Drodzy Czytelnicy bloga
W Krainie Czytania i Historii!
Czas Bożego
Narodzenia to okres niezwykły, na który każdego roku czekamy z wielką
niecierpliwością, niezależnie od tego, ile mamy lat. Gdzieś w podświadomości kołacze
nam się myśl, że w tych szczególnych dniach spełnią się nasze marzenia, odmieni
się nasze życie, a szczęście wreszcie zapuka do naszych drzwi.
Boże Narodzenie to także wspomnienia z lat beztroskiego dzieciństwa. To zapach choinki przyozdobionej wielobarwnymi bombkami i łańcuchami. Boże Narodzenie to również zapach potraw i ciast, które co roku pojawiają się na naszych stołach, jak również czas, w którym możemy spotkać się z tymi, z którymi na co dzień nie mamy kontaktu z tych, czy innych powodów. To czas powrotu do rodzinnego domu, jak śpiewa od lat Chris Rea w piosence pod tytułem "Driving Home For Christmas".
Niech zatem spełnią
się Wasze marzenia, te ważne, o których mówicie otwarcie, i te ukryte gdzieś na
dnie Waszych serc. Niech te Święta będą dla Was niezapomniane i pełne miłości.
Spędźcie je, Kochani, w rodzinnej i ciepłej atmosferze. Wyciągnijcie rękę do
tych, z którymi może coś Was poróżniło. Nie warto bowiem pielęgnować w sobie
urazy, bo ona przeważnie niszczy tych, którzy ją żywią.
Nie tylko w te
Święta, ale i zawsze bądźmy radośni, przyjaźnie nastawieni do świata i ludzi,
których spotykamy na swojej drodze. Nie bądźmy jak Ebenezer Scrooge – skąpiec z „Opowieści Wigilijnej” Charlesa Dickensa. Rozejrzyjmy się dookoła i dostrzeżmy
też tych, którzy być może potrzebują naszej pomocy, ale wstydzą się o nią
prosić, bo nie pozwala im na to zwykła ludzka duma.
Oby nikt z Was nie był w te Święta samotny. Nie pozwólmy też, aby ludzie żyjący obok nas spędzali to Boże Narodzenie jedynie w towarzystwie telewizora czy komputera.
A zatem Zdrowych, Radosnych
i Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
***
Merry Christmas and all the best to the readers
of In the Land of Reading & History!
WILIA
Białe ściany. Wapnem
bielone.
Bije radość z świętych
obrazków.
Wzory srebrniuteńkich
koronek
szron na oknach ślicznie
wygłaskał.
Bzy w okiściach. Listki
paproci.
W izbie ciepło. Miło.
Przytulnie.
Drwa trzaskają ogniem
z komina.
Pies pod ławą z kotem
się czuli.
Śnieg na dworze. Luty
mróz. Zima.
Wniósł ją ojciec z
siana brzemiączkiem.
Zapachniało siano łąkami.
Biały obrus pachnie
krochmalem.
Biel opłatków jaśnieje
na nim
w złotych paskach, w
siwych, rumianych.
Cieszą się z nich
aniołków buzie.
W rondlu postny
zaskwierczał olej
- matka postne
racuchy smaży.
Obok huczy garnków półkole,
pryska smakiem grzybów
i warzyw.
Kłęby pary okap połyka.
Przy choince jazgot
dzieciarni.
Starsza siostra
wiesza łakocie.
Tu srebełko; tam
lichtarz wprawi;
ówdzie piernik,
strojony w złocień.
Zdobi całą w łańcuch
kolorów.
Tak się staje śliczność.
Odmiana.
W głos pulsuje rade
powietrze.
Weseleją święci na ścianach.
Ściany białe i coraz
bielsze.
Biały obrus. Opłatki
białe.
Mroźny zachwyt okna
oniemił.
Szron zaklęty w
blaszki świetliste
różowieje, skrzy się i
mieni
w bzów okiściach, w
paproci listkach.
Na choince potop śliczności.
Ojciec twarz swą w
dobroć wygłaskał.
Już opłatki matka
rozwija.
Buzie dzieciąt - aniołki
w blaskach.
Pierwsza gwiazda zabłysła.
Wilia.
W imię Ojca i Syna!...
Wilia!..
Stanisław Młodożeniec
(1895-1959)