co się w nim znajdowało. Ten fakt po raz kolejny potwierdziły odkrycia archeologiczne. Część zniszczonego przez Izraelitów miasta została odnaleziona po wschodniej stronie wzgórza. Wszędzie tam, gdzie udało się dotrzeć archeologom, odkryto warstwę popiołu pochodzącego ze spalenia oraz gruzu mającego grubość około jednego metra (trzech stóp). To ogromne spustoszenie miasta Kathleen Kenyon opisuje w następujący sposób:

Zniszczenie było całkowite. Ściany i podłogi poczerniałe lub zwęglone przez ogień, a każdy pokój wypełniony był zawalonymi cegłami, drewnem i przedmiotami codziennego użytku; w większości pokoi zalegał gruz, który był mocno spalony, lecz wydaje się, że zawalenie się ścian pomieszczeń od strony wschodniej miało miejsce jeszcze przed pożarem[3].

Zarówno John Garstang, jak i Kathleen Kenyon odnaleźli wiele naczyń, w których przechowywane były ziarna, a które zostały jednak uchronione przed niszczycielskimi skutkami pożaru. Jest to naprawdę wyjątkowe odkrycie w dziejach archeologii. Ziarna są bowiem cenne nie tylko jako źródło pożywienia, ale także jako towar, który mógł być wymieniany na inne produkty. W normalnych warunkach tak wartościowe pożywienie, jak zboże mogło być złupione przez najeźdźców. Dlaczego zatem ziarno pozostało jednak w Jerycho? Odpowiedź na to pytanie można odnaleźć w Biblii, gdzie zapisane jest, że Jozue nakazał Izraelitom, aby wszystko to, co odnajdą w mieście poświęcili Panu.


Panorama dzisiejszego Jerycho – widok od strony starych murów
fot. Daniel Case
źródło (Creative Commons)


Był taki czas, kiedy Jerycho traktowane było jako „biblijny problem” z powodu pozornych rozbieżności pomiędzy tym, co odkryli archeolodzy a tym, co podaje Biblia. W momencie, gdy archeologia jest poprawnie interpretowana, wówczas wszystko można naukowo wytłumaczyć. Natomiast każde inne stwierdzenie stanowi jedynie kwestię przypadku. Dowody zgromadzone przez archeologów dowodzą jednak zgodności z prawdą historyczną zawartą na kartach Biblii. Każdy aspekt tej historii, który mógłby podlegać badaniu, jest tak naprawdę szczegółowo zweryfikowany.

Istnieje szereg koncepcji odnośnie do tego, w jaki sposób runęły mury Jerycha. Zarówno John Garstang, jak i Kathleen Kenyon odnaleźli dowody na istnienie aktywności sejsmicznej w czasie, kiedy miasto zostało całkowicie zniszczone. Jeśli Bóg naprawdę posłużył się wtedy trzęsieniem ziemi, aby osiągnąć swój cel, to można uważać to za cud, ponieważ stało się to dokładnie w tym samym czasie, kiedy do miasta weszli Izraelici. Poza tym jak wytłumaczyć ocalenie domu Rachab? Dlaczego nie został zniszczony, podczas gdy nie zachował się żaden budynek znajdujący się w Jerycho? Bez względu na to, jak podejdziemy do kwestii Bożego działania na starożytne Jerycho – to znaczy czy było ono nadprzyrodzone, czy może jednak zadziałał czynnik ludzki albo natura (trzęsienie ziemi) – to jednak ostatecznie należałoby przyjąć, że kwestia ta zbiegła się z wejściem do miasta Izraelitów, którzy – według słów Biblii – kierowali się silną wiarą, która w ich mniemaniu sprawiła, że mury Jerycha runęły, a stało się to po tym, jak maszerowali oni wokół miasta przez siedem dni z rzędu. 

Powyższy fakt pokazuje nam także jak ważne jest to, aby w udowadnianiu powodu zniszczenia Jerycha nie pomijać jednak Biblii z uwagi na jakieś pozorne sprzeczności zachodzące pomiędzy jej zapisami a świecką analizą przeprowadzanych badań archeologicznych. Sprawa Jerycha to zapewne wspaniała duchowa lekcja przede wszystkim dla osób wierzących. W pewnym momencie życia każdy człowiek staje bowiem w obliczu swoich własnych „murów”, których nie może pokonać własnymi siłami i tylko od niego zależy, w jaki sposób będzie chciał te „mury” zniszczyć, aby w końcu odnieść zwycięstwo.











[1] K. M. Kenyon: Digging Up Jericho, Wyd. Ernest Benn, Londyn 1957, ss. 261-262; zacytowany fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.
[2] T. A. Holland: Jericho. The Oxford Encyclopedia of Archaeology in the Near East, tom 3, E. M. Myers (red.), Wyd. Oxford University Press, Nowy Jork 1997, s. 223; zacytowany fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.
[3] K. M. Kenyon: Excavations at Jericho, tom 3, Wyd. British School of Archaeology in Jerusalem, Londyn 1981, s. 370; zacytowany fragment przełożyła z angielskiego Agnes A. Rose.






2 komentarze:

  1. Co do upadku Jerycha, to od razu przyszedł mi na myśl cykl Dzień, w którym upadł Kanaan autorstwa Rafała Klonowskiego. Tam historia opowiedziana jest z punktu widzenia Rachab, Nieco szkoda, że kiedy o niej pisałam w 2010 roku nie byłam tak zainteresowana historią jak jestem teraz. Z pewnością wówczas przeanalizowałabym powieść głębiej, Pamiętam, że zarówno ,,Perła. Dzień w którym upadł Kanaan" jak i ,,Qedesha" bardzo mi się podobały. Zamierzam w przyszłości sięgnąć po ostatni tom, czyli ,,Wybraną" i wtedy nieco dokładniej zagłębię się w tło historyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspomniałaś o Rachab. To właśnie ona jest główną bohaterką książki, o której miałam napisać, ale tło historyczne tak bardzo mnie pochłonęło, że znów najpierw wyszedł mi artykuł. ;-) Nie jest to jednak książka Rafała Klonowskiego. Dziękuję, że znów mi przypomniałaś tego autora. Już kiedyś o nim pisałaś w komentarzu. Będę musiała w końcu przeczytać coś jego autorstwa, skoro tak polecasz. Powiem Ci, że bardzo lubię te starotestamentowe historie. :-)

    OdpowiedzUsuń