Kraków
1960
Tom:
1 & 2
Seria:
Powieści Piastowskie
U
schyłku życia Mieszko I coraz częściej zastanawiał się nad przyszłością kraju,
który odziedziczył we władanie po swoich przodkach. Czuł, że nie jest już tym
samym krzepkim mężczyzną wprawionym w boju. Z dnia na dzień tracił siły, a
ciemne niegdyś włosy z biegiem lat przybrały gołębi kolor. Cierpiał na
bezsenność, która sprawiała, że odzywały się demony, które przyprawiały to
mężne i waleczne serce o lęk. W takie bezsenne noce tłukł się po swojej
zamkowej komnacie, nie wiedząc, co począć dalej. Otwierał wówczas okno i stał
tak godzinami wpatrzony w dal, wdychając rześkie powietrze i wiedząc, że kiedy
przyjdzie jego czas, nie spocznie obok swoich ojców. Decydując się na przyjęcie
chrześcijaństwa, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego pogrzeb nie
będzie miał obrządku pogańskiego. Wiedział, że jego ciało nie spłonie na
stosie, a pogańscy kapłani nie będą odprawiać nad nim swoich modłów. Coraz
częściej przyłapywał się na tym, że tęskni za ukochaną Dobrawką, umiłowanym, młodszym
bratem Ściborem oraz zbuntowaną siostrą Adelajdą[1].
A
zatem o czym jeszcze mógł rozmyślać nasz Mieszko podczas tych bezsennych nocy? Zapewne
analizował swoje sukcesy i porażki. Robił swego rodzaju podsumowanie całego życia,
a jego myśli mogły podążać mniej więcej takimi torami:
- Doprowadziłem do przyjęcia przez moich poddanych chrześcijaństwa i tym samym włączyłem mój kraj w krąg cywilizacji chrześcijańskiej Europy.
- Zjednoczyłem sporą część ziem polskich.
- To dzięki mnie Kościół w moim kraju zaczął się rozbudowywać, a co za tym idzie założyłem pierwsze biskupstwo w Poznaniu.
- Rozbudowałem grody obronne (Poznań, Gniezno); zbudowałem też wiele grodów państwowych tam, gdzie jeszcze do niedawna istniały pogańskie ośrodki plemienne.
- Wybudowałem kilka kościołów, jak na przykład bazylikę pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Gnieźnie czy kościół w Ostrowie Tumskim.
- Podwoiłem powierzchnię mojego kraju poprzez podbicie Śląska, części Pomorza Zachodniego i Małopolski z Krakowem.
- Prowadziłem sprawną politykę zagraniczną z Niemcami, Czechami i Szwecją…
Ktoś
mógłby stwierdzić, że Mieszko I niepotrzebnie się zamartwia, bo przecież ma u
boku swojego pierworodnego z prawego łoża. Dlaczego zatem kniaź nie może zasnąć
w nocy nękany zmartwieniami? Bo Bolko tak naprawdę nie jest takim synem,
jakiego wymarzył sobie książę na swojego następcę. Młody Bolko jest porywczy,
żądny krwi wroga, a do tego poważnie skłócony ze swoją macochą i przyrodnim
rodzeństwem. Bolko chodzi własnymi drogami, nie bacząc na rady sędziwego ojca.
Nie widzi, że rodziciel pragnie jedynie jego dobra. Ten konflikt naprawdę
poważnie odbija się na zdrowiu Mieszka I. Jak gdyby tego było mało, młoda żona
księcia – Oda Dytrykówna – również mu nie pomaga. Wciąż knuje spiski i intryguje
przeciwko kniaziowi, aby tylko móc zabezpieczyć dzieci, które przyszły na świat
z jej małżeństwa z Mieszkiem. Czy w końcu przyjdzie taki dzień, w którym Bolko
zrozumie, ile bólu i cierpienia sprawił swojemu ojcu? Czy młody kniaź pojmie,
czym tak naprawdę jest władanie tak rozległym krajem? Czy poskromi swoją
porywczość i przestanie kierować się emocjami, a więcej rozsądkiem? Czy Mieszko
I będzie mógł odejść do świata zmarłych w spokoju, zostawiając odbudowany kraj
w dobrych synowskich rękach?
Mieszko I i Dobrawka podczas tańca |
Wracając
do konfliktu Mieszka I z jego najstarszym synem Bolkiem, należy cofnąć się do momentu zakończenia bitwy pod Cedynią. Oczywiście, mówiąc o dzieciach księcia,
skupiamy się tylko na potomstwie, które przyszło na świat z prawego łoża, kiedy
to Mieszko raz na zawsze pożegnał swoje pogańskie życie, a co za tym idzie i
swoje siedem żon. Tak przynajmniej podaje Gall Anonim:
„Mieszko objąwszy księstwo zaczął dawać dowody zdolności umysłu i sił cielesnych i coraz częściej napastować ludy (sąsiednie) dookoła. Dotychczas jednak w takich pogrążony był błędach pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał. W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dobrawa. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem. Gdy zaś on (na to) przystał, że porzuci ów zwyczaj pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem (dostojników) świeckich i duchownych, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż powoli, a pilnie zaznajamiając się z obyczajem chrześcijańskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogaństwa i przeszedł na łono matki-Kościoła.”[3]
Po
zakończonej bitwie pod Cedynią w 972 roku i powrocie do zdrowia naszego księcia,
zwycięski władca został wezwany przez cesarza Ottona I do Kwedlinburga, gdzie
dalszą przyjaźń z cesarstwem musiał okupić oddaniem na dwór cesarski, w
charakterze jak gdyby zakładnika, swego syna Bolka. Przyszły król Polski, choć
był jedynie chłopcem, doskonale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Można
przypuszczać, że miał za złe ojcu takie przehandlowanie własnym potomkiem i
postawienie spraw państwa wyżej niż dobro własnego dziecka. Najprawdopodobniej
ten bunt przeciwko rodzicielowi rozpoczął się właśnie w chwili, gdy z Niemiec
przybył posłaniec, który oznajmił decyzję cesarza, a którą Mieszko musiał
zaakceptować. I znów mamy tutaj do czynienia z polityką, która niejednokrotnie
jest ważniejsza niż dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka.
Przedwojenny banknot o nominale dwuzłotowym z podobizną Dobrawki |
Wspomniane
przeze mnie wydarzenia stanowią tło historyczne Ojca i syna. Niemniej
jednak, to, co w tym wszystkim jest najważniejsze, to emocje, jakimi kierują
się bohaterowie drugiej części cyklu Piastowskiego. Widzimy tutaj opanowanego,
choć niepozbawionego ojcowskich uczuć, władcę, naprzeciw którego wychodzi
zrozpaczona matka, której odebrano ukochane dziecko, i tak naprawdę nie
wiadomo, czy jeszcze kiedyś je ujrzy. Ten problem Karol Bunsch przedstawia
niezwykle emocjonująco. Pomimo że pobyt Bolka na cesarskim dworze w roli
zakładnika podawany jest dziś w wątpliwość przez historyków, to jednak mnie ta
wersja bardzo się podoba w powieści. A podoba mi się szczególnie z tego powodu,
iż trzyma czytelnika w napięciu, co stanowi walor całej opowieści. Niektórzy
jednak twierdzą, że lata rzekomej cesarskiej niewoli Bolko spędził tak naprawdę na
dworze swojego czeskiego wuja – Bolesława II Pobożnego.
Ojciec i syn na banknocie o nominale 2000 PLZ będący w obiegu w latach PRL-u |
Nie
muszę chyba pisać, że jestem pod ogromnym wrażeniem prozy Karola Bunscha. Udało
mi się zgromadzić większość cyklu o Piastach. Jak na razie brakuje mi dwóch
tomów, ale myślę, że jest to stan tymczasowy i te części również do mnie
trafią. Udało mi się natomiast dostać powieści o czasach dynastii Jagiellonów
oraz trylogię opowiadającą o Aleksandrze Wielkim. Twórczość Karola Bunscha
polecam każdemu pasjonatowi historii. Chociaż nie wiadomo, ile tak naprawdę
Autor zawarł w swoich książkach fikcji, a ile prawdy, to jednak stanowią one w
moim przekonaniu swego rodzaju arcydzieło. Dotychczas cykl Piastowski w mojej opinii po mistrzowsku oddaje klimat
średniowiecza, co nie jest łatwym zadaniem. Być może dzieje się tak za sprawą
języka, którego Karol Bunsch używa, o czym wspominałam już przy okazji recenzji
Dzikowego skarbu i Bezkrólewia. Z kolei jeśli chodzi o
poszczególne postacie, to są one niezwykle realne. Targają nimi emocje, które
nie są obce również współczesnemu człowiekowi.
Tak
mało w Polsce mówi się o naszej historii. Nie mam tutaj bynajmniej na myśli
drugiej wojny światowej czy lat PRL-u, który wciąż jest żywy w umysłach wielu
osób. Myślę o znacznie bardziej zamierzchłych czasach. Anglicy zaczytują się w
powieściach Philippy Gregory, a dzieje dynastii Tudorów znają na pamięć.
Dlaczego Polacy mają być od nich gorsi, skoro mamy tak doskonałych autorów
tworzących powieści historyczne? Są nimi nie tylko klasycy, ale także pisarze
współcześni. Dopiero czytając tego typu powieści widzimy, jak bogata jest nasza
przeszłość. Dlatego uważam, że warto ją poznać, choćby jedynie dlatego, aby móc
posiąść pewną wiedzę na ten temat, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo w jakim
kręgu osób się znajdziemy, i czy ktoś nie poprosi nas o skomentowanie jakiegoś
historycznego wydarzenia. A wtedy byłoby trochę wstyd nie znać nawet podstawowych zagadnień
dotyczących naszej historii. Prawda?
[1]
Historycy nie są do końca zgodni w tej kwestii. Jedni uważają, że Adelajda
Biała Knegini była siostrą Mieszka I, zaś zdaniem innych była jego córką.
Prawdą jest natomiast, że Adelajda była żoną węgierskiego księcia Gejzy, a po
raz pierwszy wspomina o niej Kronika polsko-węgierska pochodząca z XIII wieku.
Za Karolem Bunschem przyjmijmy, że Adelajda była siostrą księcia.
[2]
Drugą żoną króla Danii była niejaka Sygryda – córka szwedzkiego wodza Skagula
Toesta.
Z pewnością sięgnę teraz po Bunscha. Agnieszko oto moje namiary na nowy blog historyczny, stary z bloxa będę kasował, nie pozwala mi na dalszy rozwój: http://tylkohistoriaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ten spam :-))
Nie traktuję tego jako spam, a wręcz przeciwnie. Dziękuję za info. :-) Natomiast Bunscha polecam. Powinien przypaść Ci do gustu. :-)
UsuńW poniedziałek znów idę do biblioteki :-)
UsuńMoże idź we wtorek, bo w poniedziałek jest święto i biblioteki będą pozamykane. ;-)))
UsuńNo tak, Trzech Króli, zupełnie zapomniałem :-))))))
UsuńO! PRL-owskie pieniążki. ;) Jakiś sentyment d nich mam. ;)
OdpowiedzUsuńPokazałam je szczególnie młodzieży, bo może nastolatkowie nie wiedzą jakich banknotów kiedyś używaliśmy. Ach, te miliony! Pamiętasz? Kiedyś każdy Polak był milionerem. :D
Usuńzaczytywałam się w powieściach Karola Bunscha w dzieciństwie. Do tej pory czuję do nich sentyment, więc może sięgnę do nich kiedyś znowu...zobaczymy, czy czas pozwoli :)
OdpowiedzUsuńA ja w dzieciństwie zaczytywałam się w powieściach Alexandre Dumas i nadal do nich wracam. Karola Bunscha odkryłam stosunkowo niedawno i totalnie mnie porwały. Obiecałam sobie, że przeczytam wszystkie. :-)
UsuńI ja co raz mocniej pragnę zobaczyc u siebie książki Bunscha! O Piastach jest ledwie garstka książek i to wydanych właśnie gdzieś w latach 60-tych czy 70-tych, nie były wznawiane. Ale, wydaje mi się, że powoli się to zmienia - na szczęście! Może będzie tak, jak z literaturą dotyczącą Japonii, której było jak na lekarstwo jeszcze 10 lat temu, też istniały jedynie dawno wydane pozycje, bez wznowień i nagle kilka lat temu ruszyła lawina.
OdpowiedzUsuńZ tego, co widziałam, to Bunscha gdzieś tam po drodze wznawiano, ale obawiam się, że na kolejne wznowienia nie ma już co liczyć. Dzisiaj nowości są na topie. Faktycznie, na temat Piastów jest bardzo mało publikacji. Znacznie więcej pisze się o Jagiellonach. Na szczęście mamy Panią Cherezińską. ;-)
UsuńWidzę, że ten cykl zadomowił się u Ciebie na dobre. Zaciekawiła mnie koncepcja okładek tych części. Zdecydowanie kontrastują ze sobą, a jednocześnie są tak podobne...
OdpowiedzUsuńCykl się zadomowił na dobre i co jakiś czas będę omawiać któryś z tomów. A co do okładek, to patrząc z perspektywy tego, co mamy dzisiaj, wydają się nijakie i takie szare. Ale te kilkadziesiąt lat temu nie było grafiki komputerowej. :-)
Usuń