Wydawnictwo:
SONIA DRAGA
Katowice
2010
Tytuł oryginału: Die Tochter der
Wanderhure
Przekład: Barbara Niedźwiecka &
Małgorzata Hubner
Niektórzy
twierdzą, że Würzburg to najpiękniejsze miasto świata. Charakteryzuje się ono
doskonałym połączeniem historii, kultury i wina. Jego położenie jest niezwykle
malownicze, bo po obydwu stronach Menu. Jest ono perełką tętniącą życiem ze
swoim specyficznym klimatem i urokiem. Würzburg znany jest również jako ośrodek
frankońskiego winiarstwa i wspaniałych zabytków.
Würzburg
to także dawna siedziba biskupów oraz niezwykle gwarny ośrodek uniwersytecki. To
barokowe miasto o południowym uroku oraz frankońskiej przytulności tworzą
arcydzieła architektury pochodzącej z rozmaitych epok. Kultura, sztuka, jak
również frankońskie wino to elementy, które doskonale charakteryzują życie w Würzburgu
– mieście emanującym sielankową i radosną atmosferą. Każdy, kto zawita do Würzburga
może udać się w interesującą podróż poprzez różne style i epoki.
Zapewne
jedną z atrakcji, na którą przeciętny turysta zwróci uwagę, będzie twierdza
Marienberg. Przecież to tam przez setki lat mieściła się siedziba würzburskich
biskupów. To właśnie tam w pierwszej połowie XV wieku książę biskup Gotfryd IV
Schenk von Limpurg zawiązywał spisek przeciwko rycerzowi Michałowi Adlerowi i
jego rodzinie. Po szczęśliwym powrocie do domu z tułaczki po średniowiecznej
Europie, jaką zgotowała Marii Adler kobieta, która obwiniała ją o całe zło,
które dotknęło jej małżeństwo, była nierządnica znów wiedzie szczęśliwe życie u
boku ukochanego męża i dzieci. Nie przypuszcza jednak, że w Würzburgu jest
ktoś, kto pragnie, aby straciła wszystko to, co kocha. Kiedy tym razem
spotykamy Marię, kobieta przekroczyła już pięćdziesiąty rok życia. Nie jest już
tą samą piękną młodą dziewczyną, na widok której mężczyźni szaleli z pożądania.
Niemniej ona wcale nie pragnie, aby tamte dni wróciły. A wręcz przeciwnie. Chce
o nich zapomnieć i nigdy nie wracać do tamtych upokarzających ją lat.
Twierdza Marienberg - dawna siedziba würzburskich biskupów |
Michał
i Maria mają czworo dorastających dzieci. Najstarsza Trudi jest oczkiem w
głowie ojca, który wciąż staje w jej obronie, nawet jeśli dziewczyna solidnie
nabroi. Na tym tle bardzo często dochodzi do kłótni pomiędzy małżonkami. Maria
czuje, że jej najstarsza pociecha zupełnie jej nie szanuje. Jest posłuszna jedynie ojcu
i świata poza nim nie widzi. Wygląda na to, że Michał ją faworyzuje kosztem
pozostałych dzieci. Na zamku w Kibitzstein mieszka również służba, w tym
przyjaciółka Marii – Anna, którą była nierządnica niegdyś uratowała przed pewną
śmiercią. Gdzieś w głębi duszy Maria wie, że w ten sposób spłaciła swój dług
wobec losu, który wiele lat temu postawił na jej drodze pewną koźlarkę i nierządnicę.
Wówczas Hiltrud zrobiła dokładnie to samo wobec niej. Na ziemiach należących do
Adlerów mieszkają także inne bliskie Marii osoby, jak czarnoskóra Alika, była
markietanka – Teresa i oczywiście wspomniana już Hiltrud. Niektóre z osób spotkanych
w Testamencie nierządnicy i poprzednich dwóch części serii, już nie
żyją, a inne są już poważnie posunięte w latach. Na miejscu nieobecnych
pojawiają się nowe postaci, co sprawia, że fabuła powieści nabiera barw.
Wróćmy
jednak do rodziny Adlerów i ich problemów z utrzymaniem majątku. Otóż,
poprzedni biskup, który prawnie nadał Michałowi okoliczne ziemie pod
użytkowanie już nie żyje. Jego następcą jest wspomniany powyżej Gotfryd IV
Schenk von Limpurg, który bynajmniej nie spogląda przychylnym okiem w stronę
Kibitzstein. On pragnie odebrać to, co mu się należy, a przynajmniej tak
twierdzi. Aby szukać sprzymierzeńców do walki z księciem biskupem, Michał udaje
się do Ludolfa von Fuchsheim, gdzie spotyka się z innymi rycerzami i szlachetnie
urodzonymi mężczyznami. Jednak znaleźć sojuszników wcale nie jest tak łatwo,
zważywszy że Michałowi wciąż ktoś wypomina jego szynkarskie pochodzenie. A może
to wcale nie chodzi o pochodzenie? Może to biskup zyskał tak wielkie poparcie,
że rycerz Adler nie może już liczyć na żadną – choćby nawet najmniejszą –
pomoc?
Gotfryd IV Schenk von Limpurg (1404-1455) |
Na
zamek do Fuchsheim udaje się również Trudi. Córka Ludolfa – Bona – to jej serdeczna
przyjaciółka z dzieciństwa, więc dziewczyny nie mogą stracić okazji, aby nie
móc się spotkać. A skoro Michał Adler nie ma serca odmówić niczego swojej
latorośli, logiczny wydaje się fakt, iż zabiera ją ze sobą. To spotkanie dla
obydwu dziewczyn jest bardzo ważne. Otóż, Bona już niedługo będzie musiała
poślubić dużo starszego od siebie owdowiałego rycerza – Moryca von Mertelsbacha.
To małżeństwo jawi jej się w jak najczarniejszych kolorach, dlatego też pragnie
spędzić swoje ostatnie dni wolności u boku przyjaciółki i choć na chwilę
zapomnieć o swoim smutnym położeniu. W Fuchsheim Trudi i Bona spotykają również
dwóch młodych i przystojnych kawalerów. Są nimi Georg von Gressingen i Hardwin
von Steinsfeld. Praktycznie od samego początku dziewczyny są adorowane przez
Georga i Hardwina, którym bynajmniej nie w głowie jedynie nieśmiało kradzione
pocałunki. Ostatecznie młodzi mężczyźni osiągają swój cel, a Georg składa Trudi
przysięgę. Czy będzie w stanie jej dotrzymać? A może zrobił to tylko po to, aby
wykorzystać niewinną dziewczynę? Czy Georgowi von Gressingenowi naprawdę można
bezgranicznie zaufać?
Mijają
tygodnie. Adlerowie jadą na ślub Bony von Fuchsheim. Niestety, nie spodziewają
się, że to wydarzenie diametralnie odmieni ich życie. Od tego momentu już nic
nie będzie takie samo. Cóż zatem takiego stanie się podczas tego wyczekiwanego
przez wszystkich wesela? O tym dowiecie się, czytając czwarty tom serii o
losach Marii Adler, niegdyś Schärer.
Jak
sam tytuł wskazuje Córka nierządnicy to opowieść przede wszystkim o
najstarszej latorośli Marii i Michała. Czytelnik poznaje Trudi Adler jako
niesforną nastolatkę o niezwykle ciętym języku, która jest w stanie rzucić
nawet świńskim łbem w kogoś, kogo nie darzy sympatią. Czasami dziewczyna jest
tak denerwująca, że tylko przełożyć ją przez kolano i wymierzyć karę cielesną,
co ostatecznie ma miejsce za sprawą pewnego rycerza. Z drugiej strony jednak
Trudi to bardzo rozsądna i bystra dziewczyna, wiedząca czego tak naprawdę chce
od życia. Podobnie jak jej matka, uparcie dąży do celu i być może właśnie
dlatego przez bardzo długi czas nie mogą dojść ze sobą do porozumienia. Dopiero
los musi sprawić, że obydwie kobiety zrozumieją, ile tak naprawdę dla siebie
znaczą. Kiedy wraz z Trudi przemierzamy ścieżki, którymi podąża, aby pomóc
swojej rodzinie, widzimy jak bardzo jest odważna. Nie boi się stanąć twarzą w twarz z
własnymi prześladowcami. Choć przychodzą chwile zwątpienia, to jednak podnosi
się i idzie do przodu, bo wie, że ma do spełnienia szczególną misję. Jest
niezwykle uparta. Nie pozwala, aby inni nią kierowali. Pomimo że popełnia
błędy, to jednak konsekwentnie tkwi w swoich postanowieniach. Są takie chwile,
kiedy nie pozwala sobie pomóc, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, z tego, że
w jej aktualnym położeniu byłoby to najlepsze rozwiązanie.
Kiedy
obserwujemy Trudi Adler widzimy jak powoli zmienia się jej charakter. Z krnąbrnej
i zbuntowanej dziewczyny przeistacza się w odpowiedzialną młodą kobietę, dla
której w pewnym momencie to właśnie rodzina staje się najważniejsza. To dla
najbliższych jest w stanie zrobić praktycznie wszystko. Nawet stracić życie. Trudi
również cierpi. Ale nie tyle fizycznie, co psychicznie. Prowadzi wewnętrzną
walkę z własnymi uczuciami. Stara się kierować rozsądkiem, ale to serce jest
silniejsze i dyktuje jej coś zupełnie innego niż rozum. Jej charakter jest
bardzo skomplikowany. Z jednej strony kocha, a z drugiej potrafi też mocno
nienawidzić.
Albrecht III Achilles (1414-1486) |
A
jacy są inni bohaterowie tej części serii? Otóż różni. Spotykamy wśród nich
zdrajców, sprzedawczyków, spiskowców i materialistów, dla których najważniejsze
są dobra ziemskie. Na kartach powieści czytelnik dostrzega także tych
sprawiedliwych i prawych, którzy są chętni do pomocy. Ale są też i tacy, którzy
ze strachu stają po stronie wroga, choć w głębi duszy wiedzą, że czynią źle i
swoim postępowaniem krzywdzą innych. Z kolei ci, którzy w poprzednich częściach
cyklu grali pierwsze skrzynce, tym razem znajdują się gdzieś w tle.
Autorzy
w swojej powieści generalnie oparli się na czystej fikcji literackiej, choć nie
brakuje też postaci historycznych, jak: Gotfryd IV Schenk von Limpurg – książę
biskup Würzburga, Albrecht Achilles – margrabia z Brandenburga-Ansbachu,
Fryderyk von Habsburg – król Niemiec i Albrecht von Habsburg – książę Austrii i
młodszy brat Fryderyka. Przypuszczam, że mimo iż postaci te są autentyczne, to
jednak ich postępowanie w konkretnych sytuacjach zostało zmodyfikowane przez
Autorów na potrzeby powieści. Skoro na jej kartach mają do czynienia z
bohaterami fikcyjnymi, to nie mogli w rzeczywistości zachować się w sposób,
jaki został przedstawiony w książce. Tak więc nie można dosłownie przyjmować tego, co
czytamy w powieści jako prawdę historyczną.
Przy
okazji recenzji Testamentu nierządnicy wspominałam, że trochę za mało
było tam średniowiecza w średniowieczu. A jak jest tutaj? Otóż, odnoszę
wrażenie, że bardzo podobnie. Bardzo trudno było mi dostrzec ten
charakterystyczny średniowieczny prymitywizm. Autorzy tę specyficzną epokę
dosyć dobrze ucywilizowali. Owszem, bohaterowie podróżują na koniach, a nie
samochodami czy samolotami, walczą przy pomocy mieczy i sztyletów, a nie broni
maszynowej, ale mimo tego, epoki średniowiecza w tym wszystkim się nie czuje.
Być może jest to w pewnym stopniu wina przekładu, o czym za chwilę wspomnę. Przypuszczam,
że jestem zbyt wymagająca, jeśli chodzi o powieści historyczne i stąd taka a
nie inna moja ocena.
Fryderyk III Habsburg (1415-1493) |
Chciałam
jeszcze zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną rzecz, a mianowicie właśnie na
tę nieszczęsną kwestię przekładu. Uważam, że jeśli mamy do czynienia z opowieścią złożoną z
kilku tomów, to całością powinna zająć się jedna i ta sama osoba. Każdy, kto
czytał historię Marii Adler wie, że trzy poprzednie części tłumaczyła jedna i ta sama
osoba. Natomiast tom czwarty przełożyły dwie panie, które zrobiły to „po
swojemu”, nie patrząc na to, w jaki sposób uczyniła to ich poprzedniczka. W
efekcie wyszło tak, że imiona niektórych bohaterów zostały zmienione, a ściślej
rzecz ujmując pozostały w swojej oryginalnej formie, w związku z czym czytelnik
zaczyna zastanawiać się, kim był dany bohater w poprzednich częściach. Już
widzę, że podobnie sprawa przedstawia się z tomem piątym, który aktualnie czytam.
Generalnie
powieść jako całość bardzo mi się podobała. Jest w niej dynamizm, jest mnogość
postaci, które możemy analizować na rozmaite sposoby, jest humor, jest
dramaturgia, nie brak też emocji, czyli jest wszystko to, czego można wymagać
od książki. Pomimo tych niuansów w kwestii przekładu czy klimatu epoki, powieść
jak najbardziej polecam. Niekoniecznie musicie czytać tę serię chronologicznie,
ponieważ Autorzy zadbali o to, aby co pewien czas przypominać czytelnikowi, cóż
takiego działo się w poprzednich częściach.
Twoim zdaniem trochę tutaj za mało było średniowiecza w średniowieczu. Osobiście uważam to za plus, gdyż niezbyt lubię tę epokę. Cieszy mnie natomiast niesforny charakter główniej bohaterki. Lubię takie złożone osobowości.
OdpowiedzUsuńAleż ja Cię doskonale rozumiem z tą antypatią do średniowiecza, bo to nie każdy lubi, ale z drugiej strony, jeśli osadza się powieść w tak odległych realiach, to jednak powinno się zadbać o klimat. :-) Mnie się to nie podobało, bo ja już weteran jestem w powieściach historycznych ;-)
UsuńJak wiesz, mnie interesują tylko wybrane okresy historii, ale za średniowieczem wyjątkowo nie przepadam jakoś. :) Podobnie jak Cyrysia.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię średniowiecze, podobnie jak uwielbiam też renesans. Generalnie interesują mnie czasy monarchii nie tylko w Polsce, ale też na świecie i dlatego tak się zaczytuję w tej historii. Oczywiście mało kto jest w stanie dorównać Philippie Gregory. Ona jest po prostu mistrzynią tego gatunku, ale mimo to daję też szansę innym. ;-)
UsuńŚredniowiecze jest strasznie niedocenianą epoką. Moim numerem jeden wśród powieśći, jeżeli chodzi o te czasy to "Imię róży". Żadna inna książka już nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak ta.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że średniowiecza się nie docenia, a szkoda. Natomiast jeśli chodzi o Umberto Eco, to czytałam "Baudolino" i bardzo się zawiodłam, bo nie tego spodziewałam się po pisarzu tej klasy. Natomiast o "Imieniu róży" słyszałam, że jest to rewelacyjna powieść i na pewno kiedyś przeczytam, żeby zrehabilitować U. Eco w swoich oczach :-)
UsuńEhhh, ja przeczytałam jakieś 50 stron i nie dałam rady. Ale wynikało to z tego, że czytałam wszystkie książki po kolei i trochę znużył mnie klimat. Ale na pewno do niej wrócę! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że faktycznie wrócisz kiedyś do tej serii, bo po tych 50 stronach dopiero się zaczyna akcja. :D Ale z drugiej strony mogę zrozumieć, że miałaś dosyć. Ja teraz czytam tom piąty i widzę, że trochę za dużo tego klimatu jak na jeden raz. Powinnam była zrobić sobie przerwę i przeczytać coś innego, ale mam termin oddania tej książki, więc nie mam wyjścia i czytam wytrwale. Tym razem Autorzy przenieśli akcję do Włoch, ale w Niemczech też spotykamy bohaterów. Ten piąty tom jest w głównej mierze o synu Marii, Falko. Już polecam, choć do końca jeszcze trochę mi zostało :-)))
UsuńCoś jest w tej książce co mnie intryguje, chociaż co do literatury historycznej jestem wyjątkowo rygorystycznie nastawiona.
OdpowiedzUsuńA ja mogłabym się zaczytywać w powieściach historycznych bez końca. Gdyby nie to, że pewnie zanudziłabym w ten sposób czytelników swojego bloga, to pojawiałaby się tutaj tylko literatura historyczna. ;-)
Usuń