środa, 2 grudnia 2015

Agatha Christie – „Morderstwo w Boże Narodzenie”














Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
Wrocław 1995
Tytuł oryginału: Hercule Poirot’s Christams
Przekład: Andrzej Milcarz




Święta Bożego Narodzenia generalnie kojarzą nam się ze spotkaniami w gronie rodzinnym. Członkowie tej samej familii, którzy zazwyczaj rozproszeni są po całym kraju, albo nawet i świecie, zjeżdżają się do domu seniorów rodu, aby wspólnie świętować i opowiadać o tym, co też takiego ciekawego dzieje się w ich zabieganym życiu. Czasami przechwalają się swoimi osobistymi lub zawodowymi sukcesami, aby tylko wzbudzić w ten sposób zazdrość u pozostałych członków rodziny, czyli u tych, którym w życiu nie za bardzo wyszło. Wszystkie te przechwałki niekoniecznie muszą mijać się z prawdą. Tymczasem inni siedzą sobie cichutko przy wigilijnym stole i tylko przysłuchują się tym niewiarygodnym opowieściom. Z jednej strony faktycznie mogą nie mieć się czym pochwalić, ale z drugiej brak uczestnictwa w rozmowie może też wynikać z ich charakteru. Być może są zbyt skromni, aby uprawiać autopromocję w obecności własnej rodziny?

Boże Narodzenie to także czas, kiedy niektórzy ludzie chcą pozałatwiać sprawy z przeszłości. Możliwe, że czują, iż ich czas już nadchodzi i nie chcieliby pozostawiać po sobie jakichś niedomówień i nierozwiązanych problemów. Czasami ktoś pragnie wyciągnąć rękę na zgodę do kogoś, z kim wiele lat temu poważnie się pokłócił. Ale są i tacy, którzy rodzinne spotkania wykorzystują do tego, żeby jeszcze bardziej poróżnić się z bliskimi. Dlaczego? Co daje im takie zachowanie? Czy wtedy poczują się lepiej? Czy sprawianie komuś przykrości stanowi sens ich życia? No cóż, trzeba przyznać, że tacy ludzie też istnieją, a ich złośliwość niekiedy osiąga naprawdę ogromne rozmiary.

Wyd. Phantom Press International
Gdańsk 1992
tłum. Barbara Jabłońska
Przenieśmy się zatem do angielskiej posiadłości Garston Hall. To tutaj od wielu, wielu lat mieszka rodzina Lee. Seniorem rodu jest Simeon Lee, który pod jednym dachem przebywa ze swoim najstarszym synem Alfredem oraz jego żoną Lydią. Oczywiście jak przystało na starą posiadłość z tradycjami, jest również służba, która każdego dnia dba o to, aby państwu niczego nie brakowało. Schorowany staruszek Simeon Lee to jeden z tych mężczyzn, którzy nie folgowali sobie w młodości. Jego przeszłość jest niezwykle bogata w wydarzenia, które daleko odbiegały od powszechnie przyjętych konwenansów. Ale z drugiej strony wiadomo przecież, że w tamtych czasach, czyli gdzieś tak na przełomie XIX i XX wieku mężczyznom naprawdę wiele uchodziło na sucho. To kobieta musiała wciąż na siebie uważać, aby przypadkiem nie wywołać obyczajowego skandalu i nie zostać usunięta z towarzystwa. Natomiast sam Simeon Lee zamiast oblewać się rumieńcem wstydu na każde wspomnienie swoich młodzieńczych wybryków, tak naprawdę szczyci się nimi i chętnie o nich opowiada każdemu, kto tylko chce słuchać.

Mamy lata 30. XX wieku, a nasz senior rodu Lee pragnie zgromadzić w swoim domu całą rodzinę. Na chwilę obecną są to synowie, ich żony oraz anonimowa dotąd wnuczka z Hiszpanii. I tak oto do Garston Hall przybywają: prowadzący hulaszczy tryb życia Harry, który nigdy się nie ożenił; George piastujący urząd posła do parlamentu z okręgu Westeringham – czym oczywiście bardzo się szczyci – oraz jego sporo młodsza żona Magdalena; wrażliwy i sentymentalny David wraz z małżonką Hildą, a także wspomniana już hiszpańska wnuczka Simeona – Pilar Estravados, która jest córką zmarłej kilka lat wcześniej córki naszego seniora rodu. Do posiadłości zupełnie nieoczekiwanie przyjeżdża również syn przyjaciela Simeona Lee – Stephen Farr. Ojciec Stephena dawno temu prowadził interesy razem z głównym bohaterem, więc teraz – po śmierci rodziciela – mężczyzna pragnie poznać człowieka, który był tak bardzo ważny dla starego Farra.

Jak na razie nic nie wskazuje na to, że już niedługo wydarzy się tragedia. Wszyscy bohaterowie przebywający w Garston Hall próbują nawiązać ze sobą kontakt, co oczywiście wychodzi im z różnym skutkiem. Trzeba bowiem wiedzieć, że nie wszyscy pałają do siebie wzajemnie sympatią, pomimo że należą do tej samej rodziny. Jedni mają w pamięci krzywdy, które wyrządzono im jakiś czas temu, zaś inni usiłują robić dobrą minę do złej gry i wpasować się w klimat zbliżających się świąt. Kiedy wydaje się, że jakoś uda im się przeżyć Boże Narodzenie, dochodzi do… brutalnego morderstwa. Otóż w przedświąteczny wieczór w niezwykle bestialski sposób zostaje zamordowany Simeon Lee. Każda z osób przebywających w posiadłości w momencie dokonania zabójstwa słyszy przerażający krzyk, który można jedynie porównać do dźwięku wydawanego przez zarzynaną świnię. Gdy już mija pierwszy wstrząs wszyscy biegną w kierunku pokoju seniora rodu, a tam ich oczom ukazuje się przerażający widok. Simeon Lee leży w kałuży krwi z poderżniętym gardłem. Kto zatem zabił, skoro wszyscy przebywali w innej części domu niż gabinet Simeona? Gdzie podział się morderca? Jak udało mu się uciec, skoro na pierwszy rzut oka wygląda, że nie miał na to najmniejszych szans?

Wydanie z 2011 roku
Po dokonaniu tego makabrycznego odkrycia natychmiast zostaje zawiadomiona policja. Śledztwo prowadzi pułkownik Johnson oraz inspektor Sugden. Niemniej zbieg okoliczności sprawia, że do sprawy zostaje włączony niezawodny Herkules Poirot. I tak oto rozpoczyna się seria niekończących się przesłuchań. Każda z osób przebywających w Garston Hall zostaje poddana wnikliwej ocenie. Mordercą może okazać się praktycznie każdy. Wszyscy bohaterowie mogli mieć powód do tego, aby pozbyć się raz na zawsze seniora rodu, który nie był przecież powszechnie lubiany. Ileż to złośliwych uwag rodzina i znajomi usłyszeli od tego człowieka! W dodatku jeszcze te miliony, których dorobił się na swoich szemranych interesach! Nikt nawet nie przypuszczał, jak wiele osób żyjących wokół staruszka życzyło mu źle. Teraz należy już tylko mieć nadzieję, że detektyw Herkules Poirot jak najszybciej wpadnie na trop mordercy i doprowadzi go za kratki.

Do tej pory praktycznie nie sięgałam po książki Agathy Christie, z wyjątkiem dwóch powieści obyczajowych (W samotności i Róża i cis). Muszę przyznać, że Morderstwo w Boże Narodzenie to kryminał, który całkiem dobrze się czyta. Książka została też wydana pod tytułem Boże Narodzenie Herkulesa Poirot, więc niektórzy czytelnicy na pewno znają ją w nieco innej wersji niż ta, którą dane mi było przeczytać. Na pewno nie jest to kryminał, do jakich przyzwyczaili nas współcześni pisarze. Książki Agathy Christie są bowiem napisane w tak zwanym „starym stylu”, który jest niesamowicie ciekawy i pozwala czytelnikowi przenieść się w przeszłość. Choć w tytule mamy Boże Narodzenie, to jednak próżno szukać w tej historii opisu świątecznych tradycji czy angielskich zwyczajów towarzyszących właśnie Bożemu Narodzeniu. Autorka, a wraz z nią bohaterowie, których wykreowała, całą uwagę skupili na dokonanym morderstwie oraz drodze do odnalezienia winnego tej makabrycznej zbrodni. Co ciekawe, głównym bohaterem niezmiennie pozostaje Simeon Lee, zaś nie postać, która „żyje”. 

Zakończenie kryminału jest niezwykle zaskakujące. Prawdę powiedziawszy przez większą część książki zastanawiałam się, kim jest morderca, dlaczego zabił i jaki miał ku temu powód. Bardzo polubiłam Herkulesa Poirot, którego nie spotkałam w powieściach obyczajowych Agathy Christie. Jak wynika z dedykacji, którą Autorka umieściła na początku książki i którą skierowała do swojego szwagra Jamesa, Morderstwo w Boże Narodzenie jest jednym z tych „krwawszych kryminałów”. Najprawdopodobniej James uskarżał się wcześniej, że Agatha pisze zbyt delikatnie, więc tym razem dostał prezent w postaci historii, która może nie mrozi krwi w żyłach współczesnemu czytelnikowi, ale bez wątpienia bardzo wciąga w wir wydarzeń. Myślę jednak, że czytelnika z lat 30. XX wieku ta powieść mogła naprawdę przerazić. Na podstawie książki zrealizowano także serial z niezrównanym Davidem Suchetem w roli detektywa Herkulesa Poirot. Premiera serialu miała miejsce w 1994 roku.