wtorek, 17 stycznia 2017

Catrin Collier – „Amerykańskie lato”













Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI I S-KA
Warszawa 2012
Tytuł oryginału: Bobby’s Girl
Przekład: Edyta Jaczewska





Chyba każdy człowiek przeżywa w życiu chwile, które nie pozwalają o sobie zapomnieć przez długie lata, a czasami nawet przez całe życie, odciskając na nim swoje piętno. Dla jednych będą to chwile wielkiego szczęścia, zaś dla kogoś innego już zawsze będą kojarzyć się czymś tragicznym, co tak naprawdę nigdy nie powinno było się wydarzyć. Człowiek pragnie cofnąć czas, jednak wie, że to niemożliwe. Tego, co utracił, nie jest w stanie już odzyskać.

Penelope John już zawsze będzie pamiętać pewne upalne lato, które dane jej było spędzić na malowniczym Cape Code w stanie Massachusetts w Nowej Anglii. Był rok 1968, a ona była wówczas młodziutką dziewczyną właśnie wkraczającą w dorosłe życie. Miała wielkie plany i marzenia. Niemalże od zawsze swoje życie wiązała ze sztuką. Piękno krajobrazu, galerie, wernisaże i muzea to było to, czego pragnęła najbardziej. Chciała malować, choć rodzice uważali, że najlepiej będzie, jeżeli skupi się na zdobywaniu jakiegoś konkretnego zawodu, który zapewni jej życiową stabilizację. Lecz Penny żyła własnym życiem i kroczyła tylko tymi jego ścieżkami, które sama sobie obrała. Lata 60. XX wieku to także bezsensowna wojna w Wietnamie i protesty przeciwko wysyłaniu na nią młodych ludzi. Protestowano nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w innych krajach świata, na przykład w Anglii. Pierwsza połowa lat 60. XX wieku to również śmierć amerykańskiego prezydenta, Roberta F. Kennedy’ego (1917-1963), która wstrząsnęła nie tylko Ameryką, ale całym światem.

Penny John w całej tej otaczającej ją rzeczywistości wydaje się być szczęśliwa. Jest młoda, piękna, studiuje, ma przyjaciół, którzy są dla niej ważni, a u jej boku stoi przystojny Rich, którego zna od najmłodszych lat, dlatego też wszyscy wokół oczekują, że nie ma innej możliwości, jak tylko ich rychły ślub. Sam Rich także tego pragnie. Jednak czy Penny również oczekuje tego samego od życia, co jej znajomi i rodzina? Otóż nie do końca. Tak więc kiedy nadchodzi szansa, aby spełnić marzenie swojego życia i wreszcie wyjechać do Ameryki, Penny nie waha się ani przez chwilę. Choć Rich grozi rozstaniem, ona uparcie obstaje przy swoim. Tak naprawdę nie zależy jej na tym czy ich związek przetrwa, czy się rozpadnie. Bo przecież już od jakiegoś czasu Penny czuje się osaczana przez chłopaka i w jej przekonaniu ten związek wcale nie jest szczęśliwy, a już na pewno nie jest to miłość na całe życie. Penny wie, że ten wyjazd wiele zmieni w jej życiu. Co najważniejsze, Rich też o tym wie i dlatego za wszelką cenę nie chce do niego dopuścić.


Plaża na półwyspie Cape Cod o zachodzie słońca
fot. Daniel Schwen
źródło


Nie bez problemów Penny uzyskuje wizę i załatwia wszelkie niezbędne formalności, aby w końcu móc wejść na pokład samolotu, którym poleci do upragnionej Ameryki. Wraz z nią – w ramach studenckiej wymiany – leci także wielu innych walijskich studentów, w tym jej najlepsza przyjaciółka, Kate Burgess. Na miejscu okazuje się, że podczas tego pobytu przez cały czas będzie towarzyszyć jej niejaki Robert Brosna, na którego wszyscy mówią po prostu Bobby. Dziewczyna poznała go w dość nieprzyjemnych i upokarzających okolicznościach, będąc jeszcze w Wielkiej Brytanii. Praktycznie z chwilą, kiedy stopa Penny dotyka płyty lotniska w Nowym Jorku, w jej życiu zaczynają zachodzić nieodwracalne zmiany. Od tej pory już nic nie będzie takie samo. Bobby, Sandy i ich dziewczyny przeżyją najwspanialsze, ale zarazem najtragiczniejsze lato w swoim życiu. Jeszcze nie wiedzą o dramacie, jaki ich czeka. O tragedii, która już na zawsze odmieni ich los, a niektórych wręcz pozbawi życia. Jak sobie z tym poradzą, okaże się dopiero po długich dziewiętnastu latach, kiedy do Penny dotrze list, w którym nadawca poinformuje ją, że jej jedyny syn, Andy, właśnie odziedziczył niewyobrażalnie wielki majątek. Co kryje się za tym spadkiem? Czy chłopak zgodzi się go przyjąć? I co zrobi Penny w tej sytuacji? Jaki wpływ fakt ten wywrze na jej ustabilizowane życie?

Moje pierwsze spotkanie z twórczością Catrin Collier miało miejsce podczas lektury Córki Magdy. Chociaż tamta pozycja zawierała pewne niedociągnięcia, to jednak nie zniechęciłam się. Wręcz przeciwnie. Chciałam przeczytać coś jeszcze tej Autorki. I tak oto pewnego dnia trafiło do mnie Amerykańskie lato. Były też inne książki, jak Ostatnie lato czy Carski smok. Był też Bursztynowy rycerz, którą to powieść Catrin Collier napisała pod pseudonimem Katherine John. I choć generalnie Autorka nie pisze źle, to jednak Polskę przedstawia w swoich książkach fatalnie, czego nie potrafię zrozumieć ani niczym wytłumaczyć.

Jedno z wydań brytyjskich
Wyd. ALLISON & BUSBY
Londyn 2012
Na pierwszy rzut oka Amerykańskie lato wydaje się typowym tragicznym w skutkach romansem. I w pewnym stopniu tak właśnie jest. Jednak Catrin Collier udaje się wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń tak bardzo, że zupełnie niespodziewanie zapominamy, że mamy do czynienia z romansem. To jest właśnie ta szczególna umiejętność, która sprawia, że nawet książka z pozoru nieciekawa, po przeczytaniu staje się tą, która na długi czas pozostaje w pamięci. Podobne odczucia miałam w przypadku większości książek Catrin Collier, które przeczytałam. Negatywne emocje wywołały u mnie jedynie te powieści, których akcja rozgrywa się w naszym kraju. Jak wspomniałam wyżej, Autorka na kartach swoich książek zupełnie nie radzi sobie z polskimi realiami.

Atmosfera panująca w Ameryce lat 60. XX wieku była dość specyficzna. Z jednej strony bezsensowna wojna w Wietnamie, której powodu praktycznie nikt nie rozumiał. Dla zwykłych Amerykanów liczyło się tylko to, że każdego dnia ktoś z ich rodziny lub znajomych tracił życie na wietnamskich polach ryżowych. Liczba ofiar po obydwu stronach wciąż rosła. Ciał zabitych amerykańskich żołnierzy nawet nie przywożono do kraju. Ich szczątki rozkładały się gdzieś na wietnamskiej ziemi, a rodzina mogła jedynie odwiedzać puste groby w swoim kraju. Natomiast z drugiej strony miała miejsce tragiczna śmierć Roberta F. Kennedy’ego, która spowodowała, że już nic nie było takie samo. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że klimat tamtej epoki został w tej książce przedstawiony tak, aby czytelnik mógł wręcz namacalnie odczuć jego specyfikę. 

W takich właśnie realiach toczy się znaczna część powieści. Trzydziestodziewięcioletnia Penny John pod wpływem listu z informacją o spadku dla jej syna wraca myślami do tamtego cudownego lata, kiedy przeżyła najwspanialsze chwile swojego życia. To właśnie wtedy naprawdę kochała i dla tej szczególnej miłości zrobiłaby wszystko, aby móc zmienić bieg zdarzeń. Jednak tak naprawdę nie straciła wszystkiego, ponieważ od tamtego pamiętnego lata otrzymała też najcenniejszy skarb, bez którego nie potrafiłaby już żyć.

Autentyczność bohaterów jest zadziwiająca. Rzadko zdarza mi się czytać książkę, w której wykreowane postacie są tak bardzo realne, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby ci ludzie żyli gdzieś obok. Roberta Brosnę polubiłam od samego początku. Nie przeszkadzało mi nawet to, że chłopak niekiedy zachowywał się niczym bogaty i rozwydrzony dzieciak, który zarazem nie potrafi tupnąć nogą i przeciwstawić się swojej despotycznej babce. Pozwala jej niszczyć to, co jest dla niego sensem życia tylko dlatego, że w grę wchodzą ogromne pieniądze. Ta postać może wydawać się dwulicowa, jednak w rzeczywistości wcale tak nie jest, o czym czytelnik przekonuje się w miarę zbliżania się do zakończenia książki.

Amerykańskie lato to nie tylko opowieść o niezwykłej miłości dwojga młodych ludzi, ale jest to także historia, która wyraźnie pokazuje, że za wszystko trzeba w życiu zapłacić. Czasami nawet najwyższą cenę, jaką jest ludzkie życie. Fabuła tej powieści dokładnie pokazuje, do czego może doprowadzić ludzka głupota i brak zrozumienia drugiej osoby. Poprzez tę wyjątkową historię czwórki młodych ludzi, Catrin Collier próbuje odpowiedzieć na pytanie: Czy naprawdę pieniądze to wszystko, czego człowiek potrzebuje od życia?

Na okładce książki widnieje takie oto zdanie: Wzruszająca, ciepła opowieść. Nie sposób się od niej oderwać. Uwierzcie mi, że w tym przypadku zdanie to nie jest ani przesadą, ani chwytem reklamowym wydawcy, choć przymiotnik ciepła jakoś nie za bardzo tutaj pasuje. Prawdą jest jednak, że tę powieść naprawdę nie sposób odłożyć na półkę, dopóki nie przeczyta się ostatniej strony.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz