Wydawnictwo: MIRA
Warszawa 2007
Tytuł oryginału: Copycat
Przekład: Krzysztof Puławski
Śmierć dziecka zawsze niezwykle emocjonalnie działa zarówno
na jednostkę, jak i na opinię publiczną. Jeśli dziecko umiera z powodu jakiejś
nieuleczalnej choroby, to wówczas łatwiej jest nam sobie wytłumaczyć zasadność
takiej tragedii. Trochę trudniej jest w przypadku, gdy mały człowiek traci
życie w wypadku, do którego nie miało prawa dojść, a który zdarzył się przez
nieodpowiedzialność osoby dorosłej. Natomiast chyba większość z nas nie jest w
stanie zrozumieć sytuacji, w której niewinnemu dziecku ktoś odbiera życie,
ponieważ tak sobie z góry zaplanował albo zwyczajnie zrobił to z powodu jakichś
chorych ideologii, które w pewnym momencie zawładnęły życiem mordercy. Wtedy
wstrząśnięci są praktycznie wszyscy. Media prześcigają się w podawaniu coraz to
nowych informacji na temat owego tragicznego zdarzenia, zaś ludzie przez długi
czas zastawiają się, jak w ogóle mogło dojść do takiego dramatu. Nie potrafią
bowiem zrozumieć, że ktoś był zdolny dopuścić się tak makabrycznego czynu bez
żadnego konkretnego powodu. Wówczas policja bierze sprawę w swoje ręce i
usiłuje jak najszybciej złapać zabójcę. Niestety, może też zdarzyć się tak, że
morderca jest nieuchwytny i wciąż wyprowadza w pole organa ścigania. Czasami
muszą upłynąć długie lata, aby wreszcie podejrzany stracił czujność i zrobił
jakiś błąd, który sprawi, że wpadnie w ręce policji i w konsekwencji stanie
przed sądem. Niemniej zanim to się stanie może dojść do kolejnych zabójstw, a
policjanci nadal nie będą potrafili wpaść na trop mordercy.
Tak właśnie stało się w 2001 roku w małym miasteczku Rockford
w amerykańskim stanie Illinois. We własnych domach w środku nocy zostały
zamordowane trzy dziesięcioletnie dziewczynki. Tym, co je łączyło był nie tylko
ich wiek, lecz także kolor włosów. Zabójca wybierał sobie śliczne blondynki,
które zarówno policja, jak i media nazwały aniołkami, zaś samego zabójcę
określono mianem Mordercy Śpiących Aniołków. Sprawa należała do naprawdę
trudnych, ponieważ sprawca nie zostawiał na miejscu zbrodni żadnych śladów,
które mogłyby w jakiś sposób naprowadzić śledczych na jego trop. W dodatku
zadawano sobie też pytanie, w jaki sposób morderca był w stanie pozbawić życia
swoje ofiary, skoro za ścianą ich sypialni spali rodzice dziewczynek. Tak było
w każdym z domów, w których popełniono tę straszną zbrodnię. Wyglądało bowiem
na to, że zwyrodnialec był naprawdę inteligentny.
Wydanie z 2013 roku Wyd. HarperCollins |
Wówczas sprawą zajmowała się detektyw Kitt Lundgren.
Policjantka tak bardzo się w nią wciągnęła, że wręcz popadła w obsesję. W
dodatku sama również przeżyła osobistą tragedię, więc doskonale potrafiła wczuć
się w sytuację matek, które właśnie straciły swoje dzieci. Z jednej strony nie
można mieć Kitt za złe, że bez reszty zaangażowała się w sprawę odnalezienia
mordercy, lecz z drugiej praca tak bardzo ją pochłonęła, że w pewnym momencie
zapomniała o własnym życiu, a szczególnie o mężu, którego podobno bardzo
kochała. Jak gdyby tego było mało, policjantka popadła w nałóg, co oczywiście
negatywnie odbiło się na jej pracy. To wszystko spowodowało, że któregoś dnia
zwyczajnie zawaliła sprawę i pozwoliła, aby zabójca jej się wymknął. Oczywiście
przełożeni Kitt zareagowali natychmiast i odebrali jej sprawę, a ona została
skierowana na leczenie. Tylko czy takie działanie miało jakikolwiek sens, skoro
Kitt Lundgren nie miała już tak naprawdę dla kogo żyć?
Mija pięć lat. Jest rok 2006. W miasteczku ponownie zaczynają
być mordowane dziesięcioletnie dziewczynki. Tak jak poprzednio, do tragedii
dochodzi również w ich sypialniach, kiedy to w domu tuż obok śpią ich rodzice,
którzy w ogóle nie są świadomi tego, że oto właśnie ktoś pozbawia życia ich
ukochane dzieci. Tym razem jednak pojawia się pewien szczegół, który nieco
odróżnia obecne zabójstwa od tych sprzed pięciu lat. Sprawą zajmuje się młoda i
ambitna detektyw Mary Catherine Riggio, na którą wszyscy mówią po prostu M.C.
Przełożeni policjantki chcą, aby ta współpracowała z Kitt Lundgren, która
zdążyła już stanąć na nogi po załamaniu nerwowym. Chcą bowiem, aby Kitt służyła
radą M.C. i pomogła jej w powiązaniu obecnych morderstw z tymi z 2001 roku.
Niemalże wszyscy są pewni, że one wszystkie w jakiś sposób łączą się ze sobą.
Tak więc albo stary morderca wrócił, albo jest ktoś, kto doskonale go
naśladuje. Czy mają rację? Czy faktycznie tamten zabójca przez lata wyszkolił
kogoś, kto teraz również wyprowadzi policję w pole? Czy M.C. i Kitt będą w
stanie współpracować ze sobą, skoro ta pierwsza już od samego początku jest
wrogo nastawiona do swojej starszej koleżanki? Czy kobiety dla dobra sprawy
odrzucą negatywne emocje i połączą siły, aby wreszcie odnaleźć Mordercę
Śpiących Aniołków?
Naśladowca to pierwsza część dylogii, w której
głównymi bohaterkami są Kitt Lundgren i Mary Catherine Riggio. Te dwie
policjantki spotykamy również w Złodzieju tożsamości, gdzie rozwiązują
zupełnie inną zagadkę kryminalną. Oczywiście obydwie książki stanowią oddzielne
historie, lecz z uwagi na fakt, iż pojawiają się w nich ci sami bohaterowie
uznaje się je za dylogię. Twórczość Eriki Spindler jest w Polsce tak dobrze
znana, że nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać Autorki. Jeśli o mnie
chodzi, to poznałam ją stosunkowo późno, ale praktycznie od samego początku
zapałałam ogromną sympatią do jej powieści kryminalnych. Erica Spindler
naprawdę potrafi wyprowadzić czytelnika w pole i dostarczyć mu wielu emocji podczas
lektury. Ciekawe w tym wszystkim jest to, że praktycznie przez cały czas czytelnik
zastanawia się, kim jest morderca i dlaczego zabija niewinne dziewczynki.
Podczas lektury typuje tego czy innego bohatera, aż w końcu daje sobie z tym
spokój i doczytuje książkę cierpliwie do ostatniej strony, ponieważ co pewien
czas zmienia się podejrzany. A potem pojawia się totalne zaskoczenie.
Wydanie z 2016 roku Wyd. HarperCollins Polska |
Powieść czyta się bardzo szybko. Autorka całą uwagę skupia na
sprawie kryminalnej, przeplatając ją wydarzeniami z życia prywatnego
poszczególnych bohaterów, szczególnie jednak stawia na Kitt Lundgren i Mary
Catherine Riggio. Wciąż pojawiają się nowe wątki, które nasze policjantki
muszą zbadać, nie bacząc na własne bezpieczeństwo. Oczywiście nie obywa się bez
sprzeczek. Z drugiej strony jednak dokładnie widać, że kobiety zaczynają
stopniowo przekonywać się do siebie nawzajem, aż ostatecznie można powiedzieć,
że łączy je prawdziwa kobieca przyjaźń. Choć ich zwierzchnikiem jest mężczyzna,
to jednak jest to postać, która występuje gdzieś w tle. W tej książce
generalnie mężczyźni odgrywają drugoplanowe role.
Pokazanie życia prywatnego głównych bohaterek sprawia, że
stają się one bardziej wiarygodne. Czytelnik widzi zatem, że one nie są
zwykłymi policyjnymi maszynami do łapania bandytów, lecz – jak każdy człowiek –
posiadają uczucia. Chcą kochać i czuć się kochane. Czasami pragnienie miłości
jest tak duże, że tracą czujność, na co oczywiście nie mogą sobie pozwolić,
jeśli chcą sprawę Mordercy Śpiących Aniołków doprowadzić do końca. Obydwie
policjantki są pięknymi kobietami, więc nie dziwi fakt, że mężczyźni zwracają
na nie uwagę. W dodatku w najmniej odpowiednim momencie może też powrócić
przeszłość, która uderzy ze zdwojoną siłą. Nie wszystko bowiem zostało w ich
życiu do końca załatwione, jeśli chodzi o sprawy prywatne.
Myślę, że Naśladowca jest powieścią na tyle znaną, iż
wielbiciele twórczości Eriki Spindler już ją czytali. Natomiast ci, którzy lubią thrillery
kobiece – jak zwykło się ostatnio nazywać tego rodzaju książki – śmiało mogą po
nią sięgnąć. Moim zdaniem raczej nie można rozczarować się tą pozycją, ponieważ
posiada ona w sobie jedną zasadniczą cechę niezbędną w przypadku tworzenia dobrych
kryminałów. Otóż jest nieprzewidywalna, nawet jeśli czytelnikowi wydaje się, że
już odkrył prawdę. Erika Spindler naprawdę potrafi zaskoczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz