wtorek, 14 stycznia 2014

Ostatni start




Zazwyczaj nie miewam złych przeczuć, lecz o wschodzie słońca poczułem dziwny lęk. Tej niedzieli 1994 roku jakoś się nie cieszyłem, że zaczyna się wyścig Formuły 1 o Grand Prix San Marino.” Tak Sid Watkins – autor książki pod tytułem Życie na krawędzi. Tryumf i tragedia w Formule 1 – wspomina ostatnie chwile życia wielokrotnego mistrza świata Formuły 1 – Ayrtona Senny. Sid Watkins – brytyjski neurochirurg – od 1978 roku pełnił funkcję głównego lekarza i delegata medycznego Międzynarodowej Federacji Samochodowej. Do momentu przejścia na emeryturę w 2004 roku był przy każdym wypadku na torze.

Ayrton Senna da Silva (1960-1994)
rok 1989
Ayrton Senna da Silva w czasie swojej kariery wystartował w stu sześćdziesięciu jeden Grand Prix, zdobył sześćset dziesięć punktów i osiemdziesiąt jeden razy stawał na podium, z czego czterdzieści jeden razy na najwyższym jego stopniu. Sześćdziesiąt pięć razy zdobył Pole Position i jeździł w takich zespołach, jak: Toleman, Lotus, McLaren oraz Williams. Z pochodzenia był Brazylijczykiem urodzonym w São Paulo.

Dzień przed tragicznym wypadkiem Senny podczas sesji kwalifikacyjnej zginął austriacki kierowca – Roland Ratzenberger. Na odprawie jego pamięć uczczono minutą ciszy. Podczas tej pamiętnej odprawy mężczyźni trzymali się dzielnie. Płakał jedynie Ayrton Senna, bliski przyjaciel Sida Watkinsa. Ich przyjaźń rozpoczęła się w 1984 roku, a było to na torze w Kyalami w RPA. Od tamtej pory neurochirurg darzył kierowcę nie tylko ogromną sympatią, ale i szacunkiem. Pomimo że tamten start był dla Senny dopiero drugim w zawodach Formuły 1, zaś samochód nie do końca współpracował ze swoim kierowcą, to jednak Brazylijczyk zdołał zająć wysoko punktowane miejsce. Po zakończeniu wyścigu Senna przyszedł do punktu medycznego, uskarżając się na zdrętwiały kark i ramiona. Robił sporo zamieszania wokół siebie, na co Watkins odpowiedział, że przecież od tego się nie umiera. Brazylijczyk od razu się uspokoił i nawet chwilę porozmawiał z lekarzem.

Pod koniec sezonu 1984 roku Ayrton Senna miał o wiele poważniejsze problemy ze zdrowiem. Było to porażenie nerwu twarzowego. Jedną stronę twarzy zupełnie mu sparaliżowało, co sprawiło, że nie był w stanie zamknąć oka i opadał mu też kącik ust. Wówczas przyjechał do Watkinsa do Londynu, aby się leczyć. Neurochirurg zastosował sterydy, po których Senna bardzo szybko doszedł do zdrowia i opuścił szpital. W ten oto sposób rozpoczęła się ich dziesięcioletnia przyjaźń.

Ayrton Senna wyrobił sobie opinię osobnika nieco trudnego we współżyciu, a nawet aroganckiego. Jednak ten Ayrton, którego znał Sid Watkins stał się wręcz członkiem jego rodziny i w głębi serca zawsze był prawdziwym dżentelmenem. Któregoś dnia Senna wpadł na chwilę do przychodni, gdzie pracował Watkins. Był akurat spory tłok, więc poproszono go, aby poczekał w poczekalni. Była tam również jedna z pacjentek Sida Watkinsa, niejaka pani Patel – przemiła starsza pani poruszająca się na wózku inwalidzkim. Właśnie wywołano jej nazwisko. W tym momencie Senna z uśmiechem na ustach zapytał: „Czy mogę pani pomóc?” i wprowadził wózek do gabinetu lekarza. Jak widać żaden z pacjentów Watkinsa nie mógł pochwalić się równie wprawnym i miłym pomocnikiem.


Ayrton Senna podczas wyścigu Grand Prix Kanady
(Formuła 1) w 1988 roku


Z kolei innego dnia Ayrton Senna specjalnie przyjechał do Anglii, aby spełnić prośbę Matthew – starszego pasierba Watkinsa. Odwiedził wówczas szkołę, do której uczęszczał chłopiec, aby spotkać się tam z uczniami i nauczycielami. Przez czterdzieści minut niezwykle cierpliwie odpowiadał na różne pytania. A pytano go dosłownie o wszystko począwszy od religii, jaką wyznaje, poprzez wyścigi samochodowe, a kończąc na jego marzeniach. Okazało się wówczas, że Ayrton Senna był także wspaniałym mówcą. W tym samym dniu podczas przyjęcia zorganizowanego w domu wicedyrektora szkoły bardzo długo rozmawiał z biskupem Truro – stolicy hrabstwa Kornwalia – który również brał udział w szkolnym spotkaniu. Konsekwencją tej niecodziennej rozmowy był fakt, iż w niedzielę biskup rozpoczął swoje kazanie od dość dziwnego zwierzenia, a mianowicie stwierdził, że spotkał człowieka, który przewyższa go zarówno kaznodziejską siłą słowa, jak i ducha. Człowiekiem tym był oczywiście Ayrton Senna.

Sida Watkinsa łączyły ze Senną niezwykłe więzy. Kiedy tylko rajdowiec przebywał w Londynie, zawsze kręcił się w pobliżu szpitala, w którym pracował lekarz. Robił to choćby tylko po to, aby móc zjeść z Watkinsem kolację w jednej z pobliskich chińskich restauracji. Gdy tylko czas na to pozwalał, mężczyźni robili sobie krótkie wycieczki. Podczas jednej z takich wypraw Sid Watkins odkrył w Ayrtonie niezwykłe zdolności. Senna zawsze podziwiał szkockiego kierowcę – Jimmy’ego Clarka, który był mistrzem wyścigów Formuły 1 w latach 60. XX wieku. Zawsze też pragnął odwiedzić jego muzeum w Duns nieopodal Edynburga. W 1991 roku Senna i Watkins skontaktowali się z kustoszem muzeum i umówili się na zwiedzanie. Niemniej Ayrton postawił warunek: wizyta musi mieć charakter prywatny i nie życzy sobie żadnej prasy ani rozgłosu. Samochód prowadził Sid Watkins. Dojechał do Duns, a potem skręcił w ulicę, która prowadziła do muzeum. Lekarz nie był jednak pewien drogi i zaczął rozglądać się za jakimś znakiem. Wówczas Ayrton Senna powiedział:

– Tam jest drogowskaz.
– Gdzie? – zapytał Watkins.
– Na końcu ulicy. Jest na nim napis: Muzeum Jima Clarka – odpowiedział Senna.

Z całą pewnością nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Sid Watkins nie widział tam nawet słupa tegoż drogowskazu, nie mówiąc już o możliwości odczytania napisu. Ayrton Senna miał naprawdę sokoli wzrok, bo przecież ten znak stał co najmniej sto metrów od nich. Trzeba wiedzieć, że mistrzowie Formuły 1 muszą mieć doskonały zmysł wzroku, ponieważ dzięki temu zawodowy kierowca ma wyostrzone reakcje oraz wyczucie odległości tak precyzyjne, że aż budzące grozę u przeciętnego człowieka. I dlatego też skomplikowane manewry przy ogromnych prędkościach wykonuje z niemalże komputerową dokładnością.

Wreszcie Watkins i Senna dotarli do muzeum i obejrzeli ekspozycję. Ayrton Senna praktycznie z łaski wyraził zgodę na to, aby zrobić mu zdjęcie. Było to w chwili, gdy wpisywał się do księgi pamiątkowej. Wieczorem mężczyźni wracali do Edynburga, gdzie zostawili samochód neurochirurga. Wówczas Senna powiedział:

– Chcę, żeby pan wiedział, profesorze, że uważam pana za świetnego i bardzo ostrożnego kierowcę. Ale jeździ pan okropnie wolno!

Sid Watkins (1928-2012)
Ayrton Senna jeździł zupełnie inaczej. Któregoś dnia razem z Watkinsem polecieli do Bolonii. Tam wynajęli samochód, a za jego kierownicą zasiadł właśnie Senna. W swojej książce lekarz twierdzi, że pozwalając Brazylijczykowi prowadzić, zrobił mu tym niebywałą uprzejmość. Trafili na korek, gdzie dwa pasy jezdni były zajęte przez samochody, które czekały na zmianę świateł. Wówczas Ayrton Senna bez zastanowienia wjechał pomiędzy auta, wciskając się na trzeciego. Po obydwu stronach praktycznie ocierali się o inne samochody. Watkins przyznaje, że zdrętwiał z przerażenia. Tamto wydarzenie skomentował takimi oto słowami: „Tak mocno zaciskałem zęby, że gdy dojechaliśmy do hotelu, bolały mnie mięśnie szczęki.

Tragiczny wyścig o Grand Prix San Marino w 1994 roku odbył się w niedzielę 1 maja na torze Imola. Ayrton Senna był wówczas w najwyższej formie i dzień wcześniej zakwalifikował się na pierwszą pozycję startową. Podczas tej sesji kwalifikacyjnej zginął wspomniany już Roland Ratzenberger. Senna nigdy wcześniej nie zetknął się ze śmiercią na torze wyścigowym. W ciągu ostatnich dwunastu lat na zawodach Formuły 1 nie zdarzył się śmiertelny wypadek, dlatego ten pierwszy po tak długim czasie tak bardzo rozbił Sennę emocjonalnie. Watkins twierdzi, że załamał się i płakał na jego ramieniu.

Już od wielu lat byli bardzo bliskimi przyjaciółmi. Bliskimi do tego stopnia, że razem jeździli na ryby, a ich rodziny bardzo się lubiły. Spędzali w swoim towarzystwie naprawę sporo czasu. Prowadzili szereg dyskusji na rozmaite tematy, dzielili się problemami zarówno tymi dotyczącymi wyścigów, jak i prywatnymi. Widząc załamanie Senny, Watkins powiedział:

– Ayrton, może byś wycofał się jutro z wyścigu? Właściwie dlaczego w ogóle się ścigasz? Co jeszcze musisz udowodnić. Trzy razy byłeś mistrzem świata, jesteś bez wątpienia najszybszym kierowcą. Rzuć tor i jedźmy na ryby.

Senna początkowo milczał, a potem spojrzał Sidowi głęboko w oczy i niemalże szeptem odpowiedział:

– Sid, nie mogę odejść. Ja po prostu muszę jeździć.

Rankiem następnego dnia Sid Watkins objechał tor, aby sprawdzić czy wszystkie ambulanse są na wyznaczonych pozycjach. Skontrolował też czy punkt medyczny jest dobrze przygotowany, a jego załoga gotowa do pracy. Watkins pamiętał, że tamtej niedzieli pogoda była wyjątkowo piękna. Kierowcy odbyli rundę honorową, Senna jechał na przodzie. Potem rozbłysło zielone światło i wystartowali. W pewnym momencie wszędzie zaczęły powiewać żółte flagi. Był to sygnał, że doszło do kolizji. Kierowcy zaczęli wychodzić z obydwu rozbitych bolidów, zaś obok nich z hukiem hamowały następne. Wraki blokowały start. Tak więc na torze pojawił się samochód techniczny i powoli prowadził procesję maszyn wokół przeszkody. W tym czasie oczyszczono tor, a bolidy znów stanęły na starcie. Ayrton Senna od razu wyszedł na prowadzenie. Michael Schumacher jechał tuż za nim. Obaj kierowcy zaczęli drugie okrążenie z niewiarygodną prędkością. W tym momencie Sida Watkinsa ogarnęło straszliwe przeczucie – ZARAZ ZDARZY SIĘ WYPADEK!!! Ledwie o tym pomyślał, jego oczom ukazały się czerwone flagi. Nie wiedział dlaczego, ale był pewien, że to Ayrton Senna. Kiedy dobiegł do wraka, natychmiast dostrzegł, że jego przyjaciel leży bezwładnie na swoim samochodzie. Był już przy nim lekarz z ambulansu i trzymał go za głowę. W niesamowitym pośpiechu przecięli pasek pod brodą kierowcy i podtrzymując kask, zdjęli go z głowy Senny. Rajdowiec miał oczy zamknięte, był nieprzytomny, lecz jego twarz wyrażała spokój. Watkins podniósł mu powieki i od razu zorientował się, że Ayrton odniósł rozległe obrażenia mózgu. Ostrożnie wyciągnęli ciało z samochodu i ułożyli je na ziemi. Wtedy Sid usłyszał ciche westchnienie. Poczuł jak w tym momencie ulatuje z Ayrtona dusza.


Tablica pamiątkowa na torze Imola
fot. MyName (runmatze)


Potem dotarła druga karetka i podłączono Brazylijczyka do kroplówki. Watkins wciąż wyczuwał puls. Wezwano śmigłowiec, którym przewieziono Sennę do szpitala Maggiore. Sid widział jak bardzo rozległe są obrażenia i wiedział, że Ayrton już z tego nie wyjdzie. Lekarz uświadomił sobie, że nie ma sensu, aby leciał z przyjacielem do szpitala. Już nie był w stanie nic zrobić, aby mu pomóc. Podniósł jedynie kask i zaniósł go do punktu medycznego. Wiedział też, że za chwilę wyścig zostanie wznowiony. Pracownicy obsługi rozsypali na torze cement, aby wchłonął olej, który wyciekł z samochodu Ayrtona. W związku z tym miejsce wypadku jeszcze długo odcinało się od otoczenia. Było to miejsce, w którym Sid Watkins stracił swojego najlepszego przyjaciela. Wyścig rozpoczął się na nowo. Tym razem obyło się bez specjalnych wydarzeń. Komunikat o śmierci Ayrtona Senny ogłoszono dopiero jakiś czas później.

Sid Watkins bardzo często rozmyślał o swoim przyjacielu. W jego pamięci szczególnie zapisało się jedno wydarzenie. Było to w marcu 1993 roku przed treningiem do Grand Prix Brazylii. Wówczas Senna zaprosił Watkinsa do siebie na farmę. Wieczorem rozpętała się burza i odcięto prąd oraz telefon. W momencie, gdy Ayrton Senna usłyszał, że Sid musi zadzwonić do domu, bardzo chętnie i szybko zawiózł go zalanymi drogami do miasteczka oddalonego o sześćdziesiąt kilometrów od farmy. Tam odszukali automat telefoniczny i próbowali dodzwonić się do Anglii, ale niestety bez skutku. W pobliżu bawiły się jakieś dzieci, a tuż obok pracował mechanik, który znał Ayrtona. Mężczyzna ten zaproponował skorzystanie ze swojego telefonu. Sid poszedł zadzwonić, a kiedy wrócił zobaczył, że wokół Ayrtona zgromadził się już spory tłumek dzieciaków. Sid Watkins do końca życia nie zapomniał widoku Senny, który tak stał w otoczeniu rozentuzjazmowanych maluchów i cierpliwie rozdawał kolejne autografy w świetle jednej samotnej latarni. 





Na podstawie książki autorstwa Sida Watkinsa pod tytułem: 
Life at the Limit: Triumph and Tragedy in Formula One
Wydawnictwo: Macmillan
Londyn 1996














6 komentarzy:

  1. Do dziś pamiętam, jak bardzo przeżyłam tę śmierć. Mój tata był zapalonym kibicem wyścigów, więc mniej więcej kojarzyłam "who is who", a mistrza to już w ogóle. Byłam wtedy wrażliwą nastolatką, zaś śmierć Senny, niemal na wizji, była dla mnie pierwszym takim traumatycznym przeżyciem związanym z człowiekiem obcym, ale przecież znanym i uwielbianym. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, Ci się, że ja tłumaczyłam ten tekst, potem pisałam na podstawie fragmentów książki artykuł i łzy mi leciały jak groch. Nie pamiętam samego wydarzenia, choć powinnam, bo miałam wtedy 16 lat, ale mój tato bardzo często o tym wspominał i nadal wspomina. I to właśnie dzięki mojemu tacie sięgnęłam po książkę Watkinsa. Po prostu musiałam przypomnieć Sennę na blogu. Czułam taką wewnętrzną potrzebę.

      Usuń
  2. Nie oglądam Grand Prix, więc w tym temacie moja wiedza jest praktycznie żadna, ale każda śmierć porusza, dlatego czytając twój post poczułam smutek z powodu straty tak znakomitego, uzdolnionego w swoim fachu człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku minie 20 lat od śmierci Senny. Są tacy, dla których to wydarzenie wciąż jest żywe, jakby to było wczoraj. Sama książka Watkinsa o Formule 1 też wzrusza do łez.

      Usuń
  3. Myślę, że ten zawodnik pozostanie w sercach kibiców. Myślę, iż to m.in przez wspomnienie jego tragicznej śmierci, zaczęto zwracać większą uwagę na kwestię bezpieczeństwa F1.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje. Ale te wspomnienia Sida Watkinsa są naprawdę dramatyczne. Czyta się ze łzami w oczach.

      Usuń