„Zazwyczaj
nie miewam złych przeczuć, lecz o wschodzie słońca poczułem dziwny lęk. Tej
niedzieli 1994 roku jakoś się nie cieszyłem, że zaczyna się wyścig Formuły 1 o
Grand Prix San Marino.” Tak Sid Watkins – autor książki pod tytułem Życie
na krawędzi. Tryumf i tragedia w Formule 1 – wspomina ostatnie chwile
życia wielokrotnego mistrza świata Formuły 1 – Ayrtona Senny. Sid Watkins –
brytyjski neurochirurg – od 1978 roku pełnił funkcję głównego lekarza i
delegata medycznego Międzynarodowej Federacji Samochodowej. Do momentu
przejścia na emeryturę w 2004 roku był przy każdym wypadku na torze.
Ayrton Senna da Silva (1960-1994) rok 1989 |
Dzień przed
tragicznym wypadkiem Senny podczas sesji kwalifikacyjnej zginął austriacki kierowca –
Roland Ratzenberger. Na odprawie jego pamięć uczczono minutą ciszy. Podczas tej
pamiętnej odprawy mężczyźni trzymali się dzielnie. Płakał jedynie Ayrton Senna,
bliski przyjaciel Sida Watkinsa. Ich przyjaźń rozpoczęła się w 1984 roku, a
było to na torze w Kyalami w RPA. Od tamtej pory neurochirurg darzył kierowcę
nie tylko ogromną sympatią, ale i szacunkiem. Pomimo że tamten start był dla
Senny dopiero drugim w zawodach Formuły 1, zaś samochód nie do końca
współpracował ze swoim kierowcą, to jednak Brazylijczyk zdołał zająć wysoko
punktowane miejsce. Po zakończeniu wyścigu Senna przyszedł do punktu
medycznego, uskarżając się na zdrętwiały kark i ramiona. Robił sporo
zamieszania wokół siebie, na co Watkins odpowiedział, że przecież od tego się
nie umiera. Brazylijczyk od razu się uspokoił i nawet chwilę porozmawiał z
lekarzem.
Pod koniec
sezonu 1984 roku Ayrton Senna miał o wiele poważniejsze problemy ze zdrowiem.
Było to porażenie nerwu twarzowego. Jedną stronę twarzy zupełnie mu
sparaliżowało, co sprawiło, że nie był w stanie zamknąć oka i opadał mu też
kącik ust. Wówczas przyjechał do Watkinsa do Londynu, aby się leczyć.
Neurochirurg zastosował sterydy, po których Senna bardzo szybko doszedł do
zdrowia i opuścił szpital. W ten oto sposób rozpoczęła się ich dziesięcioletnia
przyjaźń.
Ayrton
Senna wyrobił sobie opinię osobnika nieco trudnego we współżyciu, a nawet
aroganckiego. Jednak ten Ayrton, którego znał Sid Watkins stał się wręcz członkiem
jego rodziny i w głębi serca zawsze był prawdziwym dżentelmenem. Któregoś dnia
Senna wpadł na chwilę do przychodni, gdzie pracował Watkins. Był akurat spory
tłok, więc poproszono go, aby poczekał w poczekalni. Była tam również jedna z
pacjentek Sida Watkinsa, niejaka pani Patel – przemiła starsza pani poruszająca
się na wózku inwalidzkim. Właśnie wywołano jej nazwisko. W tym momencie Senna z
uśmiechem na ustach zapytał: „Czy mogę pani pomóc?” i wprowadził wózek
do gabinetu lekarza. Jak widać żaden z pacjentów Watkinsa nie mógł pochwalić
się równie wprawnym i miłym pomocnikiem.
Ayrton Senna podczas wyścigu Grand Prix Kanady (Formuła 1) w 1988 roku |
Sida
Watkinsa łączyły ze Senną niezwykłe więzy. Kiedy tylko rajdowiec przebywał w
Londynie, zawsze kręcił się w pobliżu szpitala, w którym pracował lekarz. Robił
to choćby tylko po to, aby móc zjeść z Watkinsem kolację w jednej z pobliskich
chińskich restauracji. Gdy tylko czas na to pozwalał, mężczyźni robili sobie
krótkie wycieczki. Podczas jednej z takich wypraw Sid Watkins odkrył w Ayrtonie
niezwykłe zdolności. Senna zawsze podziwiał szkockiego kierowcę – Jimmy’ego
Clarka, który był mistrzem wyścigów Formuły 1 w latach 60. XX wieku. Zawsze też
pragnął odwiedzić jego muzeum w Duns nieopodal Edynburga. W 1991 roku Senna i
Watkins skontaktowali się z kustoszem muzeum i umówili się na zwiedzanie.
Niemniej Ayrton postawił warunek: wizyta musi mieć charakter prywatny i nie
życzy sobie żadnej prasy ani rozgłosu. Samochód prowadził Sid Watkins. Dojechał
do Duns, a potem skręcił w ulicę, która prowadziła do muzeum. Lekarz nie był
jednak pewien drogi i zaczął rozglądać się za jakimś znakiem. Wówczas Ayrton
Senna powiedział:
– Tam jest
drogowskaz.
– Gdzie? – zapytał
Watkins.
– Na końcu
ulicy. Jest na nim napis: Muzeum Jima Clarka – odpowiedział Senna.
Z całą
pewnością nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Sid Watkins nie widział tam nawet
słupa tegoż drogowskazu, nie mówiąc już o możliwości odczytania napisu. Ayrton
Senna miał naprawdę sokoli wzrok, bo przecież ten znak stał co najmniej sto
metrów od nich. Trzeba wiedzieć, że mistrzowie Formuły 1 muszą mieć doskonały
zmysł wzroku, ponieważ dzięki temu zawodowy kierowca ma wyostrzone reakcje oraz
wyczucie odległości tak precyzyjne, że aż budzące grozę u przeciętnego
człowieka. I dlatego też skomplikowane manewry przy ogromnych prędkościach
wykonuje z niemalże komputerową dokładnością.
Wreszcie
Watkins i Senna dotarli do muzeum i obejrzeli ekspozycję. Ayrton Senna praktycznie
z łaski wyraził zgodę na to, aby zrobić mu zdjęcie. Było to w chwili, gdy
wpisywał się do księgi pamiątkowej. Wieczorem mężczyźni wracali do Edynburga,
gdzie zostawili samochód neurochirurga. Wówczas Senna powiedział:
– Chcę,
żeby pan wiedział, profesorze, że uważam pana za świetnego i bardzo ostrożnego
kierowcę. Ale jeździ pan okropnie wolno!
Sid Watkins (1928-2012) |
Tragiczny
wyścig o Grand Prix San Marino w 1994 roku odbył się w niedzielę 1 maja na
torze Imola. Ayrton Senna był wówczas w najwyższej formie i dzień wcześniej
zakwalifikował się na pierwszą pozycję startową. Podczas tej sesji
kwalifikacyjnej zginął wspomniany już Roland Ratzenberger. Senna nigdy
wcześniej nie zetknął się ze śmiercią na torze wyścigowym. W ciągu ostatnich dwunastu
lat na zawodach Formuły 1 nie zdarzył się śmiertelny wypadek, dlatego ten
pierwszy po tak długim czasie tak bardzo rozbił Sennę emocjonalnie. Watkins
twierdzi, że załamał się i płakał na jego ramieniu.
Już od
wielu lat byli bardzo bliskimi przyjaciółmi. Bliskimi do tego stopnia, że razem
jeździli na ryby, a ich rodziny bardzo się lubiły. Spędzali w swoim
towarzystwie naprawę sporo czasu. Prowadzili szereg dyskusji na rozmaite
tematy, dzielili się problemami zarówno tymi dotyczącymi wyścigów, jak i prywatnymi.
Widząc załamanie Senny, Watkins powiedział:
– Ayrton,
może byś wycofał się jutro z wyścigu? Właściwie dlaczego w ogóle się ścigasz?
Co jeszcze musisz udowodnić. Trzy razy byłeś mistrzem świata, jesteś bez
wątpienia najszybszym kierowcą. Rzuć tor i jedźmy na ryby.
Senna
początkowo milczał, a potem spojrzał Sidowi głęboko w oczy i niemalże szeptem
odpowiedział:
– Sid, nie
mogę odejść. Ja po prostu muszę jeździć.
Rankiem
następnego dnia Sid Watkins objechał tor, aby sprawdzić czy wszystkie ambulanse
są na wyznaczonych pozycjach. Skontrolował też czy punkt medyczny jest dobrze
przygotowany, a jego załoga gotowa do pracy. Watkins pamiętał, że tamtej
niedzieli pogoda była wyjątkowo piękna. Kierowcy odbyli rundę honorową, Senna
jechał na przodzie. Potem rozbłysło zielone światło i wystartowali. W pewnym
momencie wszędzie zaczęły powiewać żółte flagi. Był to sygnał, że doszło do
kolizji. Kierowcy zaczęli wychodzić z obydwu rozbitych bolidów, zaś obok nich z
hukiem hamowały następne. Wraki blokowały start. Tak więc na torze pojawił się
samochód techniczny i powoli prowadził procesję maszyn wokół przeszkody. W tym
czasie oczyszczono tor, a bolidy znów stanęły na starcie. Ayrton Senna od razu
wyszedł na prowadzenie. Michael Schumacher jechał tuż za nim. Obaj kierowcy
zaczęli drugie okrążenie z niewiarygodną prędkością. W tym momencie Sida
Watkinsa ogarnęło straszliwe przeczucie – ZARAZ ZDARZY SIĘ WYPADEK!!! Ledwie o
tym pomyślał, jego oczom ukazały się czerwone flagi. Nie wiedział dlaczego, ale
był pewien, że to Ayrton Senna. Kiedy dobiegł do wraka, natychmiast dostrzegł,
że jego przyjaciel leży bezwładnie na swoim samochodzie. Był już przy nim
lekarz z ambulansu i trzymał go za głowę. W niesamowitym pośpiechu przecięli
pasek pod brodą kierowcy i podtrzymując kask, zdjęli go z głowy Senny.
Rajdowiec miał oczy zamknięte, był nieprzytomny, lecz jego twarz wyrażała
spokój. Watkins podniósł mu powieki i od razu zorientował się, że Ayrton
odniósł rozległe obrażenia mózgu. Ostrożnie wyciągnęli ciało z samochodu i
ułożyli je na ziemi. Wtedy Sid usłyszał ciche westchnienie. Poczuł jak w tym
momencie ulatuje z Ayrtona dusza.
Tablica pamiątkowa na torze Imola fot. MyName (runmatze) |
Potem dotarła druga karetka i podłączono Brazylijczyka do kroplówki. Watkins wciąż wyczuwał puls. Wezwano śmigłowiec, którym przewieziono Sennę do szpitala Maggiore. Sid widział jak bardzo rozległe są obrażenia i wiedział, że Ayrton już z tego nie wyjdzie. Lekarz uświadomił sobie, że nie ma sensu, aby leciał z przyjacielem do szpitala. Już nie był w stanie nic zrobić, aby mu pomóc. Podniósł jedynie kask i zaniósł go do punktu medycznego. Wiedział też, że za chwilę wyścig zostanie wznowiony. Pracownicy obsługi rozsypali na torze cement, aby wchłonął olej, który wyciekł z samochodu Ayrtona. W związku z tym miejsce wypadku jeszcze długo odcinało się od otoczenia. Było to miejsce, w którym Sid Watkins stracił swojego najlepszego przyjaciela. Wyścig rozpoczął się na nowo. Tym razem obyło się bez specjalnych wydarzeń. Komunikat o śmierci Ayrtona Senny ogłoszono dopiero jakiś czas później.
Sid Watkins
bardzo często rozmyślał o swoim przyjacielu. W jego pamięci szczególnie
zapisało się jedno wydarzenie. Było to w marcu 1993 roku przed treningiem do
Grand Prix Brazylii. Wówczas Senna zaprosił Watkinsa do siebie na farmę.
Wieczorem rozpętała się burza i odcięto prąd oraz telefon. W momencie, gdy
Ayrton Senna usłyszał, że Sid musi zadzwonić do domu, bardzo chętnie i szybko
zawiózł go zalanymi drogami do miasteczka oddalonego o sześćdziesiąt kilometrów
od farmy. Tam odszukali automat telefoniczny i próbowali dodzwonić się do
Anglii, ale niestety bez skutku. W pobliżu bawiły się jakieś dzieci, a tuż obok
pracował mechanik, który znał Ayrtona. Mężczyzna ten zaproponował skorzystanie
ze swojego telefonu. Sid poszedł zadzwonić, a kiedy wrócił zobaczył, że wokół Ayrtona
zgromadził się już spory tłumek dzieciaków. Sid Watkins do końca życia nie
zapomniał widoku Senny, który tak stał w otoczeniu rozentuzjazmowanych maluchów
i cierpliwie rozdawał kolejne autografy w świetle jednej samotnej latarni.
Na podstawie książki autorstwa Sida Watkinsa pod tytułem:
Life at the Limit: Triumph and Tragedy in Formula One
Wydawnictwo: Macmillan
Londyn 1996
Do dziś pamiętam, jak bardzo przeżyłam tę śmierć. Mój tata był zapalonym kibicem wyścigów, więc mniej więcej kojarzyłam "who is who", a mistrza to już w ogóle. Byłam wtedy wrażliwą nastolatką, zaś śmierć Senny, niemal na wizji, była dla mnie pierwszym takim traumatycznym przeżyciem związanym z człowiekiem obcym, ale przecież znanym i uwielbianym. :(
OdpowiedzUsuńPrzyznam, Ci się, że ja tłumaczyłam ten tekst, potem pisałam na podstawie fragmentów książki artykuł i łzy mi leciały jak groch. Nie pamiętam samego wydarzenia, choć powinnam, bo miałam wtedy 16 lat, ale mój tato bardzo często o tym wspominał i nadal wspomina. I to właśnie dzięki mojemu tacie sięgnęłam po książkę Watkinsa. Po prostu musiałam przypomnieć Sennę na blogu. Czułam taką wewnętrzną potrzebę.
UsuńNie oglądam Grand Prix, więc w tym temacie moja wiedza jest praktycznie żadna, ale każda śmierć porusza, dlatego czytając twój post poczułam smutek z powodu straty tak znakomitego, uzdolnionego w swoim fachu człowieka.
OdpowiedzUsuńW tym roku minie 20 lat od śmierci Senny. Są tacy, dla których to wydarzenie wciąż jest żywe, jakby to było wczoraj. Sama książka Watkinsa o Formule 1 też wzrusza do łez.
UsuńMyślę, że ten zawodnik pozostanie w sercach kibiców. Myślę, iż to m.in przez wspomnienie jego tragicznej śmierci, zaczęto zwracać większą uwagę na kwestię bezpieczeństwa F1.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje. Ale te wspomnienia Sida Watkinsa są naprawdę dramatyczne. Czyta się ze łzami w oczach.
Usuń