Wydawnictwo: ZNAK
Kraków 2014
Seria: Malownicze
Jestem przekonana, że wielu z nas, mieszkających w dużych
miastach, gdzie życie biegnie zbyt szybko, marzy czasami o wyrwaniu się z tego
molochu i spędzeniu choćby kilku dni w jakimś zacisznym miejscu z dala od miejskiego
huku i gonitwy za przeróżnymi sprawami dnia codziennego. Nie zawsze jednak
można zmienić życie na zawołanie, bo przecież potrzebni są nam do tego też inni
ludzie i jakieś przychylne zrządzenie losu. Nie wszystko bowiem zależy od nas samych. Na przykład szef musi
pokazać, że ma serce na swoim miejscu i da nam te kilka dni urlopu, zamiast
wymagać od nas, abyśmy z uśmiechem na ustach „sprzedali” należne nam wolne dni,
bo przecież jesteśmy potrzebni firmie. Jest też rodzina, która musi przestać
myśleć tylko o sobie i chcieć wypuścić nas z domu na zasłużony odpoczynek. Może
też okazać się, że będziemy musieli o zgodę na samodzielny wypad za miasto
poprosić naszych życiowych partnerów, którzy nie będą kręcić nosem i wyobrażać
sobie Bóg wie czego. No bo przecież my na tym wypadzie możemy od razu dopuścić
się zdrady, i co wtedy? Czarna rozpacz, prawda?
Jeśli już dopisze nam szczęście i jakimś sposobem wyjedziemy z
miasta, wówczas musimy wyłączyć wszelkiego rodzaju urządzenia, które pozwolą
innym nas namierzyć i dopiero wtedy możemy w pełni rozkoszować się błogim
lenistwem na łonie natury. No tak, tylko ile można leniuchować? Kiedyś przecież
będziemy musieli wrócić do naszego normalnego życia, prawda? I co wtedy? Jak
znów przestawić się na życie w ciągłym biegu i stresie? A może najlepiej będzie,
gdy już na stałe odetniemy się od poprzedniego życia i zaczniemy wszystko od
nowa w spokoju i bez zbędnych napięć, biorąc przykład z głównej bohaterki
książki Magdaleny Kordel? Tylko pytanie, czy Madeleine naprawdę rozpoczęła
pewnego dnia bezstresowe życie na łonie natury? A może los zwyczajnie sobie z
niej zadrwił, podtykając jej pod nos pewien opuszczony dom w malowniczym zakątku
Sudetów? Zacznijmy jednak od początku.
Madeleine, która tak naprawdę ma na imię Magda i jest
tłumaczką języka francuskiego, pewnego dnia w dość nietypowych okolicznościach
staje się właścicielką domu położonego w Sudetach. Tak to jest, kiedy nagle po
zakrapianym alkoholem spotkaniu towarzyskim urwie się film i człowiek nie wie,
co robi, a kiedy budzi się rano z niemiłosiernym bólem głowy, nagle stwierdza,
że właśnie nabył jakąś ruderę za niezbyt duże pieniądze. I co teraz? Rzucić
pracę i ot tak po prostu wyjechać? Opuścić przyjaciół, z którymi w
dotychczasowym życiu łączyły nas całkiem poprawne relacje? Na szczęście Magdzie
znów z pomocą idzie los. Tak więc kobieta porzuca swojego życiowego partnera, z
którym i tak raczej nie miałaby szans na ułożenie sobie życia, i wyjeżdża do
tajemniczego górskiego miasteczka o bardzo wymownej nazwie Malownicze. Oczywiście
Magda nie wie, czego tak naprawdę może się spodziewać, bo miejsce jest dla niej
totalnie obce. Nie wie też, w jakim stanie jest dom, którego stała się
właścicielką w tak nietypowych okolicznościach. Ale cóż poradzić? Trzeba stanąć
twarzą w twarz z rzeczywistością i wypić piwo, którego samej się nawarzyło.
Oczywiście, jak można było się spodziewać, dom w Malowniczem
nadaje się do remontu, zaś już na progu Magdalenę wita pewien nietypowy
mieszkaniec miasteczka, który powinien chyba dostać angaż w jakimś kabarecie. A
potem kolejne wydarzenia następują po sobie bardzo szybko. Wokół Magdy
zaczynają pojawiać się coraz to nowi ludzie, którzy za nic nie potrafią
pozostawić jej bez pomocy. Ta ogólna życzliwość naprawdę wzrusza. Jest nieco
wyidealizowana, bo przecież w naszym codziennym życiu raczej o tego typu
zachowania trudno. Każdy, kto nagle przybywa do jakiejś społeczności traktowany
jest raczej nieufnie i musi minąć naprawdę sporo czasu, aby można było mówić o
obustronnym zaufaniu. A tutaj, proszę, raz-dwa i Magda nie musi się już niczym
martwić, ponieważ od razu na pomoc spieszą dobrzy ludzie. Naprawdę szkoda, że
to tylko fikcja literacka. Kiedy czyta się książkę, gdzie wszyscy są tak
przyjaźnie nastawieni do siebie nawzajem, to w pewnej chwili człowiek chciałby
po prostu przenieść się w ten świat fikcji i już tam zostać na zawsze.
To, co napisałam powyżej może świadczyć o tym, że Wymarzony
dom to powieść ze zbyt przesłodzoną fabułą. Może faktycznie jest nieco
wyidealizowana, ale na pewno nie jest cukierkowa. W życiu Magdy nie brak
problemów dnia codziennego. Pomimo że ma wokół siebie mnóstwo życzliwych ludzi,
to jednak są też problemy, z którymi kobieta musi sobie poradzić sama. W
Malowniczem doganiają ją bowiem kłopoty rodzinne, o których wcześniej nie miała
pojęcia. Pod swój dach Magda przyjmuje kilka osób, wśród których jest też pewna
młoda dama, która przyjechała do miasteczka celem wyjaśnienia swoich rodzinnych
zawiłości. A zatem prędzej czy później poleją się łzy, a niektórzy bohaterowie
będą cierpieć.
Jeśli chcesz odwiedzić blog Autorki, kliknij w powyższy baner. |
Magdalena Kordel w swojej książce porusza naprawdę szereg
istotnych problemów społecznych. Oprócz niewyjaśnionych spraw z przeszłości,
czytelnik pozna dramat dzieci żyjących w patologicznej rodzinie. Będzie także o
tym, że kłamstwo zawsze ma krótkie nogi i któregoś dnia i tak wyjdzie na jaw, a
wtedy jego skutki mogą skrzywdzić niewinnych ludzi. Oczywiście będzie również o
miłości, nie tylko tej pomiędzy mężczyzną i kobietą, ale takiej zwykłej miłości
do dziecka i do rodzeństwa, które potrzebuje dopiero przeżyć wstrząs, aby móc
zrozumieć, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Jest też coś na temat
religijności, ale bez nawracania na siłę. Wszystkie wspomniane motywy bardzo
trafnie łączą się ze sobą, co sprawia, że otrzymujemy opowieść spójną i
logiczną. I co ciekawe, Autorka do samego końca trzyma czytelnika w napięciu,
nie zdradzając sekretów, z którymi od lat muszą zmagać się niektórzy
bohaterowie powieści. Można zatem śmiało powiedzieć, że w tym miejscu Magdalena
Kordel zastosowała manewr, niczym w doskonale wykreowanym kryminale, gdzie do
ostatniej strony nie wiadomo, kto zabił.
Generalnie bohaterowie Wymarzonego domu to postacie
bardzo pozytywne. U nikogo nie zauważyłam jakichś znaczących negatywnych cech,
a przynajmniej nie było ich u tych postaci, z którymi czytelnik spotyka się
„osobiście”. W dodatku na kartach książki spotykamy przedstawicieli różnych
warstw społecznych, wywodzących się z różnych środowisk, co tylko działa na
korzyść tej historii. Moim zdaniem niniejsza
powieść to doskonała lektura na wakacje. Jest to naprawdę bardzo ciepła
historia o ludziach, którym chyba obca jest zazdrość, która w konsekwencji i
tak stanie się zawiścią, aby potem przerodzić się w nienawiść. Z jednej strony
jest to historia, która daje nadzieję i pozwala spojrzeć na drugiego człowieka
nieco inaczej, czyli szukać w nim tego, co dobre. Z drugiej strony jednak
zastanawiam się, czy tego rodzaju książki, czyli książki z tak wyidealizowaną
fabułą, nie stanowią dla czytelnika swego rodzaju rozczarowania otaczającym go
światem, bo przecież kiedyś wreszcie trzeba będzie stawić czoła prawdziwemu
życiu, które już tak idealne nie jest. To zderzenie z rzeczywistością po przeczytaniu
takiej powieści może okazać się bardzo bolesne i wtedy nie pozostanie już nic
innego, jak tylko znów sięgnąć po kolejną opowieść, na przykład, autorstwa Magdaleny
Kordel, aby móc zapomnieć o problemach, jakie wciąż nas dotykają.
Wiele osób uważa, że literatura powinna uczyć. A zatem, idąc
tym tokiem rozumowania Wymarzony dom powinien uczyć nas właśnie takiej
życzliwości wobec drugiego człowieka. Gdybyśmy na co dzień postępowali tak, jak
robią to bohaterowie powieści, świat wokół nas byłby naprawdę wspaniały. Dobrze
byłoby, gdybyśmy książek nie traktowali jedynie jako formy relaksu, ale
wyciągali z nich to, co najlepsze i próbowali wcielać to w nasze codzienne
życie. Wymarzony dom to pierwsza powieść Magdaleny Kordel, którą
przeczytałam i jestem przekonana, że na tej jednej się nie skończy. Autorka
sprawiła, że nie tylko czytałam książkę jednym tchem, ale też pokazała mi, jak
można traktować drugiego człowieka, aby dzięki temu udoskonalić świat na tyle,
na ile to możliwe. Bo tak naprawdę obraz świata zależy tylko i wyłącznie od nas
samych.
Ciepła książka na letni czas, mam ją zamiar poznać:)
OdpowiedzUsuńA zatem miłej lektury! :-)
UsuńA ja trzymałam ją ręce, będąc w bibliotece i ją odłożyłam:(
OdpowiedzUsuńNastępnym razem wypożyczysz. :-) W mojej bibliotece na książki Magdaleny Kordel trzeba czekać miesiącami, bo taka długa kolejka. Ja mam swój egzemplarz z innego źródła. :-)
Usuńz całej trylogii najbardziej podobał mi się ostatni tom
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość Magdaleny Kordel :) Swoją przygodę zaczynałam właśnie od Wymarzonego Domu i choć wtedy trochę kręciłam nosem na to zbytnie wyidealizowanie Malowniczego jako takiego, to jednak myślę o tej książce z sentymentem :)
OdpowiedzUsuńNa książkę i autorkę zwróciłem uwagę już jakiś czas temu, ale dotąd nie miałem przyjemności zapoznania się z twórczością Magdaleny Kordel. Rozejrzę się za autorką w bibliotece jak tylko nadrobię książki z domowej bliblioteczki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki p. Kordel: właśnie są pełne takiego codziennego optymizmu i radości, mimo problemów oraz pomocy drugiej osobie.
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie mi w ręce to się jej nie oprę... ;)
OdpowiedzUsuń