Wydawnictwo:
ŚWIAT KSIĄŻKI
Warszawa
2012
Tytuł oryginału: Der Duft von
Sandelholz
Przekład:
Mieczysław Dutkiewicz
Brytyjska
Kompania Wschodnioindyjska została założona w 1600 roku i stała się
najpotężniejszą w historii Anglii kompanią handlową. Charakteryzowała się
niezwykle szerokimi uprawnieniami politycznymi. Posiadała prawo utrzymywania
fortec oraz wojska, zawierania układów, bicia monet, prowadzenia konfliktów
zbrojnych, a także stanowienia norm prawnych na zajmowanych terenach.
Zasadniczym celem, jak również sposobem działania Kompanii Wschodnioindyjskiej
było przejmowanie nadzoru nad portami i faktoriami ważnymi z punktu widzenia
handlu. A zatem działalność Kompanii zmierzała do zagwarantowania
bezpieczeństwa działalności handlowej oraz wykluczenia konkurencji. Brytyjska
Kompania Wschodnioindyjska toczyła niezwykle zacięte walki o wpływy z
Francuzami, Portugalczykami, a szczególnie z Holenderską Kompanią
Wschodnioindyjską.
Działając
przede wszystkim na terenie Indii oraz na wyspach Oceanu Indyjskiego, Brytyjska
Kompania Wschodnioindyjska nawiązała w 1614 roku stosunki handlowe z Chinami,
czego konsekwencją było otwarcie faktorii w Tonkinie, Amo, Kantonie i na
Tajwanie. Wyparta przez Holendrów z terenu wysp Oceanu Indyjskiego, czasowo
zredukowała swoją aktywność. W roku 1698 w Anglii powstała Nowa Kompania
Wschodnioindyjska. Dopiero połączenie obu Kompanii przyśpieszyło proces
tworzenia Imperium Brytyjskiego na obszarze Indii.
Trzeba
wiedzieć, że Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska prowadziła rozliczne wojny
kolonialne. Na skutek zwycięstwa pod Palasi w dniu 23 czerwca 1757 roku
Kompania weszła w posiadanie 24 okręgów wiejskich znajdujących się wokół
Kalkuty. Po zwycięstwie pod Buxar 22 października 1764 roku cesarz Indii nadał
Kompanii Wschodnioindyjskiej prawo sprawowania administracji oraz pobierania
podatków na całym obszarze Bengalu. Po zajęciu wspomnianego Bengalu, przy
pomocy rozmaitych nacisków i układów, Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska
zdołała uzależnić od siebie również inne kraje Indii. Niemniej jednak na
przełomie XVIII i XIX wieku zaczęła podupadać, a w 1833 roku sprawowała już
tylko funkcje administracyjne, które w 1858 roku przejął brytyjski monarcha.
Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską oficjalnie rozwiązano w 1874 roku.
Tak
mniej więcej przedstawia się tło historyczne Zapachu drzewa sandałowego.
Oczywiście punktem kulminacyjnym jest wojna pomiędzy Francuzami a Anglikami o
wpływy w Indiach. Nasi bohaterowie czynnie w niej uczestniczą. Mam tutaj na
myśli mężczyzn, ponieważ sytuacja kobiet w tamtym okresie nie była bynajmniej
godna pozazdroszczenia. To mężczyźni rządzili, i to oni sprawowali kontrolę nad
kobietami i wszelkiego rodzaju działaniami z ich strony. Kobietom żyjącym w
XVIII wieku praktycznie nie wolno było zrobić nic bez wiedzy i pozwolenia
mężczyzny: ojca, męża czy brata. Mężczyźnie wybaczano praktycznie wszystko, zaś
kobiecie nic. To ona zawsze była tą stroną, po której leżała wina. Wychodząc za
mąż musiała być dziewicą, bo inaczej rodzina przyszłego męża nie była zdolna
zaakceptować ewentualnej małżonki brata czy syna. Nie było ważne, że kandydat
na męża miał rzeszę kochanek zanim poślubił tę jedyną wyznaczoną mu przez
rodzinę, a potem ją zdradzał. A kto mu zabroni?! To kobieta musiała być bez
skazy. Gdyby jednak stało się inaczej, wówczas skutki skandalu obyczajowego
ciągnęłyby się za kobietą latami. Taka „niemoralna” pani była wykluczona z
towarzystwa na bardzo długi czas. Nawet najbliżsi traktowali ją jak
przysłowiową czarną owcę w rodzinie i nastawiali przeciwko niej każdego, kogo
tylko spotkali na swojej drodze. Kobiecie nie wolno było spotykać się nawet ze
swoim narzeczonym bez obecności przyzwoitki w osobie matki czy szwagierki.
Najlepiej, jeśli rzeczoną przyzwoitką była kobieta zamężna.
Osiemnastowieczne
konwenanse narzucały również niezamężnym pannom inne ograniczenia. Przy młodych
i niezamężnych dziewczynach nie wolno było rozmawiać o seksie, ciąży i
wszelkich innych kwestiach, które wiążą się z relacjami damsko-męskimi. Zamężna
kobieta będąca w ciąży nie mogła przy pannie eksponować swojego wystającego
brzucha. Mało tego. Jakiekolwiek wzmianki na temat anatomii człowieka były
zakazane w towarzystwie, w którym przebywały młode i niezamężne dziewczyny.
Dlatego właśnie kobietom odmawiano prawa do nauki, czytania książek i wszelkich
innych rzeczy związanych ze zdobywaniem wiedzy. Tak więc głupia kobieta to
kobieta akceptowana przez towarzystwo.
Zadaniem
kobiet było prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Kobieta bez słowa skargi
musiała spełniać zachcianki męża i wypełniać swoje małżeńskie obowiązki wobec
niego. Oczywiście nawet w wyższych sferach trafiały się niewiasty, które jawnie
buntowały się przeciwko takiemu traktowaniu. Niemniej jednak każdy ich sprzeciw
był tłumiony w zarodku przez mężczyzn, a także przez inne kobiety, które w
milczeniu akceptowały tego rodzaju traktowanie.
Robert Clive - jeden z twórców brytyjskiego kolonializmu w Indiach - po bitwie pod Palasi w 1757 roku |
Nasza
główna bohaterka – Elisza Legrant – należy właśnie do takich zbuntowanych
młodych niewiast. Nie podoba jej się to, co dzieje się wokół niej. Nie
akceptuje nakładanych na nią ograniczeń, lecz nikogo to nie interesuje. Kiedy
poznajemy rodzinę Jacka Legranta jest rok 1753. Do jego domu w Bombaju przybywa
niejaki Damien Catrall, który pochodzi z Madrasu. Damien jest dalekim krewnym
Legrantów. Ukończył w Anglii studia medyczne i teraz pragnie pracować jako
lekarz w Bombaju. Ponieważ z ojcem nie łączą go zbyt dobre relacje, więc takie
rozwiązanie wydaje się być dla młodego lekarza doskonałe. Jack Legrant oddaje
mu pawilon znajdujący się na terenie posiadłości. To właśnie tam Damien
zamieszkuje i urządza sobie gabinet lekarski. Ponadto współpracuje również z
miejscowymi felczerami i szpitalami.
Damien
Catrall jest niezwykle przystojny, ale niestety zaręczony. W Madrasie czeka na
niego narzeczona, która została mu z góry narzucona. Tak więc ani on, ani też
Jane Marchand nie mieli nic w tej sprawie do powiedzenia. Musieli wykonać
zadanie, do którego zobowiązali ich ojcowie. Nie jest ważne, że każde z nich ma
na ten temat inne zdanie.
Jack
Legrant ma trzy córki: Charlotte, wspomnianą już Eliszę i niepełnoletnią May.
Ta ostatnia praktycznie się nie liczy, ponieważ jest jeszcze zbyt młoda, aby
móc planować dla niej życie. Na chwilę obecną uwaga rodziny skupia się na
najstarszej – Charlotte. Rodzice aranżują jej małżeństwo i w tym celu
zapraszają do domu tabuny adoratorów. Damien nie jest brany pod uwagę, bo
przecież jest zaręczony, a poprawne stosunki z jego ojcem są w tej chwili
najważniejsze. Z kolei Elisza to oczko w głowie Jacka. Z jednej strony ojciec
jest wobec niej surowy, ale z drugiej na wiele jej pozwala, czego w żadnym
razie nie pochwala matka Eliszy. Claire niezbyt przychylnie patrzy na swoją średnią
córkę. Za każde – choćby nawet najmniejsze – przewinienie nakłada na nią kary.
Matce nie podoba się przede wszystkim to, że dziewczyna nie chce pokornie
poddać się obowiązującym normom społecznym. Claire jest również przeciwna temu,
że Elisza pragnie zdobywać wiedzę wszelkimi możliwymi sposobami. Niestety,
wiele książek dla Eliszy jest niedostępnych ze względu na swoją „nieprzyzwoitą”
treść. Od kiedy w domu Legrantów pojawił się Damien Catrall, dziewczyna zaczyna
poważnie interesować się medycyną. Spędza z Damienem sporo czasu, a ten uczy ją
jak należy zajmować się pacjentami. Oczywiście młody lekarz nie może
uświadamiać Eliszy we wszystkim. Nie wolno mu broń Boże pokazywać dziewczynie
ilustracji, z których można nauczyć się anatomii człowieka! Bo jak to tak, żeby
młoda i niezamężna dama przed ślubem zobaczyła nagie męskie ciało?! Przecież to
skandal! Co ludzie powiedzą?! Żaden mężczyzna nie będzie chciał poślubić
Eliszy, jeśli dowie się co ona tam po kątach ogląda!
Te
częste spotkania Eliszy z Damienem doprowadzają w końcu do tego, że pomiędzy
młodymi rodzi się uczucie. Obydwoje wiedzą, że nie wolno im poddać się tym
emocjom. Bronią się przed nimi z całych sił. Ale przecież krew nie woda. Poza
tym, Damien jest zaręczony i jakby na to nie patrzeć dał słowo innej kobiecie
oraz własnemu ojcu. Czy zatem w imię miłości do Eliszy będzie w stanie
sprzeciwić się rodzinie i ożenić się z córką Jacka Legranta? Czy mężczyzna jest
zdolny do tego, aby wywołać skandal obyczajowy i tym samym wykluczyć i siebie,
i Eliszę z bywania w towarzystwie? Jak zachowa się Jack Legrant, kiedy dowie
się, że jego ukochana córka postąpiła wbrew przyjętym konwenansom?
Zapach
drzewa sandałowego to naprawdę emocjonująca powieść, która w niektórych
momentach może sprawić, że czytelnik ma ochotę rzucić nią o ścianę z uwagi na
sztywność obowiązujących norm i brak zrozumienia pomiędzy bohaterami. Współczesnemu
czytelnikowi naprawdę trudno jest pojąć, jak można tak bardzo ograniczać
drugiego człowieka i nie liczyć się z jego zdaniem tylko i wyłącznie dlatego,
że jest kobietą. Angielskie osiemnastowieczne społeczeństwo jest tutaj
przedstawione w sposób perfekcyjny. Autorka oddała klimat tamtego okresu
najlepiej jak tylko mogła. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością
Laili El Omari, więc mogę śmiało stwierdzić, że Autorkę charakteryzuje naprawdę
nieprzeciętny talent pisarski. Poprzednio równie mocno zachwycałam się książką Monsunowe
dni, która porwała mnie już od pierwszej strony.
W Zapachu
drzewa sandałowego nie brak tych wszystkich emocji, które towarzyszą
również współczesnemu człowiekowi. Tak więc mamy zdradę, kłamstwo, hipokryzję,
ale też bohaterowie doświadczają prawdziwej miłości i przyjaźni. Bardzo
wyraźnie pokazane są również relacje pomiędzy Anglikami i Hindusami. Należą one
do poprawnych. Elisza nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Przyjaźni się z
hinduską księżną, którą bardzo często odwiedza. Prawdę powiedziawszy chyba
tylko Śalina jest jej przychylna, kiedy wszyscy odwracają się od Eliszy, i
traktują ją jak powietrze. Oczywiście jest jeszcze najmłodsza z sióstr Legrant
– May – ale ona w tych rozgrywkach prawie wcale się nie liczy.
Książka
zaliczana jest do romansu historycznego, choć tego romansu – jeśli chodzi o
główną bohaterkę – jest tutaj naprawdę niewiele. W tej kwestii na pierwszy plan
już bardziej wysuwa się Charlotte, która rzeczywiście sobie folguje, jeśli
chodzi o kontakty z mężczyznami, a właściwie z jednym mężczyzną. Owszem, Elisza
jest wyzwolona, ale jej niezależność zmierza bardziej w kierunku zdobywania wiedzy,
czego robić jej nie wolno. Z kolei w krytycznych sytuacjach dziewczyna
zachowuje zimną krew i wykazuje naprawdę ogromną odwagę, nie bacząc na
konsekwencje.
Podobnie
jak w przypadku Monsunowych dni, tutaj również nie mam książce nic do
zarzucenia. Żałuję tylko, że jak do tej pory ukazało się w Polsce jedynie dwie
powieści Laili El Omari. Miejmy nadzieję, że to się wkrótce zmieni, bo czytać
książki tej Autorki to dla mnie ogromna przyjemność. Od powieści Laili El Omari
naprawdę nie można się oderwać.
Niesamowicie opisałaś swoje refleksje :) Ja mam większe serce dla "Monsunowych dni", ale "Zapach" również bardzo, bardzo się podobał. Cudownie się czytało :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle nie wyhamowałam, tylko się rozpisałam. ;-) A poważnie, to gdybym miała wybrać pomiędzy tymi dwiema książkami, to też "Monsunowe dni" są mi bliższe. Dla mnie to był najpiękniejszy romans, jaki kiedykolwiek czytałam. Romans bez egzaltacji, taki normalny, a jednak wyjątkowy. Szkoda, że wydawcy w Polsce nie próbują zakupić praw do innych książek Autorki. Na jej stronie internetowej widziałam, że napisała kilka. Jest nawet powieść dla młodzieży. Chciałabym coś jeszcze przeczytać. :-)
UsuńPatrząc na okładkę, a konkretniej damę na niej przedstawioną, myślałam że akcja dzieje się gdzieś na pocz. XX w. Niemniej książka zapowiada się ciekawie i jak będzie okazja to po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńAnna
Czasami okładki są bardzo mylące. Polecam Ci tę powieść, podobnie jak "Monsunowe dni" tej Autorki. Są po prostu piękne. Przynajmniej w mojej ocenie. Cieszę się, że odkryłam Lailę El Omari. :-)
UsuńMuszę ją koniecznie przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci też "Monsunowe dni". To są naprawdę piękne książki pod względem fabuły. :-)
Usuń