Wydawnictwo:
ŚLĄSK
Katowice
1989
Tytuł
oryginału: Ascanio
Przekład:
Bożena Sęk
Słyszeliście
kiedykolwiek o niejakim Benvenuto Cellinim? Przyznam szczerze, że dopóki nie
sięgnęłam po powieść Alexandre Dumas, nie miałam najmniejszego pojęcia o tym
człowieku. To dopiero mój ulubiony Autor z dzieciństwa uświadomił mi, jak
wielkie mam braki w historii, pomimo że stale czytam powieści i publikacje
historyczne. Otóż wspomniany Benvenuto Cellini był włoskim złotnikiem i
rzeźbiarzem. Nadal uważany jest za najznakomitszego złotnika włoskiego
renesansu. Napisał nawet książkę. Była to słynna Autobiografia, która w
polskim wydaniu nosi tytuł Benvenuta Celliniego żywot spisany przez niego
samego.
Biorąc
po uwagę ogromny talent Celliniego, ironią wydaje się być fakt, iż niewiele z
jego dzieł sztuki przetrwało do dnia dzisiejszego, natomiast sam artysta
znacznie bardziej znany jest ze swojej autobiograficznej książki, która stanowi
niezwykły zapis zainteresowań rzeźbiarza skupiających się na wielu poziomach.
Znawcy twierdzą, że jest ona niesamowicie porywająca i napisana z ogromną
szczerością, co sprawia, że przebija z niej skomplikowany charakter Autora. Ta
historyczna narracja posiada ogromne znaczenie z uwagi na jego życie zawodowe,
jako szesnastowiecznego artysty, przy jednoczesnym opisie relacji występujących
pomiędzy nim samym a jego rodziną, przyjaciółmi, wrogami oraz mecenasami
sztuki. Autobiografia to także niezwykle interesujący dokument, w którym
znajdują się opisy technik dotyczących rzeźbiarstwa, które nie zostały jeszcze
do końca zbadane. Benvenuto Cellini przestał pracować nad Autobiografią
w 1558 roku, natomiast książka nie została opublikowana aż do roku 1728. Z
kolei oczarowany rzeźbiarzem poeta – Johann Wolfgang von Goethe – dokonał
pierwszego z licznych przekładów tej wyjątkowej książki. W 1837 roku na
podstawie rzeczonego przekładu powstała opera, do której muzykę skomponował
Hector Berlioz (1803-1869). Niezwykle barwne życie Celliniego stało się również
kanwą kilku filmów, ponieważ uznano, że spełniało ono wszelkie romantyczne
wymagania tak istotne w życiu każdego artysty.
Rzeczywiste
fakty z życia Benvenuta Celliniego są równie interesujące, jak opowieści o nim.
Artysta urodził się we Florencji 3 listopada 1500 roku jako syn architekta i
muzyka. Bardzo szybko nauczył się swojego rzemiosła, lecz w wieku szesnastu lat
musiał opuścić Florencję z powodu ulicznego pojedynku i w związku z tym kilka
miesięcy spędził w Siennie. W roku 1519 przeniósł się do Rzymu, który przez
kolejne dwie dekady stał się centrum jego działalności rzemieślniczej. Pomimo
że jego „rzymskie lata” bardzo często przerywane były podnóżami do Pizy,
Bolonii, Wenecji, Neapolu i Florencji, to jednak na zawsze pozostał wierny
Rzymowi.
Benvenuto Cellini (1500-1571) |
W
Rzymie Benvenuto Cellini sportretował dwóch papieży: Klemensa VIII i Pawła III.
Ich wizerunki pojawiały się głównie na medalionach, monetach i biżuterii.
Cellini odznaczył się także jako doskonały żołnierz. W Rzymie w 1527 roku
walczył przeciwko wojskom cesarskim. Coraz bardziej napięte relacje z papieżem
Pawłem III oraz seria incydentów, które nie były pozbawione przemocy, sprawiły,
że Benvenuto Cellini został uwięziony w zamku Świętego Anioła, z którego jednak
zdołał uciec w dramatycznych okolicznościach.
Lata
1540-1545 Benvenuto Cellini spędził we Francji, gdzie pracował dla ówczesnego
monarchy – króla Franciszka I Walezjusza (1494-1547). Był jego nadwornym
rzeźbiarzem, dekoratorem i projektantem architektonicznym na zamku królewskim w
Fontainebleau. W 1543 roku ukończył słynną Solniczkę, którą opracował
według modelu przygotowanego wcześniej przez kardynała Ippolito d'Este.
Benvenuto Cellini wykonał również serię dwunastu srebrnych statuetek bogów i
bogiń, dwa popiersia z brązu oraz srebrne wazy. Niestety, wszystko zaginęło. Z
kolei w 1545 roku odlał z brązu lunetę Nimfy z Fontainebleau.
Złota
Solniczka bardzo wyraźnie ukazuje geniusz techniczny Celliniego, z
którego rzeźbiarz zasłynął. Nimfa z Fontainbleau pokazuje, że nawet
jeśli Benvenuto Cellini pracował na ogromną skalę jako rzeźbiarz, to jednak
jego sztuka wciąż charakteryzowała go jako złotnika. Te dwa przykłady
nielicznych zachowanych dzieł sztuki Celliniego posiadają znamiona jego
specyficznego stylu.
W
1545 roku Benvenuto Cellini wrócił do Florencji. Dla księcia Toskanii – Kosmy I
Medyceusza (1519-1574) rzeźbiarz wykonał jego portret z brązu, kilka
marmurowych posągów klasycznych, ale najbardziej ambitnym dziełem Celliniego
był odlany z brązu posąg Perseusza znajdujący się w Loggia dei Lanzi. Późniejsze
lata życia spędzone we Florencji, były dla Celliniego czasem, kiedy ponownie
skupił się na wcześniej ustalonych wzorach. Niestety, stopniowo zaczął popadać
w konflikt ze swoim mecenasem Kosmą I Medyceuszem, a także z innymi artystami,
szczególnie z Baccio Bandinellim (1493-1560) i Bartolommeo Ammanatim
(1511-1592). Jednocześnie Benvenuto Cellini podziwiał prace Michała Anioła.
Stale troszczył się o swoją rodzinę, oraz dążył do tego, aby realizować swoją
wizję stworzenia rzeźby Krzyża wykonanej z kości słoniowej. Ta wizja towarzyszyła
mu jeszcze od czasu przebywania w więzieniu. Rzeźba ta pokazuje wszechstronne aspekty dotyczące umiejętności artysty.
Perseusz z głową Meduzy w Loggia dei Lanzi we Florencji fot. Jastrow |
W
1558 roku Benvenuto Cellini przerwał pisanie Autobiografii. W tym samym
roku złożył też wstępne śluby zakonne, ale mimo to ostatecznych ślubów nigdy
nie przyjął. W 1565 roku Cellini rozpoczął prace nad dokumentami traktującymi o
sztuce złotniczej i rzeźbie, które zostały opublikowane w 1568 roku we
Florencji. Benvenuto Cellini zmarł 13 lutego 1571 roku.
Benvenuto
Cellini żył w okresie religijnych konfliktów, a także politycznych, społecznych
i militarnych napięć. Ta burzliwa atmosfera chyba nigdzie nie jest opisana
bardziej wyraźnie niż właśnie w Autobiografii Celliniego. Jest to swego
rodzaju dowód na to, iż Benvenuto Cellini musiał zmagać się z widocznymi
kontrastami, jak egoizmem, religią, światowymi ambicjami i synowskim oddaniem,
jak również z porywającą dumą z własnego talentu i prawdziwą pokorą wynikającą
z jego podziwu nad geniuszem Michała Anioła oraz starożytnych artystów.
Oczywiście
tego rodzaju biografii nie znajdziecie w powieści Alexandre Dumas, ponieważ
Benvenuto Cellini został przez Autora powołany do życia w zupełnie innym celu. Już
sam tytuł książki może być nieco mylący i nie odzwierciedla tego, co sugeruje
opis na okładce. Ale przecież każdy, kto zna biografię Alexandre Dumas bądź
czytał jego Pamiętniki, wie, że Pisarz słynął z ogromnego poczucia
humoru i uwielbiał czasami wprowadzać czytelnika w błąd, o czym niejednokrotnie
można przeczytać w jego powieściach. Styl pisania Autora sprawia, że czytelnik
czuje się naprawdę ważny, bo nie jest pomijany podczas relacjonowania wydarzeń
historycznych. Czasami jednak Autor kwestionuje stopień inteligencji swojego
odbiorcy, mówiąc wprost, że jeśli nie rozumie danej kwestii, to niech czyta
uważnie, a jeżeli potrafi ją pojąć, to może sobie darować ten czy inny fragment
tekstu.
Kim
zatem jest tytułowy Ascanio? Otóż jest on najbardziej umiłowanym czeladnikiem
mistrza Celliniego. Benvenuto tak bardzo go kocha, iż jest w stanie wiele dla
niego poświęcić. Z powieści dowiadujemy się, w jaki sposób Ascanio trafił do
pracowni artysty i dlaczego jest mu tak bardzo drogi. Akcja książki rozpoczyna
się w 1540 roku za czasów panowania Franciszka I Walezjusza, o którym była już
mowa wyżej. To właśnie dla Franciszka I pracował z wielkim oddaniem Benvenuto
Cellini. Jak to bywa u Alexandre Dumas, powieść nie jest wolna od intryg,
spisków, porwań, ulicznych pojedynków na śmierć i życie oraz wszelkiej maści
wykroczeń, w których centrum jest oczywiście nasz Benvenuto. Krąży on pomiędzy
swoją pracownią a królewskim zamkiem i niejednych doprowadza do szału już samą
swoją obecnością. Doskonale wie, jak pokrzyżować szyki tym, którzy chcą dla
własnych celów skrzywdzić niewinne osoby. Benvenuto Cellini to doskonały i
niesamowicie inteligentny strateg. Niby zupełnie przypadkiem gromadzi dowody,
których ujawnienie może pozytywnie zaowocować w najbardziej nieodpowiednim
momencie. Oczywiście nieodpowiednim z punktu widzenia tych, których niecne czyny
Cellini pragnie zdemaskować.
Solniczka fot. Jan Strzelecki |
W
powieści mamy również do czynienia z historiami miłosnymi. Nasi bohaterowie
jakoś tak bardzo szybko zakochują się od pierwszego wejrzenia, a potem to już
tylko cierpią katusze z powodu tejże miłości, która prawie zawsze okazuje się
być nieszczęśliwą. Czasami czytelnik odnosi wrażenie, że Alexandre Dumas nie
stroi od ironii względem swoich bohaterów. Miłosne wyznania przez nich czynione
są niezwykle egzaltowane. Czasami są one tak bardzo teatralne, że aż śmieszne.
Autor napisał w swoim życiu kilka sztuk teatralnych, i być może ten styl
przeniósł również na karty swoich powieści. Niekiedy wyraźnie widać, że
Alexandre Dumas drwi z ich uczuć, choć o tym nie pisze wprost. Czytając uważnie
można odnieść wrażenie, że drwina kryje się gdzieś na dnie świadomości samego
Autora. To tak, jak gdyby Dumas pisząc, śmiał się do rozpuku z postępowania
swoich bohaterów. Nawet kiedy w wyniku pojedynku któraś z postaci przenosi się
na drugi świat, to Autor tak naprawdę nie robi z tego wielkiego problemu. Ot,
zabili go i po problemie. Śmierć nie stanowi tutaj jakiegoś niezwykle
patetycznego elementu.
Co
jeszcze zyskamy, czytając Ascanio? Na pewno poznamy perfekcyjny opis
szesnastowiecznego Paryża, który niejednokrotnie Autor porównuje z jemu współczesnym.
W ten sposób pokazuje swoim dziewiętnastowiecznym czytelnikom, jak bardzo Paryż
zmienił się na przestrzeni wieków. Myślę, że Alexandre Dumas obecnie również ma
wielu swoich wielbicieli, tak więc jego powieści nie trzeba specjalnie polecać.
Jest to bowiem jeden z tych pisarzy, który nie pozwoli o sobie tak łatwo zapomnieć.
Przypuszczam, że jego pozycja w dziejach literatury światowej nie będzie
zagrożona, a on sam skazany na zapomnienie, jeszcze przez bardzo długi czas.
Benvenuta Celliniego żywot własny spisany przez niego samego
Wydawnictwo: KSIĄŻKA I WIEDZA
Warszawa 1994
Tytuł oryginału: La Vita
Przekład: Leopold Staff
Autor wciąż przede mną, ale po Twojej recenzji mam ochotę to zmienić :-))
OdpowiedzUsuńPomimo że w dzieciństwie przeczytałam sporo powieści Dumas, to jednak na "Ascanio" wtedy nie trafiłam. Dlatego dla mnie to było niesamowite odkrycie. Tobie również polecam tego Autora, ale musisz się przygotować na to, że jego styl jest specyficzny i diametralnie różni się od tego, który charakteryzuje dzisiejszych pisarzy. :-)
UsuńWidzę, że znów wielkie nazwisko u Ciebie zagościło. :)
OdpowiedzUsuńWielkie i jednocześnie jedno z moich ulubionych nazwisk. Pamiętam, że w dzieciństwie ja i moi rówieśnicy byliśmy tak zafascynowani Dumas, że czasami nawet odgrywaliśmy sceny z jego powieści. Takie rzeczy zawsze zostają w głowach. I dlatego mam ogromny sentyment do tego Autora. :-)
UsuńNazwisko jakoś brzmi znajomo. Nie jestem pewna, ale chyba czytałam kiedyś książkę tego autora i był to bodajże ,,Dziadek do orzechów'', lecz nie wiem tego na 100 procent.
OdpowiedzUsuń"Dziadka do Orzechów" nie napisał Dumas. On tę bajke tylko przetłumaczył na francuski, i jak gdyby zaadaptował dla francuskich czytelników, natomiast autorem "Dziadka..." jest E.T.A. Hoffmann. Tak więc jeśli miałaś gdzieś na książce informację, że autorem jest Alexandre Dumas, to był to błąd. ;-)
UsuńI już wszystko jasne:) Widocznie nazwisko autora musiało paść podczas rozmowy z moją koleżanką, gdy akurat wspominałyśmy bajki z dzieciństwa. Tak mi się przynajmniej wydaje. Innej opcji nie widzę.
UsuńAlbo Twoja bajka była polskim przekładem z francuskiego i nazwisko Alexandre Dumas mogło się tam pojawić, jako adaptatora tekstu. ;-)
UsuńCzytałam powieści autora w dzieciństwie, ale na ,,Ascanio,, jakoś nie trafiłam.
OdpowiedzUsuńDla mnie to też nowość, bo przeczytałam sporo książek Dumas, ale na "Ascanio" trafiłam po raz pierwszy. :-)
UsuńNie słyszałam jak dotąd o tym tytule. Ty chyba każdą książkę potrafisz intrygująco przedstawić :)
OdpowiedzUsuńJa też nie słyszałam wcześniej, choć Dumas jest jednym z moich ulubionych pisarzy klasycznych. No i oczywiście staram się, żeby te moje blogowe teksty nie były suche, tylko żeby żyły własnym życiem. Jeśli mi się to udaje, to bardzo się z tego cieszę. :-)))
Usuń