Wydawnictwo:
NASZA KSIĘGARNIA
Warszawa
1985
Tytuł
oryginału: Rainbow Valley
Przekład:
Janina Zawisza-Krasucka
Ilustracje:
Bogdan Zieleniec
Chyba
każdy z nas pamięta jeszcze z lat dzieciństwa, iż miał takie swoje ulubione i
magiczne miejsce, w którym uwielbiał spędzać czas wraz z przyjaciółmi. Ukrywał
tam swoje skarby, a miejsce to znało wszystkie tajemnice, o których czasami aż
strach było powiedzieć rodzicom. Pamiętam, że w moim przypadku był to ogród
dziadków, w którym rosła spróchniała już osika z liśćmi zwisającymi prawie do
samej ziemi. Mój dziadek zwykł opowiadać, iż w tej właśnie spróchniałej osice
mieszka Baba Jaga, która tylko czeka, aby dzieci się do niej zbliżyły. Do dziś
pamiętam te emocje, które towarzyszyły mnie i moim przyjaciołom z dzieciństwa,
kiedy z mocno bijącym sercem podchodziliśmy do rzeczonego drzewa, aby na własne
oczy sprawdzić, czy istotnie mieszka w nim Baba Jaga. Kiedy już odkryliśmy, że
opowieść mojego dziadka, to tylko zwykła bajka, postanowiliśmy spędzać w tamtym
miejscu czas, racząc się wzajemnie szeregiem prawdziwych lub wymyślonych
historii. Latem osika dawała nam tak potrzebne schronienie przed słońcem, zaś
zimą przysypana śniegiem, sprawiała wrażenie, jakby faktycznie ktoś w niej
mieszkał.
Nasi
mali bohaterowie ze Złotego Brzegu również mają takie swoje magiczne miejsce, w
którym wszystko wygląda zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Tym miejscem
jest oczywiście tytułowa Dolina Tęczy, do której co dzień podążają nie tylko
mali mieszkańcy Złotego Brzegu, ale też dzieci miejscowego pastora. To właśnie
Dolina Tęczy jest świadkiem ich zwierzeń, plotek przynoszonych przez
dwunastoletnią Mary Vance, a także smutnych pożegnań przed rozstaniem na długi
czas. Dolina Tęczy to również miejsce, w którym dla niektórych życie rozpoczyna
się na nowo. Ukryte w niej magiczne źródło jest tym, co daje moc ku dążeniu do
tego, co dobre i piękne.
Dolina
Tęczy wydana po raz pierwszy w 1919 roku to siódma część opisująca losy
Anne Shirley, choć została opublikowana jako piąta z kolei. Podobnie jak w Ani
ze Złotego Brzegu, tutaj również czytelnik spotyka sześcioro dzieci naszej
rudowłosej bohaterki. Niemniej jednak ta część skupia się bardziej na życiu
potomków państwa Blythe, a także ich sąsiedzie – pastorze o nazwisku John
Meredith, jak również wzajemnych relacjach pomiędzy pociechami państwa Blythe a
dziećmi nowego pastora. Książka została dedykowana takim żołnierzom, jak
Goldwin Lapp, Robert Brookes oraz Morley Shier. Ta niezwykła dedykacja odnosi
się do lat pierwszej wojny światowej, która stanowi główny wątek kolejnej i
zarazem ostatniej części serii dotyczącej Anne Shirley. Oczywiście Rilla ze
Złotego Brzegu to tylko teoretycznie ostatni tom cyklu, ponieważ jak wiemy
powstały jeszcze trzy inne książki: Ania z Wyspy Księcia Edwarda/Spełnione
marzenia, Opowieści z Avonlea oraz Pożegnanie z Avonlea.
Pierwsza
wojna światowa była dla Lucy Maud Montgomery niezwykle bolesna. W tamtym czasie
mieszkała w Leaskdale (Ontario) jako żona prezbiteriańskiego pastora, a to
oznaczało, iż do jej obowiązków należało wspieranie parafian. Dwudziestu jeden
młodych mężczyzn pochodzących z parafii jej męża wyruszyło wówczas na wojnę,
zaś sześciu z nich nigdy nie wróciło do swoich domów, tracąc życie na polu
walki. Wspomniana powyżej dedykacja dotyczy trzech dzielnych żołnierzy z
Leaskdale, którzy złożyli największą ofiarę, czyli oddali własne życie. Każdego
dnia Montgomery czytała doniesienia z wojny. W swoim dzienniku zapisała setki
stron, dokumentując w ten sposób tamte wydarzenia. W dniu 5 sierpnia 1914 roku
napisała: „Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom! Dobry Boże, nie mogę w to
uwierzyć! To musi być jakiś straszny sen! Coś jak chmura gradowa!” Nie wierzyła, że wojna
zakończy się szybko, i jak wielu jej współczesnych, widziała ją jako walkę na
śmierć i życie pomiędzy Dobrem a Złem. Kiedy w 1918 roku nadeszła telefoniczna
wiadomość, iż Niemcy zgodzili się zawrzeć pokój na warunkach prezydenta
Wilsona, wówczas Montgomery napisała w swoim pamiętniku wielkimi literami: „NIEDZIELA,
6 PAŹDZIERNIKA, 1918. Ta wiadomość powinna zostać napisana wielkimi literami.
Złotymi literami.” W swoim pamiętniku Lucy Maud Montgomery nakreśliła także
grozę i napięcie związane z Flandrią, bitwą pod Verdun (Francja), Vimą
(Francja), Passchendaele (Belgia), nad Marną (Niemcy), a także odnośnie
zatonięcia statku pasażerskiego Lusitania oraz wybuchu w porcie Halifax
(Kanada; prowincja Nowa Szkocja).
wydanie, które czytałam Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1993 tłum. Janina Zawisza-Krasucka il. Bogdan Zieleniec |
Akcja
Doliny Tęczy rozpoczyna się w momencie, gdy państwo Blythe są już
małżeństwem od piętnastu lat i właśnie wrócili ze swojej podróży po Europie. Do
Anne dociera informacja o nowym pastorze, który przybył do Glen St. Mary. John
Meredith jest wdowcem i ma na wychowaniu czworo dzieci: Geralda, na którego
wszyscy mówią po prostu „Jerry”, Faith (z pol. Flora), Unę oraz Thomasa Carlyle zwanego „Carl” (z pol.
Karolek). Od śmierci matki, dzieci nie są wychowywane w sposób,
jaki przystoi pociechom kogoś, kto pełni funkcję pastora. Owszem, wielebnemu
pomaga przygłucha krewna o imieniu Marta, lecz nie jest to osoba, której można
zaufać w kwestii wychowywania dzieci. Kobieta nie jest już młoda, a do tego
jeszcze zgorzkniała, więc wzorem do naśladowania raczej być nie może.
Powszechnie dzieci uważane są jako „dzikie” i psotne, co negatywnie odbija się
nie tylko na opinii samych winowajców, ale przede wszystkim na ich ojcu.
Ulubionym zajęciem potomków pastora jest spędzanie czasu na cmentarzu
metodystów, gdzie upodobały sobie szczególnie jeden grób, na którym bawią się i
prowadzą swoje dysputy. Oczywiście one bardzo pragną zachowywać się poprawnie i
czynią w tej kwestii spore wysiłki, jednak przeważnie tylko na wysiłkach się
kończy. Wygląda na to, że los sprzysiągł się przeciwko nim i dopuszcza w ich
codziennym życiu sytuacje, które doprowadzają do tego, że dzieci stają się
mistrzami w popełnianiu rozmaitych gaf. Jedynie młodzi Blythe’owie akceptują je
takimi, jakie są one naprawdę.
Życie
codzienne mieszkańców Glen St. Mary nie różni się od tego, jakie Lucy Maud
Montgomery przedstawiła w poprzedniej części cyklu. Plotki jak były, tak są
nadal, a wszelkiego rodzaju niedopowiedzenia krzywdzą tych, którzy są tak
naprawdę niewinni. Jeżeli ktoś myśli, że w Dolinie Tęczy odnajdzie znów
naszą niesforną Anne Shirley, to musi liczyć się z rozczarowaniem, ponieważ
Autorka nie poświęca zbyt dużo miejsca pani doktorowej Blythe. Anne i dorośli
członkowie jej rodziny są tutaj jedynie tłem. Praktycznie cała fabuła
poświęcona jest dzieciom, choć niektóre z nich nie wysuwają się na czoło, jak
na przykład Shirley czy najmłodsza Rilla. Powiedziałabym, że ta część
poświęcona jest znacznie bardziej dzieciom z plebani oraz Mary Vance, aniżeli
młodym mieszkańcom Złotego Brzegu. Przypuszczam, że stało się tak dlatego, iż
seria ta skierowana jest do młodego czytelnika, i jeśli Autorka pisałaby ją,
kładąc nacisk na dorosłych bohaterów, to wówczas niektóre tomy zmieniłyby
swojego adresata. Natomiast w tej sytuacji ponownie wracamy do lat dzieciństwa,
dzięki czemu jesteśmy w stanie porównać małą Anne Shirley z jej dziećmi i
stwierdzić, ile tak naprawdę cech odziedziczyły dzieciaki po swojej wyjątkowej
mamie.
Czy
ta część mi się podobała? Owszem. Podobała mi się na tyle, na ile jest w stanie
zachwycić mnie klasyczna literatury młodzieżowa. Niestety, w moim przypadku nie
odżyły wspomnienia z dzieciństwa i wieku dorastania, ponieważ Dolinę Tęczy
czytałam po raz pierwszy. W związku z tym, podeszłam do tego tomu na chłodno,
bez emocji. Wiem, że ci czytelnicy, którzy mają za sobą lekturę przygód Anne
Shirley, spojrzą na ten cykl pod zupełnie innym kątem. Oczywiście mam tutaj na
myśli te osoby, które czytały całą serię jeszcze w dzieciństwie. Na pewno nie
należy zapominać o tych wyjątkowych książkach. Nie zapominają o nich wydawcy,
robiąc kolejne wznowienia. Wynika więc z tego, iż jest to seria, która trafi do
każdego pokolenia pomimo upływu lat i zapewne wieków. Nie od dziś wiadomo, że
są na świecie książki nieśmiertelne, a ich autorzy pomimo tego, iż już dawno
odeszli, wciąż znajdują swoje miejsce w sercach czytelników. Bez wątpienia taką
autorką jest Lucy Maud Montgomery, a stworzona przez nią Anne Shirley-Blythe
jeszcze długo będzie gościć w sercach i umysłach wielu pokoleń czytelników i wywoływać
w nich rozmaite emocje: od radości i szczęścia, poprzez smutek, kończąc na
rozpaczy.
Myślałam, że uda mi się w tym roku przypomnieć sobie przygody Ani, ale niestety...
OdpowiedzUsuńEwciu, pomimo że w przyszłym roku kończymy wyzwanie, to jednak go nie zakańczamy definitywnie. Gdybyś w przyszłym roku miała czas na czytanie serii o Anii, to Twoje linki oczywiście wrzucimy na bloga i na FB. Z tym nie ma problemu. Do wyzwania zawsze można się przyłączyć, bo Ania Shirley jest nieśmiertelna. :-)
UsuńMiło znów przed świętami przeczytać o Ani i jej bliskich:)
OdpowiedzUsuńMnie też się fajnie czytało tę część. Dzieciaki są niesamowite. :-)))
UsuńJeżeli chodzi o Anię, to zatrzymałam się chyba na "Szumiących Topolach", a później jakoś się nie złożyło, żeby czytać dalej... Miałam nadzieję, że kiedyś to nadrobię, ale do tej pory mi się nie udało, może w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
izkalysa
Bo może "Szumiące Topole" Cię zniechęciły, co? Dla mnie to była, jak dotąd, najsłabsza część tego cyklu. Gdybyś chciała się do nas przyłączyć, to zapraszamy. Zawsze można, nawet jak już wyzwanie się zakończy. :-) Uściski! :-)
UsuńŚwietna recenzja, napisałaś bardzo ładnie, chociaż ta książka nie była dla Ciebie sentymentalną podróżą. Mnie zachęciłaś do przeczytania Dzienników LMM. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń z Rilli
Ja nie czytałam Dzienników Montgomery. Zacytowałam fragmenty, które znalazłam w sieci w języku angielskim i je przetłumaczyłam. Pasowały mi tutaj z racji tej dedykacji żołnierzom poległym. :-) Obawiam się, Kasiu, że przy Rilli się poryczę. ;-)
UsuńNie pamiętam, czy czytałam ,,Dolinę tęczy''. Sugerując się fabułą mam jakieś przebłyski, ale bardzo lakoniczne. Niemniej jednak lubię postać Ani Shirley, dlatego z przyjemnością odświeżę sobie pamięć o niej, ale to dopiero po Nowym Roku, gdyż na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz się do nas przyłączyć. :-) Powiem Ci, że ja też mam co czytać i ta "Dolina Tęczy" była tak pomiędzy jedną lekturą a drugą. :-)
UsuńZaczytywałam się książkami Lucy Maud Montgomery wiele wiele lat temu, ale sądzę, że obecnie sięgnęłabym po nie raczej z sentymentu :)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do wyzwania. W przyszłym roku też można. :-)
Usuń"Dolina Tęczy" nie jest moim ulubionym tomem cyklu o Ani, ale i tak wracam do tej książki z niemałym sentymentem. Nie miałam w dzieciństwie swojej Doliny Tęczy, ale, podobnie jak młodzi Blythe'owie, miałam swoją paczkę przyjaciół i ulubiony kącik do przebywania - całymi godzinami siedzieliśmy "na drzewie", czyli na gałęziach olbrzymiej mirabelki rosnącej niedaleko mojego bloku. Ten czas bardzo mi się kojarzy ze spotkaniami w Dolinie i na cmentarzu metodystów :)
OdpowiedzUsuńDługo nie umiałam docenić kolejnego tomu, którego bohaterką jest Rilla - najmłodsza córka Ani i Gilberta, jednak w jakiś sposób sama Rilla jest bardzo podobna do małej Ani. Choć jej wkroczenie w dorosłe życie splotło się z wybuchem wojny, to przecież pozostał ten impulsywny charakter, szalone pomysły i dziwne sploty okoliczności, które tak ubarwiały młodość Ani. Życzę miłej lektury :)
Pozdrawiam
Aniki
Ja też miałam takich przyjaciół, z którymi super spędzało mi się czas. Najpierw w domu moich dziadków, a potem na podwórku przed blokiem. Do tamtych czasów mam ogromny sentyment i żal, że tak szybko te lata minęły. A co do "Doliny Tęczy", to bardzo mi się podobała, choć nie wywołała takich emocji, jak u kogoś, kto czyta ją w wieku nastoletnim. Przed "Rillą ze Złotego Brzegu" niektórzy mnie ostrzegają, że smutna i że trzeba z chusteczkami czytać. Pewnie faktycznie mają rację. Ciekawa jestem jakie wrażenie na mnie zrobi. :-) Uściski! :-)
Usuń