Wydawnictwo:
NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa
1991
Tytuł oryginału: Chronicles of
Avonlea
Przekład: Ewa Fiszer
Opowieści
z Avonlea to zbiór dwunastu opowiadań, których akcja toczy się w fikcyjnej
kanadyjskiej miejscowości Avonlea. Pomimo że opowiadania związane są z
miejscem, w którym wychowała się nasza rudowłosa bohaterka – Anne Shirley – to
jednak mają one z nią niewiele wspólnego. Oprócz kilku nic nieznaczących
wzmianek, Anne praktycznie tutaj nie istnieje. Podobnie rzecz przedstawia się w
przypadku pozostałych mieszkańców Zielonego Wzgórza, jak Marilli Cuthbert czy
Rachel Lynde (z pol. Małgorzata Linde). Gdzieś w tle występuje również
wielebny Allan i jego żona, a także serdeczna przyjaciółka Anne – Diana Barry.
Opowiadnia dotyczą natomiast mieszkańców Avonlea oraz okolicznych miejscowości.
Postacie te nie zostały wymienione w tych częściach cyklu, które bezpośrednio
dotyczą osoby Anne Shirley.
Książka
po raz pierwszy została opublikowana w 1912 roku. Czasami sprzedawana była ona
jako kolejna część serii o Anne Shirley. Większość opowiadań, które znalazły
się w tym tomie, została opublikowana przez Lucy Maud Montgomery na łamach
rozmaitych czasopism, zanim narodziła się Ania z Zielonego Wzgórza. Po
wielkim sukcesie Ani z Zielonego Wzgórza w 1908 roku, a potem Ani z
Avonlea w roku 1909, Autorka żyła pod ogromną presją swojego wydawcy.
Chciał on bowiem, aby Montgomery dostarczyła mu kolejnych opowieści o Anne
Shirley. W związku z tym Lucy Maud Montgomery zwyczajnie przerobiła treść kilku
wcześniej już opublikowanych opowiadań, które nie dotyczyły Avonlea. Zrobiła to
tak perfekcyjnie, że czytelnik nie ma pojęcia, iż wydarzenia w nich opisane
mogły nie mieć miejsca właśnie w Avonlea. Podobnie stało się w przypadku
odniesień do osoby Anne Shirley. W tej kwestii również nastąpiły zmiany. Lucy
Maud Montgomery wprowadziła jednocześnie kilka odniesień związanych bezpośrednio
z bohaterami mieszkającymi w Avonlea. Następnie całość zaczęła być sprzedawana
jako nowy tom serii o Anne Shirley. Książka została pświęcona pamięci „Pani
Williamowej A. Houston, drogiej przyjaciółce, która odeszła.”
Jak
już wspomniałam Opowieści z Avonlea to zbiór dwunastu opowiadań:
- Zaloty Ludwika (z ang. The Hurrying of Ludovic) – Anne Shirley opowiada się za tym, aby Ludovic Speed ożenił się wreszcie z Theodorą Dix, ponieważ już zbyt długo żyją w narzeczeństwie…
- Stara Dama (z ang. Old Lady Lloyd) – „Stara Dama Lloyd” uważana jest powszechnie za bardzo bogatą. Pewnego dnia spotyka córkę swojego dawnego ukochanego i stara się jej pomóc…
- Każdy własnym językiem (z ang. Each in His Own Tongue) – Wielebny Stephen Leonard próbuje stłumić pasję swojego wnuka – Felixa Moore’a – który gra pięknie na skrzypcach i pragnie, aby kiedyś zostać wiekim muzykiem. Niestety, jego dziadek widzi to zajęcie jako coś bezbożnego…
- Maleńka Joscelyn (z ang. Little Joscelyn) – Ciocia Nan słyszy o powrocie Joscelyn Burnett na Wyspę Księcia Edwarda. Z całych sił pragnie usłyszeć jej śpiew, lecz pojawiają się problemy wydawałoby się, że nie do pokonania…
- Jak udało się zdobyć Lucynę (z ang. The Winning of Lucinda) – Lucinda i Romney Penhallow są w sobie zakochani od lat, lecz ze sobą nie rozmawiają. Jakaś mało znacząca sprzeczka sprzed lat sprawiła, że nawet miłość nie jest w stanie ich ze sobą pogodzić…
- Córka Starego Shawa (z ang. Old Man Shaw's Girl) – Pani Blewett próbuje zniszczyć nadzieje Starego Shawa w kwestii powrotu jego córki Sary, zwanej „Kwiatuszkiem”…
- Wielbiciel ciotki Oliwii (z ang. Aunt Olivia's Beau) – O rękę podstarzałej już Olivii Sterling zabiega Malcolm McPherson…
- Kwarantanna w domu Alexandra Bennetta (z ang. Quarantine at Alexander Abraham's) – Poważna Angelina „Peter” McPherson nienawidzi mężczyzn i psów. Mawia, że „w chwili, kiedy kobieta naprawdę pozna mężczyznę, woli od niego koty”. Z powodu epidemii ospy przebywa ona w domu Alexandra Abrahama Bennetta, który od lat nie gościł u siebie żadnej kobiety…
- Nabytek Pa Sloane’a (z ang. Pa Sloane's Purchase) – Pa Sloane pochopnie kupuje na aukcji dziecko i od tej pory musi radzić sobie z konsekwencjami tego niecodziennego zakupu…
- Jak Stefan Clark
ubiegał się o rękę Prissy Strong (z ang. The Courting of Prissy
Strong) – Stephen Clark stara się o rękę Prissy Strong, pomimo że jej
siostra – Emmeline – stanowczo się temu sprzeciwia…
- Cud w Carmody (z ang. The Miracle at Carmody) – Zdeklarowana ateistka – Judith Marsh – i jej siostra – Salome – wychowują małego i lubiącego „przednie” zabawy Lionela Ezechiasza…
- Koniec kłótni (z ang. The End of a Quarrel) – Peter Wright i Nancy Rogerson spotykają się ponownie po wielu latach. Są ze sobą skłóceni z powodu zbyt częstnych błędów językowych Petera…
Moim
zdaniem Opowieści z Avonlea niewiele wnoszą do całości cyklu, o ile w
ogóle wnoszą cokolwiek. Jest to dwanaście oddzielnych historii, które łączy
jedynie miejsce akcji, a ta dzieje się głównie w okresie dorastania Anne
Shirley. Na pewno z każdego z tych opowiadań płynie swoisty morał. Jedne mówią
o miłości, która nawet po latach wciąż jest silna i nadal ma szansę na
spełnienie, pod warunkiem, że sami zainteresowani będą tego chcieli. Z kolei
inne opowiadania ukazują bezinteresowną pomoc wobec drugiej osoby, bądź też uczą, że nie należy oceniać ludzi po pozorach. Są też
takie, które mogą w czytelniku wywołać smutek i przygnębienie. Bohaterowie
zakładają własne rodziny, umierają, pomagają sobie nawzajem, plotkują o innych,
czyli tak jak w życiu. Niektóre mogą także wywołać uśmiech na twarzy
czytelnika, ponieważ nie brak w nich humorystycznych scen.
Myślę,
że pomimo iż są to opowiadania, w których prym wiodą osoby dorosłe, to jednak
całość przeznaczona jest jednak dla dorastającej młodzieży. Choć z drugiej
strony, patrząc na obecne preferencje czytelnicze młodych ludzi, obawiam się,
że trudno będzie zainteresować ich tego rodzaju literaturą. Pochwalam
wznowienia, lecz zastanawiam się, czy nie sięgają po nie przypadkiem osoby,
które wychowały się na Ani z Zielonego Wzgórza. Możliwe, że podchodzę do
tej kwestii zbyt pesymistycznie, ale z moich indywidualnych obserwacji wynika,
że największe zachwyty odnośnie serii opowiadającej o Anne Shirley wychodzą
jednak z ust starszego pokolenia, które po prostu nie wyobraża sobie, aby można było nie
wiedzić kim jest rudowłosa i roztrzepana, ale jakże słodka Anne.
Och, te części serii, które nie dotyczą losów Ani, są takie nostalgiczne! Uwielbiam je, ale zawsze ogarnia mnie rozrzewnienie i smutek, gdy wracam do tych opowieści :-)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie czuję takiego sentymentu do tej serii, bo nie czytałam w dzieciństwie i teraz trochę żałuję, bo mój odbiór Ani Shirley jest taki suchy. Trochę zazdroszczę tym, którzy czytali ten cykl w dzieciństwie. :-)
UsuńMuszę przeczytać, bardzo lubię opowiadania, bo wcale to nie jest taka prosta forma pisania. A obiecałam sobie w końcu przeczyta wszystkie części!
OdpowiedzUsuńDokładnie. Opowiadania są bardzo trudne do napisania i są autorzy, którzy zwyczajnie sobie z tym nie radzą. Ale L.M. Montgomery świetnie sobie z tym poradziła pod kątem warsztatowym. :-)
UsuńWiele w tej kwestii zależy od rodziców i nauczycieli, bo to właśnie oni powinni najmłodszym podsuwać lektury do czytania. A z tego, co obserwuję mało kto to robi. "Ani z Zielonego Wzgórza" już praktycznie nikt w szkole nie omawia, choć jest to jedna z lektur do wyboru. Obawiam się, że znajomość tej postaci może skończyć się na dzisiejszych trzydziesto-, czterdziestolatkach i starszych. Dziś fantastyka zawładnęła młodymi i takie książki wydają się im być nudne. Kiedy rozmawiam ze swoimi uczniami, to widzę, że klasyka u nich totalnie leży. Nie znają nazwisk choćby tych najbardziej popularnych klasyków. Czytają ewentulanie to, co każe polonista.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie samo wydanie tego tytułu:) I choć pewnie wstyd się przyznać że Anię znam jedynie z filmu, to obiecałam już sobie jakiś czas temu, że przeczytam wszystkie części, tym bardziej, że każdy tom mam w swojej biblioteczce:)
OdpowiedzUsuńNasze wyzwanie już się kończy, bo jeszcze tylko "Pożegnanie z Avonlea" zostało nam do przeczytania, ale jak napiszesz recenzję, to zawsze możesz mi podesłać, a wrzucę na blog dot. wyzwania. :-) A co do tego wydania, to mam ogromny sentyment właśnie do serii wydanej na przełonie lat 80. i 90. XX wieku. Choć nie czytałam jej wówczas, ale tak bardzo rzucała mi się w oczy, że zapamiętałam ją dobrze. :-)
UsuńUwielbiałam całą serię o Ani, muszę do niej wrócić, bo się aż stęskniłam ^^
OdpowiedzUsuńTo jak się stęskniłaś, to musisz koniecznie do tej serii wrócić. Nie ma innego wyjścia. :-)
Usuń