Boże Narodzenie w epoce Tudorów
Na
długo przed narodzeniem Chrystusa środek zimy zawsze był okresem, kiedy ludzie
wyrażali swoją radość. Początkiem tych zimowych rytuałów było tak zwane
przesilenie zimowe, czyli najkrótszy dzień roku, który wypada 21 grudnia. Po
tej dacie następowały dwa dłuższe dni i od tego momentu wyczekiwano już tylko
na nadejście wiosny – pory roku, która przynosi ze sobą życie. Dlatego też
okazją do świętowania stał się zarówno czas jesiennego zasiewu, jak i okres,
podczas którego „życiodajne” słońce nie opuszczało ludzi. Tak więc zapalano
ogień, który miał jeszcze bardziej wzmocnić blask „Niezwyciężonego Słońca”.
Obecnie
chrześcijanie na całym świecie w okresie przesilenia zimowego wspominają
wydarzenie narodzin Jezusa, który przyszedł na świat w ubogim żłobie w
Betlejem. Niemniej żadne pisma nie wspominają o dokładnej dacie narodzin
Chrystusa. Nawet współczesny kalendarz, który podobno odlicza dni od narodzin
Jezusa, został sporządzony w VI wieku przez Dionizego (ok. 470-ok. 544) –
włoskiego mnicha, który nie potrafił liczyć. Duchowny przyjął zatem założenie,
że Jezus Chrystus urodził się 25 grudnia 753 roku od daty założenia Rzymu.
Aż
do IV wieku Boże Narodzenie było obchodzone w całej Europie pomiędzy początkiem
stycznia a końcem września. Nie było bowiem jednej daty obowiązującej
wszystkich chrześcijan. Dopiero papież Juliusz I (?-352), opierając się na
własnej koncepcji przyjął datę 25 grudnia jako rzeczywisty dzień narodzenia
Chrystusa. Wybór wydawał się z jednej strony logiczny, zaś z drugiej nieco
przebiegły, gdyż zaciera granicę pomiędzy religią a istniejącymi świętami pogańskimi
oraz ich obchodzeniem. Dlatego też wszelka radość w tym okresie może obecnie
być przypisywana narodzinom Chrystusa, zaś nie jakiemukolwiek innemu obrzędowi
charakterystycznemu dla starożytnych świąt pogańskich.
Jednym
z takich właśnie zapomnianych świąt pogańskich może być Święto Głupców,
któremu przewodniczył Pan Złych Rządów. Było to święto niezwykle prymitywne
i hulaszcze, podczas którego ludzie pili spore ilości alkoholu oraz zamieniali
się rolami. Pan Złych Rządów, zazwyczaj pochodzący z ludu i cieszący się
opinią tego, który potrafi rozweselać innych, kierował całą zabawą. Mówi się,
że święto to wywodziło się ze starożytnego Rzymu, kiedy władcy stawali się
życzliwi dla swoich niewolników i oddawali im władzę na czas święta.
Tak mniej więcej wyglądał Pan Złych Rządów |
Z
kolei w aktach kościelnych można wyczytać, że biskupi pozwalali swoim
ministrantom, wybranym przez kolegów, zajmować ich miejsce w okresie od dnia
Świętego Mikołaja (6 grudnia) aż do Święta Młodzianków (28 grudnia). W tym
czasie wybrany chłopiec pochodzący z najniższej warstwy społecznej, przebierał
się w strój biskupa i prowadził nabożeństwa. Ten zwyczaj przyjęło wiele wielkich
katedr, jak na przykład katedra w Yorku, Winchesterze, Salisbury, Canterbury i
Westminsterze. Henryk VIII Tudor (1491-1547) oficjalnie zakazał tej zabawy, lecz
mimo to niektóre kościoły, w tym katedra w Hereford i Salisbury, nadal ją praktykowały.
Chłopiec przebrany za biskupa bierze udział w religijnych uroczystościach |
Z
kolei zwyczaj palenia bożonarodzeniowych polan (z ang. Yule log)
pochodzi z czasów pierwszych najazdów Wikingów, którzy rozpalali ogromnych
rozmiarów ogniska, aby obchodzić swoje święto światła. Słowo „Yule” funkcjonuje
w języku angielskim od wielu wieków jako alternatywne określenie Bożego
Narodzenia. Z reguły w Wigilię wybierano w lesie olbrzymie polana, ozdabiano je
wstążkami, przyciągano do domu i kładziono na palenisku. Po podpaleniu takie
polano płonęło przez dwanaście dni ówczesnych świąt Bożego Narodzenia. Jeśli
zachowały się niektóre zwęglone szczątki, wówczas uznawano to za szczęśliwy
znak i przechowywano je do następnego roku, aby móc znów je podpalić.
Teraz
przejdźmy do kolęd. Bez względu na to, czy słowo „kolęda” pochodzi z języka
łacińskiego „caraula”, czy z francuskiego „carole”, to i tak jego pierwotne
znaczenie jest takie samo, czyli „taniec z piosenką”. Wydaje się, że element
tańca zniknął na przestrzeni wieków, ale piosenka została i zaczęła być
wykorzystywana do przekazywania historii Bożego Narodzenia. Pierwszy
opublikowany przez Wynkena de Worde’a (?-1534) zbiór kolęd datuje się na 1521
rok i zawiera The Boar's Head Carol, czyli innymi słowy opowiada o starożytnej tradycji zabijania
dzika i prezentowania jego głowy podczas świąt Bożego Narodzenia.
W
Anglii za czasów panowania Tudorów tradycja kolędowania miała się bardzo dobrze
i była jednym ze sposobów świętowania Bożego Narodzenia, dzięki czemu historia
narodzin Chrystusa rozprzestrzeniała się. Niemniej zwyczaj śpiewania kolęd
urwał się nagle, kiedy w XVII wieku purytanie zakazali obchodzenia wszystkich
świąt, w tym także Bożego Narodzenia. Co zaskakujące, kolędy praktycznie
wymarły. Dopiero w epoce wiktoriańskiej ponownie podjęto zwyczaj ich śpiewania.
Dwanaście
dni świąt Bożego Narodzenia było mile widziane ze względu na odpoczynek
najbardziej przez ludzi pracujących na lądzie, którzy w czasach Tudorów
stanowili większość. Wszystkie prace, oprócz zajmowania się zwierzętami, były
przerywane i ponownie podejmowane w tak zwany Plough Monday, czyli w
pierwszy poniedziałek po święcie Trzech Króli. Podczas tych dwunastu
świątecznych dni obowiązywały ścisłe zasady, z których jedną był zakaz
przędzenia. Było to zajęcie przeznaczone głównie dla kobiet. Wokół kół
kołowrotka ceremonialnie umieszczano kwiaty, aby w ten sposób zapobiec
wykorzystywaniu urządzenia w okresie Bożego Narodzenia.
Georgiańskie Boże Narodzenie
W
1644 roku angielski polityk Oliver Cromwell (1599-1658) wprowadził zakaz
obchodzenia świąt Bożego Narodzenia. Zakazał śpiewania kolęd, natomiast
wszystkie świąteczne spotkania towarzyskie uznał za niezgodne z prawem. Kiedy
na tron powrócił król Karol II Stuart (1630-1685), Boże Narodzenie znów wróciło
do łask, choć w nieco stonowanej formie. W epoce georgiańskiej zwanej też epoką
regencji (1714-1830) świętowanie narodzin Chrystusa ponownie stało się
popularne. Jeśli chodzi o literaturę, to nikt lepiej nie oddał w niej realiów
epoki georgiańskiej i Bożego Narodzenia niż Jane Austen (1775-1817). W powieści
Mansfield Park sir Thomas Bertram w Boże Narodzenie zaprasza do swojego
domu Williama Price’a – brata Fanny, co oczywiście bardzo pozytywnie wpływa na
nastój Williama, choć rozstanie rodzeństwa nie należy już do najradośniejszych,
szczególnie jeśli chodzi o Fanny. Z kolei w Dumie i uprzedzeniu państwo
Bennetowie goszczą w święta swoich krewnych. W Rozważnej i romantycznej
John Willoughby tańczy przez całą noc od ósmej wieczorem do czwartej nad ranem.
Natomiast w powieści Emma państwo Westonowie wydają świąteczne
przyjęcie.
Bożonarodzeniowe przyjęcie w epoce Jane Austen |
Wydaje
się, że georgiańskie Boże Narodzenie skupiało się głównie na organizowaniu
przyjęć, bali oraz rodzinnych spotkań. Boże Narodzenie trwało wówczas od 6
grudnia, czyli od dnia Świętego Mikołaja, do 6 stycznia – święta Trzech Króli.
Dzień Świętego Mikołaja był okazją do tradycyjnego obdarowywania przyjaciół
prezentami, co traktowano jako początek Świąt. Boże Narodzenie było czymś na
kształt narodowego święta, które przedstawiciele wyższych sfer spędzali w
swoich domach i posiadłościach. Ludzie udawali się do kościoła, a potem wracali
do domu i wydawali uroczysty świąteczny obiad. Jedzenie odgrywało bardzo ważną
rolę. Przyjmowanie gości i wydawanie przyjęć oznaczało, że trzeba było
przygotować ogromną ilość jedzenia i potraw. Robiono to z dużym wyprzedzeniem,
natomiast popularnością cieszyły się potrawy podawane na zimno. Na
bożonarodzeniowy obiad zawsze były podawane indyk lub gęś, zaś dziczyzna była
mięsem przeznaczonym dla szlachty. Potem serwowano bożonarodzeniowy pudding. W
1664 roku purytanie zakazali obchodów Bożego Narodzenia, nazywając je
„lubieżnym zwyczajem” i „nieodpowiednim dla ludzi bogobojnych”.
Bożonarodzeniowe desery nazywane były także śliwkowymi puddingami, ponieważ
jednym z głównych składników były właśnie suszone śliwki.
Serwowanie śliwkowego puddingu |
W
1714 roku król Jerzy I Hanowerski (1660-1727) kazał na swoim dworze podać
śliwkowy pudding. Było to podczas pierwszego świątecznego obiadu, który władca
wydał jako nowo koronowany monarcha. Dlatego też ponownie wprowadzono ten deser
do tradycji świątecznych obiadów. Niestety, nie istnieją żadne współczesne
źródła, które mogłyby ten fakt potwierdzić, lecz przytoczona historia sprawiła,
że Jerzego I Hanowerskiego nazwano „puddingowym królem”.
Tradycyjnymi
świątecznymi ozdobami były ostrokrzew oraz rośliny wiecznie zielone. Tak więc wystrój
domów, nie tylko tych szlacheckich, ale także ubogich rodzin, obfitował w
zieleń. Niemniej, z dekorowaniem wstrzymywano się aż do dnia Wigilii. Uważano
bowiem, że wcześniejsze przyozdabianie domów zielenią może przynieść pecha. Pod
koniec XVIII wieku popularne stały się gałązki, pod którymi się całowano oraz
kulki zazwyczaj wyrabiane z ostrokrzewu, bluszczu, jemioły czy rozmarynu.
Często były one ozdabiane przyprawami, jabłkami, pomarańczami, świecami lub
wstążkami. W bardzo religijnych gospodarstwach domowych nie używano jemioły. Z
kolei tradycja ubierania choinki przyszła do Anglii z Niemiec i
najprawdopodobniej została wprowadzona na królewski dwór w 1800 roku przez
królową Zofię Charlottę Mecklenburg-Strelitz (1744-1818) – żonę Jerzego III
Hanowerskiego (1738-1820). Aczkolwiek dopiero w epoce wiktoriańskiej
Brytyjczycy przekonali się do tej tradycji, a zrobili to po tym, jak w 1848
roku ujrzeli w Illustrated London News rycinę przedstawiającą królową Wiktorię Hanowerską (1819-1901), księcia Alberta (1819-1861) i pozostałych członków
królewskiej rodziny stojących wokół choinki.
Pocałunek pod jemiołą (1800) |
Żadne
Boże Narodzenie nie mogło obejść się bez płonącego konara, czyli tego samego,
który znany był już w czasach Tudorów. Bożonarodzeniowa gruba gałąź wybierana
była w dzień Wigilii. Zawijano ją w gałązki leszczyny i zaciągano do domu, aby
potem jak najdłużej palić ją w kominku podczas Świąt. Tradycją stało się
przetrzymywanie części bożonarodzeniowego konara do następnego roku. Obecnie w
większości angielskich gospodarstw domowych bożonarodzeniowy konar został
zastąpiony czekoladą! Dzień po Bożym Narodzeniu, czyli dzień Świętego Szczepana
był czasem, kiedy ludzie przeznaczali datki na cele charytatywne, zaś szlachta wykorzystywała
w tym celu swoich służących i pracowników, którzy trzymali w rękach świąteczne
pudełka, do których można było wrzucać pieniądze. Dlatego też obecnie dzień
Świętego Szczepana nazywany jest Boxing Day.
Tak bawiono się w Wieczór Trzech Króli |
Dzień
6 stycznia albo – jak kto woli – Trzech Króli sygnalizował koniec
Bożego Narodzenia i był dniem, w którym w XVIII i XIX wieku organizowano tak
zwane przyjęcia Wieczoru Trzech Króli. Zabawy takie, jak „podskakujące
jabłko” i „lwia paszcza” były wtedy niezwykle popularne. Poza tym więcej – niż
zazwyczaj – było tańca, picia i jedzenia. Typowym naczyniem, z którego pito, wznosząc
toast i podając go z rąk do rąk, była tak zwana „miska pohulanki”. Naczynie
wypełnione było czymś podobnym do ponczu lub grzanym winem, które zawierało
przyprawy. Czasami pito także słodzone wino lub brandy, które serwowano w dużej
misce przyozdobionej jabłkami.
Prekursorem
dzisiejszego bożonarodzeniowego ciasta był Twelfth Cake, czyli ozdobny
tort, który dzielono pomiędzy wszystkich członków rodziny i gości, którzy
przybyli do danego gospodarstwa domowego. Generalnie tort zawierał zarówno
suszoną fasolę i suszony groch. Mężczyzna, który w swoim kawałku znalazł fasolę
był wybierany na „króla nocy”, natomiast kobieta, której trafił się groch
zostawała „królową nocy”. Wraz z epoką georgiańską z ciasta zniknęły także
groch i fasola.
Kiedy
zakończył się Wieczór Trzech Króli ściągano wszystkie ozdoby i palono zieleń,
którą przystrojony był dom, ponieważ w innym przypadku w domu mógł zagościć
pech. Nawet obecnie wiele osób zdejmuje wszystkie świąteczne ozdoby przed dniem
Trzech Króli lub w jego trakcie, chcąc w ten sposób uniknąć nieszczęścia w
nowym roku. Niestety, wydłużone Boże Narodzenie zniknęło po zakończeniu epoki
regencji. Stało się tak z powodu wzrostu znaczenia rewolucji przemysłowej oraz
upadku wiejskiego trybu życia, które istniało od wieków. Pracodawcy
potrzebowali bowiem pracowników, którzy pracowaliby nawet przez cały świąteczny
okres i dlatego wprowadzono „nowoczesne” skrócone Boże Narodzenie. Na
koniec pozwolę sobie zacytować słowa Jane Austen:
Życzę
Wam Pogodnych, a czasami nawet Wesołych Świąt.
Jane
Austen
Wiktoriańskie Boże Narodzenie
Przez
tysiące lat na całym świecie ludzie obchodzą święta w środku zimy. Wraz z
nadejściem chrześcijaństwa pogańskie święta zostały połączone z obchodami świąt
Bożego Narodzenia. Jedną z pozostałości pogańskich tradycji jest ozdabianie
domów i kościołów zielonymi, zimowymi roślinami, takimi jak jemioła, ostrokrzew
i bluszcz. Najprawdopodobniej ich magicznym zadaniem jest chronienie nas przed
złymi duchami, a także zachęcanie wiosny do powrotu. Niemniej żadna epoka w
historii nie wpłynęła tak bardzo na sposób świętowania Bożego Narodzenia, jak
zrobiła to epoka wiktoriańska.
Przed
wstąpieniem na tron królowej Wiktorii Hanowerskiej w 1837 roku nikt w Wielkiej
Brytanii nie słyszał o Świętym Mikołaju czy o bożonarodzeniowych strzelających
zabawkach z niespodzianką. Nie wysyłano świątecznych kartek, zaś większość
ludzi nie miała wolnych dni od pracy. Bogactwo i technologie generowane przez
rewolucję przemysłową epoki wiktoriańskiej na zawsze zmieniły oblicze Bożego
Narodzenia. Sentymentalni ludzie uszczęśliwiający innych na siłę, jak Karol
Dickens (1812-1870), który napisał Opowieść wigilijną opublikowaną w
1843 roku, w rzeczywistości zachęcał ludzi bogatych, żyjących w epoce
wiktoriańskiej do rozdawania swojego majątku, przeznaczając pieniądze i
rozmaite dary na potrzeby ubogich – bzdura! Te radykalne idee klasy średniej
ostatecznie skierowane zostały do ludzi, których nie do końca można było uznać
za biednych.
Wiktoriański Święty Mikołaj |
Święta.
Bogactwo generowane przez nowoczesne fabryki i przemysł epoki wiktoriańskiej
pozwalały rodzinom pochodzącym z angielskiej i walijskiej klasy średniej na
branie czasu wolnego od pracy i świętowanie podczas dwóch dni, czyli Bożego
Narodzenia i Boxing Day. Jak już wyżej wspomniałam, Boxing Day (26 grudnia)
swoją nazwę zawdzięcza służącym i pracownikom prezentującym innym otwarte
pudełka, do których ludzie zamożni mogli wrzucać pieniądze. Taki nowoczesny
wynalazek, jak na przykład kolej, pozwalał przemieszczać się ludziom ze wsi do
miast w poszukiwaniu pracy, a potem wracać do domu do rodziny na Boże
Narodzenie.
Szkoci
zawsze woleli rozłożyć świętowanie na kilka dni, aby móc powitać nadejście
Nowego Roku w stylu dzisiejszego Sylwestra. Samo Boże Narodzenie nie było
świętem przez wiele lat. Dopiero po latach panowania królowej Wiktorii
Hanowerskiej można było świętować. Natomiast w ciągu ostatnich dwudziestu lub
trzydziestu lat rządów królowej Szkoci obchodzili też Boxing Day.
Prezenty.
Na początku panowania królowej Wiktorii zabawki zazwyczaj były robione ręcznie,
a więc były też drogie. Przeważnie były one niedostępne dla „wiejskich
bogaczy”. Niemniej nadszedł wreszcie czas masowej produkcji, co sprawiło, że
coraz częściej zaczęły pojawiać się gry, lalki, książki i zabawki wyposażone w
mechanizm zegarowy. Wszystkie one były teraz w dość przystępnej cenie. Ponieważ
były niedrogie, więc przeznaczone też dla dzieci pochodzących z klasy średniej.
W pończosze „biednego dziecka”, która po raz pierwszy pojawiła się około 1870
roku, można było znaleźć jabłko, pomarańczę i kilka orzechów.
Święty
Mikołaj. Był zazwyczaj zwiastunem otrzymania powyższych prezentów. W
Anglii obowiązywały dwie nazwy: Santa Claus i Father Christmas. W
rzeczywistości każda z nich posiada swoją własną historię. Father Christmas pierwotnie
był częścią starego angielskiego święta obchodzonego w środku zimy. Normalnie
ubrany był na zielono, co miało oznaczać powrót wiosny. Opowieści o Świętym
Mikołaju (w Holandii – Sinter Klaas) pojawiły się w XVII wieku w Ameryce, a
dotarły tam za przyczyną holenderskich osadników. Od roku 1870 Sinter Klaas
stał się znany w Wielkiej Brytanii jako Santa Claus. Wraz z nim pojawił się
jego charakterystyczny styl wręczania prezentów oraz towarzyszące mu atrybuty,
jak renifery i sanie.
Kartki
świąteczne. Tak zwane „Penny Posts” po raz pierwszy pojawiły się w
Wielkiej Brytanii w 1840 roku za przyczyną nauczyciela Rowlanda Hilla
(1795-1879). Jego pomysł był bardzo prosty. Otóż znaczek kosztował tylko
jednego pensa i za tę cenę można było wysłać list lub kartkę do dowolnego
miejsca na terenie Wielkiej Brytanii. Ten prosty pomysł utorował drogę do
wysyłania pierwszych prawdziwych świątecznych kartek. W 1843 roku sir Henry
Cole (1808-1882) wykorzystał wodę przy drukowaniu tysiąca kartek, które potem
sprzedawał w swoim sklepie z dziełami sztuki znajdującym się w Londynie. Każda
kartka kosztowała tylko jednego pensa. Popularność wysyłania kart przybrała na
sile, kiedy w 1870 roku został wprowadzony nowy cennik za usługi pocztowe.
Teraz było to pół pensa, zaś obniżka spowodowana była wzrostem efektywności
nowego wynalazku, jakim była kolej.
Pierwsza bożonarodzeniowa kartka (1843) według projektu Johna Callcotta Horsleya (1817-1903) |
Indyk.
Setki lat przed nastaniem epoki wiktoriańskiej do Wielkiej Brytanii sprowadzono
z Ameryki indyki. Gdy królowa Wiktoria zasiadła na tronie zarówno kurczaki, jak
i indyki były zbyt drogie, aby większość ludzi mogła sobie na nie pozwolić i
cieszyć się ich smakiem. W północnej Anglii tradycyjną potrawą serwowaną na
świątecznym obiedzie była pieczeń wołowa, podczas gdy w Londynie i na południu
kraju faworytem były gęsi. Z kolei wielu ubogich przygotowywało potrawy z
królika. Z drugiej strony jednak bożonarodzeniowe menu przygotowywane dla
królowej Wiktorii i jej rodziny w 1840 roku obejmowało zarówno potrawy na bazie
wołowiny, jak i królewskie pieczone łabędzie. Pod koniec XIX wieku większość
ludzi podczas świątecznego obiadu zajadała się indykiem. Wielka podróż do
Londynu rozpoczynała się dla tych ptaków gdzieś tak w październiku. Stopy
niczego niepodejrzewających indyków odziane były w modną, lecz wytrzymałą
skórę. W ten sposób bowiem znaczone były indyki pochodzące z gospodarstw z Norfolk
oddalonych o jakieś osiemdziesiąt mil od Londynu. Ptaki docierały na miejsce
nieco zmęczone i wychudzone, co oczywiście szybko naprawiano. Biedne indyki
musiały myśleć, że Londyn jest dla nich niesamowicie gościnny, skoro w
ostatnich tygodniach przed Bożym Narodzeniem tak bardzo je tuczy!
Królowa Wiktoria z rodziną przy choince |
Drzewko.
Niemiecki mąż królowej Wiktorii – książę Albert – przyczynił się do tego, że
choinka stała się tak bardzo popularna w Wielkiej Brytanii. Kiedy był w swoich
rodzinnych Niemczech, przywiózł ze sobą na zamek w Windsorze jedną z takich
właśnie choinek. Było to w latach 40. XIX wieku.
Bożonarodzeniowe
strzelające zabawki z niespodzianką. Zabawki zostały wymyślone w 1846
roku przez Toma Smitha (?) – producenta słodyczy. Pierwotnym pomysłem było, aby
zawinąć wyrabiane przez niego słodycze w skręcony fantazyjny kolorowy papier.
Niemniej znacznie lepiej słodycze sprzedawały się wtedy, gdy dodał do nich
miłosne cytaty (motta), papierowe kapelusze, małe zabawki, jednocześnie
powodując, że wydawały one z siebie odgłos wybuchu.
Kolędnicy.
Kolędnicy i muzycy odwiedzali poszczególne angielskie domy, gdzie grali i śpiewali
nowe popularne kolędy. W kolejnych latach epoki wiktoriańskiej zachwycano się coraz to inną kolędą. I tak w 1843 roku śpiewano O, Come all ye Faithful (O,
przybądźcie wszyscy, którzy wierzycie), w 1848 roku – Once in Royal
David's City (Niegdyś w królewskim mieście Dawida), w 1851 roku – See
Amid the Winters Snow (Spójrzcie pośród zimowego śniegu), w 1868
roku – O, Little Town of Bethlehem (O, małe miasto Betlejem),
natomiast w 1883 roku – Away in a Manger (Samotny w żłobie).
Na koniec jedna z wiktoriańskich kolęd: