środa, 1 czerwca 2016

Mirosława Kareta – „Pokochałam wroga” # 1















Wydawnictwo: WAM
Kraków 2016






Na przestrzeni lat zarówno w polskiej, jak i obcej literaturze wojennej wielokrotnie pojawiał się już motyw miłości pomiędzy katem a ofiarą. Mam oczywiście na myśli drugą wojnę światową i uczucie łączące bohaterów stojących po dwóch jakże różnych stronach konfliktu. Odnoszę wrażenie, że ostatnio coraz częściej na polski rynek wydawniczy trafiają powieści, gdzie – jeśli nie głównym, to przynajmniej pobocznym wątkiem – jest właśnie miłość rodząca się pomiędzy esesmanem a przedstawicielką okupowanego kraju. Za takimi historiami stoją przeważnie młode pisarki tworzące literaturę przeznaczoną dla kobiet. Z kolei czytelniczki coraz częściej przyznają, że tego rodzaju powieści są dla nich niezwykle poruszające i uwielbiają je czytać. Przyznam, że sama jestem jedną z takich czytelniczek. Tematyka drugiej wojny światowej jest mi bliska od bardzo dawna. Pamiętam, że już jako dziecko zaczytywałam się w literaturze wojennej. Natomiast w historiach, w których głównym motywem jest miłość pomiędzy katem a ofiarą zawsze dopatruję się człowieczeństwa, bo wiem, że mimo tego całego okrucieństwa drugiej wojny światowej, ono istniało, lecz nie miało prawa wydobyć się na zewnątrz. Oczywiście nie oznacza to, że mam zamiar wybielać nazistów. Ich wina jest jednoznaczna i jest to kwestia bezdyskusyjna. Wiem jednak, że wśród tamtych Niemców byli też i tacy, którym polityka Adolfa Hitlera (1889-1945) nie tylko się nie podobała, ale wręcz byli skłonni z nią walczyć.

Trzeba też pamiętać – bez względu na to, co mówią niektórzy – że podczas drugiej wojny światowej wiele kobiet wiązało się z esesmanami, choć każda z nich mogła kierować się innymi powodami. Na przykład prostytutki, które wiedziały, że noszą w sobie jakąś chorobę weneryczną, specjalnie uwodziły Niemców, aby tylko móc ich zarazić. Była to ich własna forma walki z okupantem. Były też takie kobiety, które sypiały z esesmanami, aby w ten sposób uratować kogoś bliskiego lub po prostu wyciągnąć jakieś ważne informacje i przekazać je członkom polskiego ruchu oporu. Były jednak i takie kobiety, które naprawdę kochały niemieckich oficerów, a ich miłość była odwzajemniona, i prędzej czy później przynosiła owoc w postaci dziecka. Dla takich zakochanych kobiet nie było ważne czy poniosą karę w imię swojej miłości. Często przez sąsiadów czy znajomych, a nawet przez zupełnie obcych ludzi, nazywane były „faszystowskimi dziwkami”. Wiedziały, że któregoś dnia może zostać wydany na nich wyrok śmierci. W najlepszym wypadku mogły stracić urodę lub zostać ogolone. Z esesmanami było podobnie. Ci utrzymujący bliższe relacje z nie-Aryjkami liczyli się z tym, że ten związek któregoś dnia może ujrzeć światło dzienne i trzeba będzie srogo zapłacić za chwile słabości. Nie dziwi więc fakt, że pisarze tak często sięgają po ten temat i piszą książki, które chwytają czytelników za serce.

Mirosława Kareta jest kolejną pisarką, która sięgnęła po trudny temat miłości pomiędzy katem a ofiarą. Dla przypomnienia dodam, że ostatnio zrobiła to także Justyna Wydra, pisząc poruszającą powieść Esesman i Żydówka. Pokochałam wroga to pierwsza część rodzinnej sagi, której akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony mamy początek lat 90. XX wieku, czyli Polskę tuż po upadku komunizmu, zaś z drugiej strony przenosimy się do Krakowa czasów drugiej wojny światowej. Pomimo iż wydawać by się mogło, że główną bohaterką książki jest kobieta, która podczas wojny dopuściła się zdrady kraju, wiążąc się z okupantem, to jednak tak naprawdę na pierwszy plan wysuwa się jej czterdziestokilkuletni syn. W powieści generalnie dominuje rzeczywistość końca XX wieku, zaś nie ta sprzed wielu, wielu lat. Maksymilian Petrycy to znany krakowski endokrynolog, który ma za sobą niebezpieczną działalność w opozycji podczas niespokojnych lat 80. XX wieku. Był nawet internowany. Odzyskanie wolności w Polsce jest dość świeżym tematem, więc nikogo nie dziwi fakt, że praktycznie wszyscy żyją pierwszymi częściowo wolnymi wyborami i obaleniem znienawidzonego komunizmu.

Matka Maksymiliana – Jadwiga – wciąż żyje przeszłością. Z ogromnym wzruszeniem obserwuje, jak upada Mur Berliński. Obecnie jest schorowaną kobietą o słabym sercu i nawet najmniejsze wzruszenie może sprawić, że jej stan zdrowia znacznie się pogorszy. Może wręcz umrzeć, dlatego syn robi wszystko, co tylko jest w jego mocy, aby oszczędzić matce wrażeń. Niestety, nie zawsze mu się to udaje. Któregoś dnia bowiem Jadwiga zupełnie przypadkowo odkrywa, że jest ktoś z jej przeszłości, kto pragnie ją odnaleźć, aby raz na zawsze zamknąć jej wojenną historię. Emocje, które towarzyszą temu odkryciu są tak silne, że Jadwiga dostaje ataku serca i zostaje odwieziona do szpitala. Jej stan jest krytyczny. Maksymilian nie opuszcza matki na krok. Siedzi przy jej łóżku dzień i noc, a jako lekarz zdaje sobie sprawę z tego, że już niedługo będzie musiał się z nią pożegnać na zawsze. Wtedy też mężczyzna dowiaduje się co tak naprawdę było powodem nagłego pogorszenia się stanu zdrowia matki. Jeszcze na łożu śmierci Jadwiga powiadamia syna o tym, że niegdyś napisała pamiętnik, którego adresatem jest on, Maksymilian Petrycy. Poza tym lekarz otrzymuje od matki pierścionek, którego ta nie zdejmowała z palca przez całe życie. W końcu dochodzi do najgorszego. Jadwiga umiera, natomiast Maksymilian próbuje odnaleźć rzeczony pamiętnik. Niestety, nie jest to takie proste. Matka nie zdążyła powiedzieć, gdzie go ukryła.

Jak to często w życiu bywa, mieszkanie po dziadkach dziedziczą ukochane wnuki. Tak więc już niedługo po śmierci Jadwigi do jej mieszkania wprowadza się córka Maksymiliana – Ania. Podczas robienia porządków dziewczyna odnajduje zapomniany dziennik babci. Niestety, czas zrobił swoje i praktycznie nie da się z niego wiele odczytać. Są jednak pewne możliwości techniczne, które mogą to ułatwić. I tak oto zaczyna się prawdziwa historia Jadwigi i pewnego Niemca, który podczas wojny wynajmował pokój w mieszkaniu rodziny Jadwigi. Nie był on oficerem SS, lecz cywilnym pracownikiem, co jednak nie zmieniało faktu, że nadal pozostawał wrogiem Polski. Ponieważ samo czytanie pamiętnika nie wystarcza, Maksymilian decyduje się na wyjazd do Monachium, gdzie pragnie dogłębnie poznać historię swojej matki. Chce też, aby ta sprawa została wreszcie doprowadzona do końca, lecz na miejscu okazuje się, że jest ktoś, komu wcale nie jest na rękę, aby Petrycy poznał całą prawdę. Kim jest ta osoba i dlaczego zaczyna prześladować Maksymiliana? Czego mężczyzna dowie się z dziennika swojej matki? Czy będzie mógł wybaczyć jej miłość do wroga? Czy będzie mógł żyć z prawdą, która znajduje się na kartach pamiętnika Jadwigi? Czy poznana prawda nie zniszczy przypadkiem kariery zawodowej i politycznej Maksymiliana?

Przyznam, że kiedy sięgałam po Pokochałam wroga liczyłam na to, iż na kartach powieści będzie znacznie mniej współczesności. Wydawało mi się, że Autorka położyła większy nacisk na czasy drugiej wojny światowej. Na kartach powieści chciałam przenieść się do okupowanego Krakowa i oczami wyobraźni zobaczyć jak ludzie wtedy żyli. Niestety, jest tego zbyt mało, aby móc powiedzieć na ten temat coś więcej. W mojej opinii lata drugiej wojny światowej opisane są zbyt ubogo. Mirosława Kareta skupiła się w głównej mierze na okresie postkomunistycznym w Polsce. W dodatku bezustannie – przy pomocy Maksymiliana Petrycego – porównuje Polskę z Niemcami. Wygląda to mniej więcej tak, jakbyśmy w tamtym okresie nie mieli u siebie nawet wody w kranie, nie mówiąc już o jakichś wyższych standardach życia. O ile sobie przypominam sprowadzano już wtedy z Zachodu towary naprawdę dobrej jakości. W dodatku nigdy nie zapomnę smaku czekolady, którą zajadałam się jeszcze w czasach komunizmu. Jestem skłonna stwierdzić, że teraz żadna czekolada tak mi nie smakuje, jak tamta. Wydaje mi się, że na tym polu Autorka trochę przesadziła, stawiając Polskę na tak niskim poziomie gospodarczym. Owszem nie żyliśmy w raju (teraz też nie żyjemy w porównaniu z innymi krajami), ale aż tak źle to nie było!

Fabuła powieści skupiona jest przede wszystkim na rodzinie Maksymiliana Petrycego, czyli na jego żonie i dzieciach. W moim odczuciu jest to klasyczna polska rodzina z całą galerią rozmaitych problemów. Są dorastające dzieci, które wciąż przysparzają kłopotów, szczególnie córka Ania. Jest syn, który myśli zupełnie innymi kategoriami, niż ojciec. I są oczywiście młodsze dzieci, które na chwilę obecną wiedzą o życiu jeszcze zbyt mało, aby mogły mieć własne zdanie na niektóre tematy. Z kolei sam Maksymilian to typowy facet, który z jednej strony jest wierny żonie i bardzo ją kocha, zaś z drugiej nie miałby nic przeciwko temu, aby z dala od domu zabawić się z młodą, ładną dziewczyną, która w dodatku przez cały czas go prowokuje i usiłuje uwieść.

Trudno jest oceniać książkę, która stanowi dopiero pierwszą część danej historii. Należałoby więc poczekać aż akcja rozwinie się dalej. Jak już wspomniałam, na chwilę obecną mogę jednak stwierdzić, że zbyt mało w tej powieści drugiej wojny światowej, zważywszy że zapiski Jadwigi i konsekwencje jej postępowania podczas okupacji odbiły się bardzo poważnie nie tylko na jej życiu, ale też na życiu jej syna i męża. Odnoszę też wrażenie, że pamiętnik Jadwigi nie jest autentyczny. Niby jest miłość, ale wygląda to tak, jakby jej w ogóle nie było. Autorka poskąpiła czytelnikowi scen, w których Jadwiga i Max tę miłość okazują sobie wzajemnie. Przecież zwykłe okazywanie sobie uczuć przez bohaterów nie musi od razu wskazywać na powieść erotyczną. Wydaje mi się, że właśnie tego chciano uniknąć, co niekoniecznie wyszło książce na dobre. Z kolei niektóre wydarzenia pojawiają się, jak gdyby znikąd.

Kiedy ukaże się drugi tom sagi, wówczas na pewno po niego sięgnę, zważywszy że zakończenie pierwszej części jest dość ciekawe i odkrywa kolejne tajemnice związane z wojną i okupowanym Krakowem. Okazuje się bowiem, że bohaterowie w imię miłości – nawet tej niespełnionej – są w stanie posunąć się do najbardziej podłych czynów, aby tylko wyeliminować konkurencję. Poza tym Pokochałam wroga to przede wszystkim historia o przebaczeniu. Nie chodzi tutaj jedynie o przebaczenie, jakiego może oczekiwać Jadwiga od swojego syna, lecz przede wszystkim o przebaczenie winy, której piętno może ciążyć człowiekowi przez wiele lat i tak naprawdę nigdy nie zostać zdjęte. Czasami człowiek do dnia śmierci może walczyć z wyrzutami sumienia, których nie jest w stanie się pozbyć, gdyż na świecie nie ma już ludzi, którzy mogliby wybaczyć.











1 komentarz:

  1. Ewelina Białek1 czerwca 2016 17:37

    Miałam na nią ochotę, ale później przeczytałam kilka recenzji i nie jestem pewna... Większość osób pisze własnie, że tej miłości jest trochę mało i te tło nie jest wyjątkowo pociągające. Na razie dam sobie spokój, ale może kiedyś mi się znowu zachce ;)

    Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń