Wydawnictwo:
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Warszawa 2012
Tytuł oryginału: El
prisionero del cielo
Przekład:
Katarzyna Okrasko & Carlos Marrodàn Casas
Na
świecie żyją tacy pisarze, których twórczość jest do tego stopnia niezwykła, iż
nawet jeśli zdarzy im się zaliczyć tak zwany „wypadek przy pracy”, ich powieści
nadal cieszą się ogromną popularnością. Bez wątpienia do takich właśnie autorów
należy zaliczyć Carlosa Ruiza Zafóna. Moje pierwsze spotkanie z jego prozą
miało miejsce przy okazji lektury Mariny, a potem był niezapomniany Cień
wiatru i stosunkowo niedawno przeczytałam Światła września. Choć
każda z tych pozycji wywarła na mnie dość silne wrażenie, to jednak Cień
wiatru okazał się być tą książką, o której nie potrafiłam zapomnieć przez
bardzo długi czas. Ba! Wciąż o niej pamiętam! Z kolei Julián Carax zafascynował
mnie do tego stopnia, iż zaczęłam prowadzić własne badania nad autentycznością
tej postaci. Niestety, dowiedziałam się, że jest ona na wskroś fikcyjna, lecz
opisana przez Autora tak wiarygodnie, iż można przypuszczać, że ów przeklęty
pisarz żył kiedyś naprawdę. To właśnie dzięki tej powieści Carlos Ruiz Zafón
wpisał się do mojego indywidualnego kanonu autorów, którzy choćby nawet
stworzyli totalnego gniota, zawsze będą mieć we mnie wiernego czytelnika.
Więzień
nieba to trzecia z kolei powieść traktująca o Cmentarzu Zapomnianych
Książek, znajdującego się przy ulicy Fernando w Barcelonie, a którego
strażnikiem jest Izaak Monfort. Sam Cmentarz Zapomnianych Książek to swego
rodzaju gotycka biblioteka, która stanowi wizję Pisarza wywodzącą się od
ogromnych kalifornijskich hangarów, gdzie wyprzedaje się książki. Spacerując w
wyobraźni ulicą Fernando można poczuć zapach farby drukarskiej i ten swoisty
zapach książek. Z kolei przy ulicy Santa Ana naszym oczom ukazuje się
księgarnia o nazwie Sempre i Synowie, zaś w kamienicy, w której się ona znajduje mieszka Daniel Sempre z rodziną. Tym razem jest on już dorosłym mężczyzną
z własną rodziną na karku. Wraz z ojcem prowadzi rzeczoną księgarnię, w której
zatrudniony jest Fermín Romero de Torres, który tak naprawdę nie zdążył jeszcze
pożegnać się ze swoją mroczną przeszłością. Pomimo iż już jakiś czas temu
zaczął prowadzić normalne życie, to jednak ta przeszłość wciąż się za nim
ciągnie. Niemniej, nie przeszkadza mu to w przyjaźni z Danielem Sempre i jego
ojcem. Przyjaciele wskoczyliby za sobą w przysłowiowy ogień, gdyby tylko zaszła
ku temu taka potrzeba.
Pewnego
dnia do księgarni przy ulicy Santa Ana przychodzi niezwykle tajemniczy osobnik,
którego interesuje zakup najdroższej pozycji, jaka znajduje się w asortymencie
księgarni. Jest to Hrabia Monte Christo autorstwa Alexandre Dumas. Ten
dziwacznie wyglądający mężczyzna budzi ogromne zainteresowanie Daniela, ale też
niesamowicie go przeraża, zważywszy że zakupioną przez siebie powieść dedykuje Fermínowi.
Cóż zatem takiego kryje się za ową wizytą? Czy przyjaciel młodego Sempre i jego
ojca znów wdał się w jakąś znajomość, która tylko przysporzy mu kolejnych
kłopotów, jakby miał ich zbyt mało? A może ta sprawa ciągnie się od lat i
wreszcie nadszedł najwyższy czas, aby definitywnie ją zakończyć? I tak oto
wizyta owego przybysza staje się powodem ku temu, aby Fermín opowiedział
wreszcie o tym, co spotkało go w przeszłości. Nie dziwi fakt, że Daniel Sempre
jest przerażony i chce, aby przyjaciel wyjawił mu prawdę. Lecz z drugiej
strony, czy prawda nie okaże się być na tyle bolesna, iż Daniel w końcu
stwierdzi, że lepiej było żyć w nieświadomości?
Być może właśnie tak wyglądało wnętrze Cmentarza Zapomnianych Książek |
Akcja
Więźnia nieba rozgrywa się w 1957 roku, lecz za przyczyną opowieści Fermína
Romero de Torresa cofa się do czasów hiszpańskiej wojny domowej, która miała miejsce
w latach 1936-1939. Z kolei swoje ofiary zbierała jeszcze do roku 1944. Ten
konflikt został przez historyków uznany jako swego rodzaju preludium do drugiej
wojny światowej. Po jednej stronie konfliktu stał rząd Republiki Hiszpańskiej,
który wyłoniony został przez koalicję Frontu Ludowego, i był wspierany przez
siły liberałów, republikanów, komunistów, socjalistów oraz anarchistów.
Natomiast po drugiej stronie znajdowała się prawicowa opozycja, czyli
nacjonaliści, monarchiści, konserwatyści i faszyści. Zarówno hiszpańska wojna
domowa, jak i druga wojna światowa otrzymały wsparcie z zagranicy.
Nacjonalistów w sposób bezpośredni wspierały oddziały wojskowe przysłane przez
faszystowskie Włochy oraz nazistowskie Niemcy. Tak więc siły rządowe mogły
liczyć na pomoc zagranicznych ochotników.
Hiszpańska
wojna domowa zakończyła się w marcu 1939 roku. Zwyciężyli w niej nacjonaliści,
którzy w miejsce Republiki utworzyli autorytatywne i niedemokratyczne Państwo Hiszpańskie,
które wielu historyków i socjologów określa dziś mianem faszystowskiego, bądź
też zbliżającego się do totalitarnego albo wręcz totalitarne. Chociaż formalnie
działania wojenne zakończyły się w roku 1939, to jednak w Hiszpanii aż do 1979
roku funkcjonował zbrojny antyfrankistowski ruch oporu, natomiast od 1959 roku
działała także ETA, czyli terrorystyczna organizacja baskijskich nacjonalistów.
W
tym właśnie okresie hiszpańskiej wojny domowej nasz bohater Fermín Romero de
Torres przeżywał najgorsze chwile swojego ziemskiego życia. Opowieść Fermína
jest naprawdę poruszająca, ale też dzięki niej dowiadujemy się wreszcie prawdy
o tej postaci. Poznajemy jego przeszłość, która nierozerwalnie łączy się z
życiem Daniela Sempre i jego rodziny. Kto by przypuszczał, że ich niegdysiejsze
spotkanie wcale nie było przypadkowe. Odżywają wspomnienia i rodzi się chęć
zemsty. To chyba najgorsze co mogło spotkać naszych bohaterów. Przecież Daniel
ma już uporządkowane życie. Jest statecznym mężczyzną, który chlubi się
posiadaniem żony i dziecka. Obrączka na palcu to dla niego świętość. I nagle w
ułamku sekundy wszystko może ulec zmianie, jeśli tylko mężczyzna pozwoli, aby
zawładnęły nim emocje.
Z
tego, co zdążyłam zaobserwować, Więzień nieba został przez polskich
czytelników różnie przyjęty. Jedni tę powieść chwalą, zaś inni przypisują jej
posiadanie największych wad. Przypuszczam, że te negatywne opinie biorą się
stąd, iż książka jest porównywana do Cienia wiatru, bo przecież stanowi
jego kontynuację. Jak widać takie porównywania nie zawsze są dobre. Moim
zdaniem każdą powieść, bez względu na to czy jest to kontynuacja, czy historia
samodzielna, należy oceniać na dwa sposoby. Albo wystawiamy końcową opinię po
przeczytaniu całego cyklu, albo oceniamy książką jako powieść samodzielną. Porównania
jedynie mogą zaszkodzić i sprawić, że podejdziemy do danej historii targani
uprzedzeniami. Będzie to niesprawiedliwe zarówno wobec książki, jak i jej
autora.
W
mojej ocenie Więzień nieba jest powieścią niemalże doskonałą.
Praktycznie na każdej stronie czuje się tę niezwykłą mroczność. Odnoszę
wrażenie, że C.R. Zafón w swojej twórczości wzoruje się na powieściach gotyckich.
Pojawiają się bowiem elementy duchów, które wyłaniają się gdzieś z zakamarków
odległej przeszłości, aby straszyć swoje ofiary, a potem nagle zniknąć bez
słowa wyjaśnienia. Ta mroczność naprawdę przyciąga i stanowi walor powieści
C.R. Zafóna. Uważam, że tej książce nie można niczego zarzucić. Nie chcę tutaj
kwestionować opinii innych czytelników, bo przecież każdy ma prawo do własnej oceny.
Niemniej, po przeczytaniu Więźnia nieba zaczęłam zastanawiać się nad
ewentualnymi wadami tej książki, ale ich nie znalazłam. To, co inni uznali za skazę,
dla mnie okazało się być ogromną zaletą. Jak widać czasami warto wyrobić sobie
własne zdanie, zamiast ślepo podążać za opiniami innych.
Podobnie
jak w przypadku Cienia wiatru, tutaj również czytelnik spotyka pewnego
„szalonego” pisarza, którym jest niejaki David Martín. Ta postać odgrywa w
powieści naprawdę znaczącą rolę. Ci, którzy czytali Grę anioła wiedzą
kim jest ten bohater i co takiego wydarzyło się w jego życiu, a co potem
skrupulatnie opisał w swojej książce. Na chwilę obecną jestem jeszcze przed
lekturą tej powieści, ale przypuszczam, że nie będę jej kazała długo czekać w
kolejce i już niebawem ją przeczytam, ponieważ Więzień nieba
niesamowicie zachęcił mnie do sięgnięcia po tę powieść.
W
przypadku niniejszej książki potwierdza się moje przekonanie, iż najwspanialsze
historie, to te pisane najprościej. Więzień nieba nie zawiera w sobie
choćby najmniejszych znamion eksperymentowania językiem. Tak przynajmniej
wynika z przekładu, któremu ufam, ponieważ jednym z tłumaczy jest rodowity
Hiszpan. Ze swojej strony mogę jedynie polecić czytelnikom tę powieść,
natomiast wielbicielom twórczości C.R. Zafóna chyba nie trzeba specjalnie jej
zachwalać, bo w końcu nazwisko Autora mówi samo za siebie.
Przypomniałaś mi jak bardzo stęskniłam się za Zafonem. :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie z tej tęsknoty przeczytałam "Więźnia nieba". Ta książka ma jednak jedną wadę - czyta się ją zbyt szybko. Jak dla mnie za szybko. :-)
UsuńWiele dobrego czytałem o tym Autorze, być może sięgnę :-)
OdpowiedzUsuńPolecam! :-)
UsuńNie jestem miłośniczką Zafona. Próbowałam dwa razy czytać jego ,,Grę anioła'' ale z mizernym skutkiem. Jakoś po prostu nie ,,czuje'' stylu i przekazu tego autora.
OdpowiedzUsuńFakt, Zafón pisze inaczej niż większość autorów. Mnie się ta jego inność bardzo podoba. Nie lubię takiego bezsensownego bicia piany w książkach, bo wtedy są to historie o wszystkim i o niczym. Lubię powieści gotycke, a Zafón w pewnym sensie wzoruje się na nich. Dla mnie jego proza to jest literatura z górnej półki, i nie do każdego trafi. Ja z jego książek nie zrezygnuję. Dla mnie jest fenomenem. :-)
UsuńTa część mnie zawiodła... to nie był taki Zafon jakiego pokochałam za "Cień wiatru" czy te młodzieżowe opowiastki
OdpowiedzUsuńA może dlatego się zawiodłaś, że porównywałaś książkę do "Cienia wiatru", co? Wiesz, ja staram się unikać takich porównań. Owszem, jeśli mam być szczera, to "Więzień nieba" na pewno poziomem nie dorównuje "Cieniowi wiatru", ale oceniając tę powieść jako samodzielną historię, można rzec, ze naprawdę nie jest zła. Ale to są moje odczucia. Każdy ma prawo do własnych. :-)))
Usuńczytałam tą książkę i jest to jedyna pozycja tego autora jaką poznałam - jest ciekawa, ale nie wiem kiedy sięgnę po inne książki pisarza - nie całkiem się do niego przekonałam :)
OdpowiedzUsuńAutor nie przekonuje pewnie dlatego, że nie pisze tak, jak większość. Jego proza jest inna, co dla mnie oznacza, że fenomenalna. Może kiedyś jeszcze wrócisz do Zafóna, co? Jeśli tak, to mam nadzieję, że wtedy inaczej spojrzysz na jego tworczość. :-)
UsuńCzytałam tylko "Cień wiatru" Zafona, bardzo dawno zresztą. Chyba czas przeczytać jakąś następną powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przy okazji zapraszam do mnie na konkurs świąteczny! :)
Mam nadzieję, że "Więzień nieba" Cię nie rozczaruje. :-) Również pozdrawiam i oczywiście zajrzę na Twój blog. :-)))
UsuńCzytałam kilka stron "Cienia wiatru", ale nie mogłam dokończyć... Podchodziłam do niej 3 razy i zawsze urywałam w jakimś momencie. Może kiedyś będzie mi dane przeczytać całość :)
OdpowiedzUsuńMoże to jeszcze nie był ten czas. Może powinnaś odczekać i po prostu dojrzeć do prozy Zafóna. Bo wiesz, do pewnych lektur też musimy dojrzewać, tak jak do życia. :-)))
UsuńPotrzebuję odczarowania Zefona. "Książę Mgły" mnie nie zachwycił, ale słyszałam, że to najsłabsza jego powieść, więc na pewno się nie zrażę i "Więźnia nieba" przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam "Księcia Mgły", więc się nie wypowiem. Ale na obronę tej książki mogę powiedzieć, że to powieść dla młodzieży i być może dlatego się rozczarowałaś. Ja nigdy nie wkładam książek tego samego autora do jednego worka. Przykładem jest Philippa Gregory. Ona pisze powieści historyczne, współczesne obyczajowe i serię dla młodzieży. Wszystkie te gatunki w jej wykonaniu bardzo mi się podobają, ale gdybym zaczęła je porównywać, to wtedy okazałoby się, że historyczne są perfekcyjne, ale pozostałe do niczego. Każdy gatunek tworzy się inaczej, i każdy rządzi się innymi prawami. ;-)
Usuń